"Śmierć - towarzyszka"

  • Thread starter Electric_Dragon
  • Rozpoczęty
E

Electric_Dragon

Guest
Śmierć spotykała ją nam, każdym kroku, najpierw jej ojciec, matka, potem po kolei rodzeństwo, zabijane przez "przyjaciela" rodziny, tzn kiedyś nim był, ale wolał zdradzić niż samemu zginać. Siedziała nadal skryta w piwnicy, przeklinając jego, oraz swój los. Wolała zginąć, ale miała świadomość, że ród powinien trwać... Ona nie mogła przerwać i tak już cienkich więzów krwi z innymi rodami. Nie mogła jednak zapomnieć, wybaczyć. Poprzysięgła zemstę, ale niemogła jej teraz zrealizować. Z sufitu pieczary zaczęła Płynąć krew, podłoga cała przesiąkła, na górze jej rodzina, leżąca... martwa. Już nikt się nie poruszał, nawet drgawki pośmiertne ustały, nastała cisza... Zastanawiała się chwilę, podeszła do klapy, już chciała wyjść, ale do domu ktoś wbiegł, usłyszała krzyki:
"Ona jeszcze gdzieś tu jest, jest młoda i ładna, może nie trzeba jej jeszcze zabijać..." Starała się nie oddychać, nie wydawać żadnych odgłosów, chodzili po klapie nie wiedząc o istnieniu podziemia…
Nie miała przecież więcej niż 13 lat, co ona wiedziała o świecie? Prawie nic, poza wioską była tylko kilka razy. Podeszła zdecydowana do wyjścia, ale sama tak naprawdę niewiedziała, na co się decyduje. Krzyknęła dość głośno: "Szukacie kogoś?" Popełniła błąd, bo po chwili Stali przy niej. Związali Jej ręce z tyłu i wyprowadzili. Wiatr niósł ciche słowa: "Twoja decyzja... oby nie ostatnia, jaką przyjdzie ci kiedykolwiek podjąć." Wsiedli na konie, biorąc ją ze sobą. Rozglądała się zaciekawiona, głupia, istota ludzka niewiedząca nic, a pewna swojego bytu, tak kruchego jak spróchniałe drewno. Jej ufne oczy, choć w głębi wiedziała, że może nie dotrwać do zmroku. Wrzucili ją do lochu, ale po godzinie wrócili. Powiedzieli, że mogą ją wytrenować na złodziejkę, że może się ona do nich przyłączyć, musi tylko wyrazić taką wolę.Nie miała wyjścia, zgodziła się, biedne małe dziecko… W ciągu dwóch dni nauczyła się Wszystkich podstaw, coś takiego się nigdy nie zdarzyło. Postanowili ją sprawdzić, szybko ograbiła kupca z zawartości kieszeni, a on nawet tego nie zauważył. Uznali, że zaliczyła test, dali jej sztylet i kilka wytrychów. Spała na niskiej pryczy, ale warunki były na pewno lepsze niż w więzieniu. Przez te kilka dni zapomniała o tym, że jeden z jej znajomych zabił własnoręcznie jej rodzinę, a reszta się do tego przyczyniła. Radosny świat w gronie rodziny, przestał właśnie istnieć. Choć możliwe, że te osoby, które wzięły ją ze sobą będą od teraz jej nową rodziną, oby nigdy nie zapomniała swego nazwiska, imienia oraz dziedzictwa, choć o nim nic nie wie… dowiedziałaby się w swoje piętnaste urodziny, ale teraz to chyba pozostanie tajemnicą, ale może kiedyś ktoś odkryje… Pomagała im w napadach, ale nie Tylko, nauczyli ją też jednej rzeczy - zabijania. Widoku krwi nie było, zawsze ktoś jej oczy zasłonił, a wobec niej mieli chyba jakieś poczucie odpowiedzialności. Nazywali ją Rin, jakoś nie potrafili wydusić z siebie jej prawdziwego imienia, a ona, również ze względu na niedawny szok, zapomniała o przeszłości. Czasem płakała wieczorami, ale sama nie wiedziała czemu. Raz jeden podszedł do niej o tej porze dnia: ,"Rin, czemu płaczesz? Coś ci się stało malutka?" "Nie... czuje, że musze płakać, tak jakby coś e mnie, jakaś cząstka wiedziała coś, o czym ja nie wiem. To głupie… dobranoc." Nie zastanawiała się nad tym, bo myślała, że lepiej nie wiedzieć, choć część jej świadomości krzyczała, kiedy widziała, choć jednego z towarzyszy, ona tego nie słyszała… tylko łzy widziała, ale nie rozumiała ich. Wyszła na spacer, ale nie pomyśleć, tylko tak po prostu. Wróciła szybko, zastała spalone drzwi, od razu wbiegła do środka. Część przybita czymś do ściany, reszta leżąca na podłodze. W powietrzu unosił się swąd palonego ciała. Zresztą tamci byli spaleni, całkowicie. Patrzyła w przeważeniu, znów nie wiedziała, co się dzieje. Jakimś cudem na posadzce było mnóstwo krwi. Zamknęła oczy i przypomniała sobie piwnicę, to, co przydarzyło się jej rodzinie. nNie widziała sprawcy tego mordu, wokół nikogo, a tutaj, w tej części lasu nikogo przecież zwykle nie było. Nie uznawała tego, co się stało. Znów straciła kogoś, na kim jej zależało, po raz kolejny... została sama. Przed nią pojawiła się czarna postać, w tym kolorze była ubrana, a twarzy jej nie było widać. Zdjęła kaptur ukazując biała twarz, czarne włosy i krwisto czerwone oczy. Dziewczyna się cofnęła, czuła grozę bijącą od tej istoty. "Nie martw się, nie zabiję cię, ale będę ci towarzyszyć przez całe życie, przymierze twojej rodziny i moje jest wieczne..." "Kim ty w ogóle jesteś?" "Ariko Cin, powinnaś wiedzieć, ale matka ci chyba nie zdążyła powiedzieć, bo tak było zamierzone, jestem istotą pochodzącą z cienia, otchłani, jestem tym czego nikt nie chce nigdy poznać, spotkać... może się domyślisz, jeśli nie, do zobaczenia za równo dwa lata i wszystkiego najlepszego..."
 

DarkBlade

Member
Dołączył
4.1.2005
Posty
317
tajemnicze i ciekawe, czekam na ciąg dalszy, ale troche powykręcana fabuła jest i trudno ją z początku zrozumieć, daje od siebie 8/10
Plusy: Klimat,Ciekawa fabuła, zwroty akcji
Minusy: Drobne błędy, krtótkie toto
 

Paladyn13

Member
Dołączył
23.12.2004
Posty
198
no to było super czekam na ciong dalszy a tak przy okazi co ty masz z polaka bo normalnie 5 jak nic no poprostu nie mogłem sie oderwać cały czas coś sie działo czekam z niecierpliwościom
 
Do góry Bottom