Pewnej nocy, a noc ta była bardzo burzliwa płynął pewien statek. Płynął z wyspy Khorinis na kontynent, gdzie człowiek imieniem Lee miał porachunki z królewskimi przyd*******. Ale on nie był kapitanem statku. Był w załodze. Kapitanem był ktoś, kto nie ma imienia. Na pokładzie galeonu znajdowali się sami przyjaciele Bezimiennego. Byli to: Diego, Gorn, Lares,Torlof, Vatras, Lee, Lester, Milten, Bennet i Wilk. Wielki piorun trafił w maszt galeonu i spadł do wody. Torlof krzyczał do wszystkich-ratuj się kto może! Burza uszkodziła cały statek-wrzeszczał. Wreszcie burza się skończyła. Dopłyneli do miast portowego zwanego Wartis. Lee wyskoczył pierwszy ze statku i powiedział do Laresa-Król musi bać się o swoje życie. Bezimienny wyszedł jako ostatni. Podeszli do Strażnika który patrolował teren. Był to mężczyzna w pomarańczowej zbroi płytowej, którego budowa mogła budzić respekt.Włosy były koloru blond, a miecz u pasa był błyszczał szczerym srebrerem.Wielkości dorównywał Lee. Nieoczekiwanie odezwał się-Kim jesteście? Jesteśmy tylko podróżnikami-odpowiedział Lares. Na pewno jesteście zmęczeni podru...-Jeśli chodzi ci o nocleg to dawaj-wtrącił Torlof. Idzcie prosto. Potem skręćcie w prawo i będziecie w gospodzie-powiedział z nutą zniecierpliwienia strażnik. I jeszcze jedno, gdyby Scylla pytała , kto was do niej przysłał, to powiedzcie że Peter.Dobra!-krzyknął Diego-idziemy się przespać! Na drugi dzień pierwszy obudził się Gorn. Podszedł do okna i zobaczył Paladyna bijącego obywatela. Szybko wziął swój topór obusieczny i popędził na pomoc. Gorn krzyknął na paladyna i pomógł wstać ofierze Paladyna. Obywatel uciekł, a zanim Gorn coś powiedział leżał na ziem z mieczem przy gardle. Paladyn splunął na Gorna i przeklinał go. Przybiegł jeszcze inny Paladyn i zapytał- O co tu chodzi Ingmar? To ścierwo mnie zaatakowało. A więc mamy napad na funkcjonariusza?!-powiedział Ingmar. Nie obejdzie się bez sądu. Bierzemy go!-krzyknął pierwszy paladyn i powiedział do Gorna-najpierw cię wychłostają a potem posiedzisz w pier*** parę ładnych lat. Wtedy nadszedł Diego i powiedział do Paladynów-widzę, że złapaliście mojego przyjaciela. A na jakiej podstawie?Zaatakował Paladyna-odpowiedział Ingmar. No nie wim-rzekł Diego-nie wiem co na to jego kumple. Mogą się mścić. Co tto ma zzznaczyć-zapytał jąkając się Paladyn. To znaczy, że będziesz prosił o śmierć kiedy ich zobaczysz-powiedział natarczywie Diego. Wiem też, że to co powiedziałeś mi teraz jest nieprawdą.Widziałem całe zajście-rzekł Diego. Puść go bo pocharatam ci buźke. No dobra idzi...-nie dokończył Paladyn bo Ingmar mu przerwał-grozisz nam? No właśnie, grozisz nam?- zapytał pierwsz Paladyn. Chwileczke proszę.-i pobiegł do gospody. Wyszedł z niej i pokjazał Paladynom Ciężkie Magiczne Ostre Na Smoki i powiedział teraz go puścisz? Gorn jak dotąd spokojny wrzasnął na Paladyna-ty kupo łajna!Puść mnie Paladyni puścili Gorna i uciekli. Dzięki Diego-powiedział Gorn.Drobiazg-odpowiedział Diego. Chodźmy do reszty i opowiedzmy wszystko grupie. Tak, to najlepsze rozwiązanie. Bezimienny będzie wiedział co z tą sprawą zrobić. Było około godziny 10:00 kiedy opowiedzieli wszystko pozostałym. No to jesteśmy umoczeni-powiedział Lester. Co o tym myślisz Vatrasie?-spytał. Naj rozsądniej byłoby wszystko wytłumaczyć, ale jesteśmy nowi, więc nam nie uwierzą. Wtem zapukała do ich pokoju Scylla i powiedziała-musicie mi zapłcić za pokój. Wczoraj tego nie zrobiliście. No dobra, ile się należy?-zapytał Lee. Wynajeliście pokój na tydzień więc 400 sztuk złota.Co!!-krzyknął Lester. Zdzierstwo! Masz kobieto 5 bryłek rudy-powiedział Lee.Jesteście zawsze mile widziani-powiedziała zadowolona gospodyni. 400 sztuk złota-mruczał do siebie Lester.
***
Była ciepła czerwcowa noc, wszyscy spali. Bezimienny miał sen. Śniło mu się, że umiera, umiera wraz ze swoimi przyjaciólmi. Wszyscy mieszkańcy rzucali się na nich i torturowali ogniem. I kiedy mieli zostać zabici obudził się i zobaczył nad sobą twarz Wilka. Nic ci nie jest?-zapytał. Miałeś jakiś zły sen.Nic mi nie jest.-powiedział ze strachem w głosie. No to dobranoc.-powiedział z uśmiechem Wilk. Na drugi dzień do pokoju naszych bohaterów wparowali strażnicy. Czy tu mieszkają Wilk, Gorn,Lee,Lester, Vatras, Milten, Diego i osoba która nie ma imienia?-zapytał strażnik.Ależ skąd, nikt taki tu nie miesz...-Diego! Skarcił go Milten. Tak. Tu mieszkają wymienino wyżej osoby. To dobrze-powiedział z ironicznym uśmichem strażnik. Idziecie siedzieć. C.D.N
***
Była ciepła czerwcowa noc, wszyscy spali. Bezimienny miał sen. Śniło mu się, że umiera, umiera wraz ze swoimi przyjaciólmi. Wszyscy mieszkańcy rzucali się na nich i torturowali ogniem. I kiedy mieli zostać zabici obudził się i zobaczył nad sobą twarz Wilka. Nic ci nie jest?-zapytał. Miałeś jakiś zły sen.Nic mi nie jest.-powiedział ze strachem w głosie. No to dobranoc.-powiedział z uśmiechem Wilk. Na drugi dzień do pokoju naszych bohaterów wparowali strażnicy. Czy tu mieszkają Wilk, Gorn,Lee,Lester, Vatras, Milten, Diego i osoba która nie ma imienia?-zapytał strażnik.Ależ skąd, nikt taki tu nie miesz...-Diego! Skarcił go Milten. Tak. Tu mieszkają wymienino wyżej osoby. To dobrze-powiedział z ironicznym uśmichem strażnik. Idziecie siedzieć. C.D.N