Megarion
El Presidente
- Dołączył
- 25.9.2004
- Posty
- 1824
Ostatnia Historia
Czyli opowieść o upadku Królestwa Nordmaru.
Nad stolicą Nordmaru unosiła się mgła. Nie było słychać zwykłych radosnych zabaw dzieci, ani pijackich piosenek. Tylko nieliczni, gonieni obowiązkami mieszczanie zapuszczali się w jakby umarłe uliczki. Nie było także widać strażników miejskich. Jedynie imperialni gwardziści pilnowali porządku.
Nagle tę ciszę przerwał dźwięk dzwonów. To ostatni obrońcy wschodu, Leśnicy, podwójnie pokonani, raz w bitwie, drugi raz haniebnym rozejmem do przerwania wojny zmuszeni zostali. Jednak przybyli i do stolicy, aby do końca bronić trwałości Królestwa. Na ich czele jechał Prezydent Megarion, za nim Premier Sever Sharivar, dalej szczurek, a za nimi reszta szlachty, która do końca wierna pozostała.
Leśnicy przybyli do stolicy ostatni, zaraz po Zbójach i Magach. Wojownicy już w lochach siedzieli, gdyż oddać darmo stolicy, mimo poddania przez króla nie chcieli. Ich wódz, Gothi już pod katowskim toporem miał skończyć, gdy w ostatniej chwili z pałacu* darowanie win przybyło. Tak jednak do dzisiaj wraz z towarzyszami swoimi w więzieniu spętany musiał czekać.
Moderatorium do końca dyplomacją przed tą chwilą bronić się chciało, jednak przy braku wojska ulec musiało.
Tak właśnie miała się rozpocząć najczarniejsza godzina chwalebnego Królestwa.
Podpisanie aktu rozbiorowego miało się odbyć, o zgrozo, w królewskim pałacu. Wcześniej jednak miało być przyjęte przez ponadgildiowy sejm. Zaproszono tam wszystkich szlachciców i choć żołdacy Imperium otrzymali rozkaz, nie ośmielili się odebrać broni wchodzącym.
Clone_xx przedstawiał sobą bardzo smutny widok. Pobladły i roztrzęsiony chyba nie bardzo wiedział, co się wokół jego dzieje. Obok niego siedział Arcane, w nieco lepszym stanie. Glifiona nie było. Miał on pójść uwolnić Gothiego.
Obszerna sala była zapełniona krzesłami dla szlachciców, jednak bez problemu pomieściła spory oddział Imperialny dla ochrony przed spodziewanymi rozruchami.
Gdy przyprowadzono Gothiego, ambasador Imperium zaczął przemawiać.
- Dzielni poddani Nordmaru! Przybyliście tutaj, aby ratować ten kraj przed całkowitym upadkiem, oddając go w opiekę wielkiego Imperium! Wraz z naszymi urzędnikami sprawimy, że będzie żyło wam się jeszcze dostatniej! Stanie się to wtedy, jeśli podpiszecie ten akt i złożycie hołd nowemu królowi, Nekromancie!
Wystąpił bogato ubrany człowiek o chytrym wyrazie twarzy.
- Dzielni Nordmarczycy! Przyłączcie się do mnie i razem zbudujmy nowe, wspaniałe państwo pod opieką Imperium!
Część szlachciców, głównie Wojowników, ledwo siedziała z gniewu. Magowie chowali twarze w dłoniach i tylko Leśnicy i Zbóje godnie siedzieli na swoich miejscach. Gothi mało co nie skoczył do gardła Nekromancie Qba, lecz przytrzymało go dwóch rosłych żołnierzy.
Nekromanta trochę się speszył, jednak kontynuował.
- Wiem, że mi nie ufacie. Dlatego pójdźcie za przykładem waszego króla i księcia!
Clone wstał powoli, jednak trząsł się tak, że dojść do stołu z deklaracją abdykacji musiał mu pomóc Arcane. Wszystkie oczy spoczeły na nich. Król ledwo postawił swój podpis, po czym wrócił na swoje miejsce.
- NIE!!! KRÓLU, NIE RÓB TEGO!!! – Gothi wyrwał się z uścisku i rzucił się do podwyższenia.
- ZABIĆ ZDRAJCĘ! – rozkazał ambasador.
Strażnicy podeszli do Gothiego, lecz Wojownicy rzucili się, aby ratować swego Wodza.
- Precz od niego, psy! – krzyknął Reynevan.
- ZABIĆ ZDRAJCÓW! – wrzeszczał ambasador, a Nekromanta Qba cofnął się do tyłu. – ZABIĆ ICH!!!
Jednak gwardziści nie garnęli się do wykonania rozkazów. Nie było ich wcale tak wielu.
Pozostali szlachcice obudzili się z odrętwienia. Pierwszy stanął Megarion i wyciągnął swą rodową szablę.
- Nie ma zgody na rozbiór!
- NIE MA ZGODY! – powtórzyli pozostali.
Ambasador cofnął się przerażony. Tego się nie spodziewał.
Sytuacja wydawała się przetoczyć na korzyść buntowników, gdy drzwi otwarły się i wkroczył oddział porządkowy. Teraz żołnierzy Imperium było trzy razy więcej niż szlachciców.
Ambasador uśmiechnął się.
- Poddajcie się, zdrajcy, a może darujemy wam życie!
Świrus błyskawicznie chwycił swą włócznie i cisnął ją w ambasadora. Trafiła prosto w czoło. Ambasador padł martwy, a żołnierze Imperium ruszyli do ataku.
Bitwa była niezwykle zaciekła.
Ci gwardziści, którzy stali przy ambasadorze, natychmiast związali się walką z Wojownikami, a Leśnicy i Zbóje starali się zatrzymać przybyłych z odsieczą. Magowie atakowali czarami. Jednak przeciwników było za wielu. Po godzinie walki, szlachta była już okrążona i bez żadnych szans na zwycięstwo. Poległa już przynajmniej jej połowa, jednak i gwardziści mieli straszne straty. W końcu przywódcy gildii złożyli kapitulacje na ręce kapitana gwardzistów, który był niezwykle wzruszony tym zrywem . W jej ramach mogli bezpiecznie opuścić Nordmar, aby zamieszkać w innej krainie. Nekromanta Qba próbował oponować, jednak spojrzenie kapitana z łatwością skruszyło jego zamiar.
Koniec
Czyli opowieść o upadku Królestwa Nordmaru.
Nad stolicą Nordmaru unosiła się mgła. Nie było słychać zwykłych radosnych zabaw dzieci, ani pijackich piosenek. Tylko nieliczni, gonieni obowiązkami mieszczanie zapuszczali się w jakby umarłe uliczki. Nie było także widać strażników miejskich. Jedynie imperialni gwardziści pilnowali porządku.
Nagle tę ciszę przerwał dźwięk dzwonów. To ostatni obrońcy wschodu, Leśnicy, podwójnie pokonani, raz w bitwie, drugi raz haniebnym rozejmem do przerwania wojny zmuszeni zostali. Jednak przybyli i do stolicy, aby do końca bronić trwałości Królestwa. Na ich czele jechał Prezydent Megarion, za nim Premier Sever Sharivar, dalej szczurek, a za nimi reszta szlachty, która do końca wierna pozostała.
Leśnicy przybyli do stolicy ostatni, zaraz po Zbójach i Magach. Wojownicy już w lochach siedzieli, gdyż oddać darmo stolicy, mimo poddania przez króla nie chcieli. Ich wódz, Gothi już pod katowskim toporem miał skończyć, gdy w ostatniej chwili z pałacu* darowanie win przybyło. Tak jednak do dzisiaj wraz z towarzyszami swoimi w więzieniu spętany musiał czekać.
Moderatorium do końca dyplomacją przed tą chwilą bronić się chciało, jednak przy braku wojska ulec musiało.
Tak właśnie miała się rozpocząć najczarniejsza godzina chwalebnego Królestwa.
Podpisanie aktu rozbiorowego miało się odbyć, o zgrozo, w królewskim pałacu. Wcześniej jednak miało być przyjęte przez ponadgildiowy sejm. Zaproszono tam wszystkich szlachciców i choć żołdacy Imperium otrzymali rozkaz, nie ośmielili się odebrać broni wchodzącym.
Clone_xx przedstawiał sobą bardzo smutny widok. Pobladły i roztrzęsiony chyba nie bardzo wiedział, co się wokół jego dzieje. Obok niego siedział Arcane, w nieco lepszym stanie. Glifiona nie było. Miał on pójść uwolnić Gothiego.
Obszerna sala była zapełniona krzesłami dla szlachciców, jednak bez problemu pomieściła spory oddział Imperialny dla ochrony przed spodziewanymi rozruchami.
Gdy przyprowadzono Gothiego, ambasador Imperium zaczął przemawiać.
- Dzielni poddani Nordmaru! Przybyliście tutaj, aby ratować ten kraj przed całkowitym upadkiem, oddając go w opiekę wielkiego Imperium! Wraz z naszymi urzędnikami sprawimy, że będzie żyło wam się jeszcze dostatniej! Stanie się to wtedy, jeśli podpiszecie ten akt i złożycie hołd nowemu królowi, Nekromancie!
Wystąpił bogato ubrany człowiek o chytrym wyrazie twarzy.
- Dzielni Nordmarczycy! Przyłączcie się do mnie i razem zbudujmy nowe, wspaniałe państwo pod opieką Imperium!
Część szlachciców, głównie Wojowników, ledwo siedziała z gniewu. Magowie chowali twarze w dłoniach i tylko Leśnicy i Zbóje godnie siedzieli na swoich miejscach. Gothi mało co nie skoczył do gardła Nekromancie Qba, lecz przytrzymało go dwóch rosłych żołnierzy.
Nekromanta trochę się speszył, jednak kontynuował.
- Wiem, że mi nie ufacie. Dlatego pójdźcie za przykładem waszego króla i księcia!
Clone wstał powoli, jednak trząsł się tak, że dojść do stołu z deklaracją abdykacji musiał mu pomóc Arcane. Wszystkie oczy spoczeły na nich. Król ledwo postawił swój podpis, po czym wrócił na swoje miejsce.
- NIE!!! KRÓLU, NIE RÓB TEGO!!! – Gothi wyrwał się z uścisku i rzucił się do podwyższenia.
- ZABIĆ ZDRAJCĘ! – rozkazał ambasador.
Strażnicy podeszli do Gothiego, lecz Wojownicy rzucili się, aby ratować swego Wodza.
- Precz od niego, psy! – krzyknął Reynevan.
- ZABIĆ ZDRAJCÓW! – wrzeszczał ambasador, a Nekromanta Qba cofnął się do tyłu. – ZABIĆ ICH!!!
Jednak gwardziści nie garnęli się do wykonania rozkazów. Nie było ich wcale tak wielu.
Pozostali szlachcice obudzili się z odrętwienia. Pierwszy stanął Megarion i wyciągnął swą rodową szablę.
- Nie ma zgody na rozbiór!
- NIE MA ZGODY! – powtórzyli pozostali.
Ambasador cofnął się przerażony. Tego się nie spodziewał.
Sytuacja wydawała się przetoczyć na korzyść buntowników, gdy drzwi otwarły się i wkroczył oddział porządkowy. Teraz żołnierzy Imperium było trzy razy więcej niż szlachciców.
Ambasador uśmiechnął się.
- Poddajcie się, zdrajcy, a może darujemy wam życie!
Świrus błyskawicznie chwycił swą włócznie i cisnął ją w ambasadora. Trafiła prosto w czoło. Ambasador padł martwy, a żołnierze Imperium ruszyli do ataku.
Bitwa była niezwykle zaciekła.
Ci gwardziści, którzy stali przy ambasadorze, natychmiast związali się walką z Wojownikami, a Leśnicy i Zbóje starali się zatrzymać przybyłych z odsieczą. Magowie atakowali czarami. Jednak przeciwników było za wielu. Po godzinie walki, szlachta była już okrążona i bez żadnych szans na zwycięstwo. Poległa już przynajmniej jej połowa, jednak i gwardziści mieli straszne straty. W końcu przywódcy gildii złożyli kapitulacje na ręce kapitana gwardzistów, który był niezwykle wzruszony tym zrywem . W jej ramach mogli bezpiecznie opuścić Nordmar, aby zamieszkać w innej krainie. Nekromanta Qba próbował oponować, jednak spojrzenie kapitana z łatwością skruszyło jego zamiar.
Koniec