Był sobie słodki poranek. Bezimienny nocował w Khorinis u pewnego rybaka o imieniu Deix. Rybak ten był starcem, lecz chętnie przyjmował do swego domu paladynów i gościł ich serdecznie, mimo, iż sam był biedny, a jego zapasy były małe, mieszkanie małe. Tak, więc Bezimienny spał na łóżku, a Deix na podłodze. Rybak zamiast poduszki miał nieżywego kretoszczura, a zamiast kołdry, skórę ścierwojada. Rybak ten był tak biedny, że nawet nie miał broni. Uszczęśliwił go fakt, że kiedy rano Bezimienny wychodził z jego chaty, dostał od niego aż 100 sztuk złota! Rybak kupił za te pieniądze samo pożywienie oraz sieć, gdyż zwykle musiał łowić przestarzałą wędką, która była cienka i mogła się złamać. Deix od tej chwili mógł łowić siecią. Lecz potrzebował łodzi, gdyż starą przedziurawili mu inni rybacy. Sprzedał, więc swój kuferek w chacie, trochę kompotu i żywności, dał resztę pieniędzy i kupił sobie słabą łódź. Deix był teraz szczęśliwy, gdyż posiada sieć, i będzie mógł łowić 20 razy więcej ryb niż łowił ogólnie. Bowiem dalej głębiej w morzu jest pełno ryb, a on tylko starą łodzią mógł wypływać na parę metrów, dalej by zatonęła. Dzięki temu Deix sprzedawał trzy czwarte swoich ryb, kupował sobie za to wodę i kompoty, a resztę zostawiał. Gdy już trochę się wzbogacił, sprzedał swoją łódź, kupił nową, drugą sieć i stał się już nie biednym kupcem, co świadczyło, że dobrze wykorzystuje rybak swoje pieniądze. Bezimienny po jakimś czasie wrócił odwiedzić rybaka. Kiedy wrócił dowiedział się, że imię Deix było już często używane, a rybak był bardzo bogaty i sławny. Znał nawet samego Lorda Hagena, Andre, Lothara, Sędzię, byli to jego bardzo bliscy przyjaciele. Nawet dał Hagenowi pomysł jak wykorzystywać wojska, dawał plany obrony, jak wykorzystywać pieniądze należące do „rządu” Khorinis. Rybak stał się nawet strategiem wojskowym, lecz nie walczył sam, gdyż był za słaby. Bezimienny bardzo się ucieszył, a sam został największym przyjacielem Deixa, w końcu to Bez mu pomógł. Bezimienny poszedł na Farmę Onara. Pogadał ze starymi kumplami i wrócił do Khorinis. Lecz wszędzie było pusto. Usłyszał Bezimienny grę na trąbkach i strzały armat w górnej części miasta. Pomyślał, że pewnie od wody atakują orkowie. Lecz kiedy tam wszedł, byli tam wszyscy obywatele, wszyscy mieszkańcy Khorinis, oraz wszystkie najważniejsze osoby. Odprawiali pogrzeb. Lecz nad grobem był pomnik oraz obraz Deixa. Bezimienny nie mógł uwierzyć, oraz podbiegnął do ciała Deixa, otworzył trumnę, która była biała, i zobaczył tam ciało brodatego i siwego Deixa. Trąbki nagle zaczęły grać mocniej. Hagen oddalił Beza od Deixa. Paladyni wzięli w ręce trumnę, i skierowali się ku portu, wszyscy szli za nimi. Wrzucili ciało z trumną do wody, i wszyscy się rozeszli. Lecz Bezimienny kiedy otworzył trumnę, zobaczył że w klatkę piersiową był wbity sztylet. Bez chciał odszukać mordercę. Nagle pewien paladyn podbiegnął do Beza i powiedział mu, że Lord Hagen zwołuje wszystkich paladynów. Stali tam w szeregu. Hagen nagle powiedział:
-Dzisiaj zginął nasz strateg, ale nie za starości. Został zamordowany. Tak więc daję wam misję, żeby odszukać winowajcę. Wybiorę z was dwóch, którzy wezmą udział w tej misji. Po pierwsze, ty!- wskazał na jednego z paladynów- I ty!- i na drugiego, lecz żaden z nich nie był Bezimiennym. Rozejść się.
-Hagenie!- Krzyknął Bezimienny, wtedy wszyscy paladyni stanęli znów w szeregu.
-Słucham?
-Deix był moim przyjacielem, to dzięki mnie został strategiem. Czy mogę to ja wyruszyć na misję?
-Deix mówił mi o jednym paladynie, lecz nie wymienił imienia. Czy to ktoś inny był tym paladynem?- Nikt się teraz nie odezwał- No dobra... Zamiast ciebie, na wypełnienie misji wezmę tego oto paladyna. Bezimienny uśmiechnął się lekko i przywitał z drugim paladynem, którego imieniem okazało się Junix. Junix jednak nie był zadowolony, gdyż chciał sam szukać mordercę. Pomyślał więc żeby zahaczyć o coś swojego partnera. Powiedział mu tak:
-Hej wiesz co? Może by tak tylko ja poszukiwał tego mordercę?
-Nie, w końcu to był mój przyjaciel. Chciałbym go pomścić.
-Dobra, ale to nie będzie od razu na mnie wszystko jak coś, ok.?
-Spokojna głowa.
Junix jednak poszedł do swej chaty. Tak naprawdę to myślał jak go wrobić. Namówił pewnego kumpla do pomocy:
-Hej siema stary jak tam słychać?
-Dobrze Tix. Mam dla ciebie pewną propozycję.
-Tak? Jaką?
-No bo ja mam znaleźć mordercę Deixa.
-No i?
-Ale nie sam. Ma pomagać mi pewien gościu, jego przyjaciel.
-No to szukajcie go. Musicie w końcu go znaleźć.
-To znaczy... To ja zabiłem Deixa.....
-Co?? Ty?? No chłopie jak się dowiedzą, że paladyn zabił stratega wojsk, to po tobie.
-Nie dowiedzą się. Przerwą poszukiwania jeżeli mi pomożesz.
-Dobra, dobra. Kogo chcesz wystawić?
-Mojego partnera.
-Co? Będziesz miał problemy.
-Ale mi się uda. Wchodzisz w to?
-Dobra.
-Dzięki.
-To ja mam plan...
Bezimienny chodził ciągle po mieście i szukał jakiegoś świadka. Podbiegł do niego Junix.
-Hej! Hej! Znam pewnego gościa, który jest świadkiem! Tam!
-A czemu ty z nim nie pogadasz?
-Bo mi nie ufa. Ci zaufa. Idź do niego- pokazał palcem na Tixa.
-Dobra, idę.
Kiedy Bezimienny podszedł do Tixa, powiedział:
-Witaj. Czy byłeś świadkiem morderstwa Tixa? Tak słyszałem i chciałem się upewnić.
-Tak jestem.
-To może mi opowiesz?
-Straż! Straż! Zabrać go! Do lochów! ZABIŁ DEIXA I PROSI JESZCZE O POMOC!
Tix podbiegł do niego.
-Co? O zdrajco...- walnął go w twarz.
-Ale... Nieprawda!
Straż przybiegła i zakuła Bezimiennego w kajdany. Bez zauważył kiedy prowadzili go strażnicy jak Tix i Junix się śmiali. Bezimienny patrzał na nich z wrogością. Nagle podbiegł do nich jakiś ważniejszy strażnik miejski o imieniu Han. Powiedział:
-Decyzją Lorda Hagena jest rozprawienie jutro sprawy. Sędziami będą: Lord Hagen, Sędzia i Lord Andre. Wygrywa większość. Masz jedną godzinę na zdobycie obrońcy. Chociaż cały czas będziesz zakuty w kajdanach. Za godzinę masz być przy bramie do Górnego Miasta. Przez bramy się nie wydostaniesz, zabroniliśmy im. A przez wodę nie przepłyniesz z kajdankami. A jak za godzinę nie będziesz przy bramie do Górnego Miasta, odnajdziemy cię i powiesimy bez sądu, który odbędzie się jutro. Jesteś przez godzinę wolny w Khorinis. Do widzenia.
Bezimienny nie wiedział gdzie pójść. W Khorinis nie ma wielu przyjaciół. Gorn jest zamknięty, Milten w Klasztorze, Lester niedaleko Xardasa, a Diego poszedł na polowania zamierza odwiedzić Khorinis dopiero jutro. Lee jest na farmie, Angar nie wiadomo, Bennet na farmie, Vatras poszedł do Górniczej Doliny, a Torlof na farmie. Chociaż przypomniał sobie, że w porcie jest teraz Lares, zamierzał dziś odwiedzić Khorinis. Chociaż wiadomo jak Lares załatwiłby te sprawy... Poszukał więc kogoś w mieście, lecz nikogo takiego nie znalazł. No dobra, nie miał wyboru. Poszedł do Laresa...
-Lares!
-Co? Siema stary! Jak tam u ciebie? Normalnie mówię ci że... Hehe.... Niezły żart. Odkuj sobie te kajdany. No prawie mnie nabrałeś ale gdyby cię złapali, to...
-Lares!
-...to by cię mieli na oku! Hehe... A nie kurde na wolności w kajdankach kurde to by było dziwne wziąć kajdany założyć i...
-Lares!
-...i kurde ten, no... Puścić cię na wolności stary! No kurde to...
-Lares!
-…to by tak nie zrobili strażnicy miejscy najwyżej, to by zrobili tak, że zakuli w kajdany i do więzienia, lub wypuszczali z więzienia i kajdany zdjęli, ale tak to by...
-Lares!
-Nie przerywaj! ...to by zdjęli kurde więc ściągaj kurde. No i ten...
-LARES!!!!
-Słucham?
-Mam tylko godzinę na znalezienie obrońcy!
-Ale w czym?
-Za zabicie Deixa!
-Co?? To ty go zabiłeś?? Hehe.. A myślałem że to twój kumpel! Hehe...
-Ja go nie zabiłem!
-A co?
-Wrobili mnie!
-Jak?
-Powiedział mój partner, że...
-Twój partner? To ty jesteś geje*m?? No nie! Tego mi nie mówiłeś ale ci niespodzianka!
-Partner w poszukiwaniach!
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa.....
-No i on powiedział że taki jeden gość o imieniu Tix jest świadkiem. Zacząłem z nim gadać a ten krzyknął: „To on zabił Deixa i chciał abym nie mówił!!!!!”
-Powiedziałeś mu tak mimo że to nie ty?? Myślałem że ci nie brak rozumu...
-Nie powiedziałem tak! Oni się umówili! A kiedy zabrali mnie, to się ze mnie śmiali.
-Ojejku śmiali się z ciebie. Bidulko.... Małe biedulko. Śmiali się z niego.
-Chodzi o to, że mnie wrobili!
-No dobra. Będę twoim obrońcą. Tylko że nigdy nie byłem nawet nie znam zasad i....
-I co?
-I wiesz jak ja to załatwię.
-Spokojna głowa. Uda ci się.
-No niewiem...
-Czego nie wiesz?
-Czy w ogóle tam będę....
-Czemu?
-Bo już minęła godzina przed chwilą!
-O kurde spadam! Siema!
-Siema!
Bezimienny pobiegł szybko ku bramie. Kiedy już ją było widać, usłyszał coś takiego: „Nie ma go! Mam go szukać?”. Wtedy Bez dał sprinta totalnego. I dobiegnął.
-Jednak jest, Lordzie Hagenie!
-Doprowadzić go do lochów! Niech prześpi się jedną noc, po czym rano będzie sąd.
Bezimiennego zaprowadzili do lochów. Wtedy parę strażników miejskich obiegnęło biegiem całe miasto zwołując wszystkich do miejsca, gdzie jest szubienica (było takie miejsce). Lecz nie było tam... ...Laresa. Laresowi się iść nie chciało. Ogłoszenie brzmiało tak:
-Ten oto człowiek- strażnik miejski pokazał portret- zabił Deixa. Miał znaleźć obrońcę. Jeżeli znalazł, niech obrońca się tu nam pokaże.
Nikt nie podszedł.
-Tak więc powiem Lordowi Hagenowi, że oskarżony nie znalazł obrońcy, i nie będziemy wpuszczać nikogo obcego. Kto się nie zgadza?
Znowu nikt nie podszedł.
-Jeszcze raz- krzyknął głośniej- Czy jest tutaj obrońca oskarżonego?!
Lares wtedy to usłyszał. Pobiegnął szybko do miejsca ogłoszenia. Lecz kiedy dobiegł, było za późno. Powiedział: „ups” i poszedł spać. Rano o godzinie 8.00 miał się rozegrać sąd. Jednak Laresa nie było.
-Ten człowiek zostaje osądzony o zabójstwo Deixa- powiedział jeden ze strażników miejskich.
-Przedstawić trzeba dowody- powiedział Sędzia.
-Jeden człowiek zgłosił, że ten oto człowiek powiedział mu, żeby nikomu tego nie mówił, ale zabił naszego wielkiego stratega. Pewnie dlatego chciał wziąć udział w poszukiwaniach, aby sam nie został oskarżony. Nawet kiedy nie został wybrany, poprosił oto, i walczył oto. Wszystko się układa tak, jakby zrobił to on. Wszyscy mieszkańcy stanęli po stronie Tixa. A więc nie powinien sąd być rozgrywany długo.
-Czy masz obrońcę?
-Jeden człowiek o imieniu Lares się zgłosił, lecz nie przybył na to spotkanie.
Wtedy obudził się Lares. Zjadł śniadanie, wyszedł z chaty, ale wszędzie było pusto. Nagle przypomniał sobie o sądzie, i Pobiegnął. Strażnicy nie chcieli go wpuścić. Wtedy Lares kilka razy z miecza i pobiegł dalej. Kiedy wbiegł, słychać było krzyk Hagena:
-A to kto? Wbiegnął tutaj, ogłuszył naszych strażników i sobie gapi się na rozprawę? Wywalić go stąd!
-Nie!- krzyknął Bezimienny- To jest mój obrońca.
-Jesteś jego obrońcą?
-Tak! Jestem!
-To właź.
-Dziękuję, dziękuję.
-No to dalej idziemy. Co masz na swoją obronę?
-Zostałem poddany spisku. Umówili się.
-Jak to się stało?
-Spytałem się Junixa, czy znalazł jakiegoś świadka. On powiedział, że jest taki jeden. Pokazał mi go. Spytałem się tego świadka o imieniu Tix, a on odpowiedział że tak. Nagle po jakimś czasie krzyknął o tym, że to ja zrobiłem, i że mu powiedziałem, żeby nie mówił o tym nikomu, że to ja go zabiłem. Kiedy zabrali mnie strażnicy miejscy, śmiali się i wskazywali na mnie.
-Czy ktoś może mi wskazać Tixa i Junixa?
Podeszli do Hagena spiskowcy.
-Czy to była prawda?
-Nie. Wszystko wymyślił pewnie wtedy, kiedy był w celi, albo ustalił z obrońcą.
-Laresie, czy masz coś do powiedzenia?
-Tak, mam. Wcale się nie umówiliśmy. On mi powiedział fakty.
-Chciałbyś kogoś przesłuchać?
-Tak. Junixa.
-Proszę bardzo.
-Czy był pan spiskowcem?
-Nie.
-Czy Tix jest twoim przyjacielem?
-Nie znamy się.
-Czy wiesz kto zabił Deixa?
-Tak.
-Kto to taki?
-Oskarżony.
-Hagenie, chciałbym zmienić przesłuchanego.
-Na kogo?
-Na Tixa.
-Proszę bardzo.
-Jak to możliwe, że rozmawiałeś z Junixem, powiedziałeś mu że jesteś świadkiem, ale mu nie powiedziałeś kto?
-Nie miałem do niego zaufania.
-A jak to możliwe, że oskarżonego oskarżyłeś dopiero po rozmowie, skoro widziałeś jego śmierć?
-Nie widziałem śmierci. Widziałem go kiedy szedł prosto do Deixa.
-Było takich przecież wielu.
-Ale on miał przy sobie wystawający nóż.
-Nie mam więcej pytań.
-Tak więc robimy głosowanie wśród sędziów, czy oskarżony jest winny, czy zwolniony z zarzutów.
Wszyscy sędziowie byli za tym, że Bezimienny jest winny.
-Tak więc wybieramy dla niego karę- wyraził się twardo Hagen- za tak niedopuszczalną czynność, wybieram szubienicę.
-Zgadzam się- powiedział Sędzia.
-Ja także- zgodził się Andre.
Tak więc wszyscy poszli z Bezimiennym na szubienicę, aby zobaczyć karę. Powiesili go już, lecz nie spuścili go w dół. Nagle Lares krzyknął:
-Czy ktoś słyszał rozmowę OSKARŻONEGO Z TIXEM?
Nikt się nie odezwał i dalej przygotowywali Bezimiennego na szubienicę.
-A czy ktoś słyszał rozmowę TIXA Z JUNIXEM?
Była cisza. W końcu jeden z obywateli powiedział, że słyszał fragmenty. Był to młody rybak.
-Co usłyszałeś?
-Słyszałem: „mam dla ciebie propozycję”, „kogo chcesz wystawić”, „włazisz w to”.
-Więc to nie oskarżony to zrobił!
-Dowodów jest wystarczająco wiele, Laresie- wymądrzył się Hagen.
-Usłyszałeś coś jeszcze?- spytał Lares w chwili, kiedy opuścili szubienicę z Bezimiennym.
-Tak.
-Co takiego?
-„ To znaczy... To ja zabiłem Deixa.....”- usłyszałem to z ust Junixa.
-PRZERWAĆ LINĘ!- krzyknął Hagen
Przerwali linę. Następnie Lord Hagen kazał powiesić Tixa i Junixa. Tix zaczął się bronić, że on go do tego zmusił. Powiesili dwóch spiskowców i wypuścili Bezimiennego.
-Dziękuję.
-Mówiłem że wiesz jak ja to załatwię. Spóźniłem się itd. A w dodatku to ledwo.
-Ale w końcu mówiłem, że jakoś sobie poradzisz. Dzięki.
-To siema.
KONIEC
-Dzisiaj zginął nasz strateg, ale nie za starości. Został zamordowany. Tak więc daję wam misję, żeby odszukać winowajcę. Wybiorę z was dwóch, którzy wezmą udział w tej misji. Po pierwsze, ty!- wskazał na jednego z paladynów- I ty!- i na drugiego, lecz żaden z nich nie był Bezimiennym. Rozejść się.
-Hagenie!- Krzyknął Bezimienny, wtedy wszyscy paladyni stanęli znów w szeregu.
-Słucham?
-Deix był moim przyjacielem, to dzięki mnie został strategiem. Czy mogę to ja wyruszyć na misję?
-Deix mówił mi o jednym paladynie, lecz nie wymienił imienia. Czy to ktoś inny był tym paladynem?- Nikt się teraz nie odezwał- No dobra... Zamiast ciebie, na wypełnienie misji wezmę tego oto paladyna. Bezimienny uśmiechnął się lekko i przywitał z drugim paladynem, którego imieniem okazało się Junix. Junix jednak nie był zadowolony, gdyż chciał sam szukać mordercę. Pomyślał więc żeby zahaczyć o coś swojego partnera. Powiedział mu tak:
-Hej wiesz co? Może by tak tylko ja poszukiwał tego mordercę?
-Nie, w końcu to był mój przyjaciel. Chciałbym go pomścić.
-Dobra, ale to nie będzie od razu na mnie wszystko jak coś, ok.?
-Spokojna głowa.
Junix jednak poszedł do swej chaty. Tak naprawdę to myślał jak go wrobić. Namówił pewnego kumpla do pomocy:
-Hej siema stary jak tam słychać?
-Dobrze Tix. Mam dla ciebie pewną propozycję.
-Tak? Jaką?
-No bo ja mam znaleźć mordercę Deixa.
-No i?
-Ale nie sam. Ma pomagać mi pewien gościu, jego przyjaciel.
-No to szukajcie go. Musicie w końcu go znaleźć.
-To znaczy... To ja zabiłem Deixa.....
-Co?? Ty?? No chłopie jak się dowiedzą, że paladyn zabił stratega wojsk, to po tobie.
-Nie dowiedzą się. Przerwą poszukiwania jeżeli mi pomożesz.
-Dobra, dobra. Kogo chcesz wystawić?
-Mojego partnera.
-Co? Będziesz miał problemy.
-Ale mi się uda. Wchodzisz w to?
-Dobra.
-Dzięki.
-To ja mam plan...
Bezimienny chodził ciągle po mieście i szukał jakiegoś świadka. Podbiegł do niego Junix.
-Hej! Hej! Znam pewnego gościa, który jest świadkiem! Tam!
-A czemu ty z nim nie pogadasz?
-Bo mi nie ufa. Ci zaufa. Idź do niego- pokazał palcem na Tixa.
-Dobra, idę.
Kiedy Bezimienny podszedł do Tixa, powiedział:
-Witaj. Czy byłeś świadkiem morderstwa Tixa? Tak słyszałem i chciałem się upewnić.
-Tak jestem.
-To może mi opowiesz?
-Straż! Straż! Zabrać go! Do lochów! ZABIŁ DEIXA I PROSI JESZCZE O POMOC!
Tix podbiegł do niego.
-Co? O zdrajco...- walnął go w twarz.
-Ale... Nieprawda!
Straż przybiegła i zakuła Bezimiennego w kajdany. Bez zauważył kiedy prowadzili go strażnicy jak Tix i Junix się śmiali. Bezimienny patrzał na nich z wrogością. Nagle podbiegł do nich jakiś ważniejszy strażnik miejski o imieniu Han. Powiedział:
-Decyzją Lorda Hagena jest rozprawienie jutro sprawy. Sędziami będą: Lord Hagen, Sędzia i Lord Andre. Wygrywa większość. Masz jedną godzinę na zdobycie obrońcy. Chociaż cały czas będziesz zakuty w kajdanach. Za godzinę masz być przy bramie do Górnego Miasta. Przez bramy się nie wydostaniesz, zabroniliśmy im. A przez wodę nie przepłyniesz z kajdankami. A jak za godzinę nie będziesz przy bramie do Górnego Miasta, odnajdziemy cię i powiesimy bez sądu, który odbędzie się jutro. Jesteś przez godzinę wolny w Khorinis. Do widzenia.
Bezimienny nie wiedział gdzie pójść. W Khorinis nie ma wielu przyjaciół. Gorn jest zamknięty, Milten w Klasztorze, Lester niedaleko Xardasa, a Diego poszedł na polowania zamierza odwiedzić Khorinis dopiero jutro. Lee jest na farmie, Angar nie wiadomo, Bennet na farmie, Vatras poszedł do Górniczej Doliny, a Torlof na farmie. Chociaż przypomniał sobie, że w porcie jest teraz Lares, zamierzał dziś odwiedzić Khorinis. Chociaż wiadomo jak Lares załatwiłby te sprawy... Poszukał więc kogoś w mieście, lecz nikogo takiego nie znalazł. No dobra, nie miał wyboru. Poszedł do Laresa...
-Lares!
-Co? Siema stary! Jak tam u ciebie? Normalnie mówię ci że... Hehe.... Niezły żart. Odkuj sobie te kajdany. No prawie mnie nabrałeś ale gdyby cię złapali, to...
-Lares!
-...to by cię mieli na oku! Hehe... A nie kurde na wolności w kajdankach kurde to by było dziwne wziąć kajdany założyć i...
-Lares!
-...i kurde ten, no... Puścić cię na wolności stary! No kurde to...
-Lares!
-…to by tak nie zrobili strażnicy miejscy najwyżej, to by zrobili tak, że zakuli w kajdany i do więzienia, lub wypuszczali z więzienia i kajdany zdjęli, ale tak to by...
-Lares!
-Nie przerywaj! ...to by zdjęli kurde więc ściągaj kurde. No i ten...
-LARES!!!!
-Słucham?
-Mam tylko godzinę na znalezienie obrońcy!
-Ale w czym?
-Za zabicie Deixa!
-Co?? To ty go zabiłeś?? Hehe.. A myślałem że to twój kumpel! Hehe...
-Ja go nie zabiłem!
-A co?
-Wrobili mnie!
-Jak?
-Powiedział mój partner, że...
-Twój partner? To ty jesteś geje*m?? No nie! Tego mi nie mówiłeś ale ci niespodzianka!
-Partner w poszukiwaniach!
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa.....
-No i on powiedział że taki jeden gość o imieniu Tix jest świadkiem. Zacząłem z nim gadać a ten krzyknął: „To on zabił Deixa i chciał abym nie mówił!!!!!”
-Powiedziałeś mu tak mimo że to nie ty?? Myślałem że ci nie brak rozumu...
-Nie powiedziałem tak! Oni się umówili! A kiedy zabrali mnie, to się ze mnie śmiali.
-Ojejku śmiali się z ciebie. Bidulko.... Małe biedulko. Śmiali się z niego.
-Chodzi o to, że mnie wrobili!
-No dobra. Będę twoim obrońcą. Tylko że nigdy nie byłem nawet nie znam zasad i....
-I co?
-I wiesz jak ja to załatwię.
-Spokojna głowa. Uda ci się.
-No niewiem...
-Czego nie wiesz?
-Czy w ogóle tam będę....
-Czemu?
-Bo już minęła godzina przed chwilą!
-O kurde spadam! Siema!
-Siema!
Bezimienny pobiegł szybko ku bramie. Kiedy już ją było widać, usłyszał coś takiego: „Nie ma go! Mam go szukać?”. Wtedy Bez dał sprinta totalnego. I dobiegnął.
-Jednak jest, Lordzie Hagenie!
-Doprowadzić go do lochów! Niech prześpi się jedną noc, po czym rano będzie sąd.
Bezimiennego zaprowadzili do lochów. Wtedy parę strażników miejskich obiegnęło biegiem całe miasto zwołując wszystkich do miejsca, gdzie jest szubienica (było takie miejsce). Lecz nie było tam... ...Laresa. Laresowi się iść nie chciało. Ogłoszenie brzmiało tak:
-Ten oto człowiek- strażnik miejski pokazał portret- zabił Deixa. Miał znaleźć obrońcę. Jeżeli znalazł, niech obrońca się tu nam pokaże.
Nikt nie podszedł.
-Tak więc powiem Lordowi Hagenowi, że oskarżony nie znalazł obrońcy, i nie będziemy wpuszczać nikogo obcego. Kto się nie zgadza?
Znowu nikt nie podszedł.
-Jeszcze raz- krzyknął głośniej- Czy jest tutaj obrońca oskarżonego?!
Lares wtedy to usłyszał. Pobiegnął szybko do miejsca ogłoszenia. Lecz kiedy dobiegł, było za późno. Powiedział: „ups” i poszedł spać. Rano o godzinie 8.00 miał się rozegrać sąd. Jednak Laresa nie było.
-Ten człowiek zostaje osądzony o zabójstwo Deixa- powiedział jeden ze strażników miejskich.
-Przedstawić trzeba dowody- powiedział Sędzia.
-Jeden człowiek zgłosił, że ten oto człowiek powiedział mu, żeby nikomu tego nie mówił, ale zabił naszego wielkiego stratega. Pewnie dlatego chciał wziąć udział w poszukiwaniach, aby sam nie został oskarżony. Nawet kiedy nie został wybrany, poprosił oto, i walczył oto. Wszystko się układa tak, jakby zrobił to on. Wszyscy mieszkańcy stanęli po stronie Tixa. A więc nie powinien sąd być rozgrywany długo.
-Czy masz obrońcę?
-Jeden człowiek o imieniu Lares się zgłosił, lecz nie przybył na to spotkanie.
Wtedy obudził się Lares. Zjadł śniadanie, wyszedł z chaty, ale wszędzie było pusto. Nagle przypomniał sobie o sądzie, i Pobiegnął. Strażnicy nie chcieli go wpuścić. Wtedy Lares kilka razy z miecza i pobiegł dalej. Kiedy wbiegł, słychać było krzyk Hagena:
-A to kto? Wbiegnął tutaj, ogłuszył naszych strażników i sobie gapi się na rozprawę? Wywalić go stąd!
-Nie!- krzyknął Bezimienny- To jest mój obrońca.
-Jesteś jego obrońcą?
-Tak! Jestem!
-To właź.
-Dziękuję, dziękuję.
-No to dalej idziemy. Co masz na swoją obronę?
-Zostałem poddany spisku. Umówili się.
-Jak to się stało?
-Spytałem się Junixa, czy znalazł jakiegoś świadka. On powiedział, że jest taki jeden. Pokazał mi go. Spytałem się tego świadka o imieniu Tix, a on odpowiedział że tak. Nagle po jakimś czasie krzyknął o tym, że to ja zrobiłem, i że mu powiedziałem, żeby nie mówił o tym nikomu, że to ja go zabiłem. Kiedy zabrali mnie strażnicy miejscy, śmiali się i wskazywali na mnie.
-Czy ktoś może mi wskazać Tixa i Junixa?
Podeszli do Hagena spiskowcy.
-Czy to była prawda?
-Nie. Wszystko wymyślił pewnie wtedy, kiedy był w celi, albo ustalił z obrońcą.
-Laresie, czy masz coś do powiedzenia?
-Tak, mam. Wcale się nie umówiliśmy. On mi powiedział fakty.
-Chciałbyś kogoś przesłuchać?
-Tak. Junixa.
-Proszę bardzo.
-Czy był pan spiskowcem?
-Nie.
-Czy Tix jest twoim przyjacielem?
-Nie znamy się.
-Czy wiesz kto zabił Deixa?
-Tak.
-Kto to taki?
-Oskarżony.
-Hagenie, chciałbym zmienić przesłuchanego.
-Na kogo?
-Na Tixa.
-Proszę bardzo.
-Jak to możliwe, że rozmawiałeś z Junixem, powiedziałeś mu że jesteś świadkiem, ale mu nie powiedziałeś kto?
-Nie miałem do niego zaufania.
-A jak to możliwe, że oskarżonego oskarżyłeś dopiero po rozmowie, skoro widziałeś jego śmierć?
-Nie widziałem śmierci. Widziałem go kiedy szedł prosto do Deixa.
-Było takich przecież wielu.
-Ale on miał przy sobie wystawający nóż.
-Nie mam więcej pytań.
-Tak więc robimy głosowanie wśród sędziów, czy oskarżony jest winny, czy zwolniony z zarzutów.
Wszyscy sędziowie byli za tym, że Bezimienny jest winny.
-Tak więc wybieramy dla niego karę- wyraził się twardo Hagen- za tak niedopuszczalną czynność, wybieram szubienicę.
-Zgadzam się- powiedział Sędzia.
-Ja także- zgodził się Andre.
Tak więc wszyscy poszli z Bezimiennym na szubienicę, aby zobaczyć karę. Powiesili go już, lecz nie spuścili go w dół. Nagle Lares krzyknął:
-Czy ktoś słyszał rozmowę OSKARŻONEGO Z TIXEM?
Nikt się nie odezwał i dalej przygotowywali Bezimiennego na szubienicę.
-A czy ktoś słyszał rozmowę TIXA Z JUNIXEM?
Była cisza. W końcu jeden z obywateli powiedział, że słyszał fragmenty. Był to młody rybak.
-Co usłyszałeś?
-Słyszałem: „mam dla ciebie propozycję”, „kogo chcesz wystawić”, „włazisz w to”.
-Więc to nie oskarżony to zrobił!
-Dowodów jest wystarczająco wiele, Laresie- wymądrzył się Hagen.
-Usłyszałeś coś jeszcze?- spytał Lares w chwili, kiedy opuścili szubienicę z Bezimiennym.
-Tak.
-Co takiego?
-„ To znaczy... To ja zabiłem Deixa.....”- usłyszałem to z ust Junixa.
-PRZERWAĆ LINĘ!- krzyknął Hagen
Przerwali linę. Następnie Lord Hagen kazał powiesić Tixa i Junixa. Tix zaczął się bronić, że on go do tego zmusił. Powiesili dwóch spiskowców i wypuścili Bezimiennego.
-Dziękuję.
-Mówiłem że wiesz jak ja to załatwię. Spóźniłem się itd. A w dodatku to ledwo.
-Ale w końcu mówiłem, że jakoś sobie poradzisz. Dzięki.
-To siema.
KONIEC