Przyjaciele

Gorn22

New Member
Dołączył
24.6.2008
Posty
1
Jeszcze nie jest napisane do końca ale chcę już się pochwalić tym co napisałem XD
Prosze o nie przyczepanie się do wybranych imion bo wybrałem je celowo
Wszystko dzieje się w świecie Gothic 1



Dzień ten nie różnił się od innych w koloni karnej. Było słonecznie i wiał lekki wiatr. Wzniesieniu na miejscu wymian stało trzech ludzi
- Jesteście pewni tego to jest ostatnia chwila wolności?
Powiedział to człowiek o jasnej karnacji z falowanymi długimi włosami. Ubrany był w luźne brązowe spodnie materiałowe dosyć długi pas do którego była przyczepiona torba. Posiadał lekką zbroję koloru brązowego pozwalającą na swobodne ruchy rękami co dla assasyna było jak najbardziej wskazane. Na plecach były przyczepione dwa miecze specjalnie dopasowane do ręki Jakuba. Pod pasem trzymał sztylet.
- Jesteśmy to winni naszemu mistrzowi. Trenował nas od dziecka a teraz gdy już nie ma go między nami kto oprócz nas może się zająć jego synem?
Odpowiedział mu krótko obcięty potężnie zbudowany Dawid władający wielkim dwuręcznym mieczem. Miał na sobie ciężką zbroje wykutą przez samego Harada. Naramienniki miał specjalnie nakładane żeby nie można było ich przebić nawet najsilniejszym cieciem miecza. Na torsie były przymocowane do siebie Metalowe płytki. Posiadał długie niebieskie spodnie z nagolennikami pod którymi zawsze trzyma sztylety.
- Tak ochrona Pawła jest najważniejsza nas nic nie trzyma w tym przeklętym Khorinis a nasz mistrz sam przed śmiercią prosił nas żebyśmy zaopiekowali się jego synem.
Dodał Jakub
- A ty Piotrek co o tym myślisz??
- No właśnie powiedz coś a nie tylko stoisz i się wpatrujesz w to jezioro!!
- Najważniejsza jest zemsta....
Odpowiedział Piotr. Miał długie czarne włosy. Nie nosił zbroi tylko materiałowy czarny strój który dostał w prezęcie od swojej Joanny. Był to strój jaki nosili na kontynęcie podróżnicy z dalekich krain. Jedną stronę nakładano na drugą i zaciskało się to pasem. Posiadał kaptur. Jedyną obroną dla niego jest miecz jednoręczny, na ostrzu wyryty był napis Joanna. Jakub przyjacielsko położył rękę na jego ramieniu.
- Wiemy że morderca Joanny jest gdzieś tam ale pamiętaj co mówił nasz mistrz. Nie dajmy się ponieść emocjom. Idziemy tam by spełnić ostatnią wolę Mistrza a nie po to żeby dokonać zemsty.
Piotr ruchem ręki odłożył rękę przyjaciela i podszedł do urwiska.
- Masz rację...
Odwrócił się i spojrzał na swoich towarzyszy.
- To co skaczemy??
Nastrój trojki znacznie się poprawił a tą sytuacje wykorzystał Dawid
- Tak a co boisz się ??
- Ha ha no dawaj!!
- To żegnajcie noce spędzone pod martwą harpią.
Dawid podbiegł do urwiska i skoczył prosto do jeziora.
- No to co idziemy??
Zapytał Jakub.
- Pewnie!
Piotr przeszedł przez barierę a za nim wskoczył Jakub. Poczuł jak przelatuje przez falę energii. Wiedział że nie ma już odwrotu ale poczucie obowiązku spełnienia ostatniej woli człowieka który trenował go całe życie jest większe od jego własnego zdania. Jakub znalazł się w wodzie





- O kurde widziałeś to?
Zapytał łysy strażnik do drugiego. Stali na małej bramie w przejściu z Placu wymian do Starego obozu. Mieli na sobie zbroje strażników najgorszej kategori.
- Boże co za durnie z własnej woli sami wkraczają do najgorszego miejsca na ziemi?
Odpowiedział drugi
- Hej a może to ludzie od króla?
- Możliwe!! Zamykaj bramę ja pobiegnę do Starego Obozu i zawiadomię ich o tym.
- Taa.... a co ze mną?? Hej!! Gdzie ty? Uciekł...
Strażnik kołowrotem zamkną bramę przygotował kuszę którą kupił od jednego złodzieja w Starym obozie i ze zdenerwowaniem czekał na rozwój zdarzeń

- Dobra jesteśmy w barierze teraz wystarczy po cichu znaleźć Pawła i zobaczyć czy się tu mu dobrze wiedzie.
Dawid wyją buta i wylał z niego wodę
- Przydało by się osuszyć jestem cały mokry.
Z Całej trójki Piotr miał najbardziej przemoczony strój.
- Przydałoby się rozpalić ognisko i poczekać aż się osuszą nasze ciuchy a potem dopiero wybrać się w głąb tego więzienia.
Jakub wyszedł z wody i poprawił sobie grzywkę.
- W sumie dobry pomysł niech Piotr przygotuje jakiś magiczny zwój którym zapalimy nasz ogień a ja poszukam jakiegoś drewna.
Dawid wytarł chustą swój wielki miecz i poszedł w głąb drogi. Piotr zdjął z siebie mokre ubranie i na samych spodniach poszedł zobaczyć co jest na wielkiej windzie którą dostarcza się magiczną rudę do Króla. Wielki plac był całkowicie pusty Piotr zbliżył się do ściany ale nagle poczuł jak gorące żar bariery był coraz większy. Odwrócił się i ruszył do Jakuba który właśnie wycierał swój ekwipunek.
Dawid szedł małą dróżka z dwóch stron były ściany.
- Ciekawe ukształtowanie terenu to byłoby dobre miejsce na zasadzkę.
Za zakrętem ujrzał cos co go bardzo zdziwiło. Była tam zamknięta drewniana brama.
- O!! znalazłem drewno.
Podszedł bliżej i nikogo nie zauważył. Wspiął się po drabinie i rozejrzał się dookoła. Nikogo nie było. Na tą okazję właśnie czekał strażnik. Dawid chciał kołowrotem otwierać brame i wtedy poczuł że ktoś przyłożył mu kuszę do tylu głowy.
- Kim jesteś??
Wykrzyknął strażnik. Z czoła leciał mu pot. Był cały przerażony.
- Przybyliśmy tu żeby odszukać przyjaciela.
- Walnięte świry. Nikt nie chce tu trafić a wy sami tu weszliście!!!
- Ty robaku tego nie zrozumiesz bo jesteś za głupi na to...
Dawid szybko zgiął głowę a przerażony strażnik wystrzelił. Bełt trafił w drzewo. Dawid szybko się odwrócił i uderzył kolanem w bok strażnika. Ten przykucną z bólu a kusza wypadła mu z ręki. Strażnik sięgnął po miecz. Dawid szybko uchylił się od ciosu przeciwnika i wyciągnął swój wielki miecz za pleców. Szybkim blokiem obronił się przed atakiem wroga i zamachną się z całej siły. Strażnik nie miał tyle siły by mieczem zblokować ten silny cios i mimo bloku uderzenie wywaliło go z Bramy. Dawid przełożył sobie miecz w pozycję dobijająca i zeskoczył z bramy na leżącego strażnika. Miecz przebił zbroję i wbił się w ziemię. Strażnik leżał martwy. Dawid zaparł się butem o jego ciało i wyciągną miecz. Otworzył bramę i nie zobaczył nic godnego uwagi. Ciało schował w krzaki a bełty które miał strażnik w kieszeni wziął na opał.


- Cos długo ci to zajęło. Co ty bełty?
Jakub popatrzył ze zdziwieniem na Dawida.
- No co też się nadadzą.
Dawid ułożył je a Piotr magiczną kulą ognia zapalił pociski. Był już zmrok Ubrania były już suche ale trójce nie chciało się ruszać na poszukiwanie przyjaciela. Jakub i Dawid już spali. Tylko Piotr nie spał myślał o Joannie. O wszystkich wspólnie spędzonych chwilach. O tym jak została zamordowana i o zemście którą chcę dokonać. Codziennie od tamtego dnia trenował tylko po to żeby zabić osobą przez którą jego życie nie miało sęsu. Przyjaciołom mówił że wszystko dobrze ale nawet oni wiedzieli że jest źle. Codziennie wyobraża sobie tą chwilę w której zabije Bulita. Będzie cierpiał. Pomyślał sobie. Przyglądał się dopalającemu ogniowi dopóki nie oślepiły go pierwsze promienie słoneczne. Dawid i Jakub wstali. Przeszli przez znaną już przez Dawida bramę i ruszyli przed siebie. Stanęli przed zawalonym wejściem do kopalni.
- No ciekawe
Wymamrotał Dawid. Piotr stał na uboczu a Jakub oglądał przywalonego głazami szkieleta z wbitym w czaszkę kilofem.
- Ten tu ciekawie skończył.
Dawid spojrzał na Jakuba z uśmiechem.
- Hej chłopaki. Patrzcie na Doline.
Jakub i Dawid zwrócili głowę ku majestatycznie ukształtowanej dolinie. W środku Doliny był wielki zamek. Jedna z wież zamka była przewalona. Sama budowla była otoczona drewnianym murem a w środku było widać domy mieszkalne. Za Miastem Była Góra na której był widać ruinę starej budowli.
- Pewnie tam jest Paweł
- Chyba że są inne miasta w tym więzieniu.
Odpowiedział Dawidowi Jakub.
- Tam pewnie jest on....
Wymamrotał pod nosem Piotr. Ścieżka prowadziła w dół. Za Skałą był kolejny zakręt za którym widok na dolinę jest większy. Za tego zakrętu wyłonił się krótko ścięty czarnowłosy mężczyzna w czerwono czarnej zbroi i z dużym łukiem na plecach. Dawid już prawą ręką trzymał swój wielki miecz. Mężczyzna wolnym krokiem podszedł do nich.
- Kim jesteś.?!
- Nazywam się Diego.



- Kto??
- Diego!
- Jakoś cię nie kojarzę.
- Kurde Dawid przestań już!
Wtrącił podenerwowany Piotr.
- Oj Dobra ,dobra już nie przeszkadzam
Dawid spojrzał na Piotra.
- Co cię do nas sprowadza?
Zapytał Jakub
- Wczoraj Przybiegł do Starego obozu strażnik który pilnował bramy którą przekroczyliście. Podobno z własnej woli weszliście do Koloni. Nie mogłem w to uwierzyć dopóki was nie zobaczyłem na własne oczy.
- Szukamy przyjaciela imieniem Paweł znasz go?
- Paweł hmmm.... tak kojarzę gościa. Siedział parę dni w Obozie , ale potem jakoś nie widziałem go.
Jakub spojrzał na resztę z uradowaną miną. A Dawid Wtrącił
- To wasze miasto nazywacie stary obóz. Czyli jest jeszcze inne miasto?
- Tak jest jeszcze Nowy obóz w którym mieszkają Magowie Wody. Magowie Wody mają wielki plan ucieczki ale nie wiem jaki. Bronią go tak zwani Najemnicy pod dowództwem Byłego generała Armi królewskiej Lee. A swoją drogą widzieliście łysego strażnika który został tu.
Jakub i Piotr spojrzeli na Dawida który był trochę zmieszany
- Skąd miałeś te bełty??
Zapytał Piotr.
- eeee no wiecie zaatakował mnie.. i... samo tak wyszło......
- Aha
Odpowiedział Diego
- No cóż pójdę zapolować nad tą kopalnią są świetne tereny łowieckie.
- To szerokiej drogi...
Diego poszedł w swoją stronę a Piotr oznajmił reszcie która już chciała iść w kierunku Nowego obozu
- Czekajcie....
Powiedział Piotr.
- A co chcesz jeszcze wiedzieć zapewne Paweł jest w tym Nowym obozie.
- Dobrze będzie jeżeli jeden z nas pójdzie popytać się o Pawła w tym obozie może dowiem się czegoś ciekawego.
- Jesteś pewien że nie chcesz iść z nami?
- Tak...
- To w sumie dobry pomysł. Jakby Pawła nie było w Nowym obozie to zanim my wrócimy minie trochę czasu a ty już tam będziesz i dowiesz się nowych informacji przez ten czas
Trójka zeszła ścieżką w Doline. Szli lasem aż zauważyli dwóch myśliwych w zbroi ze skór.
- Porozmawiamy z nimi a ty Piotr idź już do Starego obozu.
Oznajmił Jakub a Dawid mu przytaknął. Przyjaciele uścisnęli się na przegnanie i Piotr ruszył dalej drogą. Dwóch myśliwych stało pod drzewem. Wyglądali jakby mieli przerwę. Jeden mówił coś do drugiego a ten urozmaicał sobie słuchanie popijając piwo.
- Witajcie.
Jakub odezwał się pierwszy. Myśliwi odwrócili się i ze zdziwieniem popatrzeli na dziwne zbroje przybyszów.
- Cześć jestem Drax.
Odezwał się myśliwy z piwem.
- Szukamy drogi do Nowego obozu
- A co chcecie w nim robić?
- Szukamy przyjaciela.
- Aaa rozumiem jesteście nowi. W sumie wyglądacie na silnych. Niedługo wyruszamy z upolowaną zdobyczą do Nowego obozu i możecie się wybrać z nami.
- Ej ale wy nic nie upolowaliście.
Wtrącił Dawid
- Taa właśnie mieliśmy iść ale wy nam przeszkodziliście.
Rozmowa trwała jeszcze długo i pod wieczór myśliwy razem z dwójką nowych znajomych ruszyli w głąb lasu na polowanie.



W Starym obozie nic się nie działo. 2 strażników ze znudzeniem pilnowało bramy.
- Ale nudy.
Pomyślał jeden. Nagle przez most przeszła zakapturzona postać w czarnym stroju nie podobnym do żadnego produkowanego w Koloni. Postać szła powoli.
- hej a to kto?
- Nie wiem ale wydaje mi się że to jeden z tych naćpanych fanatyków z Bagna.
- Nie to niemożliwe oni nie noszą takich szat.
Postać zbliżyła się do bramy. Chciała przejść ale jeden z strażników zagrodził mu drogę
- Czego tutaj szukasz
- Przyszedłem przejąć kontrole w Starym obozie.
Drugi strażnik parsknął śmiechem.
- hej facet jest zabawny. Lubię zabawnych facetów. Możesz wejść
Piotr przeszedł przez bramę i ujrzał cale osiedle drewnianych domów. Pełno ludzi kręciło się po obozie. Ścieżka prowadziła wprost do zamku. Przy następnej bramie stał w Grubej zbroi czarnoskóry człowiek. Stał pewnie wypinając pierś do przodu. Spoglądał na wszsytkie strony drewnianego osiedla jakby tylko czekał na atak. Sam zamek robił wielkie wrażenie. Piotr ruszył do bramy ale zatrzymał go Ten czarny mężczyzna.
- Niewolono ci wejść do zamku. Tylko ludzie Gomeza mają tam wstęp.
- Szukam człowieka imieniem Bulit.
- Tak znam go to strażnik mieszkający w zamku a co chcesz od niego?
Na twarzy Piotra pojawił się uśmiech.
- To mój stary znajomy i mam do niego sprawę.
- Nawet jakbyś znał Gomeza to i tak cię nie wpuszczę.
- A za odpowiednią sumkę mógłbym wejść na chwilę.
- Za odpowiednią sumkę....
- ile dokładnie?
- Żebyś mógł przejść moi chłopcy musieli by być zajęci liczeniem bryłek. Oczywiście bryłek rudy musi być tyle żeby liczenie ich strażnikom zajęło cały czas twojego pobytu w zamku.
- Streszczaj się.... Ile dokładnie?
- 1000 bryłek rudy.
- Da się zorganizować
Piotr poszedł ścieżką w lewą stronę od bramy głównego zamku. Zdjął kaptur i przyspieszył kroku. Cały czas myślał o swojej zemście i o tym jak zdobyć te 1000 bryłek rudy. Myślenie przerwał mu jakiś obdarty człowiek.
- Hej kolego jesteś tu nowy? To tak jak ja! Przyłączę się do ciebie jeśli chcesz
- Spadaj.....
- O widzę że jesteś nie w sosie. Lepiej będzie jak pójdę z tobą
Chłopak miał dłuższe jasne włosy i także jasne wąsy. Piotr nie zwrócił na niego uwagi a ten cały czas szedł za nim i cały czas coś mówił. Piotr zdenerwowany tym. Odwrócił się
- Słucha...
Chłopak przerwał mu
- Za co tu trafiłeś ? też za bardzo lubisz zwierzęta?
- Jeszcze chwi...
- Jakby co to będziesz mógł spać u mnie. W moim domu jest pełno miejsca.
- Zaraz cię je....
- Te głupki z Nowego obozu ciągle mi dokuczają. Teraz jak będą wiedzieli że mam takiego przyjaciela to nikt mnie ruszy ruszy.
- Kurde!!
Piotr podniósł lewą nogę i wykonał kopnięcie z lewej strony na tego uporczywego durnia. On przewrócił się a głową uderzył w garnek kucharzą który coś gotował i zemdlał. Kucharz spojrzał na to wydarzenie jakby nie było to nic nowego i zagadał do Piotra
- Nie ciebie pierwszego on denerwuje.
- No co ty nie powiesz?
- Masz poczęstuj się
Kucharz podał mu miskę z nie zachęcająco wyglądającą zupą
- Wiem że nie wygląda to wspaniale ale ludziom to smakuje. A swoją drogą ciekawy masz strój.
- Wiem... potrzebuje szybko zarobić 1000 bryłek rudy
- Hahah dobry żart.
Piotr wziął łyk zupy. Pomimo wyglądu była dosyć smaczna. Spojrzał na kuchaża
- Czy ja wyglądam żebym żartował?
- No nie. Jeżeli chcesz zarobić to idź i walcz na arenie to chyba najszybszy sposób żeby zarobić.
- Dziękuje za rade...
Piotr ruszył dalej w swoja stronę. Po chwili ujrzał małą arenę i różnorodnych wojowników trenujących koło jej wejścia. Sama arena była Otoczonym murem okręgiem. Na murze było miejsce w której ludzie bezpiecznie oglądali walki. Treningom przyglądał się łysy mężczyzna w zbroi podobnej do zbroi Diego. Piotr podszedł do niego
- To ty zajmujesz się walkami na arenie?
- Tak jestem Scaty i zajmuję się walkami.
- Ile dostane Bryłek rudy za wygrane walki?
- Hmmm... to zależy od tego ile będzie zakładów. jeżeli ludzie założą się że twój przeciwnik wygra dostajesz 1/3 sumy. Kolejna części jest dla ludzi którzy obstawiali a reszta jest dla mnie.
- Chcę walczyć na arenie....
- Tak myślałem że to powiesz. Pomyślmy twoim pierwszym przeciwnikiem będzie.... Kilgor! To ten czarnoskóry mężczyzna siedzący przy ogniu. Jest świetnym szermierzem. A teraz idź wypocząć do mojej chaty.
Scaty wskazał ją ruchem ręki a Piotr odwrócił się i wszedł do chaty
- Walczysz wieczorem prześpij się do tego czasu obudzę cię na walkę
- Jasne.....
Scaty wyszedł z domu a Piotr położył się na łóżku i zasnął.




- Daleko jeszcze
Spytał Dawid niosąc na sobie martwego ścierwojada
- Ten ścierwojad śmierdzi, jestem głodny i już mnie nogi bolą
kontynuował.
- Zaraz wyjdziemy z Lasu a po tym już tylko godzinka drogi
Odpowiedział mu jeden z Myśliwych. Podróż przez las była przyjemna. Wiał lekki chłodny wiatr. Z drzew dał się słychać śpiew ptaków. Dawid i Jakub wyszli z jaskini przez którą prowadziła ścieżka i stanęli na skraj lasu. Z lewej strony widać było Wodospad. Koło niego kręciło się kilka topielców. Dalej droga prowadziła pod górkę. Jakub już nie mógł znieść marudzenia Dawida. Przeszli przez most i skręcili w lewo. Ich oczom pokazały się pierwsze fortyfikacje. Przy bramie stało dwóch strażników. Zbroje mieli takie same jak Drax i jego kolega. Jeden z uśmiechem palił bagienne ziele.
- Dzięki za pomoc my pójdziemy do naszej chatki nad jeziorem.
Drax wskazał ruchem ręki na starą rozwalającą się chatę. Myśliwi wzięli od Dawida i Jakuba zdobycz i ruszyli w swoim kierunku. Dwójka przyjaciół przekroczyła bramę. Żaden ze strażników nie przejął się tym że przez bramę przeszło dwóch okutych w zbroje wojowników. Ujrzeli tamę koło niej magazyn którego wejścia pilnował grubawy łysy człowiek z miną osoby która uważa się za szefa tego miejsca. Wokoło magazynów jest wielkie pole ryżowe. Pracownicy pola na pierwszy rzut oka wyglądali na zastraszanych. Wzrok Dawida przyciągnął ,,strach na wróble” będący kawałkiem szmaty na patyku i ludzkiej czaszki robiącą za głowę.
- Naprawdę zaczyna mi się tu podobać.
Pomyślał Dawid i podbiegł do Jakuba. Przechodzili koło magazynu i pewien szkodnik ich zaczepił.
- Hej jesteście tu nowi i pewnie chcielibyście poznać nowych ludzi-
- Właściwie to szukamy przyjaciela-
- No to dobrze trafiliście roznosząc wodę pracownikom na pewno zdobędziecie wiele nowych przyjaciół
Dawid parsknął śmiechem a Jakub mu odpowiedział
- Mamy roznosić wodę?? Chyba masz źle w głowie. Choć Dawid spadamy stąd.
- Nie tak prędko ja was nie proszę ja wam każe!
Szkodnik wyciągną swoją broń. Jakub zrobił to samo. Lewą ręką zblokował cios a druga od razu wysunęła się na pchnięcie ale szkodnik odskoczył na czas. Łysy strażnik magazynu wyciągnął broń i biegł pomóc swojemu znajomemu. Dawid spojrzał się na niego i tylko złapał za rękojeść swojego miecza a ten schował broń i się odwrócił. Powiedział
- Nic nie widziałem. Nic nie słyszałem.
Kolejne dwa ciosy z maczugi szkodnika były niecelne. Następny atak nadchodził z góry. Jakub zblokował go nożycowym blokiem. Miecze w tym bloku przekręcił i mocno wbił w ziemię razem z maczugą. Bezbronny szkodnik sięgnął po topór jednego z gapiów. Jakub wyjął za pasa sztylet. Szkodnik zaatakował z góry. Jakub szybko zrobił obrót w lewo i z przykucniętej pozycji wbił sztylet w lewy bok przeciwnika. Ten upadł zwijając się z bólu. Jakub schował swój sztylet, miecze wyjął z ziemi a maczugę przeciwnika wrzucił na dach budynku. Szli ścieżką dalej. Wtedy Dawid powiedział.
- Przyszliśmy tu odnaleźć przyjaciela a co chwile bijemy się z jakimś motłochem który ledwo wie jak użyć swojej broni.
Jakub nic nie odpowiedział. ścieżka prowadziła pod górę. Za zakrętem była kolejna fortyfikacja. Na straży tej bramy skali dwóch opancerzonych w niebieskie zbroje dokładaną skórami wyglądali na bardziej silnych niż ci których spotkali wcześniej. Jeden z nich miał dłuższe włosy zawiązane na gumce do włosów. Drugi był krótko obcięty. Jakub i Dawid podeszli do nich i ten z dłuższymi włosami powiedział.
- Chcecie przejść przez tę bramę?
- Nie
Odpowiedział Dawid.
- Naprawdę dobry żart....
Odpowiedział mu sarkazmem najemnik. Po minie było widać że nie wyglądał na zadowolonego.
- Muszę was ostrzec że w Nowym obozie nie ma cieni ani świątynnych strażników którzy wyciągną was z kłopotów. Każdy musi radzić sobie sam.
- Dziękujemy za radę. Choć Dawid.
Najemnik przeszył wzrokiem Dawida który przechodził przez bramę. Ich oczom pokazała się wielka grota. W niej było osiedle mieszkalne. Domy wykute w skałach. Na środku obozu była dziura w której magowie wody składowali rude. Jakub i Dawid zauważyli że mieszkańcy miasta są podzieleni na dwie grupy. Mieszkańcy lewej części groty posiadali skórzane zbroje podobne do tych który mieli myśliwi i ten człowiek którego pobił Jakub. Z prawej strony mieszkali ludzie w niebieskich zbrojach.
- Ja popytam ludzi z prawej strony a ty Dawid idź do prawej części miasta.
- Spoko


Dawid przeszedł koło jednej z chat. Właściciel dobijał deski do niej.
- Cześć jestem Dawid
- Spadaj
Dawid poszedł dalej. Miał zamiar pobić go ale nie zrobił tego bo wiedział że nie powinien zwracać na siebie uwagi. Dalej doszedł Do ogniska. Na rożnie był smażony ścierwojad. Przy nim stał czarnoskóry wojownik w niebieskiej zbroi. Posiadał ogromny miecz. Dawid zbliżył się do niego
- Witam nazywam się Dawid.
- Cześć jeszcze nigdy cię tu nie widziałem więc jesteś pewnie nowy. Nazywam się Gorn i jestem najemnikiem w służbie magów wody.
- Szukam przyjaciela może słyszałeś o Pawle
- Hmmm.... nie znam nikogo z takim imieniem. Chociaż może jest szkodnikiem.
- Szkodnikiem?
- W obozie mieszkają dwie grupy. Generał Lee jest dowódcą najemników którzy zajmują się obroną magów i pilnowaniem kopca rudy.
- A ta druga grupa
- To same złodziejaszki kradnące wszystko co popadnie to głównie przez nich mamy na pieńku ze Starym obozem. Ich Hersztem jest Lares.
- Acha rozejrzę się tutaj może dowiem się czegoś więcej o moim przyjacielu.
- Powodzenia w poszukiwaniach.

Jakub spotkał grupkę szkodników przy ognisku. Podszedł do niej
- Witajcie
- Czego tutaj szukasz?
Zapytał jeden z nich.
- Szukam Pawła znacie go?
- No pewnie że znamy Pawła! To jeden z nas ale dokładnie nie wiem gdzie jest teraz. A co chcesz od niego?
- To mój dawny znajomy
Jakub uradował się tą nowiną.
- A kto może wiedzieć gdzie aktualnie przebywa?
- Pewnie Lares albo ten mag wody chodzący wokoło kopca rudy
- Dzięki a gdzie znajdę tego Laresa?
- Zawróć się i koło chaty jednego ze świrów z sekty skręć w prawo chatkę Laresa rozpoznasz po Straży
Jakub zawrócił. Przeszedł koło paru chat aż zobaczył tego ,,świra” palącego bagienne ziele. Miał na sobie ciekawy materiałowy strój. Skręcił w prawo jak mówił jeden ze szkodników i zauważył dwóch strażników. Pewnym krokiem chciał przejść koło nich ale został zatrzymany.
- A ty gdzie się wybierasz?
- Do Laresa
- Ale Lares nie będzie chciał spotykać kogoś tak dziwnie ubrany jak ty
- To już mój problem
Strażnik przeszył go spojrzeniem.
- W takim razie właź
Odsuną się i Jakub Spokojnie wszedł do chaty


Dawid przechodził przez kolejną grupę najemników. Nikt za bardzo nie zwracał na niego uwagi. W końcu wypatrzył ubranego w niebieską szatę maga wody. Jego wyraz twarzy wyglądał jakby sam mag się zdziwił obecnością takiego gościa. Dawid pomyślał że on może mieć jakieś informacje na temat Pawła. Podszedł do niego. Mag wyglądał jakby się tego spodziewał.
- Witaj szanowny kapłanie Adanossa.
- Witaj ,witaj co cię do mnie sprowadza.
- Razem z przyjacielem szukamy Pawła.
- Hmmm... Wiem kto to jest Paweł sam wysłałem go na misje jednakże długo już nie wraca.
- Gdzie go wysłałeś?
- Nie tak prędko. Zapewne masz przyjaciela tak samo potężnego jak i ty. Wykonacie dla mnie jedno zlecenie a powiem wam gdzie jest Paweł.
- Kurde staruszku my za bardzo nie mamy czasu!!
Dawid chcąc zastraszyć maga sięgną po miecz. Jednakże gdy tylko go chwycił poczuł że całe ciało mu zdrętwiało. Nie mógł wykonać do końca swego zamierzonego ruchu.
- Jak widzisz siła magi a twojego oręża jest znacznie wyższa. Wykonacie dla mnie to zadanie a wtedy powiem wam wszystko co wiem na temat Pawła.
Dawid westchnął
- Ech.... Co mamy dla ciebie zrobić?
- No już lepiej. A więc w na terenie orków jest pewna wielka wieża. W niej mieszka pewien nekromanta o imieniu Xardas. Xardas posiada zbiór magicznych ksiąg które są nam potrzebne. A dokładnie chromanim.
- I co to wszystko?
- Tak
- Zrobimy to z zamkniętymi oczami,
- Właśnie chodzi o to że na terenie orków jest pełno patroli tych prymitywnych besti a sama wieża jest pilnowana przez magiczne sługi.
- O będzie ciekawie! To idę po znajomego i od razu wyruszymy.
Dawid odwrócił się i chciał wybiec ale mag go zatrzymał
- A wiesz gdzie dokładnie masz iść?
- NO do tej wieży na terenie orków
- A może chciałbyś mapę?
- O jak jest to chętnie
Mag spojrzał na niego jak na jakiegoś idiotę i powiedział
- A teraz idź z stąd
- Spoko spoko będziemy za parę godzin.
Dawid wziął mapę. Schował ją w zbroi i pobiegł na poszukiwanie Jakuba. Mag złowrogo się uśmiechną do niego i wszedł do jednej z chat. Była tam. Mroczna postać ubrana tylko w spodnie. Kolor skóry był mroczny jak sama noc. Długie ciemne włosy zakrywało jego jedne oko. Drugie za to było demonicznie czerwone. Wokoło mrocznej besti spowijał się mrok. Całe wnętrze domku było ciemnie. Tylko światło dobiegające ze drzwi rozjaśniało mroczne pomieszczenie. Mag ukłonił się do ciemnego człowieka i powiedział
- Oni nie będą już nam przeszkadzać
Postać odpowiedziała równie demonicznym głosem
- Dobrze... Gdzie jest teraz mój przedmiot poszukiwań?
- Panie wiemy ze aktualnie przebywa w Starym obozie. Chcę się na kimś zemścić za zabicie ukochanej osoby.
- Dobrze... Zemsta tylko powiększy mu siłę.
- Panie wykonałem zadanie czy teraz mogę zdjąć tę szatę.
- Spisałeś się dobrze a teraz czeka cię nagroda
- Panie?
Mroczna postać wyciągnęła rękę do swojego sługi. Sługa dokładnie ją obejrzał i nic nie zobaczył. Z ręki nagle wystrzelił fioletowo biały promień który całkowicie rozwalił głowę swojego sługi. Ciało leżało na ziemi. Mroczna postać znikła i w pokoju pojawiła się znowu jasność.


- I co dowiedziałeś się czegoś??
- Nie gadałem z dowódcą tych całych bandytach w skórzanych zbrojach.
Na twarzy Dawida pojawił się uśmiech zwycięstwa. Dawid uwielbiał być lepszy od innych.
- I co ci powiedział?
- Że od kiedy dołączył do obozu zniknął gdzieś bez śladu. A ty co tak się cieszysz???
- Bo wiem więcej od ciebie
- No co ty??
- A no tak pewien z tych dziwacznych magów kazał nam przynieść jakiś chromanim i powie nam wszystko o Pawle.
- O ja pierdzielę znowu mnie w coś wrobiłeś
Jakub spojrzał na Dawida z znudzonym wzrokiem .Ręce mu opadły.
- No co poszukamy książkę wybijemy parę orków i będzie super.
- Cały ty..
- Nie marudź tylko chodź
Dawid pobiegł w stronę wyjścia a Jakub z niechęcią za nim

Nienawidzę Silasa. Pomyślał Gorn. Właśnie wychodził z Karczmy na jeziorze
- Jak można mieć tak wielkie ceny głupiej ryżówki?!
Powiedział sam do siebie .Zirytowany zrobił jeszcze parę kroków.
- Normalnie!
Odpowiedział mu z uśmieszkiem jeden z goryli Silasa pilnujących by nikt niepowołany nie wszedł do środka to znaczy że każdy kto wygląda na biedaka nie ma prawa wejść. Gorn odwrócił głowę w jego stronę. Miał zamiar usunąć z twarzy ten głupkowaty uśmiech ale wiedział że jakby zrobił coś chłopcom właściciela karczmy to nigdy więcej by Gornowi nic nie sprzedał. A w obozie szkodniki kręcą jeszcze bimber ale Gornowi nigdy nie wpadł ten trunek do smaku. Ruszył w stronę wielkiej jaskini mieszkalnej. Miał ochotę na kawałek soczystego udka z smażonego ścierwojada. Wydeptaną ścieżką kroczyło dwóch ludzi. W jednym z nich Gorn rozpoznał nowopoznanego Dawida. Ciekawy powodu wyjścia z osiedla mieszkalnego dwóch ludzi podszedł do nich.
- Cześć Dawid
- O witaj Gorn.
- Gdzie idziecie??
- A razem z moim przyjacielem... A właśnie to jest Jakub. Jakub, Gorn, Gorn, Jakub
Jakub podał dłoń Gornowi.
- Miło mi cię poznać Gorn.
- Wzajemnie. To gdzie w końcu się wybieracie.
- A jak już mówiłem szukamy naszego przyjaciela Pawła który został tu wrzucony parę tygodni temu.
- Tak pamięta...
- A wiec jeden z magów ognia powiedział że jak wykonamy dla niego zadanie to powie nam gdzie on jest.
- A więc c.....
Nagle z bariery wydał się donośny grzmot
- A więc co musicie zrobić?
- A nic trudnego wejść na ziemie orków iść zgodnie z mapą to jakiegoś maga na odludziu.
- Hej panowie a może mógłbym się wybrać z wami.
- Ni.....
- No jasne Gorn że możesz się ruszyć z nami weź co potrzebujesz i idziemy
Jakub nie był zbytnio przekonany do Gorna. Nie maił zamiaru brać Gorna ze sobą bo sami z Dawidem są świetnymi wojownikami.
- Hehe mi wystarczy mój miecz nie potrzeba mi nic innego.
- To idziemy.
Robiło się coraz ciemniej Dawid i Jakub razem z swoim nowym znajomym ruszyli w stronę bramy wyjściowej.


Piotr spał na łóżku. Znowu śnił o Joannie. Każdej nocy o niej śnił. Podczas snu podszedł do niego Scaty.
- Eeeee wstawaj śpiochu. Twój czas nadszedł.
Piotr przebudził się. Usiadł na łóżku i rozejrzał się po chacie. Scaty zaprowadził go pod wejście na arenę. Odwrócił się do Piotra i dał mu parę wskazówek.
- Pamiętaj żadnej magi....
- Jasne
Piotr pewnym krokiem ruszył w kierunku przeciwnika stojącego na środku areny Kilgora. Jego czerwona zbroja była mocna i trudna do przecięcia ale nie broniła ramion i na tym postanowił skupić swoje ataki Piotr. Podszedł na środek areny na odległość metra do Przeciwnika. Arena miała miejsce dla widzów głównie kopaczy i cieni. Dosyć wiele ludzi przybyło obejrzeć tą walkę.
- Niech wygra najlepszy.
- Niech wygra....
Powtórzył z szyderczym uśmiechem Piotr. Kilgor wyciągnął miecz. Piotr mimo że chwycił za klingę później niż jego przeciwnik wyjął i ustawił prostopadle do jego prawego uda swoje ostrze. Piotr rozpoczął walkę przeciągnął ostrzem z prawej strony do lewej strony swoją ręką zasłonił twarz. Kilgor po odsunięciu się od ciosu chciał wyprowadzić kontrę ale Piotr był szybszy. Było słychać dopingującą publiczność. Kolejny cios z obrotu przejechał Kilgorowi ostrzem po lekko obciętej fryzurze. Kilgor ledwo uchylił się by znowu ratować się blokiem od szybkich cięć. Cięcie z lewej strony, pchnięcie w stronę klatki piersiowej z wysuniętą i zgiętą prawą nogą. Następnie wyskok na tej nodze w stronę i kolejne cięcie w locie. Kilgor nie miał już sił na kontynuowanie walki która dopiero trwała około 2 minut. Piotr po skoku znalazł się w krótkiej odległości od przeciwnika. Wykorzystał to lewą ręką zadając mu silny cios w brzuch. Kilgor był tak zmęczony że nie zdążył uniknąć ciosu. Wypluł krew z buzi. Piotr lewą ręką wbitą w brzuch przeciwnika podniósł go. wisiał bezczynnie do czasu gdy Piotr nie schował za pas miecza i prawą dłonią z całej siły uderzył go w twarz. Kilgor z ręki wypadł na podłogę. Miecz wypadł mu z ręki, nie miał siły by dalej walczyć. Publiczność wiwatowała zwycięzcy. Dla Piotra ta walka się nie skończyła podszedł do leżącego przeciwnika. Miał wielką chęć wyciągnąć miecz i zatopić go w ciele Kilgora. Ręka powoli zbliżała się do rękojeści miecza. Nagle czyjaś ręka złapała go za prawe ramię. Żądza krwi jakby ustała. Piotr spojrzał na rękę Scaty’ego.
- Brawo świetna walka publiczność jest zadowolona.
- Ile wygrałem???....
- Chodź do mnie do chatki to się rozliczymy.
Piotr ruszył za Scatym. Przy wejściu minęli kilku cieni biegnących pomóc Kilgorowi
 
Do góry Bottom