YR_Grzech_Q_Jin
Member
- Dołączył
- 16.10.2004
- Posty
- 153
Biografia klona
Prologue
Przyjazd wielkiego kanclerza nowej Republiki na Courscant.
Gdy Mon Monothma podeszła do mównicy, gdzieś w tłumie padł strzał.
Panika.
Tłum rozbiegł się w panice, odsłaniając trupa Weeqeya z Distriputor riflem w ręce.
Opanowanie.
10-ciu z 20 klonów- policjantów przybyłych na miejsce zabezpieczało teren. Reszta zabrała Mon Monothme i jej świtę do środka ratusza.
Ulga.
Na miejsce przybył klon-snajper, który ściągnął zamachowca....
Rozdział 1
„Inna perspektywa”
Końcem języka poczułem smak potu na drewnianej kolbie mojego E-14 „Sniper Rifle”. To pewnie moja ręka -pomyślałem jak zwykle w takich sytuacjach, gdy trzeba przeczesywać tłum w poszukiwaniu zamachowca. Wiedziałem, że z innych okien ratusza trzech innych snajperów przeszukuje tłum. Ale to byli moi podwładni.
W sytuacjach, gdy ochranialiśmy-to znaczy ja i moja trzy osobowa drużyna- jakichś drobnych senatorów mogłem się na nich zdać, gdyż zazwyczaj do zabicia drobnych senatorów zatrudniano tanich i kiepskich snajperów. Lecz dzisiaj, dzisiaj ochranialiśmy samą wielką kanclerz republiki- Mon Monothme...
Dziwny szczegół wyrwał mnie z zamyślenia. Jeden z grupki Weeqay’ów nie trzymał transparentu (znaczy się przez mój prototypowy filtr w lunecie, który pozwala widzieć przez wszystkie rodzaje pól maskujących[mam go od kumpla, który robi w laboratoriach wojskowych] tak, więc dla innych to wyglądało jak zwykły teletransparent, a dla mnie jak zakazany distriputor rifle.
A na plecach ten Weeqay miał dosyć popularny w dzisiejszych czasach minijetpack zamaskowany jako plecak. Nawet nie zdąrzył podnieść broni, a padł.z dziurą w karku. Nie tracąc czasu poleciłem reszcie kontrolować teren, a sam w drodze do turbo windy wywołałem policję miejską.
Gdy po okazaniu identyfikatora dostałem się do sali, do której zaprowadzono Mon Monothmę usłyszałem jej głos:
- Spisałeś się GrzechQJinie...
Rozdział 2
„Trochę o mnie”
Lecę teraz na Yavin4, po co dowiecie się zaraz. Mam trochę czasu, więc opowiem wam trochę o mnie: ”Nazywam się oficjalnie KSO – 00001 jestem jednym z pierwszych klonów wyprodukowanych dla Armii i służb specjalno- publicznych Nowej Republiki. Wśród ludzi używam imienia wymyślonego przez moich przyjaciół – GrzechQJin w skrócie GrzechQ. Jestem wyszkolonym od urodzenia dowódcą i snajperem. Moje losy potoczyły się inaczej przez drobny sabotaż- zmieniono mój genotyp klonerzy szybko się zorientowali, co się stało, więc jestem jedynym klonem tego typu. Mogli jeszcze odtworzyć mój genotyp, ale byli ciekawi, czym się stanę. Tak, więc mam normalny nie obniżony czynnik niezależności i wyglądam inaczej niż pozostałe klony, oraz co najważniejsze (i najdziwniejsze) mam bardzo wysokie stężenie midichlorianów we krwi. Klonerzy zauważyli to dopiero przy końcowym badaniu przed wypuszczeniem mnie do użytku. Co jeszcze dotyczy się zmian mam IQ 150. Ale wróćmy do midichlorianów, midichloriany to komórki odpowiedzialne za kontrolę mocy. Tak, więc klonerzy jak tylko to zauważyli wysłali mnie na Yavin4 do akademii jedi prowadzonej przez wielkiego mistrza Luka Skywalkera. Wielki mistrz sam odebrał mnie z lądowiska i po krótkim oprowadzeniu mnie po akademii zaprowadził mnie do jadalni na posiłek. Po którym zaczął zadawać mi pytania typu czy chcę się nauczyć posługiwania mocą itd. Zaprowadził mnie do mojego pokoju gdzie w kącie na pryczy leżało ubranie padawana, a w łazience czekała wanna z gorącą wodą. Ucieszyło mnie to gdyż mundur klona choćby nie wiadomo jak był bezpieczny to jest też niewygodny. Po kąpieli ubrałem się w nowe ciuchy i położyłem się do snu. Gdy się obudziłem na krześle pod ścianą siedział zakapturzony jedi.gdy usiadłem na pryczy ściągnął kaptur. Poznałem twarz ze szkolenia był to sam Kyle Katarn pamiętam szkolenie, gdy pokazywano nam zdjęcia ludzi, za których wrazie, czego mieliśmy oddać życie. Kyle powiedział do mnie: „Od dziś będę twoim mistrzem” z wrażenia nie wiedziałem, co powiedzieć. Sam mistrz Kyle Katarn ma uczyć mnie?-pomyślałem- Jeszcze wczoraj miałem wątpliwości czy wogóle mnie przyjmą do akademii, a dziś dowiaduje się, że uczyć mnie będzie sam wielki mistrz. Tu dzieje się coś dziwnego.” ...cdn.
P.S.
oceńcie to please
P.P.S.
sorry za dziwne znaczki kopiowałem to z worda
Prologue
Przyjazd wielkiego kanclerza nowej Republiki na Courscant.
Gdy Mon Monothma podeszła do mównicy, gdzieś w tłumie padł strzał.
Panika.
Tłum rozbiegł się w panice, odsłaniając trupa Weeqeya z Distriputor riflem w ręce.
Opanowanie.
10-ciu z 20 klonów- policjantów przybyłych na miejsce zabezpieczało teren. Reszta zabrała Mon Monothme i jej świtę do środka ratusza.
Ulga.
Na miejsce przybył klon-snajper, który ściągnął zamachowca....
Rozdział 1
„Inna perspektywa”
Końcem języka poczułem smak potu na drewnianej kolbie mojego E-14 „Sniper Rifle”. To pewnie moja ręka -pomyślałem jak zwykle w takich sytuacjach, gdy trzeba przeczesywać tłum w poszukiwaniu zamachowca. Wiedziałem, że z innych okien ratusza trzech innych snajperów przeszukuje tłum. Ale to byli moi podwładni.
W sytuacjach, gdy ochranialiśmy-to znaczy ja i moja trzy osobowa drużyna- jakichś drobnych senatorów mogłem się na nich zdać, gdyż zazwyczaj do zabicia drobnych senatorów zatrudniano tanich i kiepskich snajperów. Lecz dzisiaj, dzisiaj ochranialiśmy samą wielką kanclerz republiki- Mon Monothme...
Dziwny szczegół wyrwał mnie z zamyślenia. Jeden z grupki Weeqay’ów nie trzymał transparentu (znaczy się przez mój prototypowy filtr w lunecie, który pozwala widzieć przez wszystkie rodzaje pól maskujących[mam go od kumpla, który robi w laboratoriach wojskowych] tak, więc dla innych to wyglądało jak zwykły teletransparent, a dla mnie jak zakazany distriputor rifle.
A na plecach ten Weeqay miał dosyć popularny w dzisiejszych czasach minijetpack zamaskowany jako plecak. Nawet nie zdąrzył podnieść broni, a padł.z dziurą w karku. Nie tracąc czasu poleciłem reszcie kontrolować teren, a sam w drodze do turbo windy wywołałem policję miejską.
Gdy po okazaniu identyfikatora dostałem się do sali, do której zaprowadzono Mon Monothmę usłyszałem jej głos:
- Spisałeś się GrzechQJinie...
Rozdział 2
„Trochę o mnie”
Lecę teraz na Yavin4, po co dowiecie się zaraz. Mam trochę czasu, więc opowiem wam trochę o mnie: ”Nazywam się oficjalnie KSO – 00001 jestem jednym z pierwszych klonów wyprodukowanych dla Armii i służb specjalno- publicznych Nowej Republiki. Wśród ludzi używam imienia wymyślonego przez moich przyjaciół – GrzechQJin w skrócie GrzechQ. Jestem wyszkolonym od urodzenia dowódcą i snajperem. Moje losy potoczyły się inaczej przez drobny sabotaż- zmieniono mój genotyp klonerzy szybko się zorientowali, co się stało, więc jestem jedynym klonem tego typu. Mogli jeszcze odtworzyć mój genotyp, ale byli ciekawi, czym się stanę. Tak, więc mam normalny nie obniżony czynnik niezależności i wyglądam inaczej niż pozostałe klony, oraz co najważniejsze (i najdziwniejsze) mam bardzo wysokie stężenie midichlorianów we krwi. Klonerzy zauważyli to dopiero przy końcowym badaniu przed wypuszczeniem mnie do użytku. Co jeszcze dotyczy się zmian mam IQ 150. Ale wróćmy do midichlorianów, midichloriany to komórki odpowiedzialne za kontrolę mocy. Tak, więc klonerzy jak tylko to zauważyli wysłali mnie na Yavin4 do akademii jedi prowadzonej przez wielkiego mistrza Luka Skywalkera. Wielki mistrz sam odebrał mnie z lądowiska i po krótkim oprowadzeniu mnie po akademii zaprowadził mnie do jadalni na posiłek. Po którym zaczął zadawać mi pytania typu czy chcę się nauczyć posługiwania mocą itd. Zaprowadził mnie do mojego pokoju gdzie w kącie na pryczy leżało ubranie padawana, a w łazience czekała wanna z gorącą wodą. Ucieszyło mnie to gdyż mundur klona choćby nie wiadomo jak był bezpieczny to jest też niewygodny. Po kąpieli ubrałem się w nowe ciuchy i położyłem się do snu. Gdy się obudziłem na krześle pod ścianą siedział zakapturzony jedi.gdy usiadłem na pryczy ściągnął kaptur. Poznałem twarz ze szkolenia był to sam Kyle Katarn pamiętam szkolenie, gdy pokazywano nam zdjęcia ludzi, za których wrazie, czego mieliśmy oddać życie. Kyle powiedział do mnie: „Od dziś będę twoim mistrzem” z wrażenia nie wiedziałem, co powiedzieć. Sam mistrz Kyle Katarn ma uczyć mnie?-pomyślałem- Jeszcze wczoraj miałem wątpliwości czy wogóle mnie przyjmą do akademii, a dziś dowiaduje się, że uczyć mnie będzie sam wielki mistrz. Tu dzieje się coś dziwnego.” ...cdn.
P.S.
oceńcie to please
P.P.S.
sorry za dziwne znaczki kopiowałem to z worda