Opowiadanie O Tokio Hotel

Z@dzior

Member
Dołączył
29.1.2005
Posty
412
Występuja:
Bill - to ten obojniak w czarnych włosach co śpiewa.
Tom -brat Billa ( w dredach i gra na gitarze)
Gustav-gra na bedbnach
Grorge- tez pociska na gitzrae.
Hans - upośledzony detektyw




Pewnego razu, podczas targów komputerowych w Lipsku, odbył się koncert Tokio Hotel. Podczas zamieszania jakie panowało w hali, kilku rozwydrzonych fanów wpadło na scenę. Trzask, prask, wielki błysk oślepił wszystkich. Cały sprzęt elektryczny siadł. Nastała ciemność. Po włączeniu świateł nie było na scenie Tokio Hotel. Tajemnicze zniknięcie czy może porwanie?”
-Widzisz drogi Hansie? Co to ma być? Wszystkie gazety piszą o zniknięciu tych bachorów. Masz ich odnaleźć, bo jak nie to spalę ci chatę. – zagroził szorstki głos - Mam pewne podejrzenia, to konkurencja chce nas skompromitować. To Amerykanie ich uprowadzili, żeby ich targi w Los Angeles - E3 odwiedziło więcej ludzi. Jeśli ich nie znajdziesz w ciągu 7 dniu to masz prze****ne.
-Ale....
-Zamknij pape! Teraz ja mówię, masz tu 100 ojro na drobne wydatki i milcz jak do mnie mówisz!
Hans udał się do hali expo gdzie odbywały się targi i prezentacja najbardziej oczekiwanej gry roku – Gothic 3. Swe poszukiwania zaczął od zbadania miejsca w którym ostatni raz widziano zespół. Cały teren był zabezpieczony przez policje, wszędzie pełno reporterów faktu i innych szmatławców. Przyjechał nawet premier z Polski Kazik Marcinkiewicz, by złożyć kondolencje narodowi niemieckiemu. Hans pokazał nie podbitą legitymację detektywa i został wpuszczony do środka.



- Schaize! Schaize! Schaize! Schaize! – gdzie my jesteśmy do diabła?
-Hej Bill nic ci nie jest?
-Nie Tom? Gdzie Gustav i George? – odkrzyknął Bill.
-Tu jestem skręciłem małego palca u nogi? – wyjąkał Gustav.
-Chłopaki gdzie my jesteśmy? Pamiętam tylko koncert w cipsku... to znaczy w Lipsku
-Kurde to chyba przez tą imprezę przed koncertem, schlaliśmy się i nic nie pamiętamy.
-Aaaa! Oh mój Boże! Nieee! Złamałem paznokieć! I co teraz?! Pomalowałem sobie najnowszym lakierem do paznokci firmy Rimmel – prosto z Londynu. Miały być odporne na wstrząsy. Co ja teraz pocznę?! – lamentował głośno Bill.
-O cholera! Moje dredy! Rozczochrały się?! O nie, jak ja wyglądam. Kto ma lusterko? –krzyknął z przerażeniem Tom.
-Dobra cicho! Sram na wasze paznokcie i dredy! Zastanówmy się gdzie jesteśmy i jak wrócić? Za tydzień gramy koncert w Kotlinie Kongo. Jeśli do tego czasu nie wrócimy to manager nas zabije, urwie kontrakt i co wtedy będziemy robić? Bez szkoły i wykształcenia? Tylko mordy umiemy drzeć. Całe szczęście, że na tym świecie są ludzie którym się to podoba. Bo ja już tego słuchać nie mogę, na koncertach mam watę w uszach, żeby nie słyszeć tego „Schrei! Schrei!”. Ocipieć można. – rzekł George.
W około nich rozpościerała się pachnąca łąka. Jakieś zjebane i nieznane rośliny rosły na trawie. Ni to jagody, ni to truskawki. – Jakaś zmutowana genetycznie żywność – mruknął pod nosem Gustav. Udali się w jakąś stronę, sami nie wiedzieli gdzie, bo takie nieuki nie znają się na kierunkach świata. Po jakimś czasie dotarli do strumienia. Szli w dół rzeki, aż dotarli do wodospadu. Stanęli na skraju patrząc jak woda wpada do jeziora znajdującego się kilkanaście metrów niżej. Po środku jeziora była mała wysepka, a na niej jakaś gadzina. Z daleka nikt nie mógł rozpoznać co to za stwór.
Za ich plecami ktoś stał. Wskazywało na to chlupnięcie wody które usłyszała cała czwórka. Obrócili się na pięcie. Naprzeciwko stało trzech mężczyzn.
-O jasny gwint! Indianie! – zamruczał Tom.
-Nie, nie to jeszcze tan alkohol nas trzyma. Mamy kasy w bród a wy kupiliście wóde z mety. Kiedyś przez was oślepnę. – poprawił go George.
-Jak myślisz Bengar, co to za jedni? – odezwał się jeden z Indian.
-Nie mam pojęcia. Malak idź po Wilka i innych najemników. Niech tu przyjdą. – rozkazał Bengar. Jeden z nich podał widły drugiemu i pobiegł.
-Gaan, przestań! Wyciągnij rękę z gaci! – wrzasnął jeden z nich.
Stali tak w milczeniu do czasu aż nie przyszedł Malak i trzech innych dziwaków.
-Hej Wilk co o nich sądzisz? – zapytał Bengar.
-No, no całkiem, całkiem. Ta laseczka w czarnych włosach ma fajną dupcie. Chętnie bym ją tak... uch! – powiedział wskazując na Billa. Gustav, Geroge i Tom spojrzeli na swego kompana.
-Bengar, na naszej farmie nie ma kobiet, a my mamy swoje potrzeby! Pozwól nam wziąć tą czarną i tą z długimi, „grubymi” włosami. Zabawimy się.
-To nie żadne grube włosy ty debilu, to dredy!!! Skąd ty w ogóle jesteś wieśniaku, że nie wiesz co to jest? – wrzasnął Tom.
-Hej Tom bądź cicho, oni chyba chcą was wydupczyć? Myślą ze jesteście kobietami! – powiedział George.
-Hehehe – zachichotał durnowato Gustav.
-Dobra Wilk bierzcie je do stodoły, ale na godzinę później zaprowadzisz je do Lee, on będzie wiedział co z nimi zrobić. Tylko nie zamęczcie ich! Wyglądają na dziewice! – powiedział Bengar.
-O kurdę! Uciekajmy! – zawołał George.
-Ale gdzie? Za nami jest tylko wodospad, nie ma ucieczki! Zgwałcą nas! Aaa! – zalamentował Tom.
-Nie dostaniecie mojej dupy! – zawołał Bill i skoczył z wodospadu do jeziora. Leciał
chyba z 5 minut, aż w końcu znalazł się w zimnej wodzie. Kiedy się wynurzył spostrzegł jak Gustav i George również skoczyli. Tylko Tom został na górze, miał lęk wysokości i nie umiał pływać. Przestraszył się i zemdlał. Wilk i dwóch najemników zataszczyli go do stodoły.

Dzień pierwszy:

Hans pomyszkował na scenie szukając śladów zespołu. Jego wzrok przykuła gitara należąca do Gustava. Podniósł ją i przeciągnął palcem po strunach. W głowie mu zahuczało, całe życie mignęło mu przed oczami. Poczuł błogi spokój i opanowanie, ciemność zalała mu oczy. Ocknął się dopiero po jakimś czasie, w dziwnym nie znanym mu miejscu. Jakaś jaskinie chyba czy ch*j wie co. Gitara leżała kilka metrów dalej, cała w drzazgach. Jedna ze strun, pękła i brzdęknęła, niosąc donośne echo po jaskini.
-Do k**wy nędzy! Gdzie ja jestem?! – powiedział do siebie Hans. Podniósł się i otrzepał z kurzu. Obmacał ręką wszystkie kieszenie by sprawdzić czy wszystko jest tam gdzie być powinno. Na ziemi był narysowany duży, czerwony krzyż. Jakby ktoś skarb zakopał i bał się że zapomni gdzie.
-Auł! Ku**a! Co jest?!– obrócił się i spostrzegł małego gościa z grubym patykiem w rękach. Kurdupel znów uderzył Hansa kijem. Detektyw wkurzył się i z półobrotu połamał malca. Na pomoc goblinowi przybiegło pięciu innych. Dwóch miało zamiast drewnianych pałek długie noże. Otoczyli Hansa i zaczęli okładać.
-O wy ku**a małe ch*jki, ja wam dam!
Kopnął kilku potem sięgnął za pazuchę i wyciągnął colta. Zastrzelił 2 innych. Reszta uciekła. Hans wyszedł z jaskini wkurwiony . Przed nim nic tylko dzicz. Przeszedł przez zarośla i znalazł się na ubitej ścieżce. Na prawo dróżka wiodła ku niewielkiemu wzniesieniu. Hans jako że jest niespełna rozumu poszedł na dół.
 

zefir bs

New Member
Dołączył
22.11.2005
Posty
19
zaj******** opowiadanie dawno takiego nie czytalem usmialem sie jak dzika swinia ale szkoda ze takie krotkie bo ja chce wiecej

napisz cd bo jest bekowe a ja nienawidze tokio hotel

moja ocena to 9/10
biggrin.gif
 

Roioan

Member
Dołączył
20.7.2005
Posty
424
Opowiadanie jest fajne. Trochę humoru jak i wulgaryzmu.
Wymiennie wady i zalety:

Zalety:

- Nie lubię Tokio Hotel, więc fajne opowiadanie.

- Fajna tematyka.

- Ogólnie wszystko jest fajne.

Wady:

- Za krótkie.

Więcej zastrzeżeń nie mam. Myślę, ze będzie druga cześć.

Pozdro
tongue.gif
 

sir frugo

Member
Dołączył
25.2.2006
Posty
105
Jeeeeeeeeee! Zarabiste! Jeb*c tokio hotel! Ciekawe co dalej bedzie z tymi debilami. Pisz ciag dalszy bo zajefajne to jest.
Ocena nie moze byc inna : 10/10

Pozdro
 

Kamexo

New Member
Dołączył
29.10.2005
Posty
10
Bo ja wiem.... Śmieszne to to jest, nie da się ukryć (też nie lubię Tokio Hotel), ale stanowczo za krótkie. Jak już serwujesz nam porcję śmiechu to w dużych dawkach, a nie w takich tycich. Napisz kolejną część, śmiech to zdrowie. Chociaż możesz przy tym obrazić kilku fanów. No ale cóż, pomysł fajny ( zespół rockowy i Gothic
laugh.gif
) i poczytam o dalszych losach tychże świrów-lalusiów
laugh.gif
.

Pozdrawiam
 

halek

Member
Dołączył
1.9.2005
Posty
487
Jak dla mnie opowiadanie jest extra.
tongue.gif
Śmieszne, oryginalne i ta akcja nad wodospadem...
tongue.gif
A podoba mi się tym bardziej że zupełnie nie trawię muzyki Tokio Hotel. Czekam na ciąg dalszy, oby dłuży od część pierszej.
wink.gif


Jak dla mnie 9/10. Wg mnie największe największe plusy to humor i tematyka (lol lol lol TH w Khorinis), a jedeny minus - długość. Ogólnie jest super.

QUOTE -Nie dostaniecie mojej dupy! – zawołał Bill i skoczył z wodospadu do jeziora
biggrin.gif
biggrin.gif
biggrin.gif
 

Megarion

El Presidente
Dołączył
25.9.2004
Posty
1824
Właściwie śmieszne, ale trochę dużo przekleńśtw, jakby na siłę. Do tego niektóre teksty... No cóż, nie jest to może praca najwyższych lotów, ale i tak jest dość dobra. Błędów mało, trzyma się kupy i przeciw Tokio Hotel - ale niech każdy lubi co chce
biggrin.gif
. Żeby jednak nie być wieczną nędzą, powiem że ciekawie zapowiada się wątek z detektywem. Coś z tego musi być.

7/10.
 

Kacperex

KacŚpioszek
Dołączył
26.10.2004
Posty
6508
Elo Zadzior ty stary wyjadaczu
smile.gif

Myślałem, że utonałeś razem z tytanikiem
happy.gif


Co do opowiadania, a raczej szydery z TH to super.
Bardzo dobrze napisane, super kawałek, ciekawe opisy i co się dla mnie liczy najbardziej śmieszne.
Mam nadzieje, że wrócisz z dobrymi opkami tak jak kiedyś.


Buziaczki misiaczki ^^
 

Shadow27

Member
Dołączył
26.10.2005
Posty
354
Heh dołączam się do gratulacji napisania tego opo i sądze , że ciąg dalszy przyniesie ciekawsze sytuacje. Przekleństwa są , ale to nie przeszkadza akurat bo czasami są najlepszą ekspresją naszych myśli
wink.gif
ogólnie opowiadanie bardzo fajne i te elementy walki
laugh.gif


ocena jak na opowiadanie humorystyczno-fabularne
8/10
 

mogget

forumowy obibok
VIP
Dołączył
7.2.2006
Posty
488
Opowiadanie jest wypasione tylko troche za krotkie.Mam nadzieje ze ciag daldzy nastapi aby sie moc posmiac
biggrin.gif
.
Bledow interpunkcijnych nie widzialem a jesli byly to slabo widoczne.


moja ocena to 6(w skali 6/6)
 

cichy

Member
Dołączył
15.5.2005
Posty
749
Na początku wachałem się czytać to opowiadanie bo myślałem, że to kolejne gówno pozbawione smaku i sensu, ale tu widze Autor - Z@dzior i odrazu pomyślałem, że to będzie coś niezłego i nie pomyliłem się
biggrin.gif
Koleś to jest genialne!!! Przy każdym wersie nie moglem wytrzymać ze śmiechu
laugh.gif
, czekałem na coś takiego, nienawidze tego zespółu a tu opowiadanko obnażające tych cholernych transwestytów
laugh.gif
Brawo!!

Moja ocena 11/10! błędów nie dostrzegłem

pzdr
 

Z@dzior

Member
Dołączył
29.1.2005
Posty
412
Fajnie ze sie podobalo. Bałem się że nie trafiłem w wasze poczucie humory, myliłem się i fajnie. Oto dalsza część.




Woda w jeziorze była strasznie zimna, trzech członków zespołu dopłynęło do niewielkiej wysepki po środku. Brzeg był porośnięty gęstą trawą i innymi chaszczami. Bill znalazł kawałek wolnej od krzaczorów przestrzeni i padł ze zmęczenia. Dysząc i sapiąc spojrzał na wychodzących z wody Gustava i Georga.
- Gdzie jest Tom? – spytał Bill.
- Powinien być za nami.... – mówiąc to Gustav obrócił się i stwierdził, że nikogo tam nie ma.
- Chyba został na górze! – oznajmił Geroge.
- No tak, ten pajac nie umie pływać i ma lęk wysokości...
- No i teraz przypłaci to cnotą. – powiedział ze zgrozą Gustav.
- Kiedyś kiedy w Tokio Hotel grałem tylko ja i Tom, podczas promocji naszej pierwszej płyty w Polsce, zaprosili nas do takiego programy TV. „Dla Ciebie wszystko” czy jakoś tak. Tom miał dla mnie przejść po linie zawieszonej pomiędzy budynkami WTC w Nowym Jorku. Nagrodą byłą pełna publiczność podczas koncertu. – zaczął Bill.
- I co? I co? – domagał się dalszej części George.
- Już mówię. Tom jeszcze nie stanął na linie i już zemdlał. Jeszcze nie miał założonej liny asekuracyjnej i by spadł na dół. Gdyby nie instruktor który złapał go w ostatniej chwili. Programu nie pościli w TV.
- A co z koncertem?
- Odbył się, ale bez publiczności, byli tylko nasi rodzice i bili brawo.
- Nigdy o tym nie mówiliście. – oburzył się Gustav.
- Tom się strasznie wstydził, prosił mnie żebym nikomu nie mówił, dawał mi za to swoje kieszonkowe. To był dobry układ nie sądzicie?
- Oo tak, nawet bardzo dobry. – potwierdził George.
- Cicho! Słyszeliście to? – zapytał Bill
- No, słyszeliśmy. Ale co?
W tym momencie trzcina porastająca brzeg zaczęła się ruszać. Długa, zielona łapa wynurzyła się z zarośli, po chwili druga. Wielki zielony łeb i kły wystające z pyska.
- O cholera! – Bill wrzasnął i wstał z ziemi. Całą trójka chłopaków cofnęła się o krok, tak, że po kostki brodzili w wodzie. Dziwaczna bestia stała naprzeciw i przyglądała się trójce grajków. George i Gustav stali ciutkę z tyłu. Bill szedł na pierwszy ogień.
- Chłopaki, i co teraz...?! Chłopaki....?! George?! Gustav?! Gdzie wy.... – Bill obrócił się. Jego dwaj przyjaciele już byli w wodzie i płynęli do drugiego brzegu.
Nie namyślając się długo Bill wbiegł głębiej do wody. Czując opór wody brnął przed siebie nie zważając na nic. Kiedy stracił grunt pod nogami zaczął usilnie machać rękoma, aby jak najdłużej utrzymać się na wodzie. Po kilkunastu śmiałych ruchach był już prawie na drugiej stronie. Sam był zdziwiony, że tak szybko przepłynął ten dystans. Na brzegu stali Gustav i George. (teraz muzyczka z filmu „Szczęki”, proszę). Bill poczuł jak coś owija mu się wokół stopy. Chciał krzyknąć ale zachłysnął się wody.
- Rat.... ! Ratun....! Ratunku!! – wykrzyknął wreszcie. – Gustav i George śmiali się na brzegu ze swojego towarzysza.
Gdy Bill zniknął pod wodą te dwa debila dalej się śmiały. Kiedy zabrakło mu powietrza w płucach zaczął żałować że nie wziął sprzętu do nurkowania, tylko po co mu to było na koncert? Przecież się nie spodziewał, że znajdą się gdzieś w lesie, na jakimś zadupiu. O dziwo uścisk pościł i Bill wynurzył się na powierzchnie. Dotarł do brzegu nie oglądając się, zdyszany wyczołgał się na suchy ląd i odsapnął. Ze zdumieniem zauważył, że w wodzie nikogo nie było. Ten potwór z krzaków został na tamtej wysepce. Ta zagadka pozostanie nierozwiązana.
- No, no Bill takiego speeda to dawno nie widziałem. Tak spir****ałeś że głowa mała. Aż się kurzyło. – zażartował Gustav.
- Ty, ty... gdzie w wodzie się kurzyło ty,,, ty debilu jeden. – poprawił go Bill.
- Przed czym tak uciekałeś?
- No przed tym stworem, a wy to nie lepiej. Zostawiliście mnie!
Z tego całego zamieszania, zapomnieli, że już wieczór się zbliża. Gdzie mają przenocować? Cali zmarznięci, woda miała kilkanaście stopni.
- O cholera! – zawołał George.
- Co znowu?
- Od tej zimnej wody zmniejszył mi się.
- Co ci się znowu zmniejszyło? – burknął Gustav
- No pisior mi się zmniejszył! Zobacz, może tobie też. – Gustav zajrzał do spodni i się przeraził.
- Aaaa! Co on taki mały?! Już niemowlęta mają większe. Jezuśka! Co teraz będzie?! – lamentował Gustav. Bill również zaglądnął ale się w ogóle nie przejął.
- Hej Bill! Jak tam u ciebie?
- Normalnie, zawsze taki był, może nawet urósł trochę. – oznajmił z dumą.
Chłopcy byli tak zajęci męczeniem swoich małych, że nie zauważyli jak zza skały wyszło dwóch ludzi. Wyglądali podobnie do tych na górze i w rękach dzierżyli broń.
- O nie, znowu Indianie! Teraz już nie uciekniemy chłopaki . – powiedział z przerażeniem Bill.
- Bill, skoro masz do nich bliżej to wypnij się pierwszy, nam się nie śpieszy. – zaproponował Gustav.
- Chyba cię po***ało! – Bill stanął na Georgem.
- A wy co za jedni? – odezwał się jeden z nich.
- My.... my zbieramy grzyby. – wyjąkał Gustav.
- Hmm zbieracie grzyby? Co zebraliście do tej pory?
- Mieliśmy pełny kosz....
- Taki duży.... – przerwał mu George.
- Ale wpadł nam do wody i.... i odpłynął, tak odpłynął i teraz zbieramy do ręki.
- Skoro zbieracie grzyby to musicie znać się na nich.
- O tak, tak znamy się, lepszych grzybiarzy nie znajdziesz w całym.... w całych nigdzie indziej. – przytaknął George.
- Świetnie! Zatem możecie nam pomóc. Dzisiaj nazbieraliśmy trochę grzybów i chcemy przyrządzić je sobie na kolacje. W ogóle się na tym nie znamy, może zechcecie nam pomóc. Tu niedaleko mamy chatkę, chodźcie z nami. Ja mam na imię Buster, a to jest Najemnik nr 1.
- Najemnik nr 1?
- No tak matka nie dała mu imienia to sami go nazwaliśmy. Ogólnie u nas jest dużo najemników bez imion, same numerki. – wyjaśnił Buster.
- Spędzimy razem noc. – powiedział Najemnik nr 1.
Cała trójka zgodziła się i udali się do chaty. Szli kilka minut wzdłuż brzegu jeziora, na lewo mieli wysoką skałę. Gdy w końcu przestrzeń między skałą a jeziorem zwiększyła się ujrzeli małą, drewnianą chatkę. Przy wejściu stały dwie ławeczki i palenisko. Na żelaznym stelażu zwisał garnek.
- No jesteśmy chłopaki... czy czym tam jesteście. – powiedział zmieszany Buster. – rozgośćcie się. – po czym dwóch najemników zniknęło w chacie.
- Ktoś z was zna się na grzybach? – zapytał Bill.
- Ja wiem tylko, że muchomor ma kropki. – odpowiedział George.
- Dobrze, że chociaż tyle. To znaczy że wszystkie inne są jadalne. - Z domu wyszedł Najemnik nr 1 z pełnym koszem grzybów.
- No, to wybierzcie te jadalne i obierzcie ze skórki, jak już skończycie to zawołajcie nas. – mówiąc to najemnik wręczył każdemu po małym nożyku i zniknął w chatce.
Przeglądali te grzyby przez następne pół godziny, w między czasie zdążyło się już całkowicie ściemnić. Ogień migotał, rzucając blask na ściany domu.
- Kurde żaden z tych grzybów nie ma kropek. To znaczy że wszystkie są jadalne? – zauważył Bill.
- No na to wygląda. Został mi ostatni grzyb, a wam? – powiedział George.
- Nam tez tylko jeden! – odpowiedzieli chórem.
- Buuster! Juuż! – zawołał Bill. Drzwi otworzyły się niemal natychmiast, jakby czekał cały czas pod drzwiami.
- Dobra, właźcie do domu i przebierzcie się w suche ciuchy, leżą na łóżku. My w tym czasie przyrządzimy gulasz.
Gęsiego weszli do jednopokojowego lokum. Przy ścianie stało jedno łóżko Niewielki stolik z dwoma krzesłami stał pod oknem. Naftowa lampa oświetlała niewielki pokoik.
- Mają jedne łóżko, pedały dwa yhyhyh – zarechotał głupawo George.
- Nie śmiej się chamie, my też przecież śpimy w jednym łóżku, i to we czwórkę. – upomniał go Gustav.
- Bierzcie te łachy i zakładajcie. – każdy wziął po ciuszku z łóżka i nałożył na siebie.
- O cholera, Bill masz wycięte dziury na pośladach!
- Co? Gdzie? Wy też macie. – i rzeczywiście każdy z nich miał owalne dziury na dupie, odsłaniające ich krągłości, a raczej chude tyłki. Wtedy Bill zauważył kogoś za oknem. Po chwili zniknął.
- Chłopaki widziałem kogoś za oknem.
- Co? Jak? Kogo? – wyjąkał George.
- Nie wiem kogo, ale ktoś tam był.
Drzwi wejściowe otworzyły się. Do środka weszli Buster i najemnik. Mieli srogie miny.
- Wyp****alać mi stąd! Nie chcemy was tu widzieć! Buster najadł się grzybów i miał biegunkę!
- Z dziesięć minut kucałem w krzakach, aż mi dupsko zmarzło.
- Hola, hola, nie tak prędko. Wracając z krzaków Buster spojrzał przez okno. Podobno ten w czarnych włosach to nie kobieta! Ma kutasa! Czy to prawda?! - Wszyscy spojrzeli na Billa, który zrobił się cały czerwony.
- Pokazuj dziwolągu co tam masz?
- Tak, pokaż mu! Ściągaj gacie! – wrzasnął Buster.
- Zjebany jesteś jakiś! Niczego wam nie pokażę! Wychodzę! 1, 2, 3 – foch - Chodźcie chłopaki!
Cała trójka wyszła i udała się przed siebie. Weszli na jakieś pola, nie oglądając się za siebie. Dwaj najemnicy wygwizdali za nimi. W końcu gwizdy ucichły, widocznie byli już tak daleko.


Dzień drugi.

Hans szedł ścieżką do wieczora. Rozbił obóz nad brzegiem jeziora. Wystrugał sobie... wędkę i złowił okonia. Rozpalił ognisko i ugotował zupę rybną w menażce. W młodości matka wysłała go na obóz harcerski i od tamtej pory zawsze nosi przy sobie menażkę. W nocy pod jego obóz przyszły dwa wilki. Obawiając się, że nie są szczepione i mają wściekliznę, zastrzelił je. Zostało już mu pół magazynka naboi. Ciała schował do dużego worka foliowego którym normalnie zakrywa się zwłoki. – detektyw zawsze ma przy sobie takie pierdoły. Zakopał martwe zwierzaki i poszedł spać. W nocy obudziły go jakieś gwizdy i wrzaski dobiegające z niedaleka. Nie chciało mu się ruszyć dupy i spał dalej.
Rano udał się dalej, wzdłuż dróżki. Dotarł do małej drewnianej chatki. Przed wejściem stało dwóch mężczyzn w skórach. – Metale jakieś czy co? – pomyślał sobie. Uprzejmie zapytał o czterech nieznajomych. Odpowiedzieli mu, że nie, wczoraj było tu tylko 3 obcych. W nocy pobiegli na pola i ni chuja. Więcej ich nie widzieli. Wskazali drogę do majątku ziemskiego, należącego do mości Onara. Może tam ktoś ich widział. Więcej nie mogli mu pomóc.
Hans udał się we wskazanym kierunku. Szedł drogą i po jakimś czasie skręcił w lewo. Z powodzeniem odczytał drewniany drogowskaz na rozdrożu. W południe doszedł do innego rozwidlenia dróg. Pod drzewem jakiś menel popijał z gwinta jakiś trunek. Jego łachy przypominały Jonnego Deepa z „Piratów z Karaibów. Podszedł bliżej...
 

mogget

forumowy obibok
VIP
Dołączył
7.2.2006
Posty
488
Coz...
Tylko czekac na ciag dalszy tego wysminitego opka
biggrin.gif
.Jak skonczysz ta saga uprzejmie prosilbym o wyslanie mi tego mailem jesli by sie Ci sie chcialo bo pewnie topic predzej czy pozniej usuna
sad.gif
A ja bym chcial sie czasem posmiac z czegos dobrego jak to
biggrin.gif
.
A tak nawiasem mowiac to temat swietny.
 

Roioan

Member
Dołączył
20.7.2005
Posty
424
No i jest kolejna cześć
tongue.gif


Mogę przyznać, że masz talent. Dobrze piszesz, bez błędów. Czekam na ciąg dalszy. A to ocena:

Fabuła 10/10
Błędy 10/10 (czyli zero).
Humor 10/10

Wychodzi: 10/10.

Mogget oni tego nie kasują. Jeśli chcesz przeczytać opo to na dole masz taką funkcje "Z ostatnich 30 dni". Zmieniasz na wszystkie i szukasz.

Pozdro
tongue.gif
 

ozi

Athlete
Weteran
Dołączył
29.8.2004
Posty
1047
O hahaha...! To mnie zabiło stary!! ;D Masa! Takiego chumoru dawno nie czytałem, naprawde zajebiste opo ;] Super teksty, spoko pomysł, a przy okazji bardzo dobrym językiem wszystko napisane.

QUOTE - O cholera! – zawołał George.
- Co znowu?
- Od tej zimnej wody zmniejszył mi się.
- Co ci się znowu zmniejszyło? – burknął Gustav
- No pisior mi się zmniejszył! Zobacz, może tobie też. – Gustav zajrzał do spodni i się przeraził.
- Aaaa! Co on taki mały?! Już niemowlęta mają większe. Jezuśka! Co teraz będzie?! – lamentował Gustav. Bill również zaglądnął ale się w ogóle nie przejął.
- Hej Bill! Jak tam u ciebie?
- Normalnie, zawsze taki był, może nawet urósł trochę. – oznajmił z dumą.

To mnie zniszczyło! xD

Czekam na C.D... ;]
 

Kamexo

New Member
Dołączył
29.10.2005
Posty
10
Ta część jest równie śmieszna, ale było pare błędów ortograficznych i interpunkcyjnych np. : ''Przy ścianie stało jedno łóżko Niewielki stolik z dwoma krzesłami'' (brak przecinka lub kropki, nie wiem o co Ci chodziło), .''Nam tez tylko jeden! - odpowiedzieli chórem''. Może się czepiam, ale błąd nawet taki mały to też błąd. Czekam na następną część
wink.gif


PS. Ciekaw jestem czy Tom uratuje się czy jednak będzie miał zagwarantowane wieczne wizyty u psychoanalityka...
laugh.gif
 

sir frugo

Member
Dołączył
25.2.2006
Posty
105
No! W końcu doczekałem się kolejnej części tego świetnego opowiadania. Ta część jest nawet śmieszniejsza od poprzedniej. Dosyć dużo bluzgów, ale ze względu na temat opowiadania to nawet dobrze
smile.gif


Moja ocena 10/10

Pozdro.
 

halek

Member
Dołączył
1.9.2005
Posty
487
Druga część PRZYNAJMNIEJ tak dobra jak pierwsza, czyli ogólnie super. Jeśli są jakieś błędy to drobne, ale przy ogólnem poziomie opowiadania nie zwraca się na to uwagi. :) :) :) Humor, fabuła, zwroty akcji zasługują na 11/10. Jedyny minus to chyba długość. Fajnie by było gdyby następna część była nieco dłuższa, czyli długość 9/10.

Ocena fragmentu - 9+/10
Ocena całości 10/10 !!!
 

cichy

Member
Dołączył
15.5.2005
Posty
749
Kolejna świetna część tego jakże zajebistego opka ;] Może nie było już tak dużo humoru jak w poprzedniej części, ale opowiadanie mi wcale nie zbrzydło i nadal czytało mi się je bardzo dobrze. Piszesz dobrym językiem, ciekawe opisy miejsc i sytuacji a pozatym wiele humoru :]

Ogółem wszystko wyliczam na 10/10 czekam na c.d tej jajcarskiej historii
tongue.gif
 

EdGaR

Member
Dołączył
3.3.2005
Posty
853
Dopiero teraz przeczytałem to opowiadanie i bardzo mi się podoba
biggrin.gif

Też nie lubię Tokio zHotel, a humor w twoim opowiadaniu jest naprawdę niezły (ehhh pamiętam tamto opo twoje, ze komandosi przenieśli się do świata gothica
biggrin.gif
). Błędów nie wyłowiłem, treść super.
Czyli jedyna możliwa nota to 8/10
biggrin.gif


Pozdrawiam
 
Do góry Bottom