Trelis – most między wizją a nijakością

RoMek

Niewolnik systemu
Członek Załogi
Dołączył
7.5.2008
Posty
4850
Cześć! Dzisiaj zanurzymy się w same głębiny lore Gothica. Postawiłam sobie za wyzwanie opisanie Trelis – miejsca, które w teorii jest ważnym punktem na mapie Myrtany, a w praktyce… cóż, sami zobaczycie. Podejdę do tego tematu dwutorowo. Pierwsza część artykułu to subiektywna, satyryczna krytyka miasta w formie reportażu podróżniczego – pełna ironii i humoru, bo trudno inaczej mówić o tym miejscu. W drugiej części coś dla tych, którzy wolą konkrety: trochę suchych faktów, sekrety tworzenia Gothica 3 i spojrzenie na Trelis z nieco innej perspektywy.

Dla tych, którzy nie pamiętają Gothica 3 – czym właściwie było Trelis? Miastem? To dość śmiałe określenie, zważywszy na to, że jego powierzchnia bardziej przypomina większy sklep osiedlowy, tyle że otoczony Wielkim Murem Chińskim. Można wręcz uznać, że w kontekście Gothica 3 słowo „miasto” jest nieco nadużywane. Wiele artykułów, a nawet same dialogi w grze, posługują się tym terminem, ale czy nie lepiej byłoby mówić po prostu o „miejscowościach” albo „lokacjach”? Na usprawiedliwienie gry – w dialogach Trelis funkcjonuje pod trzema różnymi nazwami: miasto, twierdza i zamek. I trzeba przyznać, że te dwa ostatnie określenia lepiej oddają jego charakter.

Wybierzmy się więc na wycieczkę do twierdzy Trelis i sprawdźmy, co w niej (nie) działa!

Boso przez Myrtanę​


Mało która miejscowość w świecie Gothica bawi mnie tak jak Trelis. Jest zarządzana przez orków w sposób tak katastrofalny, że już sama wycieczka do twierdzy powinna wystarczyć jako motywacja dla buntowników. I nie chodzi mi tu nawet o to, że buntownicy zobaczą w orkach słabego przeciwnika – bardziej o to, że gdybym ja była buntowniczką, to po jednej wizycie w Trelis nabrałabym pewności, że rządy orków lada chwila zawalą się pod ciężarem ich własnej niekompetencji.

No to chodźmy, zabiorę was na wycieczkę! Nie dajcie się zwieść uroczej muzyce Kaia Rosenkranza – ten pompatyczny mur i te okazałe mosty to też tylko fasada dla zgniłej prowizorki, jaką jest funkcjonowanie twierdzy. Wchodzimy do miasta… a nie, wróć! Zanim jeszcze przekroczymy bramę, strażnik Thorus (tak, TEN Thorus) prosi nas o przysługę – mamy pozbyć się ogrów z pobliskiej jaskini. Tak, dobrze słyszycie, strażnicy najwyraźniej nie zajmują się tu niczym poza staniem.

No dobrze, ogrowy problem rozwiązany. Wchodzimy do miasta i od razu witamy się z orkiem Pranckiem. Ten desperacko błaga o mikstury lecznicze i już po dwóch zdaniach zdradza nam, że jedyny alchemik w mieście… zwiał. Mało tego! Pranck, choć pierwszy raz widzi nas na oczy, nie tylko przyznaje się do kryzysu, ale jeszcze w histerycznej próbie jego opanowania prosi nas o odszukanie zbiegłego alchemika i przyprowadzenie go z powrotem. Świetnie się tu zarządza miastem, nie ma co.

trelis 02 dziedziniec

Dziedziniec w Trelis

Idziemy dalej! Uwaga, stopień, proszę spojrzeć – oto lokalny kowal, Milok. Powiedział mi właśnie, że zgubił swój miecz. Tak, dobrze czytacie, komuś udało się gwizdnąć jedynemu kowalowi w mieście jego pamiątkowy oręż. Rozumiem więc, że mniej pamiątkowe miecze nie mają tu absolutnie żadnego nadzoru? Czy to miasto to po prostu samoobsługowy magazyn broni dla buntowników?

Teraz obróćcie się w przeciwnym kierunku. Kogo tu mamy? Tak jest, to paladyn Konrad. Rozmawiałam z nim przed chwilą – ot, siedzi sobie na ławce i z dekadencką miną oznajmia, że nie widzi już sensu w tym wszystkim. Bez magii walczyć nie będzie, a Ognisty Puchar mogę sobie wziąć, bo co mu po nim? No chyba że znajdę sposób na przywrócenie magii – wtedy, być może, podniesie się z ławki. Klimat Trelis ewidentnie udziela się nie tylko orkom i najemnikom.

Dziennikarski obowiązek każe mi wspomnieć, że poza twierdzą są tu jeszcze farmy i świątynia. Byłam tam – i na farmach dzieje się dokładnie tyle, ile można się po Trelis spodziewać. Pamiętacie Thorusa, tego od mostu i ogrów? No cóż, okazało się, że to nie jedyna robota, której nie chciało mu się wykonać. Wysłał mnie, żebym sprawdziła, co się dzieje na zachodniej farmie. Spotkałam tam orka Kapottha, który oznajmił mi, że farma się spaliła, bo ktoś ją musiał podpalić… ale kto? Nie wie. Klasyczne zarządzanie kryzysowe w Trelis, mam nadzieję, że nikt z państwa nie jest zaskoczony.

trelis 01 farma

Jedna z pobliskich farm

A co ze świątynią? Otóż natknęłam się tam na orkowego szamana Kamaka, który oznajmił, że się… zgubił. Tak, zgubił się w świątyni, którą badał. Normalnie nie pomagam szamanom orków, ale uznałam, że skoro ten nie potrafi znaleźć drogi do wyjścia, to raczej nie stanowi zagrożenia dla Królestwa Myrtany.

Ale nie rozmawiajmy o tym, co dookoła. Obróćcie się teraz w prawo – przechodzimy do wisienki na torcie. W tym budynku rezyduje orkowy zarządca Trelis, Vak. Myśleliście, że Pranck, który błagał o 20 mikstur, to był szczyt nieudolnego zarządzania? Otóż nie. Vak właśnie usiłuje mnie namówić, żebym dała mu 50 tysięcy złotych monet, bo brakuje mu tej sumy do dotrzymania umowy, w którą wplątał się z Asasynami, a byłoby trochę głupio, gdyby popadł w tak poważne długi. To tak, jakby Gomez w Starym Obozie przy pierwszej rozmowie poprosił nas o pożyczkę pięciu tysięcy bryłek rudy, bo Nowy Obóz napadł na jego konwój. Jak w ogóle mamy czuć respekt do takiego „władcy”?

Na tym kończymy naszą podróż po malowniczej, acz fatalnie zarządzanej twierdzy Trelis. Ja opuszczam to miasto z optymizmem, wiedząc, że nie tacy orkowie straszni, jak ich malują. A nawet jeśli są, to na pewno nie w Trelis.

Brückstadt: cienie przeszłości​


Dobra, dla tych, których znużyła satyra na Trelis, czas na porcję konkretów dla fanów suchych faktów i kolekcjonerów wiedzy o lore Gothica. Ostatnio natrafiłam na różne mapy z procesu tworzenia świata Gothic 3. Nie będę dzisiaj rozwodzić się nad tym, jak różnią się one od finalnej wersji kontynentu, bo to temat na osobny artykuł. Skupmy się na Trelis. A właściwie na miejscu, gdzie Trelis miało się znajdować.

Zrzut ekranu 2025 02 18 o 20.38.24
IMG 20190820 144941

Warto pamiętać, że wiele nazw miejsc na wczesnych mapach to najprawdopodobniej placeholdery, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego. Znajomy z niemieckiej społeczności fanów Gothica, Flosha, pomógł mi w tłumaczeniu i zwrócił uwagę, że są to typowe nazwy miejscowości inspirowane zawodami. Gdyby spróbować je przełożyć na polski, brzmiałyby pewnie jak: Świniary, Drwalówko czy Rudna Wieś.1 W miejscu Trelis widzimy nazwę Brückstadt, co można przetłumaczyć na „Mostowe Miasto” czy coś w tym stylu. I to ma sens. W nawiasie pod tą nazwą widnieje niemiecki opis „Ackerbau und Viehzucht”, czyli rolnictwo i hodowla zwierząt. To też się zgadza, bo farmy dookoła Trelis istnieją. Natomiast na innej mapie, gdzie nazwa Trelis już się pojawia, widnieje podpis „Hauptstadt des Mittellandes” – stolica Krain Centralnych.

Jednak wróćmy do pierwszej mapki. O ile na obu mapkach, jak i w finalnej grze, Trelis znajduje się przy zatoce między Myrtaną a Varantem, o tyle na początku projektowania świata Trelis mogło wcale nie być ostatnim miastem Myrtany przed Varantem, co widzimy na mapce wcześniejszej. Pomiędzy Brückstadtem (czyli późniejszym Trelis) a Bragą i resztą Varantu istniały dwa inne miasta: Waldstadt i Passstadt. Waldstadt, jak sama nazwa wskazuje, było miastem związanym z lasem. Podpis pod nim – „Holzfäller” – oznacza drwala. Ciekawsze jest Passstadt, czyli „Miasto na Przełęczy”. Pod nim widnieje opis „Wichtiger Pass” – ważna przełęcz. Czyżby to tam miała przebiegać granica między Myrtaną a Varantem?

Trelis pojawia się stosunkowo późno w procesie tworzenia Gothic 3. Co innego np. Varant – ta nazwa przewija się od początku serii. Różnice w przedstawieniu świata Gothic między poszczególnymi częściami serii rodzą jednak więcej pytań niż odpowiedzi. Komiks, Gothic 1, Gothic 2 i Gothic 3 ukazują ten świat w sposób praktycznie nie do pogodzenia. Czy między Myrtaną a Varantem – może gdzieś w pobliżu Trelis, przy zatoce lub ujściu rzeki – miały znajdować się bagna wspomniane w księdze Bitwa o Varant z pierwszego Gothica? Nie wiadomo.

Wyważona ocena​


Zostawmy już kwestie niedoszłych wersji i skupmy się na tym, co mamy w Gothic 3. W satyryczny sposób przedstawiłam to w „podróżniczej” sekcji artykułu, ale teraz spróbujmy być trochę bardziej wyrozumiali. Oczywiście, że miasto zostało zaprojektowane „pod gracza” – orkowie nagle zwierzają nam się ze swoich problemów, bo my jesteśmy głównym bohaterem. Ale czy nie za bardzo to usprawiedliwiamy? Gothic 3 zbyt łatwo pozwala nam wejść w buty „wyjątkowego” Bezimiennego. W pierwszej części gra zmuszała nas do szacunku wobec np. Gomeza – tam nie było takiej beztroski, jaką czujemy przy rozmowie z Vakiem, który wydaje się po prostu nieogarnięty.

Nie twierdzę, że kradzież miecza orkowi-kowalowi to absurd, ale Gothic 3 nie zadaje sobie trudu, by to dobrze wyjaśnić. Wyobraźcie sobie, że mamy misję, w której odnajdujemy ten miecz, ale musimy się zastanowić, czy oddać go właścicielowi, który może oskarżyć nas o kradzież albo właśnie przeciwnie, może nas nagrodzić. Albo wokół tego miecza mogłaby zostać zbudowana sytuacja jak ze Świstakiem i Fiskiem w G1. A tak? Ork-kowal wcale nie budzi respektu.

W samej twierdzy jest sporo niewykorzystanego potencjału. A świątynia? Niby zbudowali ją Pradawni, ale jej lore to praktycznie jedno zdanie. Odkopali ją orkowie, znaleźli Amulet Adanosa i przekazali go Vakowi. Koniec. Dla porównania – Klasztor Mnichów w G1, swoją drogą miejsce, które wspominam z wielką nostalgią, miał podobnie skąpe lore, ale przynajmniej wymagał od gracza zaangażowania w nieskomplikowaną zagadkę ze zwojami, no i na końcu zdobywaliśmy kamień ogniskujący. Tutaj? Jesteśmy spóźnieni na „imprezę” – Amulet już dawno przekazano, a my możemy go co najwyżej odkupić.

Piszcie w komentarzach na Facebooku, jak podobało wam się Trelis w Gothic 3. Może ktoś natrafił na ciekawy fragment lore, którego nie uwzględniłam? Pozdrawiam i życzę miłego dnia!

  1. W języku niemieckim na mapkach kolejno: Schweiningen, Hackstadt i Erzdorf. ↩︎


Artykuł Trelis – most między wizją a nijakością pochodzi z serwisu Gothic Up.

Przeczytaj u nas na stronie...
 
Do góry Bottom