Siemka
Wiem, że to głupie, ale moim autorytetem nie jest nikt specjalny. Jest nim po prostu pani, u której wynajmowaliśmy z rodziną pokój, gdy byliśmy w górach. Wydaje się takie głupie i zwyczajne, ale podziwiam tę kobietę. Ma bardzo cięzką sytuację tzn. jej syn jest bardzo cięzko chory, mąż bezrobotny i chory, matka ma raka, jej ojciec także chory a jej siostra jest zdrowa i młoda i nie chce jej w niczym pomóc < bo pani musi jeździć z rodzicami po jakieś 100 km na tydzień na chemie czy coś> Jednakże chodzi mi to, że ta pani mimo, że ma ciężkie życie nie poddaje się. Jest bardzo pokorna, cieszy się z tego co ma i woli zabrać sobie, żeby drugiemu było lepiej.Była dla nas bardzo miła, robiła nam ciasta i zbierała owoce z ogródka- a nie był to jej obowiązek. No i to koniec
Pozdro