Nauczyciele Jezykow Obcych W Szkołach Publicznych.

Jaki jest poziom nauczania jezykow obcych?


  • Total voters
    0
Status
Zamknięty.

Tiops

Member
Dołączył
5.7.2005
Posty
104
Jak oceniacie poziom uczenia jezykow obcych w szkołach publicznych.
Dla mnie jest to po prostu żenada. Na jednej lekcji uczą kilku słówek, których sie juz na nastepnej nie pamieta. Nijak ma sie ten sposob do prywatnych szkół jezykowych. Co o tym sądzicie. W końcu w szkołach jezykowych ucza cie całego jezyka w niecałe 6 miesiecy!

Dobra, chyba wystarczy tych wypowiedzi, zamykam. - Oz.
 

Wilko

New Member
Dołączył
30.12.2005
Posty
25
W tym muszę ci przyznać rację.W mojej szkole na jednej lekcji uczę się tylko parę słówek i ewentualnie zdanek, na następnej lekcji nic z tego nie pamiętam.Moim zdaniem w niektóryck szkołach poziom nauczania języków obcych jest poprostu banalny.
sad.gif
 

Dark Shadows

Active Member
Dołączył
21.10.2005
Posty
1349
Czasami poziom nauczania języka w szkołach publicznych jest tak niski, że cała klasa olewa go zgodnie. Pamiętam, że całą podstawówkę użerałem się z okropnym nauczycielem, który naprawdę poza słówkami nie widział nic innego. Nawet sprawdziany składały się ze słówek. To jest po prostu żenada i ktoś powinien coś z tym zrobić nim uczniowie się zniechęcą i przestaną się uczyć języka. Teraz mam nauczyciela od języka, za którego mogę być naprawdę wdzięczny. Kobieta zna się na angielskim jak mało, kto. Mieszkała w Anglii, przygotowuje książki i zrobiła nawet z pewnym wydawnictwem słownik. Uczy nas jak profesjonalista. Ale może to wynika z tego ze mam językową profil w klasie.

Ogólnie uważam, że nauczyciele powinni inaczej uczyć języka i coś z tym zrobić.

Pozdrawiam.
 

Yezo

Active Member
Dołączył
19.10.2004
Posty
1604
U mnie to samo tragedia. Jak psozedłem do liceum to zdałem sobie sprawe że nic nie umiem i jade teraz na dopach...Tak amcie racje nauczyciele sa poprostu kiepscy, albo maja tak kiepskie programy nauczania...wszystko jedno myśle ze powinno sie to zmienic, im szybciej tym lepiej, bo w dzisiejszych czasach bez języka daleko się nie zajdzie.
 

Gelo

Member
Dołączył
22.12.2005
Posty
99
u mnie tak jak u wszystkich jest tragedia. Ale w moim przypadku to nie jest wina nauczyciela tylko mojej klasy, która go sobie totalnie olewa
dry.gif
. Cała lekcja kończy się na trzech pierwszych ławkach, a reszta robi co chce. Całe szczęście, że mam korki, bo gdyby nie to byłbym kompletnie zielony.
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Tradycyjnie w szkołach uczą samych głupot i niepotrzebnych rzeczy. Nie dość, że niby jestem klasa językowa, to jakieś cuda się u nas dzieją. Na niemcu bzdety robimy, jakieś teksty czytamy, uczymy się słówek itp. A angielski to już masakra. Zmieniał mi się nauczycielka i jest jazda
dry.gif
Baba siedzi w jednej jednostce tematycznej i myśli, że świeci....Na szczęście nie mam z językami problemów.
Co do prywatnych lekcji: są o wiele bardziej kształcące niż te w szkole. Płacisz - wymagasz. Skończyłam prywatną szkołę językową - specjalizacja j. niemiecki i nawet nie musze się na lekcji wysilać (a żeby coś nowego na nich było to matko...w życiu). Poza tym, same książki są drogie - moje kosztowały prawie 150 zł. A o programach nauczania nie wspomne
dry.gif

I inna sprawa. W szkołach uczymy się pięknej angielszczyzny/niemczyzny/czego tam chcecie. A w realu? Podejdzie do ciebie rodowity Niemiec, zapyta dialektem czy mową potoczną (slangiem) a ty ups..Nie rozumiesz.
Ostatnio przychodzi do mnie sąsiadka i prosi, abym nauczyła jej 9-letniego syna alfabetu po ang. bo "pani się zapomniało podać treści i mają sobie sami znaleźć". Żałosne...

Au revoir 2005

See ya in 2006
 

EdGaR

Member
Dołączył
3.3.2005
Posty
853
Taaaa i dlatego w podstawówce i gimnazjum chodziłem do szkół prywatnych, żeby się czegoś nauczyć, bo jak rozmawiałem z kolegami po treningu to oni mają 10 przedmiotów, a ja dla porownania mam 16 oni mają po 6 lekcji dziennie a ja po 7/8, oni mają 3 godziny angielskiego i 2 niemca ja mam przez cały tydzień i to jest takjakby porównanie, a i tak jestem znacznie lepszy w angliku od osób, które uczęszczają na prywatne lekcje
biggrin.gif


Pozdrawiam w ostatnim dniu roku
wink.gif
 
G

Gray_Fox

Guest
Yo! To jest żałosne czego oni uczą a raczej JAK uczą. Ostatnio nejaki program "Super Wizjer" czy coś takiego
biggrin.gif
właśnie dowiedział się jak to jest naprawde. Okazało sie że, jak zadzwonili do Ministerstwa Edukacji Narodowej i dizału od obcych języków to tak :

- Hello!(SW)
- Witam, prosze mówić po polsku! (babka od tego działu)

Wiadome jest że powiina znać min 2 języki (chyba) a tu wogóle nawet po anigelsku nic nie powiedziała. To czego uczą w szkole np u mnie jeszcze jako tako idzie, choć jest ciężko. Ale u innych? Buhehhe
tongue.gif
No coment.
Tyle.
 

mroowka

New Member
Dołączył
22.6.2005
Posty
25
U mnie nie jest inaczej. Jak na mnie te książki i to co robimy na lekcjach jest banalne. Kiedyś przyszłam do szkoły i pisaliśmy pracę klasową a mnie przez 2 tygodnie nie było w szkole i prawdopodobnie mam 6. tam nawet nie ma się do czego uczyć
biggrin.gif
Nasza pani raczej sie chyba nie przykłada za bardzo. W zeszłym roku połowę lekcji gadaliśmy. Pani na angielskim nam opowiadała co jest w żołądku
biggrin.gif
:D A ostatnio robiłam sobie ćwiczenia z matury i tam to można było dopiero pomyśleć
tongue.gif
A w szkole mamy marny poziom, gdy mnie nie było klasa zapisała w zeszycie przez całe 2 tygodnie <wychodzi 6 lekcji> co oznacza słówko find out. wiec tak to wygląda. POzdro
smile.gif
 
Dołączył
5.10.2005
Posty
264
Ja ucze się 6 lat anglika. I co? Prawie nic nie umiem. Teraz w gim. jest całkiem inaczej. Widać, że całkiem inaczej są prowadzone lekcje i więcej sie z nich wynosi. Jak byłem w 5 albo 4 klasie to mnie uczył taki facet co cały czas gadał co on robił jak był w ameryce. W następnej klasie baba nie chciała nam uwierzyć jak jej mówiliśmy, że nic nie umiemy i robiła dalsze i trudniejsze tematy. Wiecie jak to bezsensu sie uczy trudnych rzeczy jak sie nie zna podstaw. Dobrze, że to już minęło i mam dobrą nauczycielke.
 

Kan

Member
Dołączył
5.1.2005
Posty
786
Niektórych tu wypowiedzi do końca nie pojmuje. "Były słówka na ostatniej lekcji a ja ich teraz nie pamiętam"........ a nie pomyślałeś że ich trzeba się samemu nauczyć?
Nie powiem aby poziom nauczania w szkole był kompletnie do bani ale nie jest też rewelacyjny. Jakby tak się bardziej przyjrzeć to cały system nauczania w tym kraju to jedna wielka lipa (przestarzała do tego). Jeśli chodzi o Angielski to w każdej szkole w jakiej byłem poziom nauczała był.... powiedzmy średni. Przynajmniej coś z tego wyciągnąłem i jako tako mógłbym się jeszcze dogadać. Ale należałoby wspomnieć o tym że zanim jeszcze zacząłem naukę Angielskiego to miałem juz spory zasób słówek, więc nie musiałem się w tej kwestii zbytnio przykładać. Co innego jeśli chodzi o Nieniecki. Nauka w gimnazjum z tego przedmiotu to była tragedia. Z jednej trony nauczycielka która robiła lekcje na odwał z drugiej strony klasa która tylko wykorzystywała tą sytuacje aby robić co im się podoba. W ostatnim roku dostaliśmy innego nauczyciela ale to i tak nic nie zmieniło, bo w jeden rok normalnego nauczania niewiele człowiek się nauczy. W szkole średniej mieliśmy juz trzech nauczycieli. Co za głupota, nauczyciel od języka powinien być zawsze ten sam przez całą szkołę. W pierwszym roku trafiła nam się spoko nauczycielka, nawet z czwóra wylądowałem na koniec roku. Ale w drugim i trzecim to już była inna bajka. Prawie to samo co w Gimnazjum. Lekcje na odwał. Przez tą mieszankę stylów nauczania nie potrafię powiedzieć najprostszego zdania. Szkoda bo niemiecki jest tak naprawdę bardziej wartościowym językiem niż Angielki. I z tego co widzie, to prawie każdy zna go gorzej niż Angielski. Z naszej klasy tylko dwie osoby na 28 zdaje Nieniecki na maturze.
 

donricardo

Member
Dołączył
26.6.2005
Posty
57
U mnie to juz wogóle masakra jesteśmy na 6 jednostce lekcyjnej a w całej ksiązce jest ich 40 !!!!! a przecierz kończy sie semestr.Facetka na poczatku roku poszła sobie na maciezyńskie na miesiac a teraz znowu na 2 tygodnie na chorobowe i czego my sie mamy nauczyc,ale to nic ją wali czy my ten materiał nadrobimy sami czy z zastępcom(pani od świetlicy)a potem i tak sprawdzianik,kartkóweczka,
pytanko i ocenki na semestr są.Nauczyciele nie przejmuja sie czy my sie nauczymy języka tylko zeby do końca semestru miec komplet ocen zaby sie nie musieli juz przejmowac wkońcu angielsk jest dopiera na maturze,a co tam tym to juz sie będą przejmowac nauczyciele w liceum.Ogólne mówiac tragedia.
 

Sword

Member
Dołączył
10.11.2004
Posty
514
Ehh no niestety nie mogę powiedzieć że poziom nauczania języków jest wysoki.Przez 3 lata uczyliśmy się tylko czasowników i słówek, a tera w roku maturlanym gość któy nas uczył przypomniał sobie dopiero o czasie przeszłym etc i zaczął robic ćwiczenia + zadawać jakieś 100 słówek tygodniowo.ehhh no koment.Postarm sie zdac mature a potem ide do szkoly jezykowej szlifować
tongue.gif
tongue.gif
 

Roioan

Member
Dołączył
20.7.2005
Posty
424
A więc poziom nauczania w szkołach jest fatalny. Pamiętam jak w ciągu roku mieliśmy trzy nauczycielki. Pamiętam jak uczyliśmy się czasowników i mieliśmy je mieć do końca półrocza żeby cos umieć a tu przychodzi nowa babka i robimy coś innego. To w ogóle nie do pomyślenia. Powinni dać jedna na cały rok i by było dobrze. A co do nauczania w szkole publicznej też jest źle. Uczę się trzy lata i umiem tyle ile moja siostra, która jest w pierwszej klasie. No sami widzicie... No to wszytko.

Pozdro
tongue.gif
 

Adi Galia

Member
Dołączył
12.11.2005
Posty
77
Prawdę mówiąc trudno jest mi się na ten temat wypowiedzieć, bo od I klasy chodzę do szkoły prywatnej. Poziom jest tam gdzie chodzę jest wysoki i z języków obcych (francuzki i angielski) jestem całkiem dobry (nic dziwnego jak anglika mam codziennie
wink.gif
)
Niewiem osobiście jak w szkołach publicznch, ale myślę, że wiele gorzej. Mój kolega mówił mi raz, że w pierwszej klasie schował się pod ławką a nauczycielka niezorientowała się, że go nie ma
laugh.gif


Pozdro
biggrin.gif
 

Jedi

Caporegime
VIP
Dołączył
21.7.2005
Posty
1605
Co do nauczycieli to mam ich dwóch, jeśli chodzi o nauczyciela od języka angielskiego to uważam że jest on dobry, jest nowoczesny, zżyty z uczniami, potrafi dostrzec że jest coś nie tak, jeśli chodzi o nauczycielkę od niemieckiego to moim zdaniem jest to machina do trucia dupy... nie umie uczyc wcale, a na dodatek wiele wymaga jest nie dał bym nawet najmniejszego stopnia...



Pozdro
 

Cisu

Member
Dołączył
2.7.2005
Posty
852
Ufff... ulżyło mi. A myślałem, że tylko u mnie poziom języków obcych jest tak niski. Właściwie to, ile się nauczymy zależy przede wszystkim od nas i nauczyciela. Nauczyciel nic nie zdziała bez pomocy ze strony ucznia i na odwrót. U mnie w klasie jest tak, że uczy się parę uczniów a reszta sobie totalnie przedmiot olewa, bo jak to mówią "Nie mają zamiaru wyjeżdżać za granice, to poco im obcy język?", no ale na argument o to, że jak chcą iść do lepszej pracy to wymagana jest znajomość języka obcego, to im się jadaczki zamykają a cała mądrość życiowa gdzieś znika
rolleyes.gif
. Ja swój poziom znajomości języka ang. oceniam na pomiędzy podstawowym a średnim. Potrafiłbym się mniej więcej porozumieć w obcym kraju, ale pod warunkiem, że tamtejsi ludzie nie będą mówić zbyt szybko
tongue.gif
. Co do języka niem. ehhh nawet nie chce mi się gadać. Nic z tego nie kapuję :/. Dla mnie to język, przy którym można połamać swój własny język (chodzi o ten, co ma się w ustach
tongue.gif
). NIe potrafię powiedzieć najprostszego zdania w tym języku i nawet jak coś próbuję się nauczyć, to nasza nauczycielka skutecznie mi to uniemożliwia
dry.gif
.
 

Gothi

Pain Donkey
Weteran
Dołączył
22.8.2004
Posty
2717
Wyogólniać nie można.
Miałem w swej historii zarówno dobrych, jak i kiepskich nauczycieli [miałem tego pecha, ze w gimnazjum zmieniali mi się tak często, że miałem z pięciu]. Jeden był genialny wprost np. taki tekst "useful finger" ... zgadnijcie o który chodziło =] Co ciekawsze demonstrował przez okno do przechodzących ludzi jak go używać xD

Może nie zawsze trafny był podział na grupy, ale w gimnazjum poziom nawet mi odpowiadał [nigdy nie byłem mocny z jezyków, ale byłem w lepszej grupie, a były dwie]. Teraz w LO jest podział na lektoraty, jestem w 5 na 7, czyli kiepsko dość, ale są ludzie któzy mają podobny poziom do mojego i było by bardzo dobrze gdyby nie to, ze nauczycielce [po za tym mojej wychowaczyni] nic się nie chce... Ale nie jest najgorzej. I tak potrzebujący korków się chwyta.


Gothi Out
 

Kushi

Weteran
Weteran
Dołączył
3.9.2004
Posty
1283
W moim gimnazjum dwujęzycznym angielski stoi na bardzo wysokim poziomie. Chociaż w podstawówce wydawało mi się że coś tam umie, to g$#@ umiałem. Nic a nic. Teraz cała gramatyka i w ogóle idzie mi świetnie i naprawdę angielski w szkole uważam za doskonały.
Niestety gorzej jest z tym drugim językiem. Niemiecki jak niemiecki, cała klasa równo olewa wszystko, gość nie wie co powiedzieć, nie umie uczyć, etc. etc.
Jednak uogólniając języki obce w szkołach stoją naprawdę kiepsko, jeszcze na studiach (gdzie istnieje ostatnia szansa nauki przed np. wyjazdem do pracy z granicę) mają znieść nauczanie języków obcych
blink.gif
. No ale nie piszę dalej, gdyż wkraczam na miękki grunt polityki w Polsce.
 

CAT

Member
Dołączył
27.12.2005
Posty
56
Zaznaczyłam odpowiedź "nie narzekam", bo rzeczywiście nie ma co narzekać. Nauczyciel, a raczej nauczycielka nie jest najgorsza. Potrafi normalnie wytłumaczyć o co chodzi. To, że nie którzy nie rozumieją to nie sprawia jej problemu - tłumaczy do skutku.
Ma tylko jedną wade - jest porypana! <;)
wink.gif
> Najpierw się śmieje z czegoś z klasą, a potem, np."Mazur, uspokój się, bo ci zaraz wstawie uwage"
blink.gif
. Normalnie ma takie jakieś odruchy
biggrin.gif
:D Dzika babka
wink.gif
.
U mnie praktycznie nie ma problemu z językami, bo wszystko od razu 'łapie'
smile.gif
. Jak na mój gust to jest banalne. Może później to się zmieni, ale narazie nie martwie się tym....
rolleyes.gif
 
Status
Zamknięty.
Do góry Bottom