-Łoł, co się stało Gren?
-Nic, dotarliśmy!
Oczom paladynów ukazał się wspaniały port królestwa, cumowały tam fregaty i galeony. Na mostku było pełno ludzi, którzy znosili towar z jakiegoś dziwnego statku. Był podobny do niszczyciela, choć był trochę mniejszy. Nie był zbytnio ozdobiony tak jak inne statki więc paladynów wpływających do portu nie zaimponował dziwny statek, więc popłynęli znaleźć miejsce w porcie. Gdy wypłynęli za skał zobaczyli ogromny królewski galeon. Z niego wychodził książę- syn Robhara II, Kiros. Paladyni zaciekawieni byli nie tyle co księciem co jego szatą. Była ozdobiona drogocennymi kamieniami. Dlatego kark księcia wyginał się od płaszcza.
-Ajan, zobacz co on robi temu biedakowi- rzekł Girion- prawa ręka Ajana
- Rzeczywiście jest bezlitosny- odparł Ajan
Książe właśnie kopał biedaka, który poprosił go o monetę złota.
Gdy statek generała Ajana wreszcie zacumował, Paladyni zaskoczeni zobaczyli, że nawet w królestwie jest „Czerwona Latarnia”. Gren zarżał z lekka i wojownicy udali się na zasłużony odpoczynek.
Rozdział II Atak
Nie mogli się jednak nim długo cieszyć, ponieważ już następnego dnia obudziło ich głośne uderzenie. Ajan wybiegł pierwszy ale nie widział nigdzie swoich towarzyszy. Nagle z kurzy i mgły poranka, wybiegł na niego ork- wojownik, z toporem przygotowanym do ataku. Ajan całkiem zdezorientowany sytuacją nie wiedział co ma zrobić. Czy zacząć uciekać, czy walczyć, aż nagle szarżujący ork zawył z bólu. Zza jego pleców wystrzelił bełt z kuszy Grena.
-Dzięki-rzekł Ajan
-Nie ma za co, a teraz bierz broń i trzymaj się-odparł szybko Gren
Ajan szybko wrócił do pokoju po Pheonixa. Nagle poczuł, że dostał czymś w głowę.
Kilka minut później:
-Ajan
-Ajan, żyjesz
-Tak, a co się stało-wymruczał kapitan rycerzy i znowu zemdlał.
Następnego dnia
-Ał- krzyknął Ajan
-Nie podnoś się- odrzekł Girion-ktoś ci walnął w głowę i zabrał amulet nieba
-Co zrob.. Ał- wyjąkał rycerz
-Lepiej się połóż, mówię ci- odpowiedział spokojnie Girion
-Nie nie mogę musze odzyskać amulet- krzyknął paladyn
-Zamknij się i leż, teraz nawet ten biedak w porcie cię powali- krzyknął równie stanowczą Girion.
Gdy Girion wyszedł z pokoju Ajana, ten od razu ruszył w stronę wyjścia. Bardzo go bolała głowa i nie miał siły iść ale musiał, bo musiał zanieść właśnie amulet nieba magom równowagi. Byli, to najwyżsi z magów. Wyznawali oni boga Otyriona. Władał on sztuką walki i kowalstwem. Podobno jest mistrzem obrony.
Ajan nie wiedział gdzie może się udać, lecz przypomniał sobie swojego dawnego znajomego jeszcze ze straży. Miał na imię Kael, nie pochodził stąd, właściwie Ajan też nie wiedział skąd pochodził. Wydawało mu się, że mówił coś o wyspie ale nie pamiętał jakiej. Rycerz zapytał jednego z paladynów gdzie może znaleźć paladyna Kaela, ponieważ był przekonany, że został już paladynem, jednak strażnik króla, stwierdził, że nie zna żadnego Kaela, lecz gdy dowódca statku miał już odchodzić napotkany paladyn stwierdził, że wczoraj widział człowiek, który uciekał, a za nim biegł jakiś człowiek
Rozdział III Wyprawa
-Mógłbyś mi opisać tego człowieka, który go gonił-rzekł zaciekawiony Ajan
-Pewnie, miał dziwną zbroję, był mniej-więcej takiego wzrostu jak ty, miał ciemno-brązowe włosy i... i chyba tyle-odpowiedział paladyn
-Może coś jeszcze?- odparł szybko Ajan
-Nie już nic nie pamiętam-odrzekł rycerz
-A gdzie mieszka ten facet, który nazwał tego człowieka Kael
-Yyy, jak się nie mylę, to na głównej ulicy.. o chyba tamten dom
-dzięki, muszę iść!
Ajan długo się nie zastanawiał pobiegł do dziwnego domu. Gdy wszedł do środka zobaczył starego człowieka.
-Czego chciałeś?- zaczął starzec
-Nie znasz przypadkiem Kaela-odparł rycerz
-Znam-odpowiedział, krótko starzec
-Gdzie on teraz jest
-Pobiegł, by odzyskać twój amulet
-Jak, to
-Wiedział, że jesteś w mieście
-A tak w ogóle. Czy on jest paladynem
-Niby jest ale nie melduje się Lordowi Hagenowi
-Co, Hagen tutaj
-Tak w Khorinis został lord Andre- odrzekł szybko starzec-A teraz wynocha
-Ale..
-Wynocha
Ajan nie chciał znosić wrzasków starca, więc wyszedł.
Rozdział IV Dolina
Po pewnym czasie wędrówki znalazł się już na skrzyżowaniu między farmą, a miastem. Ajan nie znając zbytnio terenów poszedł na farmę. Nagle okolice ogarnął dym. Nagle zobaczył orka, który jednak był zajęty czymś innym niż walką, ponieważ gdy Ajan do niego podszedł, ork nawet go nie zauważył więc Ajan jednym cięciem swego miecza zabił orka. Gdy szedł dalej widział leżące na ziemi ciała farmerów. Gdy dym trochę opadł zobaczył dziwnego człowieka, lecz gdy podszedł bliżej poznał swego przyjaciela Kaela.
-Kael
-Ajan mam dla ciebie zła wiadomość-mówił Kael jakby widział już Ajana.
Ajan zdziwił się, ponieważ myślał, że Kael go przywita trochę milej
-Co się stało-odparł zdziwiony Ajan
-Twój amulet trafił w niewłaściwe ręce
-Wiem ale przecież jakiś złodziej nie umie użyć mego amuletu-odparł jeszcze bardziej zdziwiony Ajan
-Słuchaj! Biegłem za złodziejem. Gdy byliśmy koło farmy on wbiegł do domu gospodarza gdy nagle usłyszałem krzyk mężczyzny, więc przystanąłem na chwilę aż nagle dom wybuchł. Ciało złodzieja dziwnie się nie rozleciało tylko wyleciało na trawę. Nagle z dymu wyłoniły się czerwone oczy, lecz szybko znikły. Tego spokoju była jednak tylko chwila, ponieważ po chwili usłyszałem orkowe bębny i ze wszystkich stron wyłoniły się sylwetki nadbiegających orków. Schowałem się w trawie i tylko patrzyłem jak orki zabijają wieśniaków i palą domy. Nagle w trawie zobaczyłem niebieski blask i już chciałem go podnieść, lecz nagle podszedł do niego jakiś ork i wziął go.
-Co zrobił?!
-Wziął!
-Czemu mu w tym nie przeszkodziłeś?
-A ty byś przeszkodził, jakby na około ciebie biegały orki.
-No chyba nie
Ajan i Kael wyruszyli za śladami orków.
Po pewnym czasie podróży dotarli do dziwnej doliny w skałach.
-Zobacz!- krzyknął Ajan
-Zamknij się!- odparł znacznie ciszej Kael-Nie mogą nas usłyszeć
-Aha
Na północ doliny widać było ogromne drzwi. Na ich środku był herb orków
-Pewnie za tymi wrotami jest królestwo orków- powiedział Ajan
-Pewnie tak
-Musimy się tam dostać
-Dobrze tylko jak?
Dwaj rycerze obmyślili plan ataku, ponieważ byli doświadczonymi wojownikami mieli duże szanse na pokonanie hordy orków.
Gdy Kael dał znak obaj ruszyli. Ajan ciął orków bez opamiętania. Co chwilę na ziemię opadała następna głowa orka. Kael swoim srebrnym mieczem walczył bardziej mądrze niż towarzysz. Po półgodziny walki ryki orków ustały. Dwaj rycerze stanęli przed wielką bramą orkowego miasta.
-I co teraz?
-Nie wiem
-Chyba wchodzimy
-Chyba tak
-DO ATAKU- krzyknęli naraz
Ciąg dalszy nastąpi
-Nic, dotarliśmy!
Oczom paladynów ukazał się wspaniały port królestwa, cumowały tam fregaty i galeony. Na mostku było pełno ludzi, którzy znosili towar z jakiegoś dziwnego statku. Był podobny do niszczyciela, choć był trochę mniejszy. Nie był zbytnio ozdobiony tak jak inne statki więc paladynów wpływających do portu nie zaimponował dziwny statek, więc popłynęli znaleźć miejsce w porcie. Gdy wypłynęli za skał zobaczyli ogromny królewski galeon. Z niego wychodził książę- syn Robhara II, Kiros. Paladyni zaciekawieni byli nie tyle co księciem co jego szatą. Była ozdobiona drogocennymi kamieniami. Dlatego kark księcia wyginał się od płaszcza.
-Ajan, zobacz co on robi temu biedakowi- rzekł Girion- prawa ręka Ajana
- Rzeczywiście jest bezlitosny- odparł Ajan
Książe właśnie kopał biedaka, który poprosił go o monetę złota.
Gdy statek generała Ajana wreszcie zacumował, Paladyni zaskoczeni zobaczyli, że nawet w królestwie jest „Czerwona Latarnia”. Gren zarżał z lekka i wojownicy udali się na zasłużony odpoczynek.
Rozdział II Atak
Nie mogli się jednak nim długo cieszyć, ponieważ już następnego dnia obudziło ich głośne uderzenie. Ajan wybiegł pierwszy ale nie widział nigdzie swoich towarzyszy. Nagle z kurzy i mgły poranka, wybiegł na niego ork- wojownik, z toporem przygotowanym do ataku. Ajan całkiem zdezorientowany sytuacją nie wiedział co ma zrobić. Czy zacząć uciekać, czy walczyć, aż nagle szarżujący ork zawył z bólu. Zza jego pleców wystrzelił bełt z kuszy Grena.
-Dzięki-rzekł Ajan
-Nie ma za co, a teraz bierz broń i trzymaj się-odparł szybko Gren
Ajan szybko wrócił do pokoju po Pheonixa. Nagle poczuł, że dostał czymś w głowę.
Kilka minut później:
-Ajan
-Ajan, żyjesz
-Tak, a co się stało-wymruczał kapitan rycerzy i znowu zemdlał.
Następnego dnia
-Ał- krzyknął Ajan
-Nie podnoś się- odrzekł Girion-ktoś ci walnął w głowę i zabrał amulet nieba
-Co zrob.. Ał- wyjąkał rycerz
-Lepiej się połóż, mówię ci- odpowiedział spokojnie Girion
-Nie nie mogę musze odzyskać amulet- krzyknął paladyn
-Zamknij się i leż, teraz nawet ten biedak w porcie cię powali- krzyknął równie stanowczą Girion.
Gdy Girion wyszedł z pokoju Ajana, ten od razu ruszył w stronę wyjścia. Bardzo go bolała głowa i nie miał siły iść ale musiał, bo musiał zanieść właśnie amulet nieba magom równowagi. Byli, to najwyżsi z magów. Wyznawali oni boga Otyriona. Władał on sztuką walki i kowalstwem. Podobno jest mistrzem obrony.
Ajan nie wiedział gdzie może się udać, lecz przypomniał sobie swojego dawnego znajomego jeszcze ze straży. Miał na imię Kael, nie pochodził stąd, właściwie Ajan też nie wiedział skąd pochodził. Wydawało mu się, że mówił coś o wyspie ale nie pamiętał jakiej. Rycerz zapytał jednego z paladynów gdzie może znaleźć paladyna Kaela, ponieważ był przekonany, że został już paladynem, jednak strażnik króla, stwierdził, że nie zna żadnego Kaela, lecz gdy dowódca statku miał już odchodzić napotkany paladyn stwierdził, że wczoraj widział człowiek, który uciekał, a za nim biegł jakiś człowiek
Rozdział III Wyprawa
-Mógłbyś mi opisać tego człowieka, który go gonił-rzekł zaciekawiony Ajan
-Pewnie, miał dziwną zbroję, był mniej-więcej takiego wzrostu jak ty, miał ciemno-brązowe włosy i... i chyba tyle-odpowiedział paladyn
-Może coś jeszcze?- odparł szybko Ajan
-Nie już nic nie pamiętam-odrzekł rycerz
-A gdzie mieszka ten facet, który nazwał tego człowieka Kael
-Yyy, jak się nie mylę, to na głównej ulicy.. o chyba tamten dom
-dzięki, muszę iść!
Ajan długo się nie zastanawiał pobiegł do dziwnego domu. Gdy wszedł do środka zobaczył starego człowieka.
-Czego chciałeś?- zaczął starzec
-Nie znasz przypadkiem Kaela-odparł rycerz
-Znam-odpowiedział, krótko starzec
-Gdzie on teraz jest
-Pobiegł, by odzyskać twój amulet
-Jak, to
-Wiedział, że jesteś w mieście
-A tak w ogóle. Czy on jest paladynem
-Niby jest ale nie melduje się Lordowi Hagenowi
-Co, Hagen tutaj
-Tak w Khorinis został lord Andre- odrzekł szybko starzec-A teraz wynocha
-Ale..
-Wynocha
Ajan nie chciał znosić wrzasków starca, więc wyszedł.
Rozdział IV Dolina
Po pewnym czasie wędrówki znalazł się już na skrzyżowaniu między farmą, a miastem. Ajan nie znając zbytnio terenów poszedł na farmę. Nagle okolice ogarnął dym. Nagle zobaczył orka, który jednak był zajęty czymś innym niż walką, ponieważ gdy Ajan do niego podszedł, ork nawet go nie zauważył więc Ajan jednym cięciem swego miecza zabił orka. Gdy szedł dalej widział leżące na ziemi ciała farmerów. Gdy dym trochę opadł zobaczył dziwnego człowieka, lecz gdy podszedł bliżej poznał swego przyjaciela Kaela.
-Kael
-Ajan mam dla ciebie zła wiadomość-mówił Kael jakby widział już Ajana.
Ajan zdziwił się, ponieważ myślał, że Kael go przywita trochę milej
-Co się stało-odparł zdziwiony Ajan
-Twój amulet trafił w niewłaściwe ręce
-Wiem ale przecież jakiś złodziej nie umie użyć mego amuletu-odparł jeszcze bardziej zdziwiony Ajan
-Słuchaj! Biegłem za złodziejem. Gdy byliśmy koło farmy on wbiegł do domu gospodarza gdy nagle usłyszałem krzyk mężczyzny, więc przystanąłem na chwilę aż nagle dom wybuchł. Ciało złodzieja dziwnie się nie rozleciało tylko wyleciało na trawę. Nagle z dymu wyłoniły się czerwone oczy, lecz szybko znikły. Tego spokoju była jednak tylko chwila, ponieważ po chwili usłyszałem orkowe bębny i ze wszystkich stron wyłoniły się sylwetki nadbiegających orków. Schowałem się w trawie i tylko patrzyłem jak orki zabijają wieśniaków i palą domy. Nagle w trawie zobaczyłem niebieski blask i już chciałem go podnieść, lecz nagle podszedł do niego jakiś ork i wziął go.
-Co zrobił?!
-Wziął!
-Czemu mu w tym nie przeszkodziłeś?
-A ty byś przeszkodził, jakby na około ciebie biegały orki.
-No chyba nie
Ajan i Kael wyruszyli za śladami orków.
Po pewnym czasie podróży dotarli do dziwnej doliny w skałach.
-Zobacz!- krzyknął Ajan
-Zamknij się!- odparł znacznie ciszej Kael-Nie mogą nas usłyszeć
-Aha
Na północ doliny widać było ogromne drzwi. Na ich środku był herb orków
-Pewnie za tymi wrotami jest królestwo orków- powiedział Ajan
-Pewnie tak
-Musimy się tam dostać
-Dobrze tylko jak?
Dwaj rycerze obmyślili plan ataku, ponieważ byli doświadczonymi wojownikami mieli duże szanse na pokonanie hordy orków.
Gdy Kael dał znak obaj ruszyli. Ajan ciął orków bez opamiętania. Co chwilę na ziemię opadała następna głowa orka. Kael swoim srebrnym mieczem walczył bardziej mądrze niż towarzysz. Po półgodziny walki ryki orków ustały. Dwaj rycerze stanęli przed wielką bramą orkowego miasta.
-I co teraz?
-Nie wiem
-Chyba wchodzimy
-Chyba tak
-DO ATAKU- krzyknęli naraz
Ciąg dalszy nastąpi