Ona

Autor

New Member
Dołączył
25.7.2005
Posty
11
Znajdowali się w ciemnym pomieszczeniu, w którym jedynym meblem był stół, z niezliczoną ilością szklanych butelek, probówek i innego alchemicznego cholerstwa.
Xiros w amoku spojrzał na człowieka stojącego przed nim. Mężczyzna ubrany był w wytworną szatę, wszystko wskazywało na to, że jest magiem.
-Co...- wychrypiał Xiros- co... jej... zrobiłeś...
-Jej?- zapytał mężczyzna tak spokojnie, jakby gawędzili przy piwie- Której „jej”? Z tego co wiem...
-Zamknij się!
Xiros zachwiał się i runął na podłogę. Posadzka była zimna i dziwnie wilgotna. Przez chwilę nie mógł złapać oddechu. Poczuł, że wnętrzności mają problem z utrzymaniem się na właściwym miejscu. Po chwili krew cieknąca z poszarpanego tułowia dotarła do jego twarzy. Xiros poczuł okropny smród, jad zaczął działać. Mimo woli zaczął się miotać po podłodze w nagłym ataku jego układu nerwowego.
-O tak, kheneriusy mają to do siebie, że potrafią bardzo boleśnie uśmiercać...
-Gdzie... o-ona... j-jest...- każde kolejne słowo sprawiało, że Xiros słabł coraz bardziej.
-Nie musisz wiedzieć. Umrzesz wkrótce.
Ale nie umarł...

***

Wchodząc do karczmy zorientował się, że wszyscy na niego patrzą. Ci co byli najbliżej drzwi już zdążyli wyjść. W budynku pozostało kilka osób, w zasadzie samych mężczyzn, ale nigdy nie wiadomo. Xiros przeszedł obok skulonego ze strachu karczmarza i ruszył po schodach na górę. Zabrał z pokoju siodło i wyszedł, a raczej próbował bo w drzwiach stanęło dwóch mężczyzn, którzy z pewnością nie byli nastawieni pokojowo. Jeden z nich miał za pasem nóż, jej nóż.
Xiros bez namysłu rzucił w nich krzesłem i chwycił miecz. Po chwili, potrzebnej napastnikom na odrzucenie krzesła i wskoczenie do pokoju Xiros natarł na jednego, ale ten sparował jego cięcie i odpowiedział tym samym. Xiros uskoczył i z półobrotu, na odlew ciął tego, który stał za nim. Zginął na miejscu.
-Skąd masz nóż?- powiedział Xiros przystawiając ostrze do podbrzusza przeciwnika.
-Ja... nie wiem- odparł tamten dysząc ze strachu i zdenerwowania- Leżał... tam... Koło bramy... na południe...
-Widziałeś coś?
-Ja... ty... khenerius... ty... żyjesz... nic...
-Nie o mnie się pytam. O nią.
-Nie... Ty... nic... ty...-napastnik wyglądał jakby zobaczył ducha. W pewnym sensie był usprawiedliwiony- Jak?
-Też chciałbym wiedzieć, nic nie pamiętam-odpowiedział Xiros zabierając nóż.
Napastnik uciekł zostawiając go samego. Xiros rzeczywiście nic nie pamiętał. Tylko tyle, że stracił przytomność leżąc na zimnej i wilgotnej posadzce...
Wyskoczył przez okno na dach przybudówki, w której znajdował się Earnqhius. Koń był ostatnio w złym stanie, wynędzniały i słaby. Wszystko przez tych cholernych magów- pomyślał, spoglądając na czarne chmury ciągnące się po nieboskłonie od czasu bitwy pod Aten’chan. Wyjechał z miasta i ruszył na południe...
 

Jedi

Caporegime
VIP
Dołączył
21.7.2005
Posty
1605
QUOTE Zabrał z pokoju siodło i wyszedł, a raczej próbował bo w drzwiach stanęło dwóch mężczyzn, którzy z pewnością nie byli nastawieni pokojowo

nieźle się uchichrałem czytając to zdanie, opo powiem nie jest za dobre, nie ma w nim dobrze opisanej akcji, ciach ciach i po sprawie... nie widziałem też sensownej treści, i było strasznie noodno. Po za tym jest o wiele za krótkie, daje 4/10, to i tak dużo, napisz coś lepszego to może i skomentuje lepiej, a tymczasem daje tyle na ile opowiadanko sasługuje, czyli tak jak powyżej...



Pozdro
 

saviol

Member
Dołączył
21.1.2006
Posty
78
narazie to mi się tylko teksty podobają, fabuła taka sobie nic rewelacyjnego, ale z jakiegoś powodu mi się trochę spodobało dlatego daje 5/10 i napisz dalszą cześć
smile.gif
 
Do góry Bottom