Chciałem pokazać, że wiersze o "miłości" może pisać każdy bez większego wysiłku. Miałem trochę racji, trochę się myliłem: otóż prawdą jest, że pisać może każdy, za to nieprawdą jest, że idzie to bezproblemowo. Takich głupot jeszcze nie miałem nieprzyjemności tworzyć. Więc i nie tworzyłem. Jest to więc składanka wierszowanek miłosnych ale z pewnym moim akcentem ironicznych/sarkastycznym/cynicznym... może ktoś to spostrzeże, może i nie. Nieważne. I tak to mi się wcale niepodoba. Ostatni kawałek jest jakby wyrwany z kontekstu, ale to także nieważne. Nie będe tłumaczył bo to długa historia. Może komuś się spodoba, kto wie...
EDIT> bym zapomniał, kawałek "S." jest pierwszym wierszydłem które kiedykolwiek napisałem, a "A." to najnowsze, jego alter-wersja.
Szkoda, że tego nie przeczytasz...
Aniołowie potrafili latać
nawet wysoko czasem fruwali
jednak woleli swe szaty łatać
niż na świat patrzeć z oddali
co prawda na ziemi tu krzaczek
tam drzewko, albo też ciernie
dziurka się zrobi lub plam maczek
a z czyszczeniem w niebiosach miernie
lecz nie poddali się aniołowie
i już tak bywa, że jakimś czasem
że przybywają, ci niebios wojowie
na ziemię i już nie lasem
a drogą ruszą między ludzi
i rozpalają serca i myśli
och, nigdy mi się to nie znudzi
i czasem uśmiech, spojrzenie wyślij
...
nie wyślesz
wszak aniołowie nie są dla nas
nie dla głupich, naiwnych mas
nawet te złotowłose i piękne jak ty
i moje w samotności wylane łzy
...szkoda, że nie wiesz...
***
Och twe włosy tak pięknie poskręcane
kasztanowe loki tak cudnie zwieszone
twój uśmiech którym każdego darzysz
powiedz mnie tylko o czym marzysz
a pójdę po to na świata koniec
a może i dlatego powoli utonę
lecz to nieważne, chciałaś wysłuchać
chciałaś całą tą złość ze mnie wydmuchać
...rozdmuchać, przepraszam
Bo po tej rozmowie rozbuchały złości
dla każdego kto sobie rości
cokolwiek do ciebie i mam nadzieję
że gdy kolejny etap życia dnieje
pomyślisz o mnie a ja o tobie
i znajdziemy spełnienie nawzajem w sobie
lub zapomnijmy
może i lepiej
Dziecięce słowa
Och, pamiętam ten wzrok
gdy patrzyłem ci w twarz
to był chyba urok
i ty go w sobie masz
a ja jestem inny
i nic nie pomoże
bo jestem temu winny
przy okazji ci to wyłożę
i choć patrzymy sobie w oczy
ja się odwrócę
każdy to, gwarantuję, przeoczy
i już nie wrócę
...
choć bardzo cię pragnę
Malarz
Wymalowało cię na drugiej stronie powiek
moje pragnienie, marzenie i ten szczenięcy wiek
pierwsze uniesienia, pierwsze westchnienia i te łzy
po spotkaniu był krzyk i pustka, byłem na siebie zły
ty nie rozumiesz, że ja jestem dziecko
że głupie słowo przychodzi mi lekko
a później cierpię, podobnie jak ty
ale ty zapomnisz, dla ciebie może to chwile trzy
a dla mnie to wieczność, gdy w nocy zasypiam
i z wielkim bólem oczy powoli zamykam
łkam – bo tam jesteś ty
S.
Ból, ciemność, smutek...
Obce doznania, nie swoje myśli.
Wszystko to zmian skutek.
Czy jednak to co się mnie śni
Odzwierciedla wnętrza odczucia,
Obce twarze, nie swoje troski?
Wewnętrzny nadmiar uczucia,
Serca bolące przymrozki...
I siedząc tutaj zupełnie sam,
Czując znów to uczucie obce
Myślę czy będąc kiedyś tam
...nie popełniłem błędu.
A.
Ból, ciemność, smutek...
Moje doznania przekształcone w myśli
Chaosem jest ich skutek
Czy więc jeśli ty się mnie śnisz
Odzwierciedlasz wnętrza odczucia?
A może to moje nieważne troski?
Oszukuję swoje uczucia
Nastawiając się na twoje przymrozki
Przez które siedzę teraz sam
Czy to dla ciebie jest obce
Że ktoś będąc kiedyś tam
Nie popełnił błędu
Patrząc na ciebie
Kamerzysta
Szklanym okiem obiektywu
hiena wysunęła swe zęby
zachichotała demonicznie
jak to hiena
uśmiechnęła się w ironii
spoglądając na trumnę
pod nią była dziura
ja byłem daleko
lecz widziałem
między nami był las
szyba
powietrze
mróz
ale pragnąłem wybić ci zęby
zniweczyć ten usmiech
zagryźć wspomnienia
bolało
a ty?
hiena stała
szklanym okiem obiektywu
wysuwała zęby
powoli
EDIT> bym zapomniał, kawałek "S." jest pierwszym wierszydłem które kiedykolwiek napisałem, a "A." to najnowsze, jego alter-wersja.
Szkoda, że tego nie przeczytasz...
Aniołowie potrafili latać
nawet wysoko czasem fruwali
jednak woleli swe szaty łatać
niż na świat patrzeć z oddali
co prawda na ziemi tu krzaczek
tam drzewko, albo też ciernie
dziurka się zrobi lub plam maczek
a z czyszczeniem w niebiosach miernie
lecz nie poddali się aniołowie
i już tak bywa, że jakimś czasem
że przybywają, ci niebios wojowie
na ziemię i już nie lasem
a drogą ruszą między ludzi
i rozpalają serca i myśli
och, nigdy mi się to nie znudzi
i czasem uśmiech, spojrzenie wyślij
...
nie wyślesz
wszak aniołowie nie są dla nas
nie dla głupich, naiwnych mas
nawet te złotowłose i piękne jak ty
i moje w samotności wylane łzy
...szkoda, że nie wiesz...
***
Och twe włosy tak pięknie poskręcane
kasztanowe loki tak cudnie zwieszone
twój uśmiech którym każdego darzysz
powiedz mnie tylko o czym marzysz
a pójdę po to na świata koniec
a może i dlatego powoli utonę
lecz to nieważne, chciałaś wysłuchać
chciałaś całą tą złość ze mnie wydmuchać
...rozdmuchać, przepraszam
Bo po tej rozmowie rozbuchały złości
dla każdego kto sobie rości
cokolwiek do ciebie i mam nadzieję
że gdy kolejny etap życia dnieje
pomyślisz o mnie a ja o tobie
i znajdziemy spełnienie nawzajem w sobie
lub zapomnijmy
może i lepiej
Dziecięce słowa
Och, pamiętam ten wzrok
gdy patrzyłem ci w twarz
to był chyba urok
i ty go w sobie masz
a ja jestem inny
i nic nie pomoże
bo jestem temu winny
przy okazji ci to wyłożę
i choć patrzymy sobie w oczy
ja się odwrócę
każdy to, gwarantuję, przeoczy
i już nie wrócę
...
choć bardzo cię pragnę
Malarz
Wymalowało cię na drugiej stronie powiek
moje pragnienie, marzenie i ten szczenięcy wiek
pierwsze uniesienia, pierwsze westchnienia i te łzy
po spotkaniu był krzyk i pustka, byłem na siebie zły
ty nie rozumiesz, że ja jestem dziecko
że głupie słowo przychodzi mi lekko
a później cierpię, podobnie jak ty
ale ty zapomnisz, dla ciebie może to chwile trzy
a dla mnie to wieczność, gdy w nocy zasypiam
i z wielkim bólem oczy powoli zamykam
łkam – bo tam jesteś ty
S.
Ból, ciemność, smutek...
Obce doznania, nie swoje myśli.
Wszystko to zmian skutek.
Czy jednak to co się mnie śni
Odzwierciedla wnętrza odczucia,
Obce twarze, nie swoje troski?
Wewnętrzny nadmiar uczucia,
Serca bolące przymrozki...
I siedząc tutaj zupełnie sam,
Czując znów to uczucie obce
Myślę czy będąc kiedyś tam
...nie popełniłem błędu.
A.
Ból, ciemność, smutek...
Moje doznania przekształcone w myśli
Chaosem jest ich skutek
Czy więc jeśli ty się mnie śnisz
Odzwierciedlasz wnętrza odczucia?
A może to moje nieważne troski?
Oszukuję swoje uczucia
Nastawiając się na twoje przymrozki
Przez które siedzę teraz sam
Czy to dla ciebie jest obce
Że ktoś będąc kiedyś tam
Nie popełnił błędu
Patrząc na ciebie
Kamerzysta
Szklanym okiem obiektywu
hiena wysunęła swe zęby
zachichotała demonicznie
jak to hiena
uśmiechnęła się w ironii
spoglądając na trumnę
pod nią była dziura
ja byłem daleko
lecz widziałem
między nami był las
szyba
powietrze
mróz
ale pragnąłem wybić ci zęby
zniweczyć ten usmiech
zagryźć wspomnienia
bolało
a ty?
hiena stała
szklanym okiem obiektywu
wysuwała zęby
powoli