Czytacie to z własnej nieprzymuszonej woli... zawiera opowiadanie treści erotyczne... a wiec jak ktos ma 13 lat, przeczyta i uwaza ze jest za mocne to niech jeszcze z 3-4 latka podrosnie a wtedy mu sie spodoba
"Odzyskana Niewinność"
Stała tam, z rekami skrzyżowanymi ciasno na jedrnych piersiach, a wzrokiem wszechobecnym na kazdym zakamarku pomieszczenia. Dokoła pachnialo od męskiego potu zmieszanego z egzotycznymi i mocnymi pefumami które wielu przyprawiało o mdłosci. Obszerny pokoj był lekko oświetlony, czerwonym swiatłem pochodzącym z karnisza okrywającego palące się swiece, co dawało wszystkiemu atmosfere intymności i porządania. Dokoła kręciło się jeszcze kilka kobiet, wszytkie ubrane w schludne i szykone stroje, a walory ich ciał były interesujące dla każdego kto je widział. Najpiękniejsze z pięknych, tak je nazywano, mimo to nie cieszyły się one same z tego komplementu, miał on zbyt wielką cene. Miejsce w którym pracowały zwano "Czerwoną Latarnią" ale większość społecznosci miasta nadawała mu proste miano - burdelu.
Nadja była wśrod wszystkich dziewczyn najlepsza: piękna na zabój, uwodzicielska jak nikt i gorąca niczym płomienie. Wszyscy klienici zbierali całymi tygodniami, żeby spędzić z nią jedną noc, która według nich bedzie niezapomniana. I tak wszystkie napalone szmowiny trafiały do tej dumnej, acz w głebi delikatnej kobiety i wykorzystywali ją boleśnie dla niej zarówno fizycznie jak i psyhicznie. Uważali ją za zwykłą dziwke która ma spełnić ich wszystkie wygórowane zachcianki, nienawidzila tego co z nia robia, lecz życie nie pozostawiło jej wyboru. Bromor był prawie jej panem, a ona jego niewolnica, długi w jakie się wplotła nie pozwalały Nadji żyć normalnie, więc musiała jakoś zarobić pieniądze w tych trudnych czasach. Tak mijał dla niej dzień za dniem, potem nadjechali paladynii i wydawało jej się, że może oni zrobią porządek z tym szemranym interesem. Ale mijały tygodnie, a paladynii i powołana przez nich liczna straż miejska nie robiła nic ze handlem zakaznym zielem, licznymi kradzieżami czy bijatykami. I tak w wiecznej monotonii i codziennych upokorzeniach toczyło się jej życie. Nie liczyła już, iż coś się zmieni, że zdarzy się jakiś cud, który wszystko zmieni, to była cena za jej wcześniejszą głupote. Ale nawet człowiek traktowany jak ścierwo miał prawo do szcześcia i to miało się zdarzyć tego dnia.
Do "Czerwonej Latarni" właśnie wszedł wyprostowany i postawny człowiek o dziwnie szlachetnej twarzy, tak różnej od twarzy społecznośći portowej. Spojrzała na niego z pogardą jak na każdego meżczyzne który tam wchodził, a jej oczy przewracały się z obrzydzenia na myśl o tym co znowu ją czeka. Meżczyna podszedł do Bromora i uciął sobie z nim krótką pogawędke, który przyjął garść monet i wskazał na nią palcem, szepcąc coś klijentowi do ucha. Dziwny przybysz był ubrany w skórzaną i troche brudną od błota zbroje,a na plecach miał przewieszony duży i troche wyszczerbiony miecz, oraz długi łuk, wraz z kołczanem strzał. Podszedł do niej i ujął jej dłoń w swoją, schylił się i pocałował jej wierzch, jednoczeście kłaniając się. Nadja patrzyła na niego zmieszana. Nigdy jeszcze odkąd zaczeła pracować w tym śmierdzącym burdelu, nikt nie przywitał się z nią z takim szacunkiem i równą delikatnościa.
- Mogę panią prosić - zapytał miłym głosem i wysunął ręke, najwidoczniej chcąc by ona dała swoją. Nie wiedziała co ma powiedzieć, a więc pozwoliła tak się prowadzić na piętro, gdzie kobiecie wydawało się iż to całe przyjemne powitanie się skończy. Weszli razem do pokoju, wtedy on zamknął drzwi, odwrócił się od niej i zaczał zdejmować z siebie cały sprzęt. Gdy już broń i pancerz leżały na stole zwrócił się w jej strone i zastał ją już nagą. Zaraz się na mnie rzuci i znowu kolejny zafajdany facet mnie upokorzy, powiedziała sobie w duchu Nadja. Lecz on stał i patrzył na nią tak jak rzeźbiarz zachwyca się swoim świeżo co wykonanym dziełem, w jego wzroku zamiast dzikiego pożądania zobaczyła poszanowanie dla jej piękna i niezmierną delikatność.
- Jesteś nader piękna ma pani - wyszeptał cicho mimo to ona to usłyszała - nie wiem czy byłbym ciebie godzien
Nie umiała określić tego co wtedy czuła, w jednej chwili czuła się w pełni dowartościowana i pełna szczęscia, iż ktoś dostrzegł w niej wreszcie kobiete, a nie zwykła ladacznice. Postanowiła więc poczekać na to co zrobi On, i stali tak naprzeciwko siebie kilka minut wzajemnie lustrując własne ciała i dusze. Nagle meżczyzna wypowiedział słowa które chciała jak najbardziej od niego usłyszeć - Może najpierw porozmawiamy pani - spojrzał na nią spokojnie i usiadł na łóżku zachęcając zeby uczyniła to samo.
- Po pierwsze - odezwała się wreszcie kobieta - mów mi Nadja
- Jak sobie życzysz... Nadju - uśmiechnęła się do niego dziękując tym mu za okazywany dla niej szacunek. Po raz pierwszy wierzyła, że jego słowa to nie jest tylko jakaś słodka gra, która miałaby się przerodzić w kolejny koszmarny wieczór. Usiadła obok niego, spojrzała przybyszowi po raz kolejny w oczy i nadal ,mimo tego że nie miała na sobie nic, nie widziała w jego wzroku ani krztyny chorego porządania. Zaczeli rozmaiwać, o rożnych rzeczach - od poważnych, takie jak wojna z orkami, do lekkich i całkiem przyjemny, czyli usłyszane plotki bądź jakieś śmieszne wydarzenie. Co chwile On żartował sobie ze wszystkiego, wywołując cały czas jej głeboki uśmiech lub śmiech, a czas wtedy płynął dla nich szybko i czuli się nawzajem szcześliwi wzajemną obecności. I to wtedy to własnie ona pierwsza poczuła do mężczyzny namietność a nie przeciwnie, czuła że jeśli nie bedzie się z tym nieznajomym kochać to znowu coś straci w swoim życiu.
- Jak widzisz to całe miasto portowe schodzi na psy jak... - zaczał mówic ale przerwała mu zaciskając swoje usta na jego w namietnym pocałunku. Nie probował się stawiać, więc odwzajemnił jej porządanie, ale nie próbował jej w żaden sposób wykorzystać i tylko dawał jej pełną wolną wole. Coraz bardziej ich dusze ropalało wzajemne pragnienie, a całowali się się coraz czulej. Objął ją delikatnie ramionami, ona pozwoliła się powoli przechylić do pozycji leżącej, acz ich usta nie oderwały się od siebie przez ten czas ani na chwile. Jezyki obojga wiły się się siebie śłizgając, jakby walczyły niczym dwa weże mocujące się ze soba z których żaden nie mogł wygrać. Głaskał lekko jej plecy wywołując w ten sposób w całym ciele Nadji dreszcz podniecenia. Dawała się ponieść rozkoszy w pełni, z nim nie miała żadnych oporów, chciała by tak wspaniała chwila trwała wiecznie. Targała swoim gładkimi palcami jego włosy, czasmi przygryzając lekko jego warge, co wydawało się żadnemu z nich nie przeszkadzać, a nawet nadawało im jeszcze wiekszej przyjemności. Jego ustach oderwały się od jej aksamitnych warg i zaczeły zjedżać w doł, pieszcząc po drodze jej szyje delikatnymi muśnieńciami. Zaczął namietnie całować jej piersi, rece jeździły po jej włosach zadając jej przyjemność jakiej jeszcze nigdy nie doświadczyła, a o jakiej marzyła przez całe życie spedzone na ziemskim padole. Jej rece spoczeły na ramionach meżczyzny, usta miała otwarte w niemym krzyku ekstazy, czuła jego dotyk na całym swoim ciele, nawet ich nogi były skrzyżowane ze sobą i ocierały się o siebie. Zdjeła z niego koszule, gdy on zajmował się wprawieniem jej brzucha w gęsią skórke.
Nagle sporzał na nią, jedno spotkanie ich wzroków i oboje wiedzieli czego chcą nawzajem. Zdjeła mu spodnie, wtedy on położył się płasko na łożku, a ona ukleknęła powoli na w jego pasie. Nie przypominała kiedy ostatnio tak bardzo chciała z kimś się kochać, kiedy ostatnio spotkała kogoś tak wrażliwegoi pełnego delikatności. Tym razem nie miała zachamować i oporów, więc gdy znalazł się w niej, chciała to tylko kontynuować w nieskończoność. Jego rece leżału na biodrach Nadji gdy tej ciało poruszało się rytmicznie w dól i w góre, a jej dłonie opierała na nagim torsie meżczyzny. Trwali tak razem w rytmicznym uścisku ciał przez jeszcze wiele minut, oboje pragneli by to trwało w niezmąconej nieskończoności, lecz nawet takie marzenia nie były w stanie zaprzeczyć ludzkiej wytrzymałości ciała. Gdy granice wytrzymałości zmysłów kobiety zostały przekroczone, a jej usta już miały otworzyć się w wrzasku orgazmu, znowu spojrzała na jego błyszczące oczy i miły uśmiech. Postanowiła że ten meżczyzna jest godzien usłyszeć jej krzyk rozkoszy, więc uwolniła z gardła głosny okrzyk i zemdlała, upadając wiotko na jego pierś.
***
Gdy obudziła się do pokoju przez przykryte jedwabną, czerwoną zasłonką światło słońca, które lizało jej twarz swoimi promykami, jakby chciało ją całą mieć dla siebie. Przypomniała sobie noc i nagle zdała sobie sprawe że jej głowa leży na kolanach nieznajomego przybysza, a jego dłonie głaszczą jej długie włosy, co jakis czas owijajac sobie ktorys z nich wokoł palca. Miał już na sobie ubranie, mimo to jego zbroja i broń leżała tak jak ją zostawił przed pamiętną nocą, ułożona w kupkę, lecz zawsze gotowa by ją natychmiastowo zabrać. Nadja podniosł głowe i usniosła się, siadając na łożku tak by być jak najbliżej Jego i objeła go swoimi wątłymi rękami za ramie, wtulając się w nie.
- Nie odchodź - powiedziała, a z jej oczu popłynała łza, gdy zdała sobie iż niedługo bedzie musiał ją opuścić
- Musze - uśmiechnął i wstając otarł jej łze z policzka pocałunkiem - poradzisz sobie beze mnie
Chciała mu powiedzieć tak wiele, że nie może tu już wytrzymać, że chce iść z nim, żeby ją uwolnił, ale zdała sobie sprawe, iż nie da to żadanego skutku więc zamilkła i patrzyła się w niego jak zakłada na siebie pancerz, a przez plecy przwiesza łuk i miecz. Podszedł do niej całując ją po raz ostatni i skierował się do wyjścia. Otworzył drzwi, stanął w progu i powiedział na zakończenie - Wróce
To jedno słowo wywołało uśmiech na jej twarzy i radość w sercu. Skoro on tak mówi to ona mu wierzyła... i bedzie czekała...
No i jak moji drodzy... podobało się ?
"Odzyskana Niewinność"
Stała tam, z rekami skrzyżowanymi ciasno na jedrnych piersiach, a wzrokiem wszechobecnym na kazdym zakamarku pomieszczenia. Dokoła pachnialo od męskiego potu zmieszanego z egzotycznymi i mocnymi pefumami które wielu przyprawiało o mdłosci. Obszerny pokoj był lekko oświetlony, czerwonym swiatłem pochodzącym z karnisza okrywającego palące się swiece, co dawało wszystkiemu atmosfere intymności i porządania. Dokoła kręciło się jeszcze kilka kobiet, wszytkie ubrane w schludne i szykone stroje, a walory ich ciał były interesujące dla każdego kto je widział. Najpiękniejsze z pięknych, tak je nazywano, mimo to nie cieszyły się one same z tego komplementu, miał on zbyt wielką cene. Miejsce w którym pracowały zwano "Czerwoną Latarnią" ale większość społecznosci miasta nadawała mu proste miano - burdelu.
Nadja była wśrod wszystkich dziewczyn najlepsza: piękna na zabój, uwodzicielska jak nikt i gorąca niczym płomienie. Wszyscy klienici zbierali całymi tygodniami, żeby spędzić z nią jedną noc, która według nich bedzie niezapomniana. I tak wszystkie napalone szmowiny trafiały do tej dumnej, acz w głebi delikatnej kobiety i wykorzystywali ją boleśnie dla niej zarówno fizycznie jak i psyhicznie. Uważali ją za zwykłą dziwke która ma spełnić ich wszystkie wygórowane zachcianki, nienawidzila tego co z nia robia, lecz życie nie pozostawiło jej wyboru. Bromor był prawie jej panem, a ona jego niewolnica, długi w jakie się wplotła nie pozwalały Nadji żyć normalnie, więc musiała jakoś zarobić pieniądze w tych trudnych czasach. Tak mijał dla niej dzień za dniem, potem nadjechali paladynii i wydawało jej się, że może oni zrobią porządek z tym szemranym interesem. Ale mijały tygodnie, a paladynii i powołana przez nich liczna straż miejska nie robiła nic ze handlem zakaznym zielem, licznymi kradzieżami czy bijatykami. I tak w wiecznej monotonii i codziennych upokorzeniach toczyło się jej życie. Nie liczyła już, iż coś się zmieni, że zdarzy się jakiś cud, który wszystko zmieni, to była cena za jej wcześniejszą głupote. Ale nawet człowiek traktowany jak ścierwo miał prawo do szcześcia i to miało się zdarzyć tego dnia.
Do "Czerwonej Latarni" właśnie wszedł wyprostowany i postawny człowiek o dziwnie szlachetnej twarzy, tak różnej od twarzy społecznośći portowej. Spojrzała na niego z pogardą jak na każdego meżczyzne który tam wchodził, a jej oczy przewracały się z obrzydzenia na myśl o tym co znowu ją czeka. Meżczyna podszedł do Bromora i uciął sobie z nim krótką pogawędke, który przyjął garść monet i wskazał na nią palcem, szepcąc coś klijentowi do ucha. Dziwny przybysz był ubrany w skórzaną i troche brudną od błota zbroje,a na plecach miał przewieszony duży i troche wyszczerbiony miecz, oraz długi łuk, wraz z kołczanem strzał. Podszedł do niej i ujął jej dłoń w swoją, schylił się i pocałował jej wierzch, jednoczeście kłaniając się. Nadja patrzyła na niego zmieszana. Nigdy jeszcze odkąd zaczeła pracować w tym śmierdzącym burdelu, nikt nie przywitał się z nią z takim szacunkiem i równą delikatnościa.
- Mogę panią prosić - zapytał miłym głosem i wysunął ręke, najwidoczniej chcąc by ona dała swoją. Nie wiedziała co ma powiedzieć, a więc pozwoliła tak się prowadzić na piętro, gdzie kobiecie wydawało się iż to całe przyjemne powitanie się skończy. Weszli razem do pokoju, wtedy on zamknął drzwi, odwrócił się od niej i zaczał zdejmować z siebie cały sprzęt. Gdy już broń i pancerz leżały na stole zwrócił się w jej strone i zastał ją już nagą. Zaraz się na mnie rzuci i znowu kolejny zafajdany facet mnie upokorzy, powiedziała sobie w duchu Nadja. Lecz on stał i patrzył na nią tak jak rzeźbiarz zachwyca się swoim świeżo co wykonanym dziełem, w jego wzroku zamiast dzikiego pożądania zobaczyła poszanowanie dla jej piękna i niezmierną delikatność.
- Jesteś nader piękna ma pani - wyszeptał cicho mimo to ona to usłyszała - nie wiem czy byłbym ciebie godzien
Nie umiała określić tego co wtedy czuła, w jednej chwili czuła się w pełni dowartościowana i pełna szczęscia, iż ktoś dostrzegł w niej wreszcie kobiete, a nie zwykła ladacznice. Postanowiła więc poczekać na to co zrobi On, i stali tak naprzeciwko siebie kilka minut wzajemnie lustrując własne ciała i dusze. Nagle meżczyzna wypowiedział słowa które chciała jak najbardziej od niego usłyszeć - Może najpierw porozmawiamy pani - spojrzał na nią spokojnie i usiadł na łóżku zachęcając zeby uczyniła to samo.
- Po pierwsze - odezwała się wreszcie kobieta - mów mi Nadja
- Jak sobie życzysz... Nadju - uśmiechnęła się do niego dziękując tym mu za okazywany dla niej szacunek. Po raz pierwszy wierzyła, że jego słowa to nie jest tylko jakaś słodka gra, która miałaby się przerodzić w kolejny koszmarny wieczór. Usiadła obok niego, spojrzała przybyszowi po raz kolejny w oczy i nadal ,mimo tego że nie miała na sobie nic, nie widziała w jego wzroku ani krztyny chorego porządania. Zaczeli rozmaiwać, o rożnych rzeczach - od poważnych, takie jak wojna z orkami, do lekkich i całkiem przyjemny, czyli usłyszane plotki bądź jakieś śmieszne wydarzenie. Co chwile On żartował sobie ze wszystkiego, wywołując cały czas jej głeboki uśmiech lub śmiech, a czas wtedy płynął dla nich szybko i czuli się nawzajem szcześliwi wzajemną obecności. I to wtedy to własnie ona pierwsza poczuła do mężczyzny namietność a nie przeciwnie, czuła że jeśli nie bedzie się z tym nieznajomym kochać to znowu coś straci w swoim życiu.
- Jak widzisz to całe miasto portowe schodzi na psy jak... - zaczał mówic ale przerwała mu zaciskając swoje usta na jego w namietnym pocałunku. Nie probował się stawiać, więc odwzajemnił jej porządanie, ale nie próbował jej w żaden sposób wykorzystać i tylko dawał jej pełną wolną wole. Coraz bardziej ich dusze ropalało wzajemne pragnienie, a całowali się się coraz czulej. Objął ją delikatnie ramionami, ona pozwoliła się powoli przechylić do pozycji leżącej, acz ich usta nie oderwały się od siebie przez ten czas ani na chwile. Jezyki obojga wiły się się siebie śłizgając, jakby walczyły niczym dwa weże mocujące się ze soba z których żaden nie mogł wygrać. Głaskał lekko jej plecy wywołując w ten sposób w całym ciele Nadji dreszcz podniecenia. Dawała się ponieść rozkoszy w pełni, z nim nie miała żadnych oporów, chciała by tak wspaniała chwila trwała wiecznie. Targała swoim gładkimi palcami jego włosy, czasmi przygryzając lekko jego warge, co wydawało się żadnemu z nich nie przeszkadzać, a nawet nadawało im jeszcze wiekszej przyjemności. Jego ustach oderwały się od jej aksamitnych warg i zaczeły zjedżać w doł, pieszcząc po drodze jej szyje delikatnymi muśnieńciami. Zaczął namietnie całować jej piersi, rece jeździły po jej włosach zadając jej przyjemność jakiej jeszcze nigdy nie doświadczyła, a o jakiej marzyła przez całe życie spedzone na ziemskim padole. Jej rece spoczeły na ramionach meżczyzny, usta miała otwarte w niemym krzyku ekstazy, czuła jego dotyk na całym swoim ciele, nawet ich nogi były skrzyżowane ze sobą i ocierały się o siebie. Zdjeła z niego koszule, gdy on zajmował się wprawieniem jej brzucha w gęsią skórke.
Nagle sporzał na nią, jedno spotkanie ich wzroków i oboje wiedzieli czego chcą nawzajem. Zdjeła mu spodnie, wtedy on położył się płasko na łożku, a ona ukleknęła powoli na w jego pasie. Nie przypominała kiedy ostatnio tak bardzo chciała z kimś się kochać, kiedy ostatnio spotkała kogoś tak wrażliwegoi pełnego delikatności. Tym razem nie miała zachamować i oporów, więc gdy znalazł się w niej, chciała to tylko kontynuować w nieskończoność. Jego rece leżału na biodrach Nadji gdy tej ciało poruszało się rytmicznie w dól i w góre, a jej dłonie opierała na nagim torsie meżczyzny. Trwali tak razem w rytmicznym uścisku ciał przez jeszcze wiele minut, oboje pragneli by to trwało w niezmąconej nieskończoności, lecz nawet takie marzenia nie były w stanie zaprzeczyć ludzkiej wytrzymałości ciała. Gdy granice wytrzymałości zmysłów kobiety zostały przekroczone, a jej usta już miały otworzyć się w wrzasku orgazmu, znowu spojrzała na jego błyszczące oczy i miły uśmiech. Postanowiła że ten meżczyzna jest godzien usłyszeć jej krzyk rozkoszy, więc uwolniła z gardła głosny okrzyk i zemdlała, upadając wiotko na jego pierś.
***
Gdy obudziła się do pokoju przez przykryte jedwabną, czerwoną zasłonką światło słońca, które lizało jej twarz swoimi promykami, jakby chciało ją całą mieć dla siebie. Przypomniała sobie noc i nagle zdała sobie sprawe że jej głowa leży na kolanach nieznajomego przybysza, a jego dłonie głaszczą jej długie włosy, co jakis czas owijajac sobie ktorys z nich wokoł palca. Miał już na sobie ubranie, mimo to jego zbroja i broń leżała tak jak ją zostawił przed pamiętną nocą, ułożona w kupkę, lecz zawsze gotowa by ją natychmiastowo zabrać. Nadja podniosł głowe i usniosła się, siadając na łożku tak by być jak najbliżej Jego i objeła go swoimi wątłymi rękami za ramie, wtulając się w nie.
- Nie odchodź - powiedziała, a z jej oczu popłynała łza, gdy zdała sobie iż niedługo bedzie musiał ją opuścić
- Musze - uśmiechnął i wstając otarł jej łze z policzka pocałunkiem - poradzisz sobie beze mnie
Chciała mu powiedzieć tak wiele, że nie może tu już wytrzymać, że chce iść z nim, żeby ją uwolnił, ale zdała sobie sprawe, iż nie da to żadanego skutku więc zamilkła i patrzyła się w niego jak zakłada na siebie pancerz, a przez plecy przwiesza łuk i miecz. Podszedł do niej całując ją po raz ostatni i skierował się do wyjścia. Otworzył drzwi, stanął w progu i powiedział na zakończenie - Wróce
To jedno słowo wywołało uśmiech na jej twarzy i radość w sercu. Skoro on tak mówi to ona mu wierzyła... i bedzie czekała...
No i jak moji drodzy... podobało się ?