No tak ale chciałem wiedzieć,czy mam pisać dalej,a tak a propo to jest tylko wstęp.
[ : Pią Lut 11, 2005 3:04 pm ]
Ciąg dalszy
Rozdział I Ucieczka
Sebek siedział w ciasnej celi obskurnego więzienia cesarskiego,zastanawiając się,,Kogo oni zatrudnili do malowania tej celi? Daltonistę?",bowiem sufit był pomalowany na wściekle różowo,a na ścianach można było się dopatrzeć czerwono-brązowych kwiatków.Podłoga nie była lepsza,bowiem cała zasłana była trupami dawnych więźniów,a z przerw można było się dopatrzeć Fioletowej farby.,,Razem pasuje do siebie jak ten pies co za oknem wyje do starej,dobrej gorzały."-pomyślał Sebek.Głośno zaś zawołał jedynie-STRAŻNIK!!!
Od razu ktoś przybiegł.Niestety,nie był to strażnik,tylko brzydki,garbaty staruszek,który był jakby zbyt żwawy jak na staruszka.
-Czy pan sobie czegoś życzy?-spytał
-Tak,żebyś powiedział mi,kiedy mnie zetną i wyniósł się stąd,bo już wolę na ten sufit patrzeć niż na ciebie-odpowiedział mu Sebek
-O,jeszcze go stać na dowcipy!Za tydzień go stracą,a on się śmieje!-staruszek zaczął mówić sam do siebie.
-Za tydzień?!?Dobra,muszę list do dziewczyny napisać...aha,wiesz,przypomniało mi się,kogo mi przypominasz.
-A kogo?-spytał starzec
-Golluma-powiedział Sebek.
-Jeszcze ci się dostanie, zobaczysz!-staruszek Gollum był naprawdę zły.
-Ta,jasne,lepiej poszukaj Froda Bagginsa!
Staruszek wybiegł z celi,tupiąc swoimi malutkimi płetwami,a Sebek od razu zauważył,że zapomniał zamknąć drzwi.,,Głupek" pomyślał sobie,wychodząc na korytarz.Zaczął iść w prawo,ale usłyszał śmiechy strażników,więc poszedł w drugą stronę.Na szczęście dla niego,ten staruszek musiał być też lekko niewidomy,ponieważ Sebek zauważył,że leży nieprzytomny przy otwartych drzwiach.,,Żyje"pomyślał ze smutkiem Sebek i poszedł przez korytarz za drzwiami.Było tam wejście na mury i na dziedziniec.Sebek zdecydował,że pójdzie na mury.Zasapany,dobrnął wreszcie do szczytu schodów,i skierował się do pomieszczenia z napisem,,schowek na sprzęt oblężniczy".Sebek znalazł tam drabiny i...ciasteczka.,,Muszą być ciężkie jak kłody"pomyślał Sebek,patrząc na ciasteczka,,Wezmę jedno".Jak pomyślał,tak zrobił.Okazało się,że ciasteczka były po prostu ciasteczkami.,,Mmm,truskawkowe!"pomyślał,próbując jednego.Wziął drabinę i wyszedł na mury.
-Hej,BOOM!-krzyknął w ciemność.Nie bał się,że strażnicy go usłyszą,ponieważ mieli przerwę obiadową.-BOOM! Potrzymaj tam na dole tę drabinę!-krzyczał dalej.
-Oki,a ty co? Uciekasz?
-No,i tak już wiedzą,że to ja jestem wtyczką rebeliantów w pałacu i za tydzień miałem zostać skazany.
-A na co?-wrzasnął z dołu BOOM
-Jak to na co!?! Na śmierć i...i...a tak,poćwiartowanie.
-Dobra,no to schodź.
-Ups,przypomniało mi się coś.Mam lęk wysokości
-Akurat teraz musiało ci się przypomnieć?Nie mogłeś na dole?
-Niestety nie.No trudno,schodzę,tylko porządnie tam na dole trzymajcie.
Sebek rozpoczął mozolną wspinaczkę.Nagle powietrze przeszył wrzask BOOMA
-Hej,Sebek! Łap RedBulla!On doda ci skrzydeł!
Sebek złapał RedBulla,wypił i...wyrosły mu skrzydła! Od razu zleciał na dół,i gdy tylko dotknął stopą gruntu,skrzydła zniknęły.
-I co? Jak się czułeś?-spytał BOOM
-Jakbym miał skończyć tak jak Ikar.
-Jak kto?
-Nieważne.
Na ziemi od razu zajęli się Sebkiem.Dali mu zbroję,oręż,piwo i trochę żarcia.Nagle,po 11 puszce Tyskiego,Sebek poczuł nagłą potrzebę.Krzyknął:
-GDZIE TU JEST KIBEL?!?!?!?!?!
Dadex wskazał puszką po Żywcu parę krzaczków.Sebek pobiegł tam...I wszyscy usłyszeli jego okrzyk bólu.Gdy wreszcie wyszedł z krzaczków,spytał:
-Czemu mi nie powiedzieliście,że tam są jeże???
-Ups,wskazałem ci nie ten krzaczek,co trzeba-powiedział Dadex-idź do namiotu i powyjmuj sobie igły z...no wiesz z czego.
Sebek wszedł do namiotu i po chwili wyszedł ze...swoją dziewczyną.
-Nie wiedziałem,że ją tutaj zaprosiliście!-krzyknął uradowany
-Dobra Sebek,dosyć czułośći,jedziesz z BOOMEM do miasta kupić nam więcej piwa.Bo w końcu nie można oblegać cesarza bez Tyskiego!-krzyknął Potak
A ponieważ miał rację,wszyzcy zgodzili się co to tego i Sebek musiał jechać z Nekromantą.
[ : Sob Lut 19, 2005 4:36 pm ]
Rozdział II Przygotowania i zasadzka
Rankiem następnego dnia Sebek,wraz z Nekromantą BOOMEM oraz paroma innymi rebeliantami,w tym Grigorem,Dadexem i Gregorim,wyruszyli do miasta zakupić niezbędne przy oblężeniu rzeczy.Gdy dojechali,Nekromanta zaczął rozdzielać zadania:
-Dobra,ja i Sebek pójdziemy poszukać jakiegoś sklepu z bronią,a Dadex,Grigor i Gregori pójdą po piwo,tylko pamiętajcie,Tyskie i Żywiec,może jeszcze Heineken,ale nic więcej!Reszta niech idzie kupować prowiant i suche ciasteczka.
-Suche ciasteczka? Od kiedy potrzebujemy suchych ciasteczek???-spytał Gregori
-I czy przerzuciłeś się na Heinekena???-spytał Dadex
-Nie,Heineken jest dla innych,co na Tyskie i Żywca są uczuleni,a paru chłopaków nie wytrzymuje bez suchych ciasteczek,więc musimy kupić,szkoda człowieka.
Po tych słowach rozeszli się,a Sebek i BOOM poszli do sklepu z bronią.Gdy weszli,zauważyli wiszące na ścianach miecze i topory,sztylety i halabardy,włócznie i wiele więcej.A w oddzielnym pomieszczeniu zdążyli nawet magiczny oręż dostrzec,ale nagle drzwi zatrzasnął im tęgi,żwawy staruszek,który kogoś Sebkowi przypominał.
-Czego panowie sobie życzą?-spytał ich
-Broni,oczywiście-odparł mu na to BOOM
-Aha,lecz muszę panów rozczarować,jedyna broń,jaką mogę wam sprzedać,to sztylet.To mówiąc wyjął zza lady malutki,tępy sztylecik.
-CZY TY SOBIE ŻARTY STROISZ?-BOOM złapał staruszka za koszulę i zaczął wymachiwać nim w powietrzu.Wtedy Sebek,gdy spojrzał na stopy staruszka,a raczej na jego płetwy,przypomniał sobie,kto to jest.
-Ty! To ty mnie więziłeś w tej obleśnej celi,Gollumie!Co zrobiłeś z właścicielem?-krzyknął Sebek
-Nie nazywam się Gollum! Właściciel siedzi w tamtym pokoju z magiczną bronią,jak on mnie puści,to wam pokażę!-wydzierał się staruszek.następnie wyjął klucze,chciał podejść do drzwi,ale...uderzył w ścianę.Sebek zabrał mu z dłoni klucze i otworzył drzwi.Zauważył tam mnóstwo magicznych mieczy,gnoma i...świnię.
-Czego tu szukacie?-spytał skrzekliwym głosem gnom,a świnia chrumknęła.
-Emm...nooo..broni-wydukał Sebek.
-Nic nie sprzedaję!!! Wszystko dla cesarza!!!-piszczał gnom,a świnia zaczęła chrumkać jak szalona.
-Trudno,trzeba samemu się obsłużyć-powiedział BOOM,biorąc kawałek liny,który leżał w kącie,i wiążąc nim gnoma.-Sebek,weź resztę liny i zrób świni obrożę,przyda się trochę świeżego mięsa.
-Już się robi-rzekł Sebek,biorąc świnię za smycz z liny.-Powiem chłopakom,żeby się nią zajęli.
-Dobra,i niech Gregori porobi parę ulepszonych RedBulli,bo nam się kończą.
-Tylko gdzie tu jest jakiś stół???-Sebek i BOOM podskoczyli ze strachu,gdy nagle,za ich plecami,usłyszeli głos Gregoriego.-Już wszystko kupiłem,a Dadex i Grigor zanieśli browar na wozy.
-Jak to,,wozy"??? Na ile wozów???-Spytał Sebek
-Emm...tak chyba ze 3 były...-wydukał Gregori
-Dobra robota,potrzebujemy duuużo browaru.
-Chyba czas się zbierać,ciemno się robi.
-Tak,tak,a ja się boję ciemności.-powiedział Gollum,który zdążył się ocknąć.
-O nie!Niech ktoś go czymś walnie!-krzyknął Sebek
-Robi się!-powiedział BOOm biarąc świnię jak maczugę-A masz!-i walnął Golluma w głowę.
-To powinno załatwić sprawę-powiedział BOOM.
-Dobra robota-rzekł Sebek.-A teraz chyba powinniśmy już jechać,chłopaki bez piwa długo nie pociągną.
Reszta zgodziła się,spakowała broń ze sklepu na wóz i powoli odjechali w stronę pałacu.
Gdy zostało im jakieś 5 kilometrów,wjechali w las.Nagle,z krzaków wyskoczył Bobek i inni zbóje.
-Oddawać piwo!I broń!-ryknął Bobek,dobywając miecza.
-Nigdy,póki mamy choć trochę gorzały na wozie!-krzyknął na to Boom
-Jak tak,to walimy!-kzyknął Bobek do swych ludzi.
Bobek rzucił się z mieczem na Nekromantę,tymczasem Gregori kulą ognia powalił innego zbója,a Dadex i Grigor walczyli z czterema innymi.W końcu,Dadex wyrąbał sobie drogę do Booma,a gdy go zobaczył,serce stanęło mu w piesi,ponieważ zobaczył,że Boom...się upił.
Obok Bobek siedział cały zalany.
-Co wam się stało?-spytał Dadex
-Walczyliśmy,i niechcący rozbiliśmy beczkę z Heinekenem,a że nie mógł się zmarnować,wypiliśmy go-wyjaśnił Nekromanta,biorąc kolejny kufel.
-No,i całkiem dobry jest-wybełkotał Bobek
-To co,już nie walczymy?!?-wykrzyknął Gregori,któremu jeden ze zbóji przykładał miecz do gardła.
-Chyba nie-rzekł Grigor,który starał się tego zbója odciągnąć.
-Dobra,to może razem pójdziemy oblegać cesarza?-powiedział Boom,ochłonąwszy trochę po Heinekenie.
-Może być-odparł Bobek.I wszyscy razem poszli oblegać pałac,bez większych niespodzianek w drodze do niego.
Proszę moda o zamknięcie tego tematu,ponieważ nie chcę pisać ciągu dalszego,i mam zamiar zacząć prace nad innym opowiadaniem.
[ : Sob Lut 19, 2005 4:36 pm ]
Rozdział II Przygotowania i zasadzka
Rankiem następnego dnia Sebek,wraz z Nekromantą BOOMEM oraz paroma innymi rebeliantami,w tym Grigorem,Dadexem i Gregorim,wyruszyli do miasta zakupić niezbędne przy oblężeniu rzeczy.Gdy dojechali,Nekromanta zaczął rozdzielać zadania:
-Dobra,ja i Sebek pójdziemy poszukać jakiegoś sklepu z bronią,a Dadex,Grigor i Gregori pójdą po piwo,tylko pamiętajcie,Tyskie i Żywiec,może jeszcze Heineken,ale nic więcej!Reszta niech idzie kupować prowiant i suche ciasteczka.
-Suche ciasteczka? Od kiedy potrzebujemy suchych ciasteczek???-spytał Gregori
-I czy przerzuciłeś się na Heinekena???-spytał Dadex
-Nie,Heineken jest dla innych,co na Tyskie i Żywca są uczuleni,a paru chłopaków nie wytrzymuje bez suchych ciasteczek,więc musimy kupić,szkoda człowieka.
Po tych słowach rozeszli się,a Sebek i BOOM poszli do sklepu z bronią.Gdy weszli,zauważyli wiszące na ścianach miecze i topory,sztylety i halabardy,włócznie i wiele więcej.A w oddzielnym pomieszczeniu zdążyli nawet magiczny oręż dostrzec,ale nagle drzwi zatrzasnął im tęgi,żwawy staruszek,który kogoś Sebkowi przypominał.
-Czego panowie sobie życzą?-spytał ich
-Broni,oczywiście-odparł mu na to BOOM
-Aha,lecz muszę panów rozczarować,jedyna broń,jaką mogę wam sprzedać,to sztylet.To mówiąc wyjął zza lady malutki,tępy sztylecik.
-CZY TY SOBIE ŻARTY STROISZ?-BOOM złapał staruszka za koszulę i zaczął wymachiwać nim w powietrzu.Wtedy Sebek,gdy spojrzał na stopy staruszka,a raczej na jego płetwy,przypomniał sobie,kto to jest.
-Ty! To ty mnie więziłeś w tej obleśnej celi,Gollumie!Co zrobiłeś z właścicielem?-krzyknął Sebek
-Nie nazywam się Gollum! Właściciel siedzi w tamtym pokoju z magiczną bronią,jak on mnie puści,to wam pokażę!-wydzierał się staruszek.następnie wyjął klucze,chciał podejść do drzwi,ale...uderzył w ścianę.Sebek zabrał mu z dłoni klucze i otworzył drzwi.Zauważył tam mnóstwo magicznych mieczy,gnoma i...świnię.
-Czego tu szukacie?-spytał skrzekliwym głosem gnom,a świnia chrumknęła.
-Emm...nooo..broni-wydukał Sebek.
-Nic nie sprzedaję!!! Wszystko dla cesarza!!!-piszczał gnom,a świnia zaczęła chrumkać jak szalona.
-Trudno,trzeba samemu się obsłużyć-powiedział BOOM,biorąc kawałek liny,który leżał w kącie,i wiążąc nim gnoma.-Sebek,weź resztę liny i zrób świni obrożę,przyda się trochę świeżego mięsa.
-Już się robi-rzekł Sebek,biorąc świnię za smycz z liny.-Powiem chłopakom,żeby się nią zajęli.
-Dobra,i niech Gregori porobi parę ulepszonych RedBulli,bo nam się kończą.
-Tylko gdzie tu jest jakiś stół???-Sebek i BOOM podskoczyli ze strachu,gdy nagle,za ich plecami,usłyszeli głos Gregoriego.-Już wszystko kupiłem,a Dadex i Grigor zanieśli browar na wozy.
-Jak to,,wozy"??? Na ile wozów???-Spytał Sebek
-Emm...tak chyba ze 3 były...-wydukał Gregori
-Dobra robota,potrzebujemy duuużo browaru.
-Chyba czas się zbierać,ciemno się robi.
-Tak,tak,a ja się boję ciemności.-powiedział Gollum,który zdążył się ocknąć.
-O nie!Niech ktoś go czymś walnie!-krzyknął Sebek
-Robi się!-powiedział BOOm biarąc świnię jak maczugę-A masz!-i walnął Golluma w głowę.
-To powinno załatwić sprawę-powiedział BOOM.
-Dobra robota-rzekł Sebek.-A teraz chyba powinniśmy już jechać,chłopaki bez piwa długo nie pociągną.
Reszta zgodziła się,spakowała broń ze sklepu na wóz i powoli odjechali w stronę pałacu.
Gdy zostało im jakieś 5 kilometrów,wjechali w las.Nagle,z krzaków wyskoczył Bobek i inni zbóje.
-Oddawać piwo!I broń!-ryknął Bobek,dobywając miecza.
-Nigdy,póki mamy choć trochę gorzały na wozie!-krzyknął na to Boom
-Jak tak,to walimy!-kzyknął Bobek do swych ludzi.
Bobek rzucił się z mieczem na Nekromantę,tymczasem Gregori kulą ognia powalił innego zbója,a Dadex i Grigor walczyli z czterema innymi.W końcu,Dadex wyrąbał sobie drogę do Booma,a gdy go zobaczył,serce stanęło mu w piesi,ponieważ zobaczył,że Boom...się upił.
Obok Bobek siedział cały zalany.
-Co wam się stało?-spytał Dadex
-Walczyliśmy,i niechcący rozbiliśmy beczkę z Heinekenem,a że nie mógł się zmarnować,wypiliśmy go-wyjaśnił Nekromanta,biorąc kolejny kufel.
-No,i całkiem dobry jest-wybełkotał Bobek
-To co,już nie walczymy?!?-wykrzyknął Gregori,któremu jeden ze zbóji przykładał miecz do gardła.
-Chyba nie-rzekł Grigor,który starał się tego zbója odciągnąć.
-Dobra,to może razem pójdziemy oblegać cesarza?-powiedział Boom,ochłonąwszy trochę po Heinekenie.
-Może być-odparł Bobek.I wszyscy razem poszli oblegać pałac,bez większych niespodzianek w drodze do niego.
Proszę moda o zamknięcie tego tematu,ponieważ nie chcę pisać ciągu dalszego,i mam zamiar zacząć prace nad innym opowiadaniem.