Lord_Bethrezen
Member
- Dołączył
- 22.9.2005
- Posty
- 387
Jest to moje pierwsz op więc nie bądzcie zbyt surowi.
Część I
„A człowiek pokonał bestię, która wróciła do królestwa Beliara”. Tia może i pokonałem Śmiecącego ale co mi z tego jak leże przygnieciony stertą głazów . Jest tu parę szkieletów, z którymi sobie mogę pogadać, a w czwartki to sobie urządzamy mała popijanę i gramy w kości. I wszystko byłoby fajnie gdyby nie to, że te cholerne głazy które przygniatają mi dżądra(jądra). Aż tu nagle cały zaczynam świecić. Od razu pomyślałem, że to skutki tego przeterminowanego gulaszu co to go wtrąciłem przed udupieniem Śmiecącego. Ale to było coś innego. Nagle zacząłem się unosić nad jakimś dużym sercem namalowanym na podłodze. Wszystko było różowe: ściany, podłoga(oprócz tego serca) i było tam pełno dużych pluszowych misiów .To było coś co od zawsze przerażało mnie do szpiku kości. To była różowa magia Xardusia. A on sam odprawiał jakiś rytuał to jest: tańczył w kółeczku z pluszowymi misiami i śpiewał smerfowe przeboje. Był on wielkim mistrzem przywoływania różnorakich stworzeń różowości-przytulności-i-miłości .Zacząłem się bać, że coś się może stać z moją zbroją i z półlitrową wódką Finlandia© którą miałem w kieszeni. Miałem złe przeczucie. I stało się: moja zbroja rozpadła się na tysiące kawałków. Ostatkiem sił krzyknąłem „Moje pół litra. NIEEE!!!!!!!!!!!”. Zaraz jak tylko doszedłem do siebie zapragnąłem zemsty.
-Tyyy teraz mi oddawaj moje półlitra-wrzasnąłem.
-Spokojnie dam ci soczku malinowego, chcesz??-zapytał słodko Xarduś.
Nie tego nie mogłem zdzierżyć. Rzuciłem się na Xardusia z wrzaskiem.
-Aaaaaaaaa zginiesz lolu !!!!!
Już miałem się rzucić mu do gardła, ale on był szybszy i zdążył mnie przytulić. Słodko powiedział:
-Tulimy!!
-Jeb się homie jeden
- Ale ja Cię kocham!!
-Jebany fanie teletubisi idź się jebnij w łeb.
W końcu udało mi się wyrwać z jego uścisku. Od zawsze wiedziałem, że za tym jego słodziutkim uśmiechem, za tymi słodziuśkimi oczkami kryje się coś dziwnego. Tak on był zły!!!!!!!
-Czego chcesz ode mnie???
-Sprowadziłem cię tutaj bo nie miałem się z kim bawić misiami…
-Coooooooo???
-I jeszcze jest jedna sprawa: musisz zdobyć Oko Innosia
-Tylko wraz z nim możesz ocalić świat.
-Dobra zrobię co trzeba, ale masz mnie nie przytulać. OK??
-Jak chcesz, a teraz idź do miasta Khorins tam są paladyni którzy mają Oko.
-OK. To ja idę jak coś to na gg daj mi znać.
-A jeszcze coś.
-Co??
-Niech moc będzie z tobą!!!!
-Taa…, a niech z tobą będzie mocz!!!!
I odszedłem w stronę miasta.
-----------------------
Oto częśc druga, którą napisałem razem z Shadowem27. No niestety krótkaa
ale będzie więcej części. NIc nie bójcie
Część II
Po nie miłych przytulanych wydarzeniach w wieży zdążałem w stronę miasta…
Przechodząc nieopodal wodospadu usłyszałem muzykę w stylu „Mission Imposible”. Pomyślałem, że będzie jakiś „fajt”(to jest fight jakby ktoś się nie kapnął:]). Do ataku na mnie szykował się wielki, krwiożerczy, straszny i zły… GOBLIN!!!. Podczas pobytu na koloni fitness w Rolniczej Dolinie naoglądałem się Discovery© i nauczyłem się technik walk bizonów. Zaryczałem niczym bizon podczas w okresu godowego.
-Muuuucha(lata)chachacha (tekst Demonologa z Diablo)
Ruszyłem na niego z baśki . Niestety kolizja z pobliskim drzewem nie należała do najprzyjemniejszych. Jak się potem okazało miałem zepsute wspomaganie podeszwy marki Glan©. Jak tylko doszedłem do siebie załatwiłem go piosenką z lat 60. Przy goblinie znalazłem: super potężną broń mogącą zniszczyć wszelkie zło we wszech świecie oraz Zupę pomidorową Winiary z makaronem w 5 minut instant(wystarczy zalać wrzątkiem).
Postanowiłem, że odpocznę przez 0,00001 sekundy. Niestety jakis fan tanich win mi przeszkodził:
-Jestem, synem ciotki matki(ze strony babki)Śmiecącego!!!. Na imię mam…(po godzinie tytułów typu wielki, straszny) Świecący!!!. Wysłałem mojego sługę żeby cię zniszczył – powiedział
-Co??? Jakiego Sługę??? – odpowiedziałem
Z krzaków zaczęły dochodzić dziwne dźwięki
-uhm!uhm!
-bee!mee!
Oburzony Świecący powiedział:
-No nie!!! On się znowu zabawia z owcami!!!
Ta cała sytuacja zostawiła trwałe ślady na mojej psychice.
-No trudno teraz sam cię zniszczyć. Ja POTĘŻNY Świecący!!!! Buchachacha.
Podczas, gdy Świecący buchachachował zastanawiałem się jaka broń użyć miałem:
2 super potężną broń mogącą zniszczyć wszelkie zło we wszech świecie oraz Zupę pomidorową Winiary z makaronem w 5 minut instant(wystarczy zalać wrzątkiem).
Wybór był oczywisty.
-Zginiesz!!!!- powiedziałem
- Buchachacha, a jak chcesz mnie zniszczyc????
-Przy pomocy Zupy pomidorowej Winiary z makaronem w 5 minut instant(wystarczy zalać wrzątkiem)
I, rzuciłem w niego ową „bronią”.
-Aaaaaaaaaa tylko nie Zupę pomidorową Winiary z makaronem w 5 minut instant(wystarczy zalać wrzątkiem).
I to był koniec (nie)zwyciężonego Świecącego.
Po wygranej walce ruszyłem dalej w stronę miasta.
Nastąpi dłuzszy CDN
Część I
„A człowiek pokonał bestię, która wróciła do królestwa Beliara”. Tia może i pokonałem Śmiecącego ale co mi z tego jak leże przygnieciony stertą głazów . Jest tu parę szkieletów, z którymi sobie mogę pogadać, a w czwartki to sobie urządzamy mała popijanę i gramy w kości. I wszystko byłoby fajnie gdyby nie to, że te cholerne głazy które przygniatają mi dżądra(jądra). Aż tu nagle cały zaczynam świecić. Od razu pomyślałem, że to skutki tego przeterminowanego gulaszu co to go wtrąciłem przed udupieniem Śmiecącego. Ale to było coś innego. Nagle zacząłem się unosić nad jakimś dużym sercem namalowanym na podłodze. Wszystko było różowe: ściany, podłoga(oprócz tego serca) i było tam pełno dużych pluszowych misiów .To było coś co od zawsze przerażało mnie do szpiku kości. To była różowa magia Xardusia. A on sam odprawiał jakiś rytuał to jest: tańczył w kółeczku z pluszowymi misiami i śpiewał smerfowe przeboje. Był on wielkim mistrzem przywoływania różnorakich stworzeń różowości-przytulności-i-miłości .Zacząłem się bać, że coś się może stać z moją zbroją i z półlitrową wódką Finlandia© którą miałem w kieszeni. Miałem złe przeczucie. I stało się: moja zbroja rozpadła się na tysiące kawałków. Ostatkiem sił krzyknąłem „Moje pół litra. NIEEE!!!!!!!!!!!”. Zaraz jak tylko doszedłem do siebie zapragnąłem zemsty.
-Tyyy teraz mi oddawaj moje półlitra-wrzasnąłem.
-Spokojnie dam ci soczku malinowego, chcesz??-zapytał słodko Xarduś.
Nie tego nie mogłem zdzierżyć. Rzuciłem się na Xardusia z wrzaskiem.
-Aaaaaaaaa zginiesz lolu !!!!!
Już miałem się rzucić mu do gardła, ale on był szybszy i zdążył mnie przytulić. Słodko powiedział:
-Tulimy!!
-Jeb się homie jeden
- Ale ja Cię kocham!!
-Jebany fanie teletubisi idź się jebnij w łeb.
W końcu udało mi się wyrwać z jego uścisku. Od zawsze wiedziałem, że za tym jego słodziutkim uśmiechem, za tymi słodziuśkimi oczkami kryje się coś dziwnego. Tak on był zły!!!!!!!
-Czego chcesz ode mnie???
-Sprowadziłem cię tutaj bo nie miałem się z kim bawić misiami…
-Coooooooo???
-I jeszcze jest jedna sprawa: musisz zdobyć Oko Innosia
-Tylko wraz z nim możesz ocalić świat.
-Dobra zrobię co trzeba, ale masz mnie nie przytulać. OK??
-Jak chcesz, a teraz idź do miasta Khorins tam są paladyni którzy mają Oko.
-OK. To ja idę jak coś to na gg daj mi znać.
-A jeszcze coś.
-Co??
-Niech moc będzie z tobą!!!!
-Taa…, a niech z tobą będzie mocz!!!!
I odszedłem w stronę miasta.
-----------------------
Oto częśc druga, którą napisałem razem z Shadowem27. No niestety krótkaa
ale będzie więcej części. NIc nie bójcie
Część II
Po nie miłych przytulanych wydarzeniach w wieży zdążałem w stronę miasta…
Przechodząc nieopodal wodospadu usłyszałem muzykę w stylu „Mission Imposible”. Pomyślałem, że będzie jakiś „fajt”(to jest fight jakby ktoś się nie kapnął:]). Do ataku na mnie szykował się wielki, krwiożerczy, straszny i zły… GOBLIN!!!. Podczas pobytu na koloni fitness w Rolniczej Dolinie naoglądałem się Discovery© i nauczyłem się technik walk bizonów. Zaryczałem niczym bizon podczas w okresu godowego.
-Muuuucha(lata)chachacha (tekst Demonologa z Diablo)
Ruszyłem na niego z baśki . Niestety kolizja z pobliskim drzewem nie należała do najprzyjemniejszych. Jak się potem okazało miałem zepsute wspomaganie podeszwy marki Glan©. Jak tylko doszedłem do siebie załatwiłem go piosenką z lat 60. Przy goblinie znalazłem: super potężną broń mogącą zniszczyć wszelkie zło we wszech świecie oraz Zupę pomidorową Winiary z makaronem w 5 minut instant(wystarczy zalać wrzątkiem).
Postanowiłem, że odpocznę przez 0,00001 sekundy. Niestety jakis fan tanich win mi przeszkodził:
-Jestem, synem ciotki matki(ze strony babki)Śmiecącego!!!. Na imię mam…(po godzinie tytułów typu wielki, straszny) Świecący!!!. Wysłałem mojego sługę żeby cię zniszczył – powiedział
-Co??? Jakiego Sługę??? – odpowiedziałem
Z krzaków zaczęły dochodzić dziwne dźwięki
-uhm!uhm!
-bee!mee!
Oburzony Świecący powiedział:
-No nie!!! On się znowu zabawia z owcami!!!
Ta cała sytuacja zostawiła trwałe ślady na mojej psychice.
-No trudno teraz sam cię zniszczyć. Ja POTĘŻNY Świecący!!!! Buchachacha.
Podczas, gdy Świecący buchachachował zastanawiałem się jaka broń użyć miałem:
2 super potężną broń mogącą zniszczyć wszelkie zło we wszech świecie oraz Zupę pomidorową Winiary z makaronem w 5 minut instant(wystarczy zalać wrzątkiem).
Wybór był oczywisty.
-Zginiesz!!!!- powiedziałem
- Buchachacha, a jak chcesz mnie zniszczyc????
-Przy pomocy Zupy pomidorowej Winiary z makaronem w 5 minut instant(wystarczy zalać wrzątkiem)
I, rzuciłem w niego ową „bronią”.
-Aaaaaaaaaa tylko nie Zupę pomidorową Winiary z makaronem w 5 minut instant(wystarczy zalać wrzątkiem).
I to był koniec (nie)zwyciężonego Świecącego.
Po wygranej walce ruszyłem dalej w stronę miasta.
Nastąpi dłuzszy CDN