Szedł dalej małym kanionem aż doszedł do jeziora, na brzegu, którego kręciło się kilku Krwiopijców. Po zabiciu tych przypominających pszczoły owadów skazaniec wyciął im skrzydła i żądła. Nad jeziorem znalazł kilka opuszczonych chat a jedną z nich uznał za własną. Najpierw jednak musiał zabić kilka Ścierwojadów. Uwinąwszy się szybko z przeciwnikiem wszedł do jednej z chat. Było tam łóżko, kuchnia, kufer i stół. Usiadł przy stole i znów wziął się za pisanie dziennika.
„ Dotarłem do dość sporego jeziora, nad którym kręciło się kilku Krwiopijców i kilka Ścierwojadów. Zająłem największą z chat, która oprócz niezbędnych rzeczy takich jak łóżko, kuchnia, stół i kufer ma też dobudowany pomost. Za pewne niegdyś pomost sięgał na drugi brzeg jeziora, ale teraz sięga tylko ma zaledwie 1/4 swej dawnej długości. W opuszczonej chacie drwala spotkałem Arathorna, myśliwego, który pokazał mi jak się skradać i jak lepiej posługiwać się łukiem. Kilka kroków dalej, w ruinach chaty spotkałem człowieka z Obozu Buntowników, Aidana. Ten z kolei nauczył mnie jak oprawiać upolowaną zwierzynę. Kolejny myśliwy z buntowniczego obozu, Drax nauczył mnie jak polować na Ścierwojady.”
Schował księgę do kufra, zamknął go na klucz, który leżał na stole i wyszedł z chaty. W oddali zobaczył wielką drewnianą bramę a przy niej kilku mężczyzn. Podszedł do jednego z nich i zapytał:
- Czy to jest zbuntowany obóz?
- Tak. Ej, czy to nie ty zająłeś tą chatę nad brzegiem?- zapytał mężczyzna.
- Tak, zająłem jedną z chat. A co? To jakiś problem?
- Nie, ale chcę cię ostrzec. Tereny wokół chat zamieszkiwane są przez różnorakie stwory. Czasem zdarza się nawet, że przychodzą z pobliskich gór.
- Dzięki za ostrzeżenie.
- Nie ma, za co. Idź do obozu i nie sprawiaj kłopotów.- rzekł mężczyzna i zaczął palić jakiegoś skręta.
Skazaniec przeszedł przez bramę i zobaczył kolejne jezioro tylko trochę mniejsze od tego, nad którym miał chatę. Spojrzał w lewo i dostrzegł pola ryżowe a na nich pracujących kilkunastu ludzi. Dobiegł do pól i wszedł na górę po ścieżce. Gdy był już na jej końcu zaczepił go pewien mężczyzna stojący przy dość dużej, drewnianej chacie.
- Hej, ty! Jesteś tu nowy, prawda? Mam zadanie dla kogoś takiego jak ty. Trzeba zanieść wodę naszym zbieraczom. W ten sposób poznałbyś kilku ludzi. Zainteresowany?
- Niestety, nie mam czasu.- powiedział pewnie skazaniec.
- Nauczę cię, że mnie się nie odmawia!- powiedział mężczyzna i wyjął swój długi, bogato zdobiony magiczny miecz wykonany z Etherionu. Był dość szybki, ale skazaniec był szybszy. Uchylił się przed ciosem wroga i wbił mu miecz w brzuch. Ten padł na ziemię zakrwawiony a zbieracze i koledzy zabitego patrzyli na jego ciało w ciszy. Skazaniec jak gdyby nigdy nic podszedł do grubego mężczyzny stojącego na schodach chaty.
- Kim jesteś?
- Nazywają mnie Władcą Ryżu. To ja pilnuję, żeby zbieracze robili to, co do nich należy. A ty, czego ode mnie chcesz?- zapytał Władca.
- Niczego. Ja...chyba już pójdę.- powiedział skazaniec i już po chwili go nie było.
Idąc w kierunku zabitego mężczyzny zobaczył, że ktoś opróżnia kieszenie trupa. Podszedł do złodzieja i zapytał:
- Szukasz tu czegoś?
- Aaaaaaaa!- wrzasnął przerażony złodziej.- Proszę! Nie zabijaj mnie! Jestem tylko prostym zbieraczem.
- Dobrze już dobrze. Nie zabiję cię. Jak ci na imię?- zapytał skazaniec i wyciągnął rękę w stronę zbieracza.
- Na imię mi Horacy, choć wszyscy nazywają mnie tchórzem, bo boję się wszystkiego.
Skazaniec zabrał się za opróżnianie kieszeni martwego a gdy skończył powiedział do Horacego:
- Jeśli chcesz pokażę ci jak przezwyciężyć strach.
- Naprawdę mógłbyś to zrobić??- zapytał Horacy.
- Jasne! Wpadnę po ciebie jutro rano.- zapewnił skazaniec i poszedł ścieżką między górami. Na jej końcu była mała brama a przed nią dwóch mężczyzn. Jeden z nich zaczepił skazańca krzycząc:
- Hej! To nasz bohater!
- Co? O co ci chodzi?- zapytał skazaniec.
- No, to przecież ty pokonałeś Sancheza. Tak między nami to sam dawno bym mu przyłożył, ale nam, Najemnikom nie wolno atakować Myśliwych. Jeśli masz do mnie jakieś pytania to mów. A i mogę cię nauczyć akrobatyki.
- Opowiedz mi o tutejszych kastach.- powiedział skazaniec.
- Najniższą kastę stanowią Krety. Po nich są Myśliwi, potem Najemnicy i Magowie Wody.
- Opowiedz mi o więcej o kastach.
- Dobrze, więc. Krety pracują w Zbuntowanej Kopalni, która należy do nas. Myśliwi to pomniejsi łotrzyki i zabójcy. Ich przywódcą jest Tarrok. Najemnicy służą i pilnują Magów Wody. Naszym przywódcą jest Farrel. A co do Magów...siedzą cały dzień na najwyższych poziomach obozu i czytają te swoje księgi. Ich przywódcą jest acrymag, Sorrow. To już wszystko, przyjacielu.- powiedział Najemnik, Jarvis.
- Dzięki. A co z akrobatyką?
- A, tak! Po wyuczeniu tej umiejętności będziesz mógł wykonywać dalsze skoki z większych odległości.
Po dwóch godzinach skazaniec umiał już wykonywać dalsze skoki. Wszedł do obozu i zobaczył tamę a poniżej jej pola, na których był wcześniej. Na tamie stał człowiek w stroju zbieracza i wyglądał jakby szukał czegoś w tamie.
- Szukasz czegoś?- zapytał mężczyznę skazaniec.
- Tak. Szukam zniszczeń w tamie, za które odpowiedzialny jest Topielec.
- Gdzie ma kryjówkę ta bestia?- zapytał skazaniec.
- Na drugim brzegu jeziora.
Skazaniec kiwnął głową i poszedł na drugi brzeg jeziora. Z daleka dostrzegł skałę wystającą poza poziom wody a na niej średniego jaszczura. Popłynął kawałek i po cichu wspiął się na skałę. Zaszedł bestię od tyłu i zaatakował. Topielec nie miał nawet czasu by się odwrócić a już leżał na ziemi w kałuży krwi. Skazaniec zabrał łapy zwierzęcia jako trofeum i odpłynął w stronę tamy. Wyszedł na brzeg i podszedł do „zarządcy tamy”.
- Zabiłem bestię!
- Świetnie! Nareszcie będę mógł porządnie się wyspać. Proszę, weź te 200 bryłek rudy jako dowód mojej wdzięczności.
- Zaczekaj! Czy to ty zbudowałeś tę tamę?
- Tak. Oczywiście, pomagało mi kilku ludzi Władcy Ryżu, ale to ja nadzorowałem całą budowę.- powiedział zarządca i odszedł w kierunku ogromnej skały mieszkalnej. Skazaniec zerknąwszy na mapę uświadomił sobie, że jest blisko Kopalni Magnatów. Poszedł do bramy obozu i przeszedł przez wejście między skałami. Wyszedł na brzegu strumyka, który ciągnął się jeszcze długo a potem był wodospad. Przeszedł przez strumień, zabił kilka Kretoszurów i Ścierwojadów i z daleka zobaczył Starą Kopalnię. Szybko dobiegł do bramy i przeszedł przez nią. Był już w kopalni. Na najwyższym poziomie stał człowiek, który gdy go zobaczył krzyknął:
- No, nareszcie! Jesteś posłańcem od magnatów?
- Tak. Przysyła mnie Geron i...
- Tak, tak wiem. Proszę oto lista.- wręczył skazańcowi kartkę z zamówieniami.- I powiedz im, niech się pospieszą.- krzyknął za skazańcem, gdy ten był już przy wyjściu. Skazaniec biegiem wrócił do obozu, napotykając po drodze kilka Goblinów i oddał listę Geronowi.
- No, świetnie się spisałeś. Idź i dokończ swoje zadania.
Skazaniec kiwnął głową i w pośpiechu pobiegł w nieznanym mu kierunku.
- Jeszcze jedno!- krzyknął Geron.- Pewnie chciałbyś wiedzieć, którzy ludzie należą do najbardziej wpływowych?
- Tak. Dzięki.- powiedział zdyszany skazaniec.
- Mnie i Selva już przekonałeś. Poza nami są: Garret, Christian i Scatty.
- Gdzie ich znajdę?
- Chata Garreta znajduje się przy bramie do zamku, Christian kręci się gdzieś koło chaty Grahama a Scatty zawsze siedzi koło areny.
- Dzięki.- powiedział skazaniec i pobiegł do Garreta. Znalazł go bez problemu i powiedział:
- Chcę zostać przyjęty do waszego obozu.
- I co z tego?- zapytał Garret.
- Geron mówi, że ty możesz mi pomóc.
- Trzeba było tak od razu! Jeśli udowodnisz mi, że umiesz coś ze złodziejskiego fachu mój głos będzie za tobą.
- A ty możesz mnie czegoś nauczyć?- zapytał skazaniec.
- Tak. Tak się składa, że jestem najlepszym złodziejem w całym tym przeklętym więzieniu.
Skazaniec spędził u Garreta kilka godzin, ale przynajmniej nauczył się jak otwierać zamki w skrzyniach i drzwiach oraz jak bezszelestnie okradać innych. Następnie skierował się ku Christianowi. Jego również znalazł bez problemu, ponieważ ten sam go zaczepił:
- Hej, ty! Jesteś tu nowy, prawda?
- Tak.
- A zatem szukasz poparcia. Mam dla ciebie zadanie. Jeden z naszych ludzi, niejaki Geel zaginął. Chodzą plotki, że uciekł do Obozu Buntowników. Masz go odnaleźć. Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej porozmawiaj z Fletcherem. Zwykle patroluje tereny wokół areny.
Skazaniec kiwnął głową a gdy szedł w stronę areny zaczepił go pewien kucharz.
- Hej, ty! Mam dla ciebie zadanie.
- Jakie?
- Mam pomysł na nową potrawkę ze chrząszcza. Potrzebuję pięć kawałków mięsa chrząszcza i 7 Czarnych Grzybów.
Skazaniec przypomniał sobie, że jeszcze zanim tu trafił miał te rzadkie grzyby. Musiał teraz znaleźć tylko mięso chrząszcza.
- Dobrze. Znajdę dla ciebie chrząszcze.- powiedział podając kucharzowi grzyby. Skazaniec postanowił pójść do Scatty’ego by zobaczyć, czego ten od niego zażąda. Gdy już go odnalazł i zapytał, co musi zrobić by Scatty wstawił się za nim u Gerona ten odparł:
- Jeśli pokonasz w walce na arenie Ketara lub Zena mój głos będzie twój.
Skazaniec podszedł do dwóch mężczyzn i powiedział do nich:
- Wyzywam was obu na pojedynek!
- Haha! Zmiataj stąd zanim rozsmaruję cię na ziemi.- powiedział Zen.
- A ja chętnie z tobą zawalczę.- dodał Ketar.
- A ty, Zen? Boisz się?- zapytał skazaniec.
- Nie boję się niczego! Idziemy na arenę.
Trójka ruszyła w stronę areny a gdy wszyscy byli gotowi rozpoczęli walkę. Skazaniec nie miał przewagi nad przeciwnikami ale radził sobie dość dobrze. Po pół godziny walki powalił obu na ziemię a stojący wyżej Scatty krzyknął do niego:
- Dobij ich! Takie jest prawo areny.
Skazaniec spojrzał na wojowników a potem dobił ich i zabrał wszystko co mieli. Ludzie oglądający walkę zaczęli wiwatować a Scatty z trudem przebił się przez krzyki:
- Przekonałeś mnie! Wstawię się za tobą u Gerona!
Pozostało tylko odnaleźć Geela i skazaniec będzie przyjęty do obozu. Od Fletchera dowiedział się, że widziano jak wychodził tylną bramą z obozu. Skazaniec zrobił to samo a przy okazji odwiedził Kerdisa.
- Hej, przyjacielu! Jak się trzymasz?- zapytał Najemnik
- Dobrze. A właśnie! Mam dla ciebie trofea zwierzęce.- podał mu wspomniane trofea i sięgnął po swoje magiczne ostrze.
- No, no. To trochę mniej niż się spodziewałem ale ujdzie. Co?..co robisz...?- zapytał Kerdis gdy poczuł zimne ostrze w swoim ciele.- Kto...kto ci kazał...?
- Przepraszam...- powiedział skazaniec widząc Najemnika osuwającego się na ziemię. Na szczęście nikt nie widział zabójstwa. Wyszedł przez tylną bramę obozu i w dość sporej odległości zobaczył małą jaskinię a w niej stado Kretoszurów. Zobaczył też ciało człowieka. Wyjął miecz i ruszył na zaskoczone stwory, które już po chwili zginęły. Skazaniec przeszukał kieszenie martwego i znalazł w jednej z nich amulet z napisem „Geel”. Zabrał cenny przedmiot i pobiegł do obozu. Oddał Christianowi amulet Geela i opowiedział o wszystkim Fletcherowi, który nie wyglądał na zadowolonego. Następnie poszedł do Gerona i zapytał:
- Jak z moją opinią w obozie?
- Rozmawiałem z niektórymi osobami.
- I?
- Garret uważa, że warto na ciebie postawić. Selv opowiedział mi o historii z Fiskiem. Na twoim miejscu wziąłbym Etherion i zwiałbym. Tak czy inaczej Selv chyba bardzo cię polubił. Scatty był pod wrażeniem twojej walki z Ketarem. Nie może też wyjść z podziwu, że pokonałeś Zena. Bez przerwy chodzi i opowiada jaki świetny z ciebie wojownik. Christian powiedział mi, że znalazłeś martwego Geela. No, i pokonałeś Kerdisa. Jak dla mnie to wystarczy.
- Czy to znaczy, że...?
- Tak. Idź do Aarona. Wpuści cię do zamku.
Skazaniec podziękował Geronowi i poszedł do Aarona.
- Pokonałem Kerdisa.
- Brawo! Co sądzi o tobie Geron?
- Powiedział, że masz wpuścić mnie do zamku.
- Oczywiście! Idź śmiało.
Skazaniec kiwnął głową i przeszedł przez ogromną bramę zamkową. Wszedł do największego budynku, który był siedzibą magnaterii rządzącej Obozem. Kilka kroków za progiem zatrzymał go jeden z Magnatów:
- Stój! Dokąd to?
- Aaron mnie tu wpuścił i...
- Nie pytałem kto cię tu wpuścił tylko dokąd idziesz.
- Do przywódcy obozu.
- Choć za mną.- powiedział magnat.
Dwóch mężczyzn pobiegło w stronę dużej zbrojowni a z niej do wielkiej sali gdzie, na tronie siedział władca obozu.
- No, jesteśmy. To jest Demono. Okazuj mu należyty szacunek albo oberwiesz ode mnie!
- Znów grozisz ludziom, Dax?- odezwał się mężczyzna z tronu.
- Panie, ja tylko...
- Nie tłumacz się. Podejdź no, człowieku.- zwrócił się do skazańca.
- Chcę do was dołączyć.- powiedział nieśmiało skazaniec.
- No, ja myślę! Dlaczego warto postawić na ciebie?- spytał z uśmiechem Demono.
- Przeszedłem test zaufania.
- To jasne! Inaczej wcale by cię tu nie było.
- Przemierzyłem spory kawał Kolonii i znam wielu ludzi ze wszystkich obozów.
- Tak? Np. kogo?
- No...Kerdisa, Tarroka, Farrela, Sorrowa...i to chyba wszyscy.
- Wystarczy. Witaj wśród nas, Cieniu. Idź do Daxa, on da ci zbroję oraz twoje pierwsze, ważne zadanie.
- Dzięki.- odpowiedział Cień i zwrócił się do wspomnianego wcześniej magnata.
- Demono mówi, że masz dla mnie zbroję i zadanie.
- Tak. Oto zbroja.- powiedział i podał mu lekką zbroję. Pasowała jak ulał.- A co do zadania...w naszej kopalni od dawna mamy problemy z Pełzaczami. Sądzimy, że mają gniazdo gdzieś na najniższych poziomach kopalni. Idź do Kopalni Magnatów i pozbądź się Pełzaczy.
Rozdział 4: Pełzacze
Skazaniec przypomniał sobie o liście, który dostał od pewnego maga zanim tu trafił. Podszedł do Demono i powiedział:
- Mam dla ciebie list.
- List? Jaki list?- spytał Demono.
- Dał mi go jakiś mag zanim mnie tu wrzucono.- odpowiedział Dragomir (skazaniec) i podał Demono zapieczętowany list. Magnat złamał pieczęć i zaczął czytać. Gdy skończył opuścił kartkę i wzniósł brwi.
- Blizna, Arto. Wyjdźcie.- rozkazał swoim strażnikom. W sali zostali tylko: Demono, Dax i Dragomir. Demono podszedł do okna i powiedział:
- Dostałem list od lorda Logana i arcymaga Adamusa. Napisali, że wiedzą jak przerwać barierę na krótką chwilę. Ale tylko ja dostałem pozwolenie na opuszczenie kolonii, ponieważ jestem im potrzebny. Dax, wyślij wiadomość do Jana. Potrzebujemy skrzyni pełnej Etherionu. Już!
- Panie. Ja mogę dostarczyć tę wiadomość. I tak wybieram się do Kopalni.- wtrącił Cień.
- Dobrze. Pod moją nieobecność obozem będzie dowodził Dax.- wskazał palcem wojownika.
- Tak, panie.- odpowiedział Dax i wyszedł z sali.
- Ja chyba też już pójdę, panie. Mam zadanie do wykonania.- powiedział Dragomir.
- Postaraj się wykonać to zadanie jak najlepiej będziesz potrafił. Pokładam w tobie wielkie nadzieje, przyjacielu.- odpowiedział mu Demono.
- Dobrze, panie. Postaram się i nie zawiodę cię.
Po pięciu minutach Dragomir wyruszył do Magnackiej Kopalni w zakupionej Ciężkiej Zbroi Cienia, z nowym, magicznym mieczem i łukiem, kilkoma tysiącami strzał i z ilością 4000 bryłek Etherionu „na wszelki wypadek”.
Godzinę później, sala tronowa Demono.
Skrzynia z Etherionem dotarła do Obozu Magnatów po godzinie od wysłania wiadomości. Eskortowało ją kilku strażników oraz Dax. Mężczyźni wnieśli skrzynię do sali tronowej i postawili ją przed Demono.
- Cień świetnie się spisał, nieprawdaż?- zapytał Dax.
- Tak. Gdy wróci awansuję go na strażnika.- powiedział Demono i otwarł skrzynię pełną połyskujących od magii bryłek Etherionu.
- Wyjdź, przyjacielu.- powiedział cicho do Daxa, który pospiesznie wykonał rozkaz.
Demono siedział samotnie w sali tronowej, pogrążony w myślach. Uważnie przyglądał się spoczywającej w jego dłoni bryłce Etherionu, zauroczony pokrywającymi ją fioletowymi liniami magicznej mocy.
- Dzięki tobie wkrótce będę wolny.- powiedział, jakby sam do siebie. Ponownie wstał z tronu i podszedł do okna. Jego wzrok prześliznął się po dachach chat i zatrzymał się na górach, których słaby widok majaczył gdzieś w oddali. Demono westchnął ciężko i zwołał naradę swych najbardziej zaufanych ludzi. W tym samym czasie Dragomir był już w Kopalni. Tuż przy wejściu zaczepił strażnika:
- Opowiedz mi o Pełzaczach.
- Wiesz...trochę zaschło mi w ustach. Przynieś mi coś do picia a powiem ci, co wiem o Pełzaczach.
- Proszę! Wypij moje zdrowie!- powiedział podając strażnikowi butelkę piwa.
- No, więc, tak. Po pierwsze musisz uważać na Pełzacze, ponieważ są wszędzie dookoła. Gdy już spotkasz Pełzacza lepiej zaatakuj go pierwszy i szybko wyprowadź następny cios. Często formują małe grupy, ale jeśli będziesz miał szczęście spotkasz jednego osobnika. A jeśli nie będziesz miał szczęścia...no, cóż....
Dragomir minął strażnika i podszedł do innego Strażnika, który parał się handlem.
- Masz coś do sprzedania?- zapytał Dragomir.
- Mam tu wszystko, czego potrzebujesz. To, czego nie mam i tak by ci się nie przydało- odpowiedział wojownik. Dragomir dokupił kilka strzał, żywność i trochę Etherionu. Następnie skierował swe kroki ku Janowi.
- Szukam gniazda Pełzaczy- powiedział do Jana.
- Cała ta przeklęta kopalnia jest jednym wielkim gniazdem Pełzaczy.
- Ech. Słuchaj, naprawdę muszę znaleźć to gniazdo.
- Nie mam teraz czasu. Nasza młockarnia się zepsuła. Znajdź mi nowe koło zębate a zajmę się twoim problemem.
Dragomir westchnął ciężko i udał się na poszukiwania koła zębatego. Minęło pół godziny zanim je znalazł. W jednym z opuszczonych szybów znalazł starą, zepsutą młockarnię a obok niej koło. Zszedł na dół po dwóch drabinach i wziął koło do ręki. Nagle usłyszał dźwięk jakby grzechotnik i zobaczył parę dorosłych Pełzaczy-robotników. Wyjął powoli swoje magiczne, długie ostrze i ruszył do ataku. Pierwszy z Pełzaczy padł na ziemię z obciętymi szczypcami. Dragomir szybko dobił go i zabrał się za drugiego. Pełzacz chciał zadać mu cios swymi wielkimi szczypcami, ale Dragomir wskoczył na grzbiet potwora i wbił mu miecz w jego ohydny łeb. Pełzacz upadł z piskiem „rozsadzającym” uszy. Gdy pisk ustał Dragomir wziął koło zębate i pobiegł do Jana.
- Znalazłem koło.- powiedział zdyszany.
- Świetnie! Powinno działać. No, a teraz twój problem...idź do Asghana i powiedz mu żeby otworzył bramę. Będziesz mógł rozejrzeć się po zamkniętych tunelach. Powiedz mu „Wszystko będzie w porządku”. To będzie znaczyło, że przychodzisz ode mnie.
- Gdzie znajdę Asghana?
- Na najniższym poziome kopalni.- odpowiedział Jan.
Cień zszedł na sam dół kopalni gdzie odnalazł Asghana. Stał on przed ogromną kratą i kątem oka nadzorował wydobycie kilku Kopaczy. Miał taki sam pancerz jak Aaron.
- Dlaczego te tunele są zamknięte?- spytał Dragomir.
- Nie ważne ile Pełzaczy zabiliśmy, na ich miejsce przyszło drugie tyle. Te bestie przychodzą chyba z samych piekieł!- wyjaśnił Asghan.
- Hej, Asghan! Możesz już otworzyć te kraty.
- Nic z tego. Mogę je otworzyć tylko za zgodą Jana.
- To Jan mnie przysłał. Wszystko będzie w porządku.
- Ech, no dobra. Otworzę je ale pod jednym warunkiem. Sprowadź mi tu dwóch lub trzech ludzi do pomocy.
Dragomir musiał wykonać kolejne zadanie. Po dwudziestu minutach odnalazł trzech strażników i razem z nimi wrócił do Asghana.
- Widzę, że znalazłeś trzech chętnych do pomocy strażników!- krzyknął Asghan.- No, to otwieraj tę kratę.
Dragomir podszedł do kołowrotu i przekręcił go. Krata podskoczyła do góry a z ciemnych tuneli wyszło kilka Pełzaczy. Dragomir, Asghan i strażnicy szybko poradzili sobie z ogromnymi pająkami i weszli kawałek dalej w plątaninę tuneli. Gdy zaszli tak daleko, że nie było nic widać, strażnicy cofnęli się do wejścia tunelu. Dalej weszli tylko Asghan i Cień.
Rozdział 5: Oko Zarakaina
W Obozie wstawał kolejny dzień. Wszyscy wychodzili ze swych chat zaspani i znudzeni już codziennością. Demono wciąż siedział na swoim tronie, gdy do sali tronowej wpadł zdyszany Bullit i powiedział:
- Panie! Lord Logan i arcymag, Adamus są tutaj, na zewnątrz Bariery!
- Co? Przecież mieli to być dopiero...nieważne.
Demono wstał z tronu i poszedł do swojej komnaty. Ze skrzyni zabrał mały, skórzany woreczek i wybiegł z zamku. Przed zamkiem podszedł do Daxa i rozkazał:
- Do mojego powrotu dowodzisz obozem. I żadnych pytań.
Demono wyszedł z dziedzińca a następnie z obozu i ruszył z eskortą kilku strażników w stronę placu wymian. Dotarli tam w 20 minut, a dotarliby szybciej gdyby nie musieli taszczyć ze sobą skrzyni po brzegi wypełnionej Etherionem. Miejsce wymiany znajdowało się akurat przy granicy bariery. Gdy byli już na miejscu Demono podniósł wzrok i zobaczył dwóch mężczyzn, którymi byli Logan i Adamus. Odległość między nimi była na tyle wielka, że aby się porozumieć musieli krzyczeć.
- Czy masz to, o co cię prosiliśmy?- zapytał Logan.
Demono wskazał na skrzynie i powiedział:
- Tak.
- Świetnie! Możemy zaczynać.- odpowiedział Adamus.
- Posłuchaj, Demono!- zaczął Logan.- Kiedy Adamus uwolni moc Etherionu z tej skrzyni powstanie na chwilę wyrwa w barierze.
- Wszystko jasne. Ja jestem gotowy.- powiedział Demono i otworzył skrzynię.
Adamus uniósł ręce ku górze i wypowiedział magiczne zaklęcie, które miało uwolnić moc Etherionu. Nagle bryłki pokryło błękitne światło a w barierze powstał wyłam, przez który Demono miał uciec. Po chwili, dzięki umiejętności latania, był już wolny.
- A co z nami?- zapytał jeden ze strażników, niejaki Genro.
- Wracajcie do obozu a skrzynię zostawcie tutaj.- rozkazał władca Obozu Magnatów.
- No, po co jestem wam potrzebny?- zapytał Demono.
- Dowiesz się w swoim czasie.- odpowiedział tajemniczo Adamus, po czym wraz z wojownikami teleportował się na planetę magów.
- Co tu robimy?- zapytali równo Logan i Demono.
- Z tego, co wiemy Wyrocznia Świtu jest teraz w Nowym Świecie. W naszej bibliotece powinny być jakieś stare księgi, w których opisano sposoby dostania się do tego świata.
Biblioteka magów, 10 minut później.
Magiczna Biblioteka jest największą biblioteką w całym wszechświecie. Są w niej zarówno prastare księgi jak i najnowsze odkrycia w dziedzinie magii. Adamus, Demono i Logan wzięli po kilka ksiąg i usiedli przy stole. Przeglądali stare pisma kilka godzin aż nagle Logan powiedział:
- Chyba coś znalazłem. W tej księdze napisano, że aby otworzyć portal do Nowego Świata należy odnaleźć trzy części artefaktu i połączyć je w jedno.
- O jaki artefakt chodzi?- zapytał Demono.
- Hm. Oko Zarakaina. Nie sądziłem, że Oko może być kluczem do Nowego Świata.
- Kiedy zaczniemy poszukiwania?- zapytał Demono.
- Kiedy Tares był jeszcze po stronie sił ciemności miał skraść jedną z części Oka. Myślę, że wciąż może ją mieć.
- Druga część jest w posiadaniu mnicha, Avena.
- Więc, pozostaje nam tylko odnaleźć trzecią część.- stwierdził Demono.
- Najpierw chodźmy do Avena.- zdecydował Adamus. Trójka mężczyzn wstała i wyszła z biblioteki w kierunku domu mnicha. Stanęli przed drzwiami jego domu a Adamus zapukał. Drzwi otwarły się w wojownicy ujrzeli w nich starego, przygarbionego mężczyznę w startym ubraniu mnicha i kapturem na głowie.
- Ach! Lord Adamus. Proszę wejdź.- mnich jakby nie zauważając wojowników powitał maga, który wszedł do środka. Cała trójka usiadła przy stole a Aven powiedział:
- No, proszę! Nawet lord Logan i były generał Pradawnych zaszczycili mnie swą obecnością.
- Avenie, potrzebujemy części Oka Zarakaina, którą posiadasz.
- Zaraz wrócę.- powiedział Aven i poszedł do innego pokoju. Po chwili wrócił niosąc w rękach małą skrzyneczkę bogato wysadzaną drogimi kamieniami i postawił ją na stole.
- Czy to jest...?- zaczął Logan.
- Tak. To jedna z części Oka.- odpowiedział mu Adamus i pociągnął łyk herbaty z Verenisu, zioła, które rośnie jedynie na Marsie. Spędzili u Avena kilka godzin po czym wyszli. Zbliżała się noc więc wojownicy postanowili wyspać się przed zebraniem pozostałych części Oka. Jako, że w domu Adamusa było sporo pokoi każdy miał swoje miejsce.
Następnego dnia, 8:00.
Wojownicy siedzieli w kuchni jedząc śniadanie. Logan skończył szybko i powiedział:
- Dzięki za posiłek, Adamusie.
- Nie dziękuj tylko idź już do Taresa.- powiedział mag.- Miejmy nadzieję, że wciąż ma część Oka.
- Pójdę z tobą.- rzekł Demono.- A ty, magu?
- Spróbuję ustalić położenie ostatniej części Oka Zarakaina.
Logan i Demono dzięki mocy KI w kilka sekund znaleźli się pod domem brata Logana, Taresa. Tares wpuścił ich do środka a wojownicy wszystko mu wyjaśnili.
- Więc, jeśli dobrze rozumiem, chcecie złożyć Oko Zarakaina aby otworzyć portal do Nowego Świata, odnaleźć tam Wyrocznię Świtu i zapytać ją o to, jak pokonać Pradawnych, tak?- zapytał Tares.
- Dokładnie tak.- potwierdził, Logan.
- Jeśli to ma zakończyć tę wojnę to oddam wam część Oka. Zaczekajcie.
Tares poszedł po schodach na drugie piętro swego domu i po chwili wrócił z identyczną, małą skrzynką jaką miał mnich Aven.
- Proszę. W środku jest jedna z części Oka.
- Dzięki.- podziękował Logan i wraz z Demono wyszedł z mieszkania Taresa. Tares mieszkał na planecie X, której Logan był władcą. Idąc przez park Demono zaczął:
- A więc, mamy już dwie z trzech części Oka.
- Tak. Jednak nie mamy pojęcia gdzie szukać ostatniej.
- Miejmy nadzieję, że Adamusowi udało się coś ustalić.
Dom Adamusa, kilka godzin później.
Demono i Logan postanowili odwiedzić maga i sprawdzić jego postępy. Odnaleźli arcymaga w jego podziemnej bibliotece.
- Witaj, Adamusie. Czy dowiedziałeś się czegoś nowego o położeniu ostatniej części Oka?- zapytał Logan.
- Mam tylko kilka niepewnych informacji. W jednej z ksiąg odnalazłem wzmiankę o grupie nekromantów, którzy przy pomocy Oka chcieli opanować świat. Ich dowódca, Necromantis, miał jednak inne, ambitniejsze plany. Kiedy wreszcie udało im się odnaleźć części Oka i złożyć je w jedno współpracownicy Necromantisa odkryli jego złowieszcze plany. Kiedy Necromantis już sięgał po władzę jego ludzie zdradzili go, podzielili Oko na trzy części i rozrzucili je po wszechświecie.
- A co stało się z Necromantisem?- zapytał Demono.
- Został zamknięty przez swoich ludzi w grobowcu. To właśnie tam może być ostatnia część Oka. Niestety, nie znam położenia grobowca.- westchnął Adamus.
- Słyszałem kiedyś o tym grobowcu. Pradawni chcieli ożywić Necromantisa, by uczynić go jednym ze swoich generałów. Podobno grobowiec położony jest gdzieś na lodowej planecie Hellgan.- powiedział Demono.
- No, wygląda na to, że będziemy musieli odnaleźć ten grobowiec. Jak na razie to nasz jedyny trop.
Rozdział 6: Hellgan
Wojownicy musieli przygotować się do wyprawy na planetę wiecznej zimy. Nie wiedzieli, jakie stwory ją zamieszkują, ponieważ ostatnie raporty o Hellgan zostały napisane miliony lat temu. Kilku śmiałków, lub kompletnych głupców, którzy wyruszyli na tę niegościnną planetę nie wróciło. Mieli wyruszyć na Hellgan za dwa dni, więc czasu było dość sporo. Trójka mając tyle czasu postanowili raz jeszcze zajrzeć do biblioteki magów. Chcieli dowiedzieć się jak najwięcej o florze i faunie Hellganu zanim wyruszą na poszukiwania grobowca Necromantisa. Gdy minęło 48 godzin a wojownicy byli gotowi polecieli na lodową planetę, Hellgan.
Planeta Hellgan, trzy godziny później.
Po długiej podróży Logan wreszcie posadził statek w śniegu, który na Hellgan czasem sięgał nawet do pasa. Temperatura na Hellgan była sporo poniżej zera, więc wojownicy ubrali ciepłe kożuchy ze skóry Behemota.
- No, jesteśmy. Tylko gdzie jest ten grobowiec?- zapytał Logan.
- Tam.- powiedział Demono pokazując szczyty gór.- Musimy przeprawić się przez Góry Mgliste.
Trójka wojowników ruszyła w stronę szczytów, mając nadzieję, że w grobowcu odnajdą ostatnią już część Oka Zarakaina. U podnóża gór wojownicy zostali zaatakowani przez grupę krasnoludzkich wojowników. Ale to nie byli zwykli wojownicy. To były Krasnoludy ożywione przez magię śmierci. Gdy wojownicy pokonali Ożywieńców Demono zapytał:
- Dlaczego oni nas zaatakowali?
- Hm. To nie były zwykłe Krasnoludy, ale Ożywieńcy.- powiedział Adamus i podniósł z ziemi topór jednego z napastników.- Bardzo ciekawe. Ich broń jest w doskonałym stanie.
- Znalazłem coś!- krzyknął Logan. Kiedy wojownicy podbiegli do niego ujrzeli ogromne, zaśnieżone ruiny zamku.
- Może znajdziemy coś interesującego w tych starych ruinach?- zapytał Demono.
Z dawnej potęgi zamku pozostało tylko kilka wierz strażniczych, zniszczona brama i kilka chat, w których zapewne mieszkali kiedyś wieśniacy. Wojownicy podeszli bliżej zamku, który był zbudowany wewnątrz jednej z gór. Minęli to, co pozostało z bramy i weszli do ruin ratusza. Parteru praktycznie już nie było, więc weszli po schodach na pierwsze piętro. Na piętrze były tylko dwa pokoje, z których jeden był doszczętnie zniszczony. Skierowali swe kroki do drugiego, większego pokoju i już od progu Adamus stwierdził:
- To musiała być siedziba miejskiego maga. Wyczuwam tu potężną aurę magii.- powiedział Adamus.
- W tej księdze zapisano zagładę miasta.- powiedział Logan i podał książkę Adamusowi.
- Hm. Tak.- odrzekł Adamus i zaczął czytać:
„ W tej skrzyni przechowywano niegdyś jedną z części Oka Zarakaina. Aż do owych złych czasów gdy pojawił się tu ten król nekromantów...podbił okoliczne wioski czyniąc ze zmarłych lub zabitych swoich żołnierzy. Nasze miasto, które przez tyle lat żyło w spokoju teraz musi borykać się z nieumarłą armią nekromantów. Nie zostało nam wiele czasu. Pozostawię tu mój pamiętnik aby inni dowiedzieli się o tragedii tego miasta...
Miejski mag, Solomyr.”
- A więc to wojska Necromantisa doprowadziły do upadku tego miasta.- stwierdził Demono.
- Ruszajmy dalej. W tych ruinach nic już nie znajdziemy.- powiedział Logan.
Gdy wyszli z budynku byli dosłownie otoczeni przez zombie, szkielety i jednego upadłego paladyna.
- Ja biorę paladyna.- powiedział Logan.
- Te chude, ożywione ochłapy są moje.- powiedział Demono i wyjął swój wielki miecz.
- W takim razie ja pozbędę się zombich.- odrzekł Adamus i cała trójka ruszyła do ataku.
Demono rozcinał kolejne szkielety na kawałki, Adamus miotał kule ognia i czar „Śmierć nieumarłym” zaś Logan patrzył na upadłego paladyna. Logan wiedział, że w podróży przyda mu się miecz, który stworzono specjalnie dla niego. Wyciągnął dłoń przed siebie i po chwili trzymał już Ostrze Armagedonu. Paladyn jakby na to czekał i ruszył do ataku. Logan zrobił unik i wyprowadził cięcie. Trafiony paladyn odleciał do tyłu po czym wstał i znów zaatakował. Tym razem Logan podskoczył do góry, stanął na ramionach paladyna i wbił mu miecz w głowę po czym zeskoczył na ziemię. Paladyn padł na ziemię z hukiem a jego ciało zniknęło. Wszyscy Ożywieńcy byli już pokonani i wojownicy mogli ruszyć dalej. Po opuszczeniu ruin zamku szli przez Góry Mgliste jeszcze kilka następnych godzin. Po drodze napotykali Lodowe Wilki, Lodowe Golemy lub Żywiołaki Lodu. Krajobrazy z podróży nie były zróżnicowane, ponieważ każda kraina na Hellganie była oblodzona i zniszczona. Idąc przez niegościnną, skutą lodem krainę Idris wojownicy doszli do ogromnej bramy. Było już ciemno a brama odbijała światło gwiazd i księżyca.
Ostatnie rozdziały są kompletnie wymyślone przeze mnie.