Święta

Rangiz

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
13.11.2007
Posty
4946
Temat taki lub podobny kiedyś tu już był, ale co rok ludzie inteligentni na pewno zauważają ten cały bajzel. Zatem Święta reaktywacja!

O co mi chodzi? O ten cały cyrk, zwany dzisiaj "świętami". Tuż po powrocie z cmentarzów na początku listopada, powoli zaczyna zalewać nas fala świątecznych ozdób itp. Zaraz, zaraz. Czyż do wigilii i Świąt Bożego Narodzenie nie pozostało jeszcze niespełna 2 miesiące? Czy wychodząc na wieczorną imprezę siedzę w ubraniach w jakich mam na nią iść już od rana? Czy kwiaty kwitną już w lutym, bo w kwietniu/maju przyjdzie wiosna? Oj tam oj tam?

Przenosimy się do grudnia, powyższy okres trwa właśnie do tego momentu, połowy grudnia. Wtedy zaczyna się już i w naszym codziennym życiu okres świąteczny. Mama dzwoni do wszystkich ciotek "jakie pieczesz ciasto? Ryba po grecku czy w pieczarkach? Kompot ze śliwek czy z maku? Litr wódki czy 10?". Dom jest sprzątany od dołu do góry, wszerz i w poprzek. Wszyscy latają za czymś, robi się masę zakupów, myśli się już o prezentach.

Przenieśmy się teraz tak w okolice 20 grudnia, do 22. W pracach, szkołach i innych tego typu masowo organizowane są wigilie. Ludzie w gruncie rzeczy sobie obcy łamią się opłatkiem i składają standardowe życzenia, bo i jakie inne mogą, nie wiedząc o sobie nic. No ale przecież szopkę odwalić "czebaaa". "Wesołych świąt", wszyscy sobie mówią na pożegnanie. Szkoda, że nikt nie życzy mi mocnej głowy...

Wigilia
W kuchni masa przygotowywań, krzyki, nerwy i emocje. Przynieś, podaj pozamiataj, obierz, przekręć, usmaż, zesraj się. Zapidalanie, żeby tylko się wyrobić do tej 17 - 18. W międzyczasie trzeba obejrzeć pięćdziesiątą wersję Opowieści Wigilijnej, no i obowiązkowo Kevina, chociaż w tym roku go zabraknie o_O. Kolacja, każdy się nawpycha jak świnia, brzuch trzeszczy, wcześniej łamiemy się opłatkiem. Tu już jako rodzina, znamy się lepiej lub gorzej i coś mądrego możemy sobie życzyć.

Potem pierwszy i drugi dzień świąt. Picie, chlanie, jedzenie, picie, jedzenie, jedzenie i chlanie. Tak wszystko w gronie rodziny, w międzyczasie kłócąc się o to, czy Wałęsa był Bolkiem, dlaczego Tusk sprzedaje Polskę Kaczor drze jape na lewo i prawo. Gdzieś z boku słyszę plotki, że Gienia po raz 14 zaszła w ciążę, Zbyszek leje Maryśkę, a Jasio pani Eli ma same lufy i pewnie nie zda, co za cep!


I tu pojawia się zasadniczy motyw, który kieruje mną pisząc ten temat, Gdzie tu do nędzy istota Świąt Bożego Narodzenia? Ktoś w tym biegu pamięta, co to w ogóle za dzień, że to pamiątkę narodzin Jezusa? Nie wierzysz w niego, to nie obchodź świąt "coca-colowych"! Wiem, że niektórzy tak robią i chwała im za to. To, że podoba wam się jedna strona medalu, nie oznacza, że można odrzucić druga. Ja też chętnie polatał bym z kałachem i postrzelał w grupkę dziewic na ulicy krzycząc "allah jest wielki, a Mahomet mniejszy". Nie zrobię tego, bo w Allaha nie wierzę. Tak samo hipokryci obchodzący święta, którzy są jednocześnie niewierzący, są dla mnie ludźmi co najmniej dziwnymi. Już nie mówię ,że trzeba być fanatykiem, by obchodzić święta, o nie. Ale wystarczy, że przeżyjesz ten dzień inaczej niż inne, w zadumie, w refleksji nad własnym, porytym życiem. Co w sobie zmienić, co zmienić w relacjach z innymi. Masz x weekendów rocznie do chlania, żarcia i tańcowania. Czy i ten dla wielu i zapewne dla ciebie szczególny dzień musi być taki sam jak inne? Choć na chwilę usiądź, wpatrz się w choinkę i migające na nie światełka i pomyśl, pomyśl...

Ta cała otoczka to farsa jakich mało. Wszystko sztuczne, wszystko wymuszone, wszystko ble, wszystko dla potrzeb MARKETINGU! Nie dajmy się temu wciągnąć i obchodźmy święta na tradycyjnie lub też nie. Ważne, by inaczej niż narzuca na nas ten chory świąteczny Matrix.

A po świętach, wylegujemy się do południa, dając odpocząć padniętemu żołądkowi i spółce. Wstajemy potem, drapiemy się po jądrach, idziemy zrobić siusiu/kupkę,myjemy się, po czym przypominamy sobie, że nie kupiliśmy jeszcze wódki na sylwestra...

Tuż po świętach wszyscy wylegują sie do południa, dając odpocząć padniętemu żołądkowi i jego spółce.Potem wstaje, robimy siusiu/kupę, myjemy japsko i z grubsza ogarniamy twarz.
 

Nekromanta Boom

Dzika Karta
Weteran
Dołączył
1.10.2004
Posty
3777
Starałem się ale nie udało się... przeczytałem tylko pierwsze 2 akapity ZIg ;p Na maturę sobie zostaw takie wypociny.

Ale generalnie sens tematu skumałem. Z tym, że mało mnie już obchodzi to co jest w dużych sklepach, nie mam kasy to i tak odwiedzam tylko spożywczaki. No ale ok, dzisiaj chodzi tylko o forsę, nie ma żadnego duchowego dziedzictwa Świąt Bożego Narodzenia. Co niektórzy z nas wychowali się w czasach gdy miało to więcej sensu, następne pokolenia raczej go nie podłapią.

Generalnie ZIg, zaczynasz powoli przypominać św. Augustyna. Ci co nie wiedza o kogo chodzi, odsyłam do wikipedii, a ci co wiedzą o kogo chodzi ale nie znają jego biografii, mogą przeczytać dalszą cześć mojego postu ;)

Za młodu św. Augustyn był kurwiarzem i babiarzem. Gdyby żył w naszych czasach, ruchałby co się da tak jak Zig. Potem jednak, może zaliczył już wszystkie wycieruchy w promieniu tysiąca kilometrów, nie wiadomo; nagle olśniło go i stał się duchownym.
Nie ograniczysz wkładania pały w byle jaką dziurę Zig i z tobą będzie to samo ;)
 

szkeleton

Hmmmm
Członek Załogi
Dołączył
15.11.2008
Posty
8520
Święta, święta, święta....u większej części ludzi wywołuje padaczkę, nerwice oraz szał. "O ku.... już święta! Kaj jest ta ryba?!". Pełne sklepy, wypadki na drogach, pełno śniegu, bijatyki w sklepach o żarcie itp. Są też dobre strony jak spotkanie rodzinne, prezenty oraz wczucie się w nastrój świąt. Jednak początki zawsze są złe, to później jest już lepiej. Ale to tradycja, kilka dni roboty, kilkanaście minut jedzenia a potem o wszystkim zapominamy. Jak się spytamy kogoś młodego (tak z 10-latka) o święta to odpowie zapewnie "dzień w którym się można najeść". Ale cóż można na to poradzić? Nic!
Producenci, którzy to wszystko produkują dostają tyle pieniędzy za to, że pękają im już sejfy. Chwyty reklamowe, reklamy oraz rzeczy "dzięki którym święta będą lepszymi świętami".

Ale ogólnie to święta to są dni wybaczania, przyjaźni itd. Nieważne jak i po czym, ważne, że są wszyscy szczęśliwi.
 

Biafra

Balotelli
Weteran
Redakcja
Dołączył
8.10.2010
Posty
2677
Kiedyś Święta Bożego Narodzenia kojarzyły się z satysfakcjonującym napełnieniem brzucha. Satysfakcjonującym, ponieważ na stole lądowała niedostępna na co dzień szynka, ogonówka, baleron, myśliwska itp. Do tego pomarańcze i inne trudno dostępne frykasy. Konsekwencją tego było spędzanie świąt przy suto zastawionym stole, a ruch polegał na tym, że szło się co najwyżej do kibelka, by ponownie napełniać kałdun. Takie były czasy i trudno się dziwić, że ludzie tak, a nie inaczej świętowali.

Dziś jest inaczej. Oczywiście, są tacy, którzy siłą przyzwyczajenia, z sentymentu, bądź z powodu bycia tzw. homosowietikus, kultywują dalej tę formę świętowania. Jednak duża część społeczeństwa inaczej podchodzi do tematu. Nie rzadkie są wyjazdy w góry i aktywne spędzanie tego czasu.

Ja osobiście spędzam go w domu. Jemy uroczyste śniadanie, zwijamy zastawę. Stół jest pusty i czysty. Trochę telewizji. Spacer, gdy pogoda pozwala i jest ochota. Dużo rozmów, czasami pośpiewa się kolędy. Ogólnie jest luźna atmosfera. Czasami każdy zajmuje się tym na co ma ochotę. Nikt nikogo nie zmusza do siedzenia cały czas za stołem, z resztą rodziny. Uroczysty jest tylko wieczór Wigilijny. Opłatek, kolacja, śpiewanie kolęd lub ich odsłuch (częściej) i gwóźdź programu - prezenty. Potem już jest, że tak powiem, lajcik.

Zero alkoholu przez całe święta, z wyjątkiem czerwonego wina wytrawnego do śniadania i obiadokolacji i tyle.

Prezenty są wcześniej ustalane. Tzn., że każdy deklaruje co by chciał dostać i to się kupuje (nie ma nic gorszego, niż niechciany prezent i wymuszone udawanie radości z takowego).

To, że teraz święta są totalną komercją, to fakt niezaprzeczalny. Duch naszych konsumpcyjnych czasów. Ludzie nie zastanawiają się o co w tym chodzi, bo są zabiegani i wymęczeni przygotowaniami, a jak już zasiądą przy stole, zaspokajają swoje najprymitywniejsze potrzeby, w błogim przekonaniu o dobrze spędzonym czasie, w gronie najbliższych. Tak jest i nie sądzę, aby szybko się to zmieniło.

Osobiście nie lubię świąt od długiego już czasu. Wkurza mnie ta wymuszona atmosfera we wszelkiego rodzaju sklepach, marketach, molach. Unikam ich wtedy, na tyle, na ile jest to możliwe. O mdłości przyprawiają mnie ludzie, pędzący z obłędem w oczach od półki do półki, pakując do wózka wszystko co tylko się da. Jakby nazajutrz miał być koniec świata. A potem następuje gnuśność i marazm, a w oczach już nie obłęd, teraz panuje tam wyraz bezmiernego otępienia. Brrr horror. Gdyby nie rodzina i zobowiązanie wobec niej, najchętniej spędziłbym ten czas, jak każdy inny zwykły powszedni dzień.

p.s. Boom. Nie rozumiem co ma pukanie niezliczonej ilości panienek, do chęci napisania o świętach i o tym czym są teraz, a czym powinny być, oraz jaki my mamy do tego stosunek. To się nie wyklucza wzajemnie. A może dla ciebie tak? Mogło by to o czymś świadczyć, gdyby temat pojawił się w środku lipca..., ale teraz? Myślę, że nie ma w tym nic szczególnego.
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
p.s. Boom. Nie rozumiem co ma pukanie niezliczonej ilości panienek, do chęci napisania o świętach i o tym czym są teraz, a czym powinny być, oraz jaki my mamy do tego stosunek. To się nie wyklucza wzajemnie. A może dla ciebie tak? Mogło by to o czymś świadczyć, gdyby temat pojawił się w środku lipca..., ale teraz? Myślę, że nie ma w tym nic szczególnego.

Dla mnie to jest też dziwne...Boom co żeś wciągał nochalem ?

Zdaje sobie sprawę z tego, że święta to nie tylko o toczka ale również pewne duchowe doświadczenie. W końcu o to w nich chodzi.
Nie lubię świątecznego szumu i z roku na rok coraz trudniej mi wczuć się w ten specyficzny nastrój, kiedy na każdym kroku atakują nas Bożonarodzeniową mielonką robiąc z tego czysty marketing napędzający popyt.
 

Nekromanta Boom

Dzika Karta
Weteran
Dołączył
1.10.2004
Posty
3777
Zwyczajnie jesteście niedokształceni i nie kumacie czaczy.

Ksiądz myśli stale o seksie.
Taki Zig myśli pewnie stale o Bogu ;)
 

Biafra

Balotelli
Weteran
Redakcja
Dołączył
8.10.2010
Posty
2677
Zwyczajnie jesteście niedokształceni i nie kumacie czaczy.

Ksiądz myśli stale o seksie.
Taki Zig myśli pewnie stale o Bogu ;)

Że nie kumam, nie ulega wątpliwości. Z tym niedokształceniem, być może. Omnibusem nie jestem, ale wikipedia nie jest dla mnie wyrocznią (często się zdarza, że ktoś wstawi pod dane hasło kompletnego babola).

Any way, skąd wiesz o czym myśli stale Ksiądz? Jesteś nim? Potrafisz się w owego wcielić? ;)

Żeby nie było offtopa, bo ja nie mod i nie wolno mi tego co Tobie Boom :p

Dodam jeszcze, że okres świąt i zaraz po nim irytuje mnie jeszcze z jednego powodu. Nic w tym czasie nie można załatwić. Nie daj Boże, żeby rozbolał cię ząb, albo okaże się, że masz do załatwienia pilną sprawę urzędową... Załatwienie czegokolwiek graniczy z cudem. Jeszcze jedna cecha tego okresu, która odrzuca mnie od świąt.
 

Nekromanta Boom

Dzika Karta
Weteran
Dołączył
1.10.2004
Posty
3777
Ja pierdziele...
Rzuciłem ogólną myśl bo chciałem Zigowi dowalić. On tu jest teraz bossem-koksem, to chciałem by nie poczuł się za fajnie, a wy przysraliście się do tego i szukacie głębszego sensu.

Generalnie:
47400.3.jpg


A bo Wielkanoc też się wam nie podoba to:
nie_bedzie.jpg




Lepiej pochwalcie się co komu dacie na prezent w tym roku :)

Ja dam tyle ile mam. Obiecałem bliskim w dodatku pomnożyć prezenty o dwa razy w stosunku do tego co im dałem rok temu. A że teraz nie mam nic, w ramach umowy pomnożę to przez 2, zapakuję do pudełka i zwiążę kokardką:)
 

Bojan

Spirit Crusher
Weteran
Dołączył
12.1.2008
Posty
2680
Zig, nie praw herezji, Kevin będzie w tym roku. Tradycji stanie się zadość :p

Co do samych świąt, to nie są one tym samym co kiedyś. Dawniej najważniejsze było spędzić to święto rodzinnie, przy wspólnym stole, ubrać choinkę, podzielić się opłatkiem i spędzić te parę dni w spokoju...
Potem udać się na pasterkę i kontemplować narodziny Jezusa.

Dzisiaj to święto bardzo szybko traci na znaczeniu. Przemawia przez nas konsumpcjonizm. Już w listopadzie, kiedy z półek znikną znicze i wieńce, na ich miejscu pojawiają się mikołajki, bałwanki, lampeczki, choineczki, bombeczki i cała masa innych,nikomu niepotrzebnych pierdół.

Przygotowanie 12 potraw też przestaje być problemem. Idziemy do marketu, kupujemy żarcie, wrzucamy do mikrofalówki i już mamy kolację wigilijną! Cóż za doskonałe rozwiązanie dla współczesnych "gospodyń domowych", które nie potrafią nawet zamieszać bigosu.

Generalnie, jak się tak patrzy na te całe przygotowania do świąt, albo co gorsza bierze się w nich udział, zaczyna się tym wszystkim rzygać.
-Talerze tutaj nie tam, sztućce tutaj!! Serwetki weź, sianko połóż, lampki włącz!! sernik mi sie przypala, k**wa!
Więcej przy tym zamieszania i kłótni niż przez cały rok.

I tak to wygląda teraz Boże Narodzenie... zastanawiam się, kiedy przemianują to święto na Święto Mikołaja i Pieroga - to by chyba była bardziej adekwatna nazwa, bo z tego co widzę wokół siebie, to większość zapomniała o co w tym święcie tak naprawdę chodzi.

Drugą sprawą jest to, że z biegiem czasu inaczej podchodzi się do świat. Sam pamiętam, jak będąc jeszcze małym berbeciem, wyczekiwałem na pierwszą gwiazdkę, a potem na prezenty, które zawsze niepostrzeżenie pojawiały się pod choinką, szybko zjadałem kolacje żeby pobawić się zabawkami, a na koniec obejrzeć Kevina xD
No i nie dostrzegało się tych wszystkich problemów związanych z całą tą otoczką wokół Bożego Narodzenia.
Z biegiem czasu wszystkie te przyziemne rzeczy tracą na znaczeniu - prezenty już tak nie cieszą, bardziej istotna jest możliwość spędzenia tego czasu z bliskimi, rozmowy, odpoczynku i rozmyślań na różne tematy.
 

El Bastardo

Władca Wiedźm
Moderator
Redakcja
Dołączył
1.10.2007
Posty
3025
Mi udało się dobrnąć do końca Rangizowego postu i nieźle się uśmiałem.


Co prawda, to prawda, w dzieciństwie święta miały magiczną aurę. Teraz to tylko kolejna okazja do opróżnienia kilku butelek ognistej wody, w towarzystwie rodziny. Kiedyś nie musieliśmy się przejmować problemami, bo wszystko załatwiali rodzice. Prezenty, tak na to wszyscy czekamy, w tym roku pomyślałem o nich, bo w zeszłym to nie bardzo ;). Jeśli zaś chodzi o tradycje itp, to na szczęście u mnie w domu jest w miarę dobrze, nie tak jak ktoś napisał, supermarket i mikrofala, tylko domowe pierożki. Pewnie ominą mnie przedświąteczne porządki i takie tam gdyż będę pracował do 23, cóż taka praca wielu ludzi woli zrobić wigilię w lokalu i mieć z głowy. Wigilia na szczęście wolna i jak co roku bez Kevina ani rusz. Szkoda tylko, że święta tak szybko mijają, nim się człowiek obejrzy i już po świętach, tylko żarcia zostanie od groma.


A i jeszcze jedno, szkoda, że ktoś ukradł ciężarówki Coca-Coli ;)
 

Elessar

Inkwizytor
Weteran
Dołączył
30.12.2007
Posty
2679
Święta za każdym razem mają mniej atmosfery i magii, a więcej patetyczności, cyrku, zapędu i powagi. Obserwuję to właśnie u siebie w ostatnich latach. Niestety, w biegu i pośpiechu zapominamy o prawdziwym znaczeniu Świąt. Na szczęście, moi rodzice potrafią zrozumieć prawdziwą ideę tych świąt i ja dzięki nim również. Tak czy siak, z biegiem lat widzę coraz mniej magii świątecznej :(.

Ave
 
Do góry Bottom