Wojny bogów

radzio

Member
Dołączył
23.11.2004
Posty
43
Hmmm... po przemyśleniu chyba opowiadanie zmienię brdziej(prócz planu wydarzeń. I jak dla mnie za mało opiń. Mogą być złe jak najbardziej, byleby wytknięte zostałyby wady- będę wiedział co poprawić. A prócz pisma, mam problem z polskim- dysleksja mogą być błędy w fabule smej dla kogoś, choć nad nią trochę popracowałem, a jeśli chodzi o to że dwa pierwsze rozdziały nudne, to są nudne początki jakby co.
1 CZĘŚĆ
POCZĄTKI WOJNY BOGÓW
Wstęp- „Niewiedza przynosi rzeczy niepożądane. Bóg Kataron popełnił błędy chcąc mieć jak najwięcej władzy i kontrolę nad wszystkim. Zrodzony z jednej części, chciał resztę co nie należało do bogów. Władza jego sprowadziła go na jej brak. Tak jak dobro prowadzi do zła, zło prowadzi do dobra. Tak jest niezgłębiona tajemnica wszystkiego co jest. Kataron musiał płacić cenę tak jak wszyscy inni, ze swojego powodu”- urywek księgi nieistniejącej, zapomnianej.
ROZDZIAŁ 1
PIRACI
Był to początek istniejącego świata, którym rządziło wielu bogów. Całym wszechświatem rządziło bóstwo Katarona. Zesłał on trzech swych współbraci na ziemię by zarządzali nią w jego imieniu. Byli to władcy równowagi, zła i dobra. Panem zła był Gotherb a dobra Firathor. Obydwaj mieli równą moc boską. Byli sobie równi i ani zło nie przewyższało dobra ani dobro zła. Było tak dzięki bogu równowagi, Eskapula. Rządził w imieniu Katarona. Kontrolował Gotherba i Firathora. Owa trójca bogów rządziła światem. Każdy z nich był potrzebny by świat w pełni funkcjonował. Eskapul nie tylko sprawiał że Gotherb i Firathor byli o równej boskiej mocy ale także, że obydwaj, choć byli przeciwieństwem żyli w pokoju i współpracowali. Wspólnie stworzyli wiele ras. Ludzka rasa była najmocniejsza. Wysławiała i czciła trzech bogów. Katarona jednak nie znali. Rozkwitło królestwo Myrtany. Bogowie obdarzyli ją niespotykanym bogactwem i potęgą. Taki porządek trwał przez wiele lat. Ale wkrótce miało się to wszystko zmienić. Trzej bogowie tracili swoją moc z czasem, bez znanej przyczyny. Świat stracił wiele ze swojego dawnego blasku. Rozpoczynał się jego powolny upadek. Żaden z trójcy nie był w stanie nic zrobić. Ich moce malały. Nikt nie wiedział dlaczego...
Na morzach płynął statek handlowy, który niedawno przechwycili piraci w stolicy królestwa. Płynęli w kierunku największego pirackiego portu na świecie. Był on na małej wysepce w Strefie ciszy, która była w pobliżu wyspy Khorinis. Port był kryjówką, która niemal cała była położona pod wyspą. Zdobycie jego graniczyło z cudem. Marzeniem kapitana statku piratów było schwytanie okrętu wojennego. Postanowił zdobyć okręt w mieście Khorinis.
Statek był w połowie drogi do pirackiego portu, gdy na maszcie zwołał Stan kapitana:
-Co się stało?
-Bardzo źle! Widzę dwa okręty wojskowe! Płyną w naszą stronę! Wzywają nas do kapitulacji albo śmierci!
-Ile mil dzieli nas od nich?
-Osiem. I ta odległość powoli maleje! Dogonią nas a bitwy nie wygramy!
-Kiedy nas dogonią?
-Prędkość wroga jest niewiele szybsza od naszej! Za trzy dni!
-To dość czasu! Wtedy będziemy w Strefie ciszy! Tam ich łatwo zgubimy!
-Rozumiem!
-Do wszystkich!- Kapitan na cały pokład się wydarł.-Ścigają nas dwa okręty wojenne. Za trzy dni dościgną nas. Ale wtedy będziemy w Strefie ciszy, gdzie ich zgubimy!
Odetchnięto chwilowo z ulgą. Piraci wiedzieli że w porcie nie będzie ich łatwo osiągnąć czy też znaleźć. Strefa ciszy była tajemniczym obszarem na morzu w pobliżu wyspy Khorinis. Panowała tam wieczna mgła, przez co widoczność była na bardzo niskim poziomie. Był tam piracki port pod ziemią. Statki dokowały w ukrytych jaskiniach. Było to także miejsce, gdzie wystające z wody szczyty gór i skały tworzyły labirynt na morzu.
Minęły trzy dni. Wróg był niepokojąco blisko. Ale piraci wkroczyli w Strefę ciszy. Natychmiast głuche dźwięki wszystkich otoczyły. Widoczność spadła tak silnie, że stracili okręty z oczu. Coraz głębiej wkraczali w ten teren. Okręty państwa straciły swój cel również. Jednak za nim wkroczyły w Strefę ciszy. Mimo to statku nie znaleźli. Zwołano wszystkich oficerów by omówić dalszy plan. Nie wiedzieli jednak o istnieniu wyspy w tym rejonie, gdzie był port piratów. Dyskutowali o najbliższych ruchach, jakich się podejmą:
-Nie ma tu żadnych lądów!
-Koło tego rejonu jest wyspa Khorinis! Mogą ją zaatakować.
-Czy mogą się tam skierować?
-Mogą tylko tam, chyba że zostaną w tym miejscu.
-Albo mogą odpłynąć z tego miejsca z powrotem na kontynent a my nie będziemy nic o tym wiedzieli i dalej tu będziemy szukać ich!
-Mamy dwa okręty a oni jeden statek. A i tak nas za mało!
-Wezwiemy wsparcie z Khorinis. Stacjonuje tam wiele okrętów wojennych!
-Ale nie wiemy czy dość.
-Powinniśmy wysłać co najmniej dwa okręty które będą stacjonowały w tym mieście Khorinis, co najmniej trzy okręty które będą patrolować ten rejon gdzie jesteśmy, co najmniej dziesięć okrętów porozstawianych wokół wyspy i co najmniej pięć okrętów wokół tego rejonu by piraci byli w pobliżu wyspy i nie zwiali. Więc trzeba co najmniej dwadzieścia okrętów!
-Chyba trochę przesadzasz. Tyle okrętów wojennych na jeden statek? Tyle wysyłamy na większe bitwy morskie!
-Tyle daje nam pewność schwytania tego statku. A poza tym czuję że nie tylko z nimi będzie problem. Piractwo się dopiero zaczyna rozwijać. Teraz to tylko jeden mały stateczek ale potem będą całe floty. Nie można dać nawet jednemu małemu stateczkowi uciec, gdy został odkryty i jest szansa go złapać! Dysponujemy wielką flotą. Możemy wysłać tyle okrętów!
-Wcale taką flotą nie dysponujemy. Teraz mamy tu dwa okręty wojenne! Osiemnaście brakuje. A w Khorinis jest dziesięć!
- Było trzydzieści.
-Toczy się wojna między wieloma rasami! Powoli tracimy potęgę w trakcie wielu bitew. Dwadzieścia niedawno wysłaliśmy na południe. Ale możemy skorzystać z łowców piratów!
-Łowców piratów?
-Tak. Mają ukryty port na wyspie. W górniczej dolinie. W pobliżu bagien. Na piaszczystej plaży. Płatni, zawodowi łowcy piratów. Lepsi niż my. Król stworzył kilka takich organizacji, gdy piraci zaczęli grasować na morzach. To najpotężniejsza organizacja z nich wszystkich. A dysponuje ponad stu okrętami!
-Czemu nie? Możemy skorzystać z ich pomocy!
Postanowiono tak zrobić. Okręty wpłynęły z tego rejonu. Jeden skierował się do portu Khorinis.
Piracki statek bez przeszkód dotarł do kryjówki pirackiej. Z daleka widać było jak tętniło w nim życie. Bezpiecznie zadokowali w wolnym miejscu. Kapitan wraz z jego najbliższymi ludźmi, Pilandesem, Kurhadem i Rajexfordem spotkali się w knajpie, gdzie mieli omówić całą sprawę. Kurhad przyniósł mapę wyspy Khorinis jaką kupił w porcie. Kapitan ją wziął, rozłożył na stole i wskazał na plaże blisko miasta:
-Tutaj między latarnią a miastem jest plaża. O tym miejscu cały czas myślałem. Tutaj nie patrolują żadne okręty i możemy blisko miasta wylądować niezauważenie. Przepłyniemy przez ten przesmyk na plażę. Nikt nie zna tej drogi prócz piratów, więc nie ma się czego obawiać!
-To proste ale musimy przejąć okręt wojenny a mamy mało do dyspozycji.
-Mamy trzydziestu marynarzy, pięć armat oraz dwudziestu pięciu żołnierzy, którzy mogą walczyć. Ale musimy kogoś wysłać do miasta na zbadanie sytuacji.
-A ile mamy amunicji do armat?
-Dziesięć ton! Na każdą armatę przypada po dwie tony, czyli po dwadzieścia strzałów. Z broni mamy czterdzieści rapierów. Ale nie mamy łuków ani kusz. Żołnierzy podzielimy na dwie grupy i damy im broń.
-Połowę amunicji weźmy dla armat. Drugą połowę zamieśćmy w dwudziestu beczkach. Wtedy na każdą z pięciu armat przypadnie dziesięć strzałów. A beczki wykorzystamy do czegoś innego.
-To jak?
-Wylądujemy i wyślemy zwiadowcę, czyli ciebie Pilandes. Ty powiesz jak wyglądają sprawy! Ty najlepiej się nadajesz.
-Zrobię co muszę.
Port Khorinis został powiadomiony o piratach a łowcy piratów przyjęli ofertę pomocy w schwytaniu piratów. Okręty państwowe i łowców piratów szybko zajęły wyznaczone miejsca. Jedynie miejsce gdzie zamierzali piraci wylądować nie było przez nich strzeżone. Mimo że łowcy piratów znali to miejsce. Nie pilnowali go, gdyż wiedzieli że tam wylądują piraci, jak ich poprzednicy. Mieli inne zamiary.
Statek piratów wylądował niezauważenie na plaży. Na brzegu były porzucone obozowiska. Wykorzystano je. Obozowisko odżyło i po godzinie wysłano Pilandesa do miasta. Szedł on brzegiem do miasta. Minąwszy skały ujrzał port i przystań. W mieście stacjonowały dwa okręty wojenne. Wybrał ten lepszy okręt do skonfiskowania, który zadokowany był w porcie. Gorszy okręt stacjonował na przystani. Obydwa były silnie strzeżone. W porcie odbywały się przeładunki towarów. Tam i przystani były dobrze uzbrojone oddziały straży miejskiej. Ponadto wszędzie roiło się od paladynów. Co chwila wybuchały tam bójki pomiędzy strażą a ludnością. Pilandes wywnioskował że ludność w porcie nie lubi straży ani prawa. Mogło to pomóc. Wskoczył do wody i płynął ku miastu. Zobaczył drzwi do kanałów na uboczu. Podpłynął do nich i spróbował otworzyć je, ciekaw do jakiej części miasta go zaprowadzą. Otworzył je swoim wytrychem. Zobaczył ciemny korytarz, który niedaleko się rozchodził w lewo i prawo. Był pełen przeróżnych brudów i obrzydliwych, zielonych, zgniłych śmieci a z otworów w rurach ciekła brudna woda. Niektóre przeciekały. Strasznie śmierdziało tam. Była głucha cisza, prócz skrzypienia zardzewiałych rur oraz głuchy dźwięk, który wydawał wiatr. I uderzanie kropel wody o ziemie. Poszedł w głąb kanałów. Szedł mrocznymi korytarzami. Na ziemi często natykał się na ludzkie kości. Ponoć w kanałach zdarzyła się masakra. Nie przejmował się tym i szedł dalej. Ledwo cokolwiek widział. Nagle trafił głową o ścianę, której nie zauważył. Padł na ziemię i spojrzał na nią. Wisiały na niej dwa ciała ludzkie oplatane bezładnie bandażami splamione krwią. Widać było w nich wnętrzności, które częściowo zostały wyciągnięte. Krew świeża spływała z nich. Dawno zginęły a wyglądały na świeżo zabite. Pewne było to, że w kanałach ktoś jest. I ten ktoś nie będzie raczej nastawiony przyjaźnie. Poczuł świeżą krew. Spojrzał na mokrą podłogę od... krwi. Spływała z ciał, rur i znikąd. Pilandes wstał pospiesznie. Poziom tej cieczy wzrastał w zadziwiającej szybkości. Spojrzał jeszcze raz na świeżo zabite ciała na ścianie. Nie było ich. Poczuł czyjś oddech na swojej szyi. Zapragnął jak najszybciej opuścić to miejsce. Ostrożnie i powoli zaczął się odwracać. Za nim stał jakiś nieznajomy. Postać w mrocznej szacie. Była z pewnością sługą boga zła. Ale nie Gotherba, lecz innego władcy zła. Szata nekromanty była inna niż płaszcze kapłanów Gotherba. Sługa ciemności nie wyglądała zbyt przekonująco. Pół twarzy miał ogniem wypalone a druga połowa była blada, jakby nigdy światła słonecznego nie doznała. Po bladej stronie twarzy miał białe oko bez źrenicy. Połówka ust była równie blada jak oko. Długie białe włosy miał tam. Spalona część twarzy była cała czarna jak węgiel. Zamiast oka miał otwór w czaszce na oko, które dawno utracił.... lub nigdy nie posiadał. Ust po tej części twarzy nie miał, tylko czarniawe zęby i kości szczęki było widać. Nosa nie miał. Malował się na nim szyderczy uśmiech. Pilandes nie zdążył zareagować i padł na ziemię. Nie miał pojęcia co się stało, ale gdy się zbudził poczuł w sobie pewną zmianę.Ale nie wiedział jaką.
Leżał w porcie, w łódce. Niznajomy starzec szturchnął w niego:
-Masz szczęście. Znalazłem cię w kanałach. Pracuję tam. Musiałeś się nabić na coś. O kraty. Są całe od krwi.
-Tam wszystko jest od krwi.
-Co ty wygadujesz? Raczej od wody i smrodu. Tam nie ma ani kropli tego co mówisz.
-Jest sporo ludzkich kości.
-Było dawno. Ja sprzątnąłem!
-A co tutaj się dzieje w porcie?
-Ponoć tu jest jeden wysłannik łowców piratów. Pewnie znowu jakiś stateczek tych łotrów jest w pobliżu. A w porcie to co zwykle. Ludność łatwo podburzyć przeciw władzom. Co chwila się o coś biją. Po prostu ludzie z portu, choć bogaci i mają władzą chcą tego mieć więcej. Ale i tak władze miasta dobrze sobie z nimi radzą. Tylko ja zauważyłem sposób na nich to jak powalić miasto. Widzisz góry koło miasta? Wystarczy strzelić raz z armaty w tamtą podstawę tych gór a całe stosy skał będą zawalone i port zostanie zablokowany od reszty miasta. Zasypie się pierwszy rząd domów. Wiele ludzi polegnie przez to. A straty będą równie wielkie. Także wystarczy strzelić o tamtą część muru koło placu wisielców, dzieląca port od reszty miasta a będzie jeszcze bardziej odizolowany. Minie sporo czasu zanim wojsko z koszar i górnego miasta dostaną się do portu. Tylko że w samym porcie za dużo stacjonuje wojsk. Ale wystarczy ich tylko wywabić. Zaatakować koszary. Chociaż nie, to samobójstwo. Jeśli ratusz zostanie zaatakowany to cały port opustoszeje. Łatwiejszego planu nie zdobędziesz!
Pilandes słuchał tego gadułę i zastanowił się nad tym co mówi. Gdy skończył, pirat sprawdził to i od razu wskoczył do wody. Nie podejrzewał tego dlaczego tak łatwo mu poszło, choć miał się o tym jeszcze przekonać. Popłynął na plaże. Wpadł do namiotu kapitana, gdzie byli jeszcze Rajexford i Kurhad:
-Szybko wróciłeś! Już wiesz co robić?
-Mniej, więcej!
Pilandes powiedział im jak można zdobyć okręt wojenny. Kapitan stwierdził:
-Jeśli to nie prawda już po tobie.
-Sprawdziłem to i rzeczywiście tak jest.
-W takim razie zrobimy to. Tylko ustalimy kilka spraw. Najpierw... przeciągnijmy jak najwięcej ludzi z portu na naszą stronę. Zaatakują górne miasto i ratusz. Zostaną wywabieni żołnierze z portu. Statek nasz, który będzie w ukryciu ujawni się i z dwóch armat trafimy w te dwa cele. W mur i podstawę gór. Gdy port zostane odizolowany wyślemy obydwie grupy piratów-żołnierzy tam. Przejmą ten okręt wojenny.
-A bardziej szczegółowo?
-Pomyślę... Kurhad! Pójdziesz na miasto i przeciągniesz portowiczów na naszą stronę. Powiesz im że chcesz napaść na miasto. I żeby oni zaatakowali ratusz a my zaatakujemy port. Potem zdobędziemy Khorinis i podzielimy się łupami. Oczywiście tylko tak im powiesz. Zdobądź od nich dwadzieścia kusz i łuków. Oraz bełty i strzały. Przejdźmy do planu ataku. Kurhad! Przybądź do górnego miasta z wszystkimi portowiczami! Podpalcie ratusz i najważniejsze domy w górnym mieście. Gdy staną w płomieniach zaatakujecie z ukryć. Ale zanim zaatakujecie górne miasto my podłożymy dwie beczki prochu pod dwa miejsca, o których mówiłeś Pilandes. Gdy atak na ratusz będzie trwał minutę, nasz statek wypłynie z ukrycia i wystrzeli dwa pociski w te dwa miejsca. Wtedy obydwie grupy żołnierzy z naszego statku zaatakują port i okręt wojenny. Będziemy strzelać z armat póki nie zmarnujemy połowę amunicji. Gdy ją zużyjemy marynarze skierują nasz statek w kierunku przystani, gdzie jest gorszy okręt wojenny. W momencie gdy znajdziemy się dostatecznie blisko okrętu tego, podpalimy statek wysadzając go i okręt. Przed wybuchem wyskoczymy ze statku i podpłyniemy na lepszy okręt wojenny, który przejmiemy. Wtedy wróć Kurhad na ten okręt z resztą naszych ludzi i szybko wypływamy z miasta. Nasz stary stateczek zostanie zniszczony a my będziemy w posiadaniu lepszego okrętu. Jasne?
-Oczywiście.
Wysłannik łowców piratów wrócił do latarni blisko miasta, gdzie była jego grupa:
-Wiesz Snake co zamierzają zrobić piraci?
-Tak! Podsłuchałem ich kiedy omawiali swój plan w obozie.
-Świetnie! Najlepiej jeśli atak im się uda. Nie zamierzam za dużo walczyć. Kiedy niby triumfalnie piraci wyjdą z portu i oddalą się od miasta zostaną zamknięci w pułapce. Odzyskamy dla siebie ten okręt. Niech spowodują jak najwięcej strat. Już czas by przestać służyć królowi. Mamy najpotężniejszą flotę na świecie. Zaatakujemy i zdobędziemy wyspę. Zbudujemy własne królestwo. Kiedy tylko skończymy naszą ostatnią akcję.
Snake wrócił do miasta. Kurhad równierz się tam udał. Kilku żołnierzy z statku przemyciło dwie beczki prochu i postawili w wyznaczonych miejscach. Kurhad wszedł do knajpy w porcie. Chwycił go za ramię Snake, który czekał na niego:
-Witaj.
-A ty kto?
-Jestem Snake. Słyszałem że chcesz napaść na miasto.
-A skąd to wiesz?!
-Daj spokój. Pomogę ci.
-Niby jak?
Po dłuższej rozmowie Kurhad zgodził się i powiedział mu na czym polegać ma plan. Uważnie patrzał na Snakea ale niczego budzącego w nim niepokój nie znalazł. Snake umiejętnie potrafił budzić zaufanie i pomógł znaleźć ludzi z portu. Kurhad wkrótce stwierdził że znalazł już dość portowiczów do walki. Na statek dostarczono broń, którą chciał kapitan. Statek był w ukryciu. Atak mógł nastąpić niedługo. Snake i Kurhad przybyli do górnego miasta z setką ludzi, których zdobyli.
Atak zaczął się wieczorem. Ludzie, których wynajął Snake zajęli się podpaleniem. W mieście panował ład i porządek, gdy nagle kilka domów z ratuszem stanęło w płomieniach. Kapitan rozpoczął odliczać minutę do swojego ataku. Ludzie w górnym mieście zaczęli panikować. Straż miejska szybko wynosiła ich z tej części miasta. Próbowano wyciągnąć ludzi, którzy byli wewnątrz płonących domów. Starano się ugasić pożar, który szybko się rozprzestrzeniał. Zginęło kilkunastu ludzi przez ogień. Wkrótce całe miasto zwróciło na to uwagę. Dym i ogień unosiły się z górnego miasta. Snake i Kurhad rozpoczęli atak. Sędzia i burmistrz zostali trafieni bełtemi z kuszy i natychmiast zginęli. Ochotnicy z portu, którzy ukryli się w bezpieczne kryjówki z ukrycia zaatakowali. Natychmiast padły kolejne ofiary. Siły wojskowe nie dawały sobie rady i w bardzo szybkim tempie ginęli. Było ich za mało. Wieść, że miasto jest atakowane szybko się rozeszła. Pobiegł jeden ze straży miejskiej po mieście krzycząc żeby wszyscy paladyni i straż pobiegła do górnego miasta. Port natychmiast opustoszał. Minęła w tej chwili minuta. Większość górnego miasta została zdobyta przez Snakea i Kurhada. Ale posiłki z koszar i portu przybyły. Kapitan dał znak a statek wypłynął z ukrycia. Wystrzelił dwa pociski z armat na dwa wyznaczone miejsca. Nagle ziemia się zatrzęsła. Mur i jedna z gór się zawaliła. Pół portu uległa zniszczeniu. Zginęło setki ludzi. Port został zablokowany. Z latarni całą bitwę obserwował przywódca łowców piratów. Był wyraźnie zadowolony. Na morzu widział swoje trzy okręty, które wysłał aby zamknąć piratów w pułapce. Kurhad według planu wymknął się z górnego miasta. Walki w górnym mieście były zacięte. Obie strony miały równe szanse. Rajexford i Pilandes poprowadzili dwie gupy piratów-żołnierzy. Zaatakowali port. Ukryli się. Z kusz i łuków ostrzeliwali żołnierzy na okręcie. Statek piracki puszczał salwy siejąc spustoszenie. Kurhad zaczął biec do portu drogą okrężną, która była znacznie dłuższa niż normalna. W górnym mieście szala zwycięska przesunęła się na stronę obrońców miasta. Część z obrońców wysłano do portu, gdyż i tam ich zaatakowano. Ale i oni mieli problem z dostaniem się do portu. Wybrali drogę okrężną jak Kurhad. Lepszy okręt wojenny stracił większość ludzi na swoim pokładzie. Wtedy Pilandes i Rajexford zdecydowali się zaatakować okręt bezpośrednio. Grupa Rajexforda wybiegła z ukrycia i pobiegła na okręt. Grupa Pilandesa ostrzeliwała wroga dalej z kusz i łuków. Snake, jak Kurhad opuścił górne miasto niezauważenie. Portowicze przegrywali walkę w górnym mieście. Statek piratów oddał ostatni strzał z armaty. Zużył połowę amunicji. Gorszy okręt wojenny ruszył się. Chciał on pokonać statek piratów, który ruszył w kierunku przystani, gdzie był ten gorszy okręt. Kapitan zamierzał swój statek wysadzić, gdy będzie dość blisko gorszego okrętu wojennego. Druga grupa piratów pobiegła na lepszy okręt. Snake wsiadł do łódki niedaleko miasta i płynął do najbliższego okrętu łowców piratów. Na okręcie było trudniej walczyć piratom. Próbowali przejąć okręt wojenny ale żołnierze Myrtany bronili uparcie swego okrętu i sporo piratów zabili. Ale gdy wbiegła druga grupa piratów na okręt zaczęli wygrywać na nim. W górnym mieście bunt został stłumiony. Wszyscy żołnierze z górnego miasta pobiegli do portu. Lecz musieli obejść go wokół by się do niego dostać. Na lepszym okręcie wojennym piraci wzięli górę. Rajexford pokonał ostatniego obrońcę. Kurhad dostał się do portu. Pobiegł na lepszy okręt wojenny, gdzie piraci już go przejęli na własność był już pirackim okrętem. Oficerowie na gorszym okręcie widzieli, że stracili tamten okręt jest od tej chwili piracki. Oficerzy wydali rozkaz do salwy z armat w kierunku okrętu i statku piratów, który zbliżał się do gorszego okrętu, który miał zostać zniszczony. Oficerowie nie podejrzewali tego:
-Salwa w stracony okręt wojenny i druga salwa w statek, który płynie w naszą stronę! Gotowe armaty?
-Pięćdziesiąt gotowych na okręt i drugie tyle na statek piratów!
-Salwa!
-Piraci wyskakują ze statku!
Statek był bardzo blisko okrętu w rękach żołnierzy Myrtany. Za chwilę miał wybuchnąć i zniszczyć okręt wojenny Myrtany. Kapitan z wszystkimi swoimi ludźmi na statku wskoczyli do wody i oddalali się. Tuż przed salwą z okrętu Myrtany statek piracki wybuchł. Eksplozja zniszczyła także okręt Myrtany. Niewiele ucierpieli piraci w wodzie. Snake z daleka na swoim okręcie wojennym widział to:
-Teraz! Płynąć i zamknąć piratów w pułapce!
Okręt Snakea przyspieszył. Dwa inne okręty łowców piratów były już na swoim miejscu. Kapitan piratów z pozostałymi ludźmi weszli na swój zdobyty okręt wojenny, który ruszył z miejsca. Kapitan szybko wydał rozkazy:
-Marynarze szybko zająć swoje miejsca i pozostali także! Mamy mało czasu na ucieczkę! Rozwinąć żagle!
Wszyscy już byli. Rozwinięto żagle i okręt się ruszył z miejsca. Słońce zaszło i ciemność nocy okryła świat. Żołnierzy Myrtany wbiegli do portu i zobaczyli odpływający okręt. Ujrzeli również szczątki swojego okrętu i statku piratów.
Po kilku godzinach rejsu okrętu piratów, żaden z nich się już niczego nie obawiał. Okręt wpłynął do strefy ciszy, gdzie były już okręty łowców piratów. Rajexford siadł na ławie i przysłuchiwał się tej ciszy. Nagle jakieś skrzypienie usłyszał. Spojrzał w stronę morza na zachód. Cisza zaległa na dobre. Ale czuł że zbliża się coś. Okręt. Ujrzał przód okrętu płynącego prosto na nich:
-Kapitanie! Jakiś okręt płynie prosto na nas!
-Co za?
-To... okręt łowców piratów! Poluje na nas!
-Zakręcamy!
-Otaczają nas!
Wyłoniły się trzy okręty łowców piratów, które otaczały ich piracki okręt. Na jednym z okrętów łowców był Snake, który tu rządził. Pilandes spojrzał w górę na jedną skałę. Zobaczył tam tego nekromantę, którego spotkał w kanałach. I niedaleko sługę jeszcze innego boga zła. Czyli bogów zła jest co najmniej trzech. A zna tylko jednego, Gotherba. Nekromanta i drugi sługa należeli do dwóch innych bogów zła niż Gotherb. Spojrzeli na siebie złowrogo. Pilandes dalej ich nie widział. Trzy okręty łowców piratów wystrzeliło kilka pocisków na pokład likwidując sporo piratów. Okręt piratów miał mnóstwo armat i amunicji ale nie ludzi do obsługi tych armat. Tylko na trzy armaty, które natychmiast zostały wykorzystaneprzeciw wrogu. Ale straty po jego stronie były znikome. Nikt z piratów nie myślał trzeźwo. Nie mieli żadnych szans. Trzy okręty łowców piratów uderzyły o okręt piratów i zaklinowały się. Snake wydał rozkaz do abordażu. Setka łowców piratów wskoczyła na ich okręt. I tuż po tym Pilandes zobaczył nekromantę spadającego ze skały do wody. Martwego. Pokonanego. I sługę zła, który go pokonał. Nagle zaczął wpływać na bitwę. Zaraz po tym jak zginął nekromanta fale wzburzyły się i uderzyły o wszystkie cztery okręty wojenne. Przelały się po pokładach. Mnóstwo ludzi zleciało do morza. Sam Snake spadł do morza i zginął. Najdziwniejsze było to że tylko łowcy piratów stracili swoich ludzi a piraci ani jednego. I zaraz potem druga fala przelała się przez pokłady okrętów i znów tylko łowcy piratów ponieśli straty. Pilandes poczuł dziwną moc która im sprzyja. Okręty się rozszczepiły ale kolejne grupy łowców piratów wdzierały się na ich okręt. Zabili częściowo ich ale trzecia i ostatnia fala zalała tych łowców. Piorun uderzył w okręty łowców. Wybuchły z wielkim grzmotem. I rozsadziło to wiele skał na morzu. Wybuch powinien zniszczyć okręt piratów. Powinien. Ale tak nie było. Okręt piratów był nietknięty. I nagle burza ustała tak szybko jak się pojawiła. Mgła się rozstąpiła. Piraci ujrzeli swój port. Ale ani iskra życia się tam nie pojawiła, a port zawsze tętnił życiem. Teraz głucha cisza i ciemność panowały tam. Głuchą ciszę przerwało uderzenie okrętu w beczkę w wodzie, która się zniszczyła. Każdy spojrzał na wodę i zobaczył mnóstwo zniszczonych przedmiotów oraz krew. I martwe ciała bez głów, które pływały z powyrywanymi sercami. W klatkach piersiowych były dziury w miejscu, gdzie powinny być serca a nie było. Gdy okręt był bardzo blisko portu, stuknął o coś pod wodą i zaklinował się. Nie mógł się ruszać a piraci nie mogli się z portu-wyspy wydostać. CDN



ROZDZIAŁ 2
PORT PIRACKI
Okręt piratów się natychmiast zaklinował. Jeden z piratów zbiegł na dół okrętu zobaczyć, czy aby okręt nie odniósł uszkodzeń. Woda przeciekała w kilku miejscach. Pirat ten, Stan próbował coś z tym zrobić ale w miejscach gdzie przeciekała woda zaklinował się statek. Wpierw trzeba było uwolnić okręt, a potem dopiero naprawić uszkodzenia. Na szczęście piratów uszkodzenia nie były straszne a woda przeciekała powoli. Stan gdy to stwierdził wbiegł na pokład, gdzie piraci przyglądali się opustoszałemu portowi, który jeszcze niedawno tętnił życiem. W porcie panował gigantyczny bałagan. Wszystko było poprzewracane, niektóre rzeczy były mniej, czy bardziej zniszczone. Widoczność niszczył mrok i mgła, które na dobre się zadomowiły w porcie. Cały ten port był także splamiony ludzką krwią. Było tam sporo ludzkich ciał silnie zmasakrowanych. Niektórym ciałom powyciągano wnętrzności, jeszcze innym poodrywano inne części ciała, niektóre były powbijane na ściany i mury. Niektóre ciała pozbawiono twarzy. I ślady na wyrwanej twarzy jakby jakie monstro wbiło swoje szpony w te twarze i wyrwało. Część ciał została zmodyfikowana. Niektórym ciałom za życia przyszyto oczy i inne części ciała, które odebrano pozostałym. Wszystkim ciałom żywcem skóry wyrwano i z nich zrobiono bandaże, które oplątano w te ciała i inne rzeczy. Szybkie cienie, które powstawały same z siebie, przemykały przez port niemal niezauważenie. Co się nie poruszyło w mieście, jak czasami samo z siebie jakieś drzwi czy inna rzecz, wydawało głośne, zgrzytliwe, piskliwe, długie i okropne dźwięki. Nadawało to wszystko mroczną atmosferę portu. Stan oznajmił sytuacją kapitanowi:
-Wynosimy się stąd!
-Właśnie! Nie mam ochoty ani nikt z nas tu przebywać. Naprawmy szybko ten okręt i nie czekajmy więcej.
-Problem w tym że szybko okrętu nie naprawimy. Minie kilka dni.- Wśród piratów wybuchły zamieszki i złorzeczenia na kapitana. Cicho oskarżali go o złe dowodzenie nimi. Nie chcieli mieć nieudolnego dowódcy. Kapitan spytał Stana ile zajmie naprawa- A ile zajmie naprawa?
-Jeśli zaczniemy od zaraz trzy dni. Musimy w porcie znaleźć narzędzia do naprawy, potem wyciągnąć okręt, gdy jest zaklinowany, naprawić uszkodzenia i wypompować wodę. To trochę potrwa.
-I zaraz po tym wypłyniemy. I zobaczymy co dalej. Ilu mamy ludzi Rajexford?
-Dziewięciu żołnierzy, dwunastu marynarzy, czyli dwudziestu jeden ludzi. Straciliśmy większość w walkach.
-No dobrze. Kurhad weźmie pięciu i pójdzie w środkową część portu, ty pójdziesz z Pilandesem do centrum. Szukacie narzędzi a reszta tu poczeka. Jasne?
-Niech będzie.
Rajexford wziął z sobą Pilandesa i odprawiwszy Kurhada, spytał go co by powiedział na to, gdyby zorganizował spisek na kapitana:
-Kapitan jest nieudolny, niedoświadczony i głupi. Z początku i owszem dobrze przyczynił się do powstania naszej grupy piratów ale nie potrafi zdecydować co należy robić by naszej grupie było jak najlepiej. Chce mu się mieć ten okręt z Khorinis przez co mieliśmy spore kłopoty, a ostatecznie doprowadziło nas do tego położenia. Mówiłem mu że jeszcze dość silni by przejąć okręt, tak by nie nanieść na siebie kłopotów. Przy zdobywaniu jego straciliśmy ponad połowę ludzi, przez co możemy wykorzystać okręt jedynie w minimalnych możliwościach, czyli gorzej niż w średnich możliwościach statku, który mieliśmy. I podejmuje się ruchów nie myśląc co będzie potem.- Rajexford przedstawił i podjęli się długiej dyskusji na ten temat. Gdy tak szli do centrum portu, na wieży stały dwie osoby. Mag wody, sługa Adanosa, innego boga, którego nie znali piraci oraz człowiek, który był to sługą Innosa. Ci dwaj słudzy dwóch bogów obserwowali tych dwóch piratów i dyskutowali na ten temat:
-Głupcy. Nic nie wiedzą.
-Są niczym wobec nas, ale są silni w rękach bogów.
-Niestety są w rękach naszych wrogów. Adanos nie może pozwolić by Kataron zwyciężył tę wojnę z jego bogami.
-Oni w tej chwili wygrywają.
-To tylko kwestia czasu zanim to Adanos weźmie górę. Ale ten nekromanta nie wykonał zadania. Miał zabić tych piratów. A sam został zabity przez sługę boga Baala, gdy ci piraci toczyli bitwę z łowcami.
-Niepokojące. Naszym wrogom nie może się powieść plan. Chcą wykorzystać tych piratów by nas pokonać.
-Naprowadźmy tych piratów do naszej świątyni. Tam ich zabijemy.
-Do świątyni dworu Irdorath?
-Cała wyspa jest dworem Irdorath. Świątynią Innosa, Beliara i Adanosa.
-Nie ważne. Zabić tych piratów. Tu zstąpią trzej bogowie na ziemie. Nie mogą przeszkodzić nam byle piraci.
Rajexford i Pilandes zgodzili się na zamach na kapitana. Postanowili nie mówić tego Kurhadowi, który był najbardziej lojalny wobec kapitana z wszystkich. Teraz chcieli namówić do tego jak najwięcej osób. Potem, gdy dotarli do centrum znaleźli magazyn, gdzie były narzędzia do naprawy:
-Są one bardzo ciężkie. Trzeba będzie wezwać ludzi. A propos kiedy zaatakujemy kapitana?
-Kiedy naprawimy okręt!
-Dobrze.
Pilandes wyszedł z magazynu, a Rajexford przyglądał się wszystkim rzeczom jakie tam były. Pilandes zobaczył szybki cień który wydała jakaś ciemna poczwara. Wyjął swój miecz i podchodził do miejsca, gdzie ją zobaczył. Gdy się trochę oddalił od magazynu wyskoczyła mu przed twarz z przerażającym wrzaskiem. Była o przerażająca szarawa poczwara, która chodziła na rękach. Oczy miała świecące, ciemnoczerwone, niby płomienny gniew. Była beznosa, tylko dziurki z długimi kłami. Nie miała ust. Poczwara ręką z szponami wytrąciła Pilandesowi miecz raniąc go w rękę, która zaczęła obficie krwawić. Poczwara z piekła rzuciła się na niego i wbiła swoje kły z dziurek w klatkę piersiową i zaczęła wysysać obficie krew z niego. Pilandes osłabł natychmiast i nie mógł się ruszyć już. Na poczwarę napadło inne monstro z góry. Zmiażdżyło ją i flaki wypruło z niej. Krew z niej trysnęła. Pilandes był cały od poczwary krwi. Szybko rzucił się do ucieczki. Monstro to nie goniło go. Pilandes potknął się i przewrócił. Spojrzał w górę leżąc, nie mając siły wstać. Cisza napełniła wszystko. Na murach wisiały zmaltretowane ciała. Ich głowy zwrócone były prosto na Pilandesa. Chwilę tak im się przypatrywał aż zauważył że palec jednego ciała drgnął. Wstał z wrzaskiem przerażenia nie do opisania i nagle jakaś obdarta ze skóry dłoń chwyciła go od tyłu za szyję. Było to zmaltretowane ciało, którego coś ożywiło. Wtedy coś odcięło głowę tego ciała. Głowa upadłą na dół. Rajexford to zrobił- Uciekajmy!- chwycił Pilandesa i uciekali z tego miejsca. Nagle Rajexforda coś chwyciło. Potwór z piekła rodem chwycił go za nogę i odgryzł mu ją. Krew trysnęła a sam Rajexford padł nieprzytomny. Pilandes chwycił broń i zabił stwora. Na niego rzuciły się jeszcze inne i straszliwie obdarły go ze skóry. Pilandes zaczął ciągnąć Rajexforda po ziemi. Nagle wyłoniły się znikąd dwie maszkary bez twarzy. Pełzły kulejąc w stronę piratów. Wtedy bestia jedna rzuciła się na te maszkary i zaczęła je konsumować żywcem. I zaraz potem uciekła. Pilandes z przyjaciele oddalili się stąd. Natychmiast obejrzał miejsce gdzie Rajexford miał odgryzioną nogę. Dziwne o było ale rana zaschła. Krew nie uchodziła z jego ciała, jak z klatki piersiowej Pilandesa, skąd wyssano mu krew. Wszystkie potwory się oddaliły. Pilandes ciągnął swego towarzysza do okrętu. Potworów nie spotkali. Cisza zagłębiła się w porcie ponownie. Szybciej zjawili się dwaj piraci przed okrętem niż się spodziewali. Kapitan podszedł do nich:
-Wróciliście. Co się stało Rajexfordowi?
-Wypadek. Nic więcej.
-A spotkaliście jakieś monstra i podobne? Nie tylko wy jesteście ranni.
-Chyba Rajexford spotkał. Ja znalazłem go jak się wykrwawiał. Myślałem że to był wypadek.
-Widać że to odgryziona noga. Nie poznałeś tego?
-Widocznie się pomyliłem.
-Znaleźliście coś? Wszyscy chcą się stąd wynieść. Kurhad nic nie znalazł.
-Tak. Magazyn. Naprawimy okręt.
-Wy dwaj! Zanieść rannego na okręt! Znaleźć coś zamiast jego nogi! Niech reszta pójdzie do magazynu który znalazł Pilandes. Poprowadzi was!
Kapitan odszedł. Rajexforda zanieśli do okrętu. Pilandes zabrał niemal wszystkich piratów z sobą. Dotarli bez przeszkód do magazynu. Pilandes stał na uboczu jak wszystko robili. Coś usłyszał. Głos z oddali. Głos ten był nadzwyczaj przyjazny i łagodny. Pilandes poznał z której strony przychodzi. Odwrócił się i zaczął się oddalać bardzo powoli. Nagle ucichł. Tuż przed twarz wyszedł szkielet z kawałkami mięsa na nim, które wciąż krwawiły. Pilandes mieczem zdzielił mu głowę mu, nim on odgryzie i przeżuje jego ciało. Głowa jego spadła lejąc strumienie gęstej krwi. Z krwi wydzieliły się miliardy małych robaków. Popełzły w wszystkie strony. Ciało z szkieletem zaczęło gnić i rozkładać się w coraz obrzydliwsze części. Niektóre robaki zaczęły jeść jego szczątki plamiąc swoje małe paszcze jego krwią. Pilandes wrócił się do magazyn. Rzeczy wszystkie były gotowe do zaniesienia do okrętu. Pilandes wyprawił wszystkich wtedy. Wrócili do okręt w spokoju, choć nie raz Pilandesowi dał się słyszeć ten głos. Ujrzeli okręt gotowy do naprawy. Kapitan wyraźnie postarał się by był gotowy gdy przybędzie Pilandes. By jak najszybciej opuścić port. Rajexford leżał nieprzytomny na pokładzie okrętu z drewnianą nogą. Był osłabiony stratą krwi. Ale powinien dojść do siebie. Kapitan porozmawiał z Kurhadem i Pilandesem jak ma wyglądać a naprawa. Stan jeszcze raz sprawdził okręt. Trzeba było wysłać kilka ludzi pod wodę by okręt naprawić. W dwóch miejscach zaklinował się okręt. Na każde z tych miejsc wystarczyło po trzech ludzi. W środku okrętu, na jego dnie powinno być kilka osób jeszcze. Pod wodą osoby miały okręt odblokować a w środku zatamować wodę i naprawić dziury. W ciągu najbliższej godziny wypompowano wodę z okrętu. Sześciu piratów wskoczyło do wody z narzędziami. Trzech innych zrzedło na dno okrętu. Wszyscy inni piraci patrzyli na okręt z większej odległości, mając nadzieję że się uda. Piraci w wodzie dobrze sobie radzili ze swoją robotą. W pierwszym miejscu odblokowali okręt gdzie się zaklinował. W środku piraci zaczęli tamować wodę gdzie ostro zaczęła się gromadzić. Po kilku minutach walki z wodą udało się naprawić pierwsze uszkodzenie. Piraci pod wodą, którzy naprawiali to uszkodzenie wypłynęli na powierzchnię. Natychmiast zaczęto zajmować się drugim uszkodzeniem. Piraci pod wodą z trudem utrzymywali się tam nie mając czym oddychać. Ale udało im się po minucie odblokować okręt, który był już odblokowany od tej chwili. Wystarczyło tylko naprawić go. Woda trysnęła i zaczęła wdzierać się do okrętu. Ostatni piraci pod wodą wynurzyli się. Piraci trzej pod pokładem zaczęli tamować wodę. Gdy nagle jedno rybie monstrum wskoczyło do podpokładu. Rzuciło się na jednego z trzech piratów, którzy tamowali wodę. Rzuciło się na jego klatkę piersiową i z apetytem zjadło jego serce. Krew buchała za każdej części ciała pirata. Następnie rybie monstrum, dzięki swoim małym rozmiarom wdarło się do wnętrza jego ciała i przechodziła z organu do kolejnego organu jego. Widok był okropny. Monstrum żuło wszystkie jego wnętrzności wypluwając potem szczątki. Dwaj piraci pozostali ze strachu uciekli z okrętu. Kapitan się zdziwił tym. Dwaj piraci zostawili dziurę w okręcie, który zaczął tonąć. Piraci, którzy uciekli z powodu tej ryby krzyczeli że monstrum się wdarło do tego okrętu. I że zatonie. Monstrum rybie wżarło mózg pirata zostawiając sam szkielet od krwi i pozostałych szczątków. Dziura w okręcie się pogłębiła i okręt się przechylił. Na oczach wszystkich piratów zatonął. Kapitan usłyszał głos, który słyszał Pilandes. Odwrócił się i zobaczył światło na drugiej stronie portu. Tam siedział człowiek pewien, którego spotkał Pilandes w Khorinis, gdy miał zdobyć informację o mieście przed atakiem na niego. Człowiek ten siedział i oglądał z daleka ten okręt jak tonął. Wszystko szło zgodnie z jego zamiarami. Na wyspie Khorinis łowcy piratów dyskutowali jak pomścić stratę swoich trzech okrętów. Jeden z nich, Halid wszedł do nich powiadamiając że wie, że piraci ci są na wyspie-porcie. Tam przywódca postanowił posłać Halida z oddziałem swoich ludzi by zabić tych piratów. CDN.
 

Glifion

Hitman
Weteran
Dołączył
19.11.2004
Posty
563
QUOTE chcąc mieć jak najwięcej władzy i kontrolę na wszystko
Lepiej tu by brzmiało "kontrolę nad wszystkim"

QUOTE Władza boga Katarona sprowadziła go na brak jakiejkolwiek władzy. Tak jak dobo prowadzi do zła, zło prowadzi do dobra, tak jest niezgłębiona tajemnica wszystkiego co jest.
Doprowadziła go do braku, literówka "dobro"

QUOTE Kataron musiał płacić cenę jak wszyscy inni, ze swojego powodu
Aż się prosi o wprowadzenie tego przecinka


QUOTE Świat rozkwitał w całej okazałości
To dopiero co rozkwitał, czy był już pokazany w całej swej okazałości?

QUOTE Wszechświatem rządziło... bogów... wszechświatem rządził bóg... bogów... zarządzali... imieniu a Kataron ich kontrolował.
Tu część pominąłem aby pokazać jak często powtarzasz te same słowa, a predz "a" przydałby się przecinek.

QUOTE bogowie...Bogiem... Bogiem...
Znów te powtórzenia staraj się używać innych słów miast "bóg", np. władca, pan, wiesz można dużo wymyślić.

QUOTE I ci trojga bogów rządzili światem
I ta trójka rządziła światem

QUOTE żyli w pokoju i razem współpracowali
Jako wzajemne przeciwieństwa to raczej jest niemożliwe, co najwyżej ich moc była równa, nie mogli współpracować z racji wzajemnie wykluczających się interesów.

QUOTE Ludzie powstali i wiele innych ras na świecie
Ludzie oraz wiele innych ras powstało na świecie

QUOTE nie znali, poza tym że on zesłał tych trzech bogów
To wkońcu znali czy nie?

QUOTE Na morzach płynął statek. Statek handlowy który niedawno przejęli piraci. Oddalał się od stolicy królestwa Myrtany. Piraci w porcie tam przechwycili statek.
No nie jestem pewien, czy nikt nie zauważyłby grupy ludzi próbujących zwinąć statek.

QUOTE Miał posłuszną załogę
NO z tak rozbudowanymi zdaniami to Tolkien z Ciebie nie będzie.

QUOTE Najlepiej było skraść okręt taki w mieście Khorinis
W mieście? No no to chyba rzeczywiście nikt nie zauważy kradzieży tak dużego okrętu. Jak można ukraść statek? Można go zdobyć, porwać, ale nie ukraść!


QUOTE Osiem! I powoli spada! Statek nasz jest zbyt przeciążony
I ta odległość maleje! Nasz statek... nie ma potrzeby urozmaicać na siłę.

QUOTE Wieje z strony stolicy
Od strony...

QUOTE -Jak rozwinie kapitan żagle na maksymalną ich moc, wyrzucimy zbędne i cięższe towary to nie jutro tylko za trzy dni
Eh to zdanie po prostu mnie zaskoczyło i nie mam pojęcia co o nim powiedzieć =)


QUOTE za tyle dni będziemy w strefie ciszy
Osiem mil morskich to nie dużo, a oni chcą trzech dni? Co to jest strefa ciszy?

QUOTE Piraci odetchnęli z chwilową ulgą
Chwilowo odetchnęli z ulgą.

QUOTE Była to strefa gdzie panowała wieczna mgła i groza. Skały i szczyty gór często występowały też w tym regionie
Acha to już wiem tyle, że nazwy pisze się z dużych liter i wtedy można się czegoś domyślić

QUOTE I piracka kryjówka zostanie odkryta
Kryjówka? Skoro to największy piracki port na świecie, i do tego wielki dwór trudny do zdobycia... tak rzeczywiście trudno przeoczyć


Tu chwilowo kończy się mój wywód na temat błędów jednak nie omieszkam sprawdzić reszty... choć już widzę, że będzie mnóstwo roboty. radziłbym przejrzeć jeszcze raz tekst i poprawić swoje błędy. Wogóle najlepiej by było aby komuś to na głos przeczytać i poczekać na jego werdykt.

Nie... po dłuższej chwili zastanowienia, postanowiłem, że wszystkich błędów wypisywać nie będę, byłoby ich straszliwie dużo... sam ich opis mógłby być swoistym opowiadaniem.

(Tymczasowo) In nomine Patri et Fili et Spiritus Sancti. Glifion
 

Robhar II

Member
Dołączył
21.11.2004
Posty
182
Długo

łohoho brachu ale żeś się rozpisał muszę kupić sobie kropelki do oczy bo mnie szczypią od czytania twojego "kruciutkiego opowiadanka" Ładne 8)
biggrin.gif
8)
 
Do góry Bottom