- Dołączył
- 13.11.2007
- Posty
- 4946
Tyle słyszy się w TV, gazeetach, necie i koło trzepaka na dywany, że równouprawnienie to rzecz priorytetowa. Wyrównanie płac itd. Nie mówię, że jestem przeciw. Ale...
Kobiet domagają się równouprawnienia. Ok, ale na zasadach RÓWNOUPRAWNIENIA, nie na jeszcze większego uprzywilejowania. Gdyż nie oszukujmy się, to my, mężczyźni (lub my co się nimi niedługo staniemy) mamy w świetle prawa bardziej przechlapane. Ot co. Do nie dawna obowiązek służby w wojsku, późniejsza emerytura, alimenty (my płacimy, one nie gdy sytuacja jest odwrotna) - to nasze "uprzywilejowania". A co do kobiet? No jak już wspomniałem, - wcześniejsze emerytury, renty w niektórych przypadkach po śmierci ojca/męża w rodzinie i pewnie trochę innych spraw, o których nie wiem/ zapomniałem. Oraz etyka, standardy społecznych zachowań, czy typowy tryb rodziny - tam mężczyźni też nie mają co upatrywać, jeżeli chodzi o swoje przywileje.
Poza tym kobieta i mężczyzna mają równe prawa. Więc ja się kur** pytam kto tu powinien o równouprawnienie występować? My czy one? Chcecie równouprawnienia? Ok, ja też chce - emerytury od 65 dla wszystkich niezależnie do płci, wy też płacicie alimenty, gdy to wy opuszczacie rodzinę itd. To jest równouprawnienie.
Bo dyskryminacja kobiet chowa się patrząc na ich przywileje. Ten świat na prawdę staje do góry nogami.
O prawa kobiet to powinny walczyć Mahometanki, gdzie są traktowane przez prawo prawie jak zwierzę...
Ciekawi mnie co wy o tym myślicie.
Wykroczenia przeciw równouprawnieniu są określane jako dyskryminacja i uprzywilejowanie.
* Dyskryminacja: Gorsze traktowanie kogoś ze względu na jego rasę, płeć itd.
* Uprzywilejowanie: Lepsze traktowanie kogoś z tych powodów.
- wikipedia
Kobiet domagają się równouprawnienia. Ok, ale na zasadach RÓWNOUPRAWNIENIA, nie na jeszcze większego uprzywilejowania. Gdyż nie oszukujmy się, to my, mężczyźni (lub my co się nimi niedługo staniemy) mamy w świetle prawa bardziej przechlapane. Ot co. Do nie dawna obowiązek służby w wojsku, późniejsza emerytura, alimenty (my płacimy, one nie gdy sytuacja jest odwrotna) - to nasze "uprzywilejowania". A co do kobiet? No jak już wspomniałem, - wcześniejsze emerytury, renty w niektórych przypadkach po śmierci ojca/męża w rodzinie i pewnie trochę innych spraw, o których nie wiem/ zapomniałem. Oraz etyka, standardy społecznych zachowań, czy typowy tryb rodziny - tam mężczyźni też nie mają co upatrywać, jeżeli chodzi o swoje przywileje.
Poza tym kobieta i mężczyzna mają równe prawa. Więc ja się kur** pytam kto tu powinien o równouprawnienie występować? My czy one? Chcecie równouprawnienia? Ok, ja też chce - emerytury od 65 dla wszystkich niezależnie do płci, wy też płacicie alimenty, gdy to wy opuszczacie rodzinę itd. To jest równouprawnienie.
Bo dyskryminacja kobiet chowa się patrząc na ich przywileje. Ten świat na prawdę staje do góry nogami.
O prawa kobiet to powinny walczyć Mahometanki, gdzie są traktowane przez prawo prawie jak zwierzę...
Ciekawi mnie co wy o tym myślicie.