Shrat
Przywódca Magów
- Dołączył
- 1.2.2005
- Posty
- 1018
Rozdział 1- Ostatni bój trzeciej gwardii.
Był ciepły majowy poranek, wojska trzeciej królewskiej gwardii przygotowywały się do bitwy przeciwko hordzie orków.
-Szybciej żołnierze!!!! Myślicie że taki ork nie przeskoczy takiej małej palisady!!! – krzyczał zdenerwowany wysoki brunet kapitan Grant.
-Ej ten kapitan Grant kto to jest ??? –zapytał lekarz Samuel.
-Generał przyjął go z miesiąc temu, mieszka tu od 2 roku życia dlatego zna doskonale teren no i jest znakomitym żołnierzem.- odpowiedział łucznik Derik i zabrał się do piłowania desek.
Nagle do kapitana podbiegł spocony żołnierz i powiedział- Panie kapitanie zwiadowcy donoszą że cała horda orków jest z 3 godzin drogi stąd, przedzierają się przez pustynie!!!
-Znakomicie!!! Idź powiadom generała Fredrika. – odpowiedział zadowolony.
Po godzinie palisada była ukończona, zaczęło się nerwowe oczekiwanie.
-Jasna cholera skąd się wzięły te orki??? Kiedyś nie sprawiał zagrożenia!!- wykrzyknął szeregowy Jord i po chwili zaczął polerować swój miecz.
-Sam nie wiem sprawiają więcej problemów niż wampiry i demony, te bestie coś planują może wyglądają na głupie ale czuje że mogą nas zaskoczyć.-odpowiedział mu Derik.
Po 15 minutach rozległ się głośny ryk, ludzie zaczęli panikować każdy niecierpliwie coś robił jedni ostrzyli broń inni modlili się.
-Nadchodzą !!!!! Ludzie nadchodzą !!!!-rozległ się przeraźliwy krzyk z wieży obserwacyjnej. Wszyscy żołnierze spojrzeli w stronę niewielkiego pagórka z którego zbiegała cała fala orków prosto na palisadę.
-Ognia!!!!!- krzyknął kapitan Grant.
Łucznicy wystrzeli w nieprzyjaciela. Rozległ okropny ryk większość z orków padał ale reszta dalej nacierał na palisadę. Łucznicy cały czas strzelali we wroga lecz ten zaczął niszczyć palisadę.
-Ha !!! orki nigdy się tu nie przedrą!! Ognia zabić je !! zabić je wszystkie!!!!- wrzeszczał Jord.
-Panie kapitanie te plugastwa maja z 10 trolli!!! –krzyknął Derik i wystrzelił strzałę prosto w łeb nieprzyjaciela.
-Co trolle!!! A niech to szlak!!!- zaklną Grant i pobiegł do generała. Kiedy dobiegł do środka namioty Fredrika wykrzyknął – Panie generale wróg ma grupę trolli co teraz??
-Ustaw przed wejściem odział halabardników a za nimi ma stać reszta armii!!
-Tak jest!!!! – powiedział i pobiegł do bramy. Łucznicy ciągłe powstrzymywali wroga. Derik szybko zeskoczył z wieży i wrzasnął do kapitana.- Trolle są przy bramie zaraz się tu wedrą!!!
-Przygotować się do obrony zaraz tu będą!!!! – krzyknął Grant i wyją swój srebrny topór.
Po chwili brama została rozwalona i wdarły się przez nią 3 trolle a za nimi cała fala orków. Halabardnicy bez trudu zabili pierwszą bestie, ale za to druga jednym machnięciem łapy odrzuciła trzech na raz. Armia ruszyła na wroga po chwili padł drugi troll, ale orkowie nadal wlewali się do obozu. Jord z krzykiem rzucił się na wroga odcinając mu nogę, pobiegł dalej zabijając każdego orka aż w końcu został ugodzony toporem w plecy padł na kolana i zaczął wypowiadać słowa modlitwy po czym padł martwy.
-Niee !!!!!! – wykrzyknął Derik który pobiegł do martwego przyjaciela i zabrał jego szczęśliwy miecz który wygrał w karty z piratem i zaczął zabijać wroga. Wszędzie było słychać krzyki coraz więcej orków wbiegało do obozu zdenerwowany Grant pobiegł do namiotu generał. Nagle naprzeciw wyskoczył elitarny orkowy wojownik, odziany był w czarną zbroje która była ozdobiona różnymi runicznymi napisami. Ork miał też ogromny młot bitewny. Za to Grant miał na sobie tylko ciężką zbroje gwardii i swój srebrny dwuręczny topór. Wróg rzucił się do ataku bohater szybko odskoczył w bok, po czym zaatakował wroga lecz on odparował cios i odepchnął kapitana. Ork podszedł bliżej i zamachnął się aby dobić Granta szybkim uderzeniem topora rozwalił kolumnę podtrzymującą dach który runął na orka zabijając go. Po chwili bohater pobiegł dalej aż dobiegł do namiotu przed którym stał generał ubrany w runiczną zbroje stworzoną z rudy z Khorinis.
-Generale będzie pan walczył ???? –zapytał
-Tak Grant będę walczył za honor i za Innosa!!!!- odpowiedział i wbiegł w tłum. Po półgodzinnej walce zostało tylko 5 trolli ale orków ciągle przybywało. Derik walczył dwoma mieczami na raz, generał Fredrik też nieźle sobie radził a Samuel pomagał rannym. Grant pospiesznie biegał i walczył z czym popadnie i gdy wydawało się że wojsko trzeciej królewskiej gwardii rozgromiło wroga nastąpił huraganowy atak orków które wrzeszcząc rzucił się do boju, wróg nie czół bólu ani strachu. Niektórzy żołnierze z przerażenia zaczęli uciekać. Orki wdarły się już w głąb obozu zabijając wszystko co stało na drodze. Generał nie ustępował walczył dzielnie dzięki zbroi był niemal nie do pokonania. Jeden z orków widząc to wyją zwój z jakimś tajemnym zaklęciem, Derik zauważył go i wystrzelił prosto w niego z łuku lecz inny trafił w innego orka. Nagle niewiadomo skąd wystrzelił magiczny pocisk który trafił w generała. Zauważywszy to bohater dostał szału, stał się wraz ze swym toporem jedną wielką machiną bojową niszcząc wszystko. Samuel zdumiony patrzał jak Grant samotnie przedziera się przez hordę orków.
-Generale nic panu nie jest ??- zapytał kapitan.
-To już koniec te cholerne bestie załatwiły mnie!! - odpowiedział Fredrik po czym wyzionął ducha.
Bohater wskoczył na niewielki murek i wrzasnął.
-Żołnierze te szkarady zabił generała Fredrika wiernego sługę króla i Innosa musimy go pomścić do ataku!!!!!!!
W żołnierzy wstąpił duch walki zaczęli przeganiać wroga zabijając jednego po drugim. Wreszcie po 2 godzinnych walkach wróg został pokonany. Wojsko poniosło olbrzymie straty przeżyło tylko 3 żołnierzy a na dodatek cały obóz został zniszczony .
-Uwaga żołnierze meldować się kto przeżył. –powiedział kapitan.
-Łucznik Derik
-Lekarz Samuel
-Dobra czeka nas długa podróż przez pustynie najbliższe miasto oddalone jest o 80 km stąd więc rankiem ruszamy- powiedział bohater.
Rozdział 2 –Pustynia.
Rankiem żołnierze wyruszyli w stronę portu Tirnan. Szli przez skalne pustkowia, był niewiarygodny upał a oni odziani w swe zbroje maszerowali dalej. Nagle po 4 godzinach drogi Samuel padł na ziemie.
-Samuel co ci jest ???-zapytał Derik.
-Nic to ze zmęczenia, kapitanie kiedy odpoczniemy??- jęknął Samuel.
-Jakieś 2 km stąd jest niewielka oaza tam przenocujemy.-odpowiedział Grant po czym zaczął znowu maszerować. Na twarzy lekarza pojawił się szeroki uśmiech, wstał szybko i powiedział szeptem do łucznika.
-No myślałem że zdechniemy na tym pustkowiu.
Derik uśmiechnął się tylko i pomaszerował dalej. Po 45 minutach dotarli do małej oazy która otoczona była kilkoma palmami. Grant stanął i zaczął się rozglądać aby znaleść dobre miejsce na obóz.
-Kapitanie proponuje tu obóz nie będzie widoczny.-powiedział Derik i wskazał miejsce.
-Masz racje, mam nadzieje że w tej okolicy nie ma żadnych pustynnych bandytów.-odpowiedział Grant po czym zabrał się do rozkładania obozowiska.
Koło 22 żołnierze rozpalili ognisko. Samuel zaczął smażyć mięso, Derik uzupełniał zapas wody a Grant patrzał na mapę i próbował ustalić najkrótszą drogę do miasta. Rankiem żołnierze zwinęli obozowisko i ruszyli dalej. Po kilku godzinach drogi Grant stanął i powiedział.
-Musimy być ostrożni właśnie wkraczamy na pustynie rekinów.
-Co!!! Rekiny na pustyni co to za brednie!!- jęknął Samuel.
-Widziałeś węże błotne??? –zapytał Derik
-No tak i nawet jednego zabiłem. – dumnie odpowiedział.
-Pustynne rekiny to krewniacy bagiennych węży tylko są szybsze i silniejsze. – powiedział łucznik.
Samuela ogarnął strach, jednak nie miał za dużego wyboru zdechnąć na pustyni czy w brzuchu rekina. Przez pustynie szli bardzo ostrożnie, każdy bacznie obserwował czy nic nie zbliża się w ich stronę. Na piasku leżało pełno połamanej broni i kości. Żołnierze szli dalej i kiedy wydawało się że nic ich nie zaatakuje z pisaku wyłonił się 3 metrowy rekin. Był on cały brązowy na plecach miał wielki kolec który przypominał płetwę rekina a jego gęba była bardzo podobna do jego kuzyna błotnego węża. Derik szybko wyjął swój łuk i zaczął strzelać w rekina, Grant podbiegł jak najbliżej i uderzał z całej siły w bestie. Rekin odepchnął kapitana i rzucił się na Derkia który cały czas w niego strzelał, wtedy Samuel jednym szybkim ruchem wbił miecz prosto w łeb potwora który ryknął i padł.
-Szybko uciekajmy zaraz zjawi się więcej tych bestii!!! –krzyknął bohater.
Biegli najszybciej jak mogli lecz rekiny ciągle były za nimi, w oddali było widać ogromny masyw skał na które mogli by się wspiąć. Kiedy dzieliło ich tylko kilka kroków z piasku wyskoczyły 2 rekiny Grant zabił jednego machnięciem topora lecz drugi chwycił go za nogę i zaczął wciągać pod ziemię.
-Uciekajcie!!! Poradzę sobie, jeszcze się spotkamy!!!! –krzyczał Grant i uderzał toporem w rekina który po chwili wciągnął go pod piasek. Derik i Samuel szybko wskoczyli na skały a potem weszli na szczyt jednej z nich.
-Biedny kapitan poświęcił się dla nas niech go Innos błogosławi. – powiedział przygnębiony Samuel.
-Cóż zginął jako bohater, dobra chodźmy dalej już niedaleko do portu.
I kiedy zeszli ze skał ruszyli dalej od miasta dzieliło ich 5 km. Po kilkunastu minutach zmęczeni podróżnicy doszli do bram miasta Tirnam.
-Stać kto idzie???- zapytał strażnik bramy.
-Jesteśmy członkami trzeciej królewskiej gwardii, ja jestem łucznik Derik a to lekarz Samuel tylko my dwaj przeżyliśmy bitwę z orkami. – odpowiedział Derik.
-To wchodźcie śmiało najlepiej od razu idźcie do koszar , powiedzcie że przysyła was Fram i jesteście żołnierzami. – powiedział strażnik.
Rozdział 3 – Piraci.
Bohaterowie szli przez miasto, w końcu po przejściu przez ogromny bazar dotarli do koszar. Derik podszedł do bramy i zapukał, po chwili otworzyło się małe okienko przez które wychylił się strażnik i wkurzony wrzasnął.
-Czego tu!! Nie rozdajemy chleba won albo wrzucę za kratki!!!
-Jesteśmy żołnierzami trzeciej królewskiej gwardii przysyła nas Fram. –odpowiedział Derik
Brama otworzyła się a strażnik wpuścił ich do środka i kazał udać się do Lorda Wygi który rządził w koszarach. Kiedy doszli do kwatery lorda on wyszedł im naprzeciw był średniego wzrostu łysym człowiekiem, na twarzy miał kilka blizn a odziany był w srebrny pancerz z herbem paladynów na środku. Podszedł do nich i powiedział.
-Witajcie!!! Więc to wy jedyni przeżyliście bitwę, no no pewno nie ominie was nagroda z rąk samego króla.
-Witaj szlachetny Lordzie Wyga!!! – odpowiedzieli obaj.
-A teraz wchodźcie do środka, każe podać wam najlepsze jedzenie jakie mam w tych koszarach a wy za to opowiedzcie mi jak przebiegała bitwa. – powiedział Wyga.
Derik i Samuel weszli do komnaty, na ścianach wisiały różne trofea w tym skóra czarnego trolla i runiczny dwuręczny miecz elitarnego orkowego wojownika. Po 2 godzinach bohaterowie skończyli opowiadać o bitwie, lord zaprowadził ich do komnat w których mogli się w końcu porządnie wyspać. Rankiem przyszedł do nich lord Wyga i powiedział.
-Za 2 dni przybędzie statek z zaopatrzeniem ze stolicy na pewno was zabiorą do domu.
-No nareszcie mam już dosyć tej cholernej pustyni!! – wrzasnął Samuel.
-Po śniadaniu Derik udał się na spacer po mieście, chodził po wszystkich ulicach miasta aż dotarł do portu. Wszedł do oberży „Klejnot pustyni” kiedy siedział tam i popijał piwo do karczmy wbiegł rybak i wrzasnął.
-Ludzie !!! Statek z kontynentu został zatopiony przez orki !!!!! tylko jeden człowiek przeżył którego właśnie wyłowiłem!!!!!
-Jasny gwint!!!- zaklną Derik po czym szybko pobiegł do koszar. Kiedy dobiegł wszyscy żołnierze przygotowywali się do obrony miasta. Łucznik podbieg do Wygi i wrzasnął.
-Orki!!! Płynął tu zniszczyły statek z zaopatrzeniem!!!!
-Wiem być może chcą podbić port. – odpowiedział.
Derik zauważył Samuela który razem z Framem pałaszował mięso.
-Samuel słyszałeś co się stało??? –zapytał.
-Tak utkniemy tu na zawsze !!!! – zły wrzasną.
-Nie koniecznie !!! – powiedział nagle Fram
-Co??? – obaj wrzasnęli.
-Udajcie się dziś około 21 do karczmy „klejnot pustyni” i zapytajcie barman o Siekacza, to jeden z piratów za opłatą przewiozą was do Khorinis. –odpowiedział i zabrał się do jedzenia.
Wieczorem bohaterowie ubrani w czarne płaszcze udali się do karczmy, kiedy weszli do środka i zapytali barmana o Siekacza ten pokazał i człowieka który siedział w najdalszym stoliku. Był on wysoki i bardzo umięśniony, na plecach maił ogromny dwuręczny kordelas. Derik szybkim krokiem podszedł do stolika i usiadł a zanim Samuel. Pirat spojrzał się na nich i jęknął.
-Czego chcecie gadajcie szybko bo was zaraz zgniotę szczury!!!
-Ile chcecie za przewiezienie mnie i mojego kompana do Khorinis??? – zapytał Derik.
-Aaaa !! więc o to chodzi, hhhmmmm .. za 2 pasażerów weźmiemy 2000 sztuk złota. –odparł Siekacz i wziął duży łyk piwa.
-Coo!!!! 2000 chyba żartujesz nędzny głupcze!!!! –wrzasnął Samuel.
-Chwila !!! dam ci 2 miecze elitarnych orkowych wojowników i 500 sztuk złota!!! –odpowiedział Derik.
-Zgoda 2 miecze ale 1000 sztuk złota !!! – ryknął wkurzony pirat.
Łucznik spojrzał się na towarzysza który był cały czerwony, wiedział że jeszcze chwila i Samuel przywali piratowi, nagle wpadł na pomysł.
-Może mały zakładzik co???
-Zakład dobra tylko o co?? –zapytał zdumiony pirat.
-Słuchaj będziemy się siłować na rękę, jeżeli ja wygram zapłacimy ci 2 mieczami i 500 sztukami złota, ale jeśli ty wygrasz dostaniesz nie 1000 tylko 1500 sztuk złota!!! Umowa stoi??? – odpowiedział dumnie Derik.
-Ha !!! zgoda uważaj tylko abym nie złamał ci ręki!!! – wrzasnął dumnie pirat i zrzucił z siebie szatę, wokół zebrał się tum widzów. Przed walką Derik powiedział.
-Może jeszcze łyczek piwa???- poczym sam zabrał olbrzymiego łyka i do resztki alkoholu dosypał osłabiający proszek który kupił rankiem. Siekacz zabrał łyka i ustawił swa ogromną łapę na stole, bohater zrobił to samo, Samuel stał cały czas zdziwiony i nic nie mówił.
-Start !!! – wrzasnął barman.
Pirat od razu zaatakował swą mocarną ręką Derik z całej siły próbował go zatrzymać, czekał na odpowiedni moment kiedy proszek zacznie działać. Spojrzał się w oczy Siekacza i dostrzegł pojawiające się zmęczenie szybkim ruchem położył rękę na stół i tym samym wygrał z nim, wokół rozległ się gromki okrzyk i ludzie z baru byli zdumieni siłą przybysza a pirat wstał po kilku minutach i powiedział zdziwiony.
-No nieźle nie wyglądasz mi na siłacza, ale wygrałeś zemną więc zabiorę was do Khorinis przyjdźcie jutro o 5 rano przed karczmę.
Rankiem bohaterowie przyszli pod karczmę gdzie stał już pirat, spojrzał się kilka razy czy nikt ich nie widzi i szepnął.
-Słuchajcie nasz statek zacumowany jest z 5 km od miasta na terenie bandytów który przywieźliśmy kilka rzeczy więc lepiej zasłońcie wasz zbroje bo jak zobaczą że jesteście żołnierzami to załatwią was i mnie przy okazji.
Po kilkunastu minutach byli na miejscu, zobaczyli olbrzymi obóz w którym było z 60 bandziorów. Siekacz zaprowadził ich wprost na statek którym dowodził kapitan Gomez, statek nie był tak duży jak okręty paladynów ale był jedynym środkiem transportu który mógłby ich wydostać z tego miejsca. Kiedy weszli na pokład na powitanie wyszedł im Gomez i rzekł .
-Witajcie na mym statku, przygotowałem dla was kajuty moi goście.
-Dość tych grzeczności piracie!!! Słuchaj wy nie przeszkadzacie nam a my wam!! – powiedział Derik.
Na twarzy kapitana zagościł grymas, podszedł on do bohatera i odpowiedział.
-Dobra!!! A i jeszcze jedno wypływamy za 5 minut.
Żołnierze poszli zostawić ekwipunek po czym weszli na górę statku aby ostatni raz spojrzeć na krainę w której zginęli ich przyjaciele, nagle podszedł do nich jeden z piratów i powiedział.
-Jestem Greg na razie jestem nikim ale wkrótce będę największym piratem jakiego te cholerne morza widziały!!!
-Zobaczymy –odpowiedział Derik.
-Hej Gerg jestem Samuel , powiedz mi czy mogą napaść nas orki?? – zapytał.
-Ha !! Orki co ty chłopie, ale jeśli by nas napadli roznieślibyśmy ich na drobne kawałki!!! –dumnie odpowiedział pirat i zaczął patrzeć w stronę wschodzącego słońca.
Rozdział 4- Khorinis
Około 8 wieczorem podczas kolacji Samuel dowiedział się od piratów że w Khorinis jest kolonia więzienna w której więźniowie wydobywają rudę z której robiona jest broń dla armii i że za każde przekroczenie trafia się do więzienia w Khorinis. Derika zaniepokoiła ta wiadomość ponieważ królewskie statki które przypływają do Khorinis mogą zauważyć i zatopić ich okręt, zerwał się z miejsca i poszedł do kajuty kapitana.
-Gomez!!! Musimy być bardzo ostrożni słyszałeś że w Khorinis jest więzienie.
-Wiem ale wiec coś jeszcze ostatnio jeden z nowicjuszy z klasztorów magów wody powiedział mi że za kilka miesięcy najlepsi magowie maja otoczyć więzienie magiczną barierą, aby już nikt nie uciekł z koloni. –powiedział.
Derik kiwną głową i wyszedł z kajuty. Rankiem rozległo się ogromne bicie dzwonu.
-Co się dzieje??- zapytał niewyspany Samuel Grega
-O kurcze atakujemy zapewne jakiś kupiecki statek na horyzoncie.
Łucznik nie wiedział co robić z jednej strony powinien bronić ludzi, ale jeżeli rzuci się na piratów zginie. Po paru chwilach wyj a miecz i powiedział do kompana.
-Musimy walczyć z piratami!!!
-CO?? Nie mamy szans!!! –krzykną Samuel
-Cholera musimy bronić ludzi prze......
Nagle przerwał mu Greg który wbiegł do ich kajuty i wrzasnął
-Jasny gwint to paladyni rozniosą nas w pył!!
Nagle rozległ się przeraźliwy huk jeden z piratów krzyknął .
-Kapitanie dostaliśmy toniemy!!
Greg zaczął biec na górę a bohaterowi za nim. Pirat rozejrzał się po czym szybko wskoczył do wody i popłynął w stronę lądu.
-Dalej skaczmy paladyni i ta pewno wrzucili by nas do koloni z współprace z piratami!! – powiedział Derik i wskoczył do wody a za nim Samuel. Płynęli najszybciej jak mogli aż w końcu dopłynęli do wybrzeży Khorinis. Jedynie oni oraz garstka piratów uciekli. Greg wyjął lupę i przyglądał się jak paladyni łapią piratów.
-Złapali kapitana .- jęknął wkurzony.
-No cóż Greg tu nasze drogi się rozchodzą żegnaj!! – krzyknął Samuel i powędrował z kompanem w stronę miasta. Po chwili byli już w przystani portowej, miasto aż tętniło życiem wszędzie było gwarno, nagle do przystani podpłynął ogromny statek paladynów, bohaterowi szybko wmieszali się w tłum aby żaden z piratów ich nie rozpoznał. Po chwili wojownicy zaczęli prowadzić więźniów. Jeden ze strażników miejskich wrzasnął do Gomeza.
-No Gomez normalnie powinni ciebie zabić ale masz pecha będziesz musiał tyrać całe życie dla króla hahhahha!!! I zgnijesz w kopalni!!!
-Zobaczysz jeszcze będę kimś a król będzie mi usługiwał!! –odpowiedział Gomez.
Wokół rozległ się śmiech, Gomez z pogardą spojrzał na ludzi i pomaszerował dalej. Zmęczeni podróżnicy poszli się przespać do gospody a na drugi dzień podszedł do nich żołnierz i zapytał.
-A w czego tu szukacie???
Derik bez namysłu zrzucił swą szatę strażnik zobaczył na jego ciele królewski pancerz, który był trochę podziurawiony ale i tak łucznik wyglądał w nim jak prawdziwy żołnierz.
-Ooooochh..eehhmm..przepraszam jestem Peck proszę o wybaczenie pójdę zawiadomić kapitana że mamy gości proszę poczekajcie tu na ławce!! –jękną przerażony.
Peck szybko doszedł do wielkich koszar, szybko przebiegł przez plac na który trenowali żołnierze. Wbiegł do pokoju w którym stał nad jakąś księgą kapitan Wulwang.
-Panie kapitanie mamy gości żołnierzy z trzeciej królewskiej gwardii!!!
-Co ty gadasz Peck oni powinni siedzieć niedaleko miasta Tirnam!!! – wrzasnął .
-Wiem ale oni są tu jeden to wysoki, wysportowany i obcięty na krótko blondyn, a drugi jest trochę niższy od towarzysza ma długie kasztanowe włosy. No i obaj maja królewskie zbroje!!! –powiedział zdenerwowany Peck.
-Przyprowadź ich migiem do koszar!!! –jękną i znowu zaczął pisać w księdze.
-Tak jest!!!
Derik i Samuel siedzieli na ławce i wpatrywali się w morze, po chwili podbiegł spocony Peck i powiedział.
-Chodźcie za mną!!
I kiedy już wstali rozległ się potworny ryk.
-Cholera co się dzieje??!!! – zaniepokoił się Samuel
-To...tooo... smok morski!!!! Musze biec zawiadomić kapitana!!!!
Ich oczom ukazała się ogromna błękitna bestia która przypominała smoka tylko że miała płetwy i zamiast strzelać ogniem pluła kwasem. Ludzie zaczęli uciekać a bestia pluła w nich kwasem a następnie pożerała. Derik wyją swój łuk i wystrzelił w smoka a Samuel pobiegł pomagać rannym. Stwór dostał prosto w łeb co go bardzo rozgniewało i zaczął strzelać w Derika. Bohater schował się na drewnianym płotem, wiedział że bez pomocy nie ma szans. Po chwili żołnierze rzucili się do walki, ale to i tak nie skłoniło bestii do ucieczki wręcz przeciwnie potwór walczył bardziej zażarcie. Smok zabijał wojowników po kolei, wkurzony Derik podbiegł do potwora i zaczął walić w niego swymi mieczami ale wydawało się że smok nie czół bólu. Nagle rozległ się huk a po chwili bestia padał martwa.
-Co to?? – wykrzyknął Peck
-To królewski okręt!!! Oni zabili smoka!!! –odpowiedział szczęśliwy Derik.
Kiedy statek przypłynął do wyspy powitały go ogromne brawa. Bohaterowie stali obok Pecka i nie mogli doczekać się spotkania z załogą, ku ich zdumieni ze statku wyszedł Grant.
-Grant ty żyjesz!!!! –obaj wykrzyknęli
-Tak to ja mówiłem że się spotkamy, udało mi się uciec rekinom. Kilka dni błąkałem się po pustyni aż odnaleźli mnie żołnierze, Fram powiedział że odpłynęliście do Khorinis wiec poczekałem aż przypłynie statek z zaopatrzeniem który zabierze mnie na wyspę no i tak spotkałem was. Więc spakujecie się za kilka dni wracamy do stolicy by odebrać nagrodę z rąk króla!!!!
Był ciepły majowy poranek, wojska trzeciej królewskiej gwardii przygotowywały się do bitwy przeciwko hordzie orków.
-Szybciej żołnierze!!!! Myślicie że taki ork nie przeskoczy takiej małej palisady!!! – krzyczał zdenerwowany wysoki brunet kapitan Grant.
-Ej ten kapitan Grant kto to jest ??? –zapytał lekarz Samuel.
-Generał przyjął go z miesiąc temu, mieszka tu od 2 roku życia dlatego zna doskonale teren no i jest znakomitym żołnierzem.- odpowiedział łucznik Derik i zabrał się do piłowania desek.
Nagle do kapitana podbiegł spocony żołnierz i powiedział- Panie kapitanie zwiadowcy donoszą że cała horda orków jest z 3 godzin drogi stąd, przedzierają się przez pustynie!!!
-Znakomicie!!! Idź powiadom generała Fredrika. – odpowiedział zadowolony.
Po godzinie palisada była ukończona, zaczęło się nerwowe oczekiwanie.
-Jasna cholera skąd się wzięły te orki??? Kiedyś nie sprawiał zagrożenia!!- wykrzyknął szeregowy Jord i po chwili zaczął polerować swój miecz.
-Sam nie wiem sprawiają więcej problemów niż wampiry i demony, te bestie coś planują może wyglądają na głupie ale czuje że mogą nas zaskoczyć.-odpowiedział mu Derik.
Po 15 minutach rozległ się głośny ryk, ludzie zaczęli panikować każdy niecierpliwie coś robił jedni ostrzyli broń inni modlili się.
-Nadchodzą !!!!! Ludzie nadchodzą !!!!-rozległ się przeraźliwy krzyk z wieży obserwacyjnej. Wszyscy żołnierze spojrzeli w stronę niewielkiego pagórka z którego zbiegała cała fala orków prosto na palisadę.
-Ognia!!!!!- krzyknął kapitan Grant.
Łucznicy wystrzeli w nieprzyjaciela. Rozległ okropny ryk większość z orków padał ale reszta dalej nacierał na palisadę. Łucznicy cały czas strzelali we wroga lecz ten zaczął niszczyć palisadę.
-Ha !!! orki nigdy się tu nie przedrą!! Ognia zabić je !! zabić je wszystkie!!!!- wrzeszczał Jord.
-Panie kapitanie te plugastwa maja z 10 trolli!!! –krzyknął Derik i wystrzelił strzałę prosto w łeb nieprzyjaciela.
-Co trolle!!! A niech to szlak!!!- zaklną Grant i pobiegł do generała. Kiedy dobiegł do środka namioty Fredrika wykrzyknął – Panie generale wróg ma grupę trolli co teraz??
-Ustaw przed wejściem odział halabardników a za nimi ma stać reszta armii!!
-Tak jest!!!! – powiedział i pobiegł do bramy. Łucznicy ciągłe powstrzymywali wroga. Derik szybko zeskoczył z wieży i wrzasnął do kapitana.- Trolle są przy bramie zaraz się tu wedrą!!!
-Przygotować się do obrony zaraz tu będą!!!! – krzyknął Grant i wyją swój srebrny topór.
Po chwili brama została rozwalona i wdarły się przez nią 3 trolle a za nimi cała fala orków. Halabardnicy bez trudu zabili pierwszą bestie, ale za to druga jednym machnięciem łapy odrzuciła trzech na raz. Armia ruszyła na wroga po chwili padł drugi troll, ale orkowie nadal wlewali się do obozu. Jord z krzykiem rzucił się na wroga odcinając mu nogę, pobiegł dalej zabijając każdego orka aż w końcu został ugodzony toporem w plecy padł na kolana i zaczął wypowiadać słowa modlitwy po czym padł martwy.
-Niee !!!!!! – wykrzyknął Derik który pobiegł do martwego przyjaciela i zabrał jego szczęśliwy miecz który wygrał w karty z piratem i zaczął zabijać wroga. Wszędzie było słychać krzyki coraz więcej orków wbiegało do obozu zdenerwowany Grant pobiegł do namiotu generał. Nagle naprzeciw wyskoczył elitarny orkowy wojownik, odziany był w czarną zbroje która była ozdobiona różnymi runicznymi napisami. Ork miał też ogromny młot bitewny. Za to Grant miał na sobie tylko ciężką zbroje gwardii i swój srebrny dwuręczny topór. Wróg rzucił się do ataku bohater szybko odskoczył w bok, po czym zaatakował wroga lecz on odparował cios i odepchnął kapitana. Ork podszedł bliżej i zamachnął się aby dobić Granta szybkim uderzeniem topora rozwalił kolumnę podtrzymującą dach który runął na orka zabijając go. Po chwili bohater pobiegł dalej aż dobiegł do namiotu przed którym stał generał ubrany w runiczną zbroje stworzoną z rudy z Khorinis.
-Generale będzie pan walczył ???? –zapytał
-Tak Grant będę walczył za honor i za Innosa!!!!- odpowiedział i wbiegł w tłum. Po półgodzinnej walce zostało tylko 5 trolli ale orków ciągle przybywało. Derik walczył dwoma mieczami na raz, generał Fredrik też nieźle sobie radził a Samuel pomagał rannym. Grant pospiesznie biegał i walczył z czym popadnie i gdy wydawało się że wojsko trzeciej królewskiej gwardii rozgromiło wroga nastąpił huraganowy atak orków które wrzeszcząc rzucił się do boju, wróg nie czół bólu ani strachu. Niektórzy żołnierze z przerażenia zaczęli uciekać. Orki wdarły się już w głąb obozu zabijając wszystko co stało na drodze. Generał nie ustępował walczył dzielnie dzięki zbroi był niemal nie do pokonania. Jeden z orków widząc to wyją zwój z jakimś tajemnym zaklęciem, Derik zauważył go i wystrzelił prosto w niego z łuku lecz inny trafił w innego orka. Nagle niewiadomo skąd wystrzelił magiczny pocisk który trafił w generała. Zauważywszy to bohater dostał szału, stał się wraz ze swym toporem jedną wielką machiną bojową niszcząc wszystko. Samuel zdumiony patrzał jak Grant samotnie przedziera się przez hordę orków.
-Generale nic panu nie jest ??- zapytał kapitan.
-To już koniec te cholerne bestie załatwiły mnie!! - odpowiedział Fredrik po czym wyzionął ducha.
Bohater wskoczył na niewielki murek i wrzasnął.
-Żołnierze te szkarady zabił generała Fredrika wiernego sługę króla i Innosa musimy go pomścić do ataku!!!!!!!
W żołnierzy wstąpił duch walki zaczęli przeganiać wroga zabijając jednego po drugim. Wreszcie po 2 godzinnych walkach wróg został pokonany. Wojsko poniosło olbrzymie straty przeżyło tylko 3 żołnierzy a na dodatek cały obóz został zniszczony .
-Uwaga żołnierze meldować się kto przeżył. –powiedział kapitan.
-Łucznik Derik
-Lekarz Samuel
-Dobra czeka nas długa podróż przez pustynie najbliższe miasto oddalone jest o 80 km stąd więc rankiem ruszamy- powiedział bohater.
Rozdział 2 –Pustynia.
Rankiem żołnierze wyruszyli w stronę portu Tirnan. Szli przez skalne pustkowia, był niewiarygodny upał a oni odziani w swe zbroje maszerowali dalej. Nagle po 4 godzinach drogi Samuel padł na ziemie.
-Samuel co ci jest ???-zapytał Derik.
-Nic to ze zmęczenia, kapitanie kiedy odpoczniemy??- jęknął Samuel.
-Jakieś 2 km stąd jest niewielka oaza tam przenocujemy.-odpowiedział Grant po czym zaczął znowu maszerować. Na twarzy lekarza pojawił się szeroki uśmiech, wstał szybko i powiedział szeptem do łucznika.
-No myślałem że zdechniemy na tym pustkowiu.
Derik uśmiechnął się tylko i pomaszerował dalej. Po 45 minutach dotarli do małej oazy która otoczona była kilkoma palmami. Grant stanął i zaczął się rozglądać aby znaleść dobre miejsce na obóz.
-Kapitanie proponuje tu obóz nie będzie widoczny.-powiedział Derik i wskazał miejsce.
-Masz racje, mam nadzieje że w tej okolicy nie ma żadnych pustynnych bandytów.-odpowiedział Grant po czym zabrał się do rozkładania obozowiska.
Koło 22 żołnierze rozpalili ognisko. Samuel zaczął smażyć mięso, Derik uzupełniał zapas wody a Grant patrzał na mapę i próbował ustalić najkrótszą drogę do miasta. Rankiem żołnierze zwinęli obozowisko i ruszyli dalej. Po kilku godzinach drogi Grant stanął i powiedział.
-Musimy być ostrożni właśnie wkraczamy na pustynie rekinów.
-Co!!! Rekiny na pustyni co to za brednie!!- jęknął Samuel.
-Widziałeś węże błotne??? –zapytał Derik
-No tak i nawet jednego zabiłem. – dumnie odpowiedział.
-Pustynne rekiny to krewniacy bagiennych węży tylko są szybsze i silniejsze. – powiedział łucznik.
Samuela ogarnął strach, jednak nie miał za dużego wyboru zdechnąć na pustyni czy w brzuchu rekina. Przez pustynie szli bardzo ostrożnie, każdy bacznie obserwował czy nic nie zbliża się w ich stronę. Na piasku leżało pełno połamanej broni i kości. Żołnierze szli dalej i kiedy wydawało się że nic ich nie zaatakuje z pisaku wyłonił się 3 metrowy rekin. Był on cały brązowy na plecach miał wielki kolec który przypominał płetwę rekina a jego gęba była bardzo podobna do jego kuzyna błotnego węża. Derik szybko wyjął swój łuk i zaczął strzelać w rekina, Grant podbiegł jak najbliżej i uderzał z całej siły w bestie. Rekin odepchnął kapitana i rzucił się na Derkia który cały czas w niego strzelał, wtedy Samuel jednym szybkim ruchem wbił miecz prosto w łeb potwora który ryknął i padł.
-Szybko uciekajmy zaraz zjawi się więcej tych bestii!!! –krzyknął bohater.
Biegli najszybciej jak mogli lecz rekiny ciągle były za nimi, w oddali było widać ogromny masyw skał na które mogli by się wspiąć. Kiedy dzieliło ich tylko kilka kroków z piasku wyskoczyły 2 rekiny Grant zabił jednego machnięciem topora lecz drugi chwycił go za nogę i zaczął wciągać pod ziemię.
-Uciekajcie!!! Poradzę sobie, jeszcze się spotkamy!!!! –krzyczał Grant i uderzał toporem w rekina który po chwili wciągnął go pod piasek. Derik i Samuel szybko wskoczyli na skały a potem weszli na szczyt jednej z nich.
-Biedny kapitan poświęcił się dla nas niech go Innos błogosławi. – powiedział przygnębiony Samuel.
-Cóż zginął jako bohater, dobra chodźmy dalej już niedaleko do portu.
I kiedy zeszli ze skał ruszyli dalej od miasta dzieliło ich 5 km. Po kilkunastu minutach zmęczeni podróżnicy doszli do bram miasta Tirnam.
-Stać kto idzie???- zapytał strażnik bramy.
-Jesteśmy członkami trzeciej królewskiej gwardii, ja jestem łucznik Derik a to lekarz Samuel tylko my dwaj przeżyliśmy bitwę z orkami. – odpowiedział Derik.
-To wchodźcie śmiało najlepiej od razu idźcie do koszar , powiedzcie że przysyła was Fram i jesteście żołnierzami. – powiedział strażnik.
Rozdział 3 – Piraci.
Bohaterowie szli przez miasto, w końcu po przejściu przez ogromny bazar dotarli do koszar. Derik podszedł do bramy i zapukał, po chwili otworzyło się małe okienko przez które wychylił się strażnik i wkurzony wrzasnął.
-Czego tu!! Nie rozdajemy chleba won albo wrzucę za kratki!!!
-Jesteśmy żołnierzami trzeciej królewskiej gwardii przysyła nas Fram. –odpowiedział Derik
Brama otworzyła się a strażnik wpuścił ich do środka i kazał udać się do Lorda Wygi który rządził w koszarach. Kiedy doszli do kwatery lorda on wyszedł im naprzeciw był średniego wzrostu łysym człowiekiem, na twarzy miał kilka blizn a odziany był w srebrny pancerz z herbem paladynów na środku. Podszedł do nich i powiedział.
-Witajcie!!! Więc to wy jedyni przeżyliście bitwę, no no pewno nie ominie was nagroda z rąk samego króla.
-Witaj szlachetny Lordzie Wyga!!! – odpowiedzieli obaj.
-A teraz wchodźcie do środka, każe podać wam najlepsze jedzenie jakie mam w tych koszarach a wy za to opowiedzcie mi jak przebiegała bitwa. – powiedział Wyga.
Derik i Samuel weszli do komnaty, na ścianach wisiały różne trofea w tym skóra czarnego trolla i runiczny dwuręczny miecz elitarnego orkowego wojownika. Po 2 godzinach bohaterowie skończyli opowiadać o bitwie, lord zaprowadził ich do komnat w których mogli się w końcu porządnie wyspać. Rankiem przyszedł do nich lord Wyga i powiedział.
-Za 2 dni przybędzie statek z zaopatrzeniem ze stolicy na pewno was zabiorą do domu.
-No nareszcie mam już dosyć tej cholernej pustyni!! – wrzasnął Samuel.
-Po śniadaniu Derik udał się na spacer po mieście, chodził po wszystkich ulicach miasta aż dotarł do portu. Wszedł do oberży „Klejnot pustyni” kiedy siedział tam i popijał piwo do karczmy wbiegł rybak i wrzasnął.
-Ludzie !!! Statek z kontynentu został zatopiony przez orki !!!!! tylko jeden człowiek przeżył którego właśnie wyłowiłem!!!!!
-Jasny gwint!!!- zaklną Derik po czym szybko pobiegł do koszar. Kiedy dobiegł wszyscy żołnierze przygotowywali się do obrony miasta. Łucznik podbieg do Wygi i wrzasnął.
-Orki!!! Płynął tu zniszczyły statek z zaopatrzeniem!!!!
-Wiem być może chcą podbić port. – odpowiedział.
Derik zauważył Samuela który razem z Framem pałaszował mięso.
-Samuel słyszałeś co się stało??? –zapytał.
-Tak utkniemy tu na zawsze !!!! – zły wrzasną.
-Nie koniecznie !!! – powiedział nagle Fram
-Co??? – obaj wrzasnęli.
-Udajcie się dziś około 21 do karczmy „klejnot pustyni” i zapytajcie barman o Siekacza, to jeden z piratów za opłatą przewiozą was do Khorinis. –odpowiedział i zabrał się do jedzenia.
Wieczorem bohaterowie ubrani w czarne płaszcze udali się do karczmy, kiedy weszli do środka i zapytali barmana o Siekacza ten pokazał i człowieka który siedział w najdalszym stoliku. Był on wysoki i bardzo umięśniony, na plecach maił ogromny dwuręczny kordelas. Derik szybkim krokiem podszedł do stolika i usiadł a zanim Samuel. Pirat spojrzał się na nich i jęknął.
-Czego chcecie gadajcie szybko bo was zaraz zgniotę szczury!!!
-Ile chcecie za przewiezienie mnie i mojego kompana do Khorinis??? – zapytał Derik.
-Aaaa !! więc o to chodzi, hhhmmmm .. za 2 pasażerów weźmiemy 2000 sztuk złota. –odparł Siekacz i wziął duży łyk piwa.
-Coo!!!! 2000 chyba żartujesz nędzny głupcze!!!! –wrzasnął Samuel.
-Chwila !!! dam ci 2 miecze elitarnych orkowych wojowników i 500 sztuk złota!!! –odpowiedział Derik.
-Zgoda 2 miecze ale 1000 sztuk złota !!! – ryknął wkurzony pirat.
Łucznik spojrzał się na towarzysza który był cały czerwony, wiedział że jeszcze chwila i Samuel przywali piratowi, nagle wpadł na pomysł.
-Może mały zakładzik co???
-Zakład dobra tylko o co?? –zapytał zdumiony pirat.
-Słuchaj będziemy się siłować na rękę, jeżeli ja wygram zapłacimy ci 2 mieczami i 500 sztukami złota, ale jeśli ty wygrasz dostaniesz nie 1000 tylko 1500 sztuk złota!!! Umowa stoi??? – odpowiedział dumnie Derik.
-Ha !!! zgoda uważaj tylko abym nie złamał ci ręki!!! – wrzasnął dumnie pirat i zrzucił z siebie szatę, wokół zebrał się tum widzów. Przed walką Derik powiedział.
-Może jeszcze łyczek piwa???- poczym sam zabrał olbrzymiego łyka i do resztki alkoholu dosypał osłabiający proszek który kupił rankiem. Siekacz zabrał łyka i ustawił swa ogromną łapę na stole, bohater zrobił to samo, Samuel stał cały czas zdziwiony i nic nie mówił.
-Start !!! – wrzasnął barman.
Pirat od razu zaatakował swą mocarną ręką Derik z całej siły próbował go zatrzymać, czekał na odpowiedni moment kiedy proszek zacznie działać. Spojrzał się w oczy Siekacza i dostrzegł pojawiające się zmęczenie szybkim ruchem położył rękę na stół i tym samym wygrał z nim, wokół rozległ się gromki okrzyk i ludzie z baru byli zdumieni siłą przybysza a pirat wstał po kilku minutach i powiedział zdziwiony.
-No nieźle nie wyglądasz mi na siłacza, ale wygrałeś zemną więc zabiorę was do Khorinis przyjdźcie jutro o 5 rano przed karczmę.
Rankiem bohaterowie przyszli pod karczmę gdzie stał już pirat, spojrzał się kilka razy czy nikt ich nie widzi i szepnął.
-Słuchajcie nasz statek zacumowany jest z 5 km od miasta na terenie bandytów który przywieźliśmy kilka rzeczy więc lepiej zasłońcie wasz zbroje bo jak zobaczą że jesteście żołnierzami to załatwią was i mnie przy okazji.
Po kilkunastu minutach byli na miejscu, zobaczyli olbrzymi obóz w którym było z 60 bandziorów. Siekacz zaprowadził ich wprost na statek którym dowodził kapitan Gomez, statek nie był tak duży jak okręty paladynów ale był jedynym środkiem transportu który mógłby ich wydostać z tego miejsca. Kiedy weszli na pokład na powitanie wyszedł im Gomez i rzekł .
-Witajcie na mym statku, przygotowałem dla was kajuty moi goście.
-Dość tych grzeczności piracie!!! Słuchaj wy nie przeszkadzacie nam a my wam!! – powiedział Derik.
Na twarzy kapitana zagościł grymas, podszedł on do bohatera i odpowiedział.
-Dobra!!! A i jeszcze jedno wypływamy za 5 minut.
Żołnierze poszli zostawić ekwipunek po czym weszli na górę statku aby ostatni raz spojrzeć na krainę w której zginęli ich przyjaciele, nagle podszedł do nich jeden z piratów i powiedział.
-Jestem Greg na razie jestem nikim ale wkrótce będę największym piratem jakiego te cholerne morza widziały!!!
-Zobaczymy –odpowiedział Derik.
-Hej Gerg jestem Samuel , powiedz mi czy mogą napaść nas orki?? – zapytał.
-Ha !! Orki co ty chłopie, ale jeśli by nas napadli roznieślibyśmy ich na drobne kawałki!!! –dumnie odpowiedział pirat i zaczął patrzeć w stronę wschodzącego słońca.
Rozdział 4- Khorinis
Około 8 wieczorem podczas kolacji Samuel dowiedział się od piratów że w Khorinis jest kolonia więzienna w której więźniowie wydobywają rudę z której robiona jest broń dla armii i że za każde przekroczenie trafia się do więzienia w Khorinis. Derika zaniepokoiła ta wiadomość ponieważ królewskie statki które przypływają do Khorinis mogą zauważyć i zatopić ich okręt, zerwał się z miejsca i poszedł do kajuty kapitana.
-Gomez!!! Musimy być bardzo ostrożni słyszałeś że w Khorinis jest więzienie.
-Wiem ale wiec coś jeszcze ostatnio jeden z nowicjuszy z klasztorów magów wody powiedział mi że za kilka miesięcy najlepsi magowie maja otoczyć więzienie magiczną barierą, aby już nikt nie uciekł z koloni. –powiedział.
Derik kiwną głową i wyszedł z kajuty. Rankiem rozległo się ogromne bicie dzwonu.
-Co się dzieje??- zapytał niewyspany Samuel Grega
-O kurcze atakujemy zapewne jakiś kupiecki statek na horyzoncie.
Łucznik nie wiedział co robić z jednej strony powinien bronić ludzi, ale jeżeli rzuci się na piratów zginie. Po paru chwilach wyj a miecz i powiedział do kompana.
-Musimy walczyć z piratami!!!
-CO?? Nie mamy szans!!! –krzykną Samuel
-Cholera musimy bronić ludzi prze......
Nagle przerwał mu Greg który wbiegł do ich kajuty i wrzasnął
-Jasny gwint to paladyni rozniosą nas w pył!!
Nagle rozległ się przeraźliwy huk jeden z piratów krzyknął .
-Kapitanie dostaliśmy toniemy!!
Greg zaczął biec na górę a bohaterowi za nim. Pirat rozejrzał się po czym szybko wskoczył do wody i popłynął w stronę lądu.
-Dalej skaczmy paladyni i ta pewno wrzucili by nas do koloni z współprace z piratami!! – powiedział Derik i wskoczył do wody a za nim Samuel. Płynęli najszybciej jak mogli aż w końcu dopłynęli do wybrzeży Khorinis. Jedynie oni oraz garstka piratów uciekli. Greg wyjął lupę i przyglądał się jak paladyni łapią piratów.
-Złapali kapitana .- jęknął wkurzony.
-No cóż Greg tu nasze drogi się rozchodzą żegnaj!! – krzyknął Samuel i powędrował z kompanem w stronę miasta. Po chwili byli już w przystani portowej, miasto aż tętniło życiem wszędzie było gwarno, nagle do przystani podpłynął ogromny statek paladynów, bohaterowi szybko wmieszali się w tłum aby żaden z piratów ich nie rozpoznał. Po chwili wojownicy zaczęli prowadzić więźniów. Jeden ze strażników miejskich wrzasnął do Gomeza.
-No Gomez normalnie powinni ciebie zabić ale masz pecha będziesz musiał tyrać całe życie dla króla hahhahha!!! I zgnijesz w kopalni!!!
-Zobaczysz jeszcze będę kimś a król będzie mi usługiwał!! –odpowiedział Gomez.
Wokół rozległ się śmiech, Gomez z pogardą spojrzał na ludzi i pomaszerował dalej. Zmęczeni podróżnicy poszli się przespać do gospody a na drugi dzień podszedł do nich żołnierz i zapytał.
-A w czego tu szukacie???
Derik bez namysłu zrzucił swą szatę strażnik zobaczył na jego ciele królewski pancerz, który był trochę podziurawiony ale i tak łucznik wyglądał w nim jak prawdziwy żołnierz.
-Ooooochh..eehhmm..przepraszam jestem Peck proszę o wybaczenie pójdę zawiadomić kapitana że mamy gości proszę poczekajcie tu na ławce!! –jękną przerażony.
Peck szybko doszedł do wielkich koszar, szybko przebiegł przez plac na który trenowali żołnierze. Wbiegł do pokoju w którym stał nad jakąś księgą kapitan Wulwang.
-Panie kapitanie mamy gości żołnierzy z trzeciej królewskiej gwardii!!!
-Co ty gadasz Peck oni powinni siedzieć niedaleko miasta Tirnam!!! – wrzasnął .
-Wiem ale oni są tu jeden to wysoki, wysportowany i obcięty na krótko blondyn, a drugi jest trochę niższy od towarzysza ma długie kasztanowe włosy. No i obaj maja królewskie zbroje!!! –powiedział zdenerwowany Peck.
-Przyprowadź ich migiem do koszar!!! –jękną i znowu zaczął pisać w księdze.
-Tak jest!!!
Derik i Samuel siedzieli na ławce i wpatrywali się w morze, po chwili podbiegł spocony Peck i powiedział.
-Chodźcie za mną!!
I kiedy już wstali rozległ się potworny ryk.
-Cholera co się dzieje??!!! – zaniepokoił się Samuel
-To...tooo... smok morski!!!! Musze biec zawiadomić kapitana!!!!
Ich oczom ukazała się ogromna błękitna bestia która przypominała smoka tylko że miała płetwy i zamiast strzelać ogniem pluła kwasem. Ludzie zaczęli uciekać a bestia pluła w nich kwasem a następnie pożerała. Derik wyją swój łuk i wystrzelił w smoka a Samuel pobiegł pomagać rannym. Stwór dostał prosto w łeb co go bardzo rozgniewało i zaczął strzelać w Derika. Bohater schował się na drewnianym płotem, wiedział że bez pomocy nie ma szans. Po chwili żołnierze rzucili się do walki, ale to i tak nie skłoniło bestii do ucieczki wręcz przeciwnie potwór walczył bardziej zażarcie. Smok zabijał wojowników po kolei, wkurzony Derik podbiegł do potwora i zaczął walić w niego swymi mieczami ale wydawało się że smok nie czół bólu. Nagle rozległ się huk a po chwili bestia padał martwa.
-Co to?? – wykrzyknął Peck
-To królewski okręt!!! Oni zabili smoka!!! –odpowiedział szczęśliwy Derik.
Kiedy statek przypłynął do wyspy powitały go ogromne brawa. Bohaterowie stali obok Pecka i nie mogli doczekać się spotkania z załogą, ku ich zdumieni ze statku wyszedł Grant.
-Grant ty żyjesz!!!! –obaj wykrzyknęli
-Tak to ja mówiłem że się spotkamy, udało mi się uciec rekinom. Kilka dni błąkałem się po pustyni aż odnaleźli mnie żołnierze, Fram powiedział że odpłynęliście do Khorinis wiec poczekałem aż przypłynie statek z zaopatrzeniem który zabierze mnie na wyspę no i tak spotkałem was. Więc spakujecie się za kilka dni wracamy do stolicy by odebrać nagrodę z rąk króla!!!!