Na Ratunek

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Zmieniłam tytuł z "Ucieczka" na "Na ratunek" bo tamten był głupi.


Znała Dor Feafort jak własną kieszeń. Mało kto orientował się w tej plątaninie uliczek, zaułków i placów. Przez wiele lat pogłębiała swoją wiedze o mieście a było tego niemało. Miasto było bardzo stare, liczyło prawdopodobnie około osiemset lat, ale nikt nie znał dokładnego wieku Dor Feafort. Kiedy wiele setek lat temu przybyli tu pierwsi osadnicy odkryli stare ruiny niewiadomego pochodzenia. Założyli nowe miasto, Dor Feafort, Klejnot Wybrzeża.
Jedanak z miastem wiązała się jakaś tajemnica, bo Opiekuni nigdy nie odpowiadali na jej pytania o stare ruiny. "Tam jest Zło", mówili. "Nie wolno ci nigdy tam chodzić i przeszukiwać ruin. To niebezpieczne". Tak naprawdę to nie rozumiała o co sie tak niepokoją, ale była posłuszna.

Była zimna listopadowa noc, gdy ktoś zapukał do drzwi. Sever nieodezwała się ani słowem. Podejrzewała, że to znowu oni i ich opiekuńcze gadki. Miała tego dosyć.
- Sever, to ja, Basso - rozległ się cichy głos. - Możesz mnie wpuścic?
Dziewczyna była lekko ździwiona. Czyżby Opiekuni dali sobie dzisiaj spokój? Podeszła do drzwi i wpuściła go do srodka.
- O co chodzi? - zapytała. - Nikt cię nie widział? Nikt za tobą nie lazł?
- Nie, nikt - Basso ściagnął czapke z głowy i ścisnął ja w rękach - Sever, ja...
- Coś sie stało, tak? Bo inaczej nie taszczyłbyś się tutaj w środku nocy. I tak masz szczęście, że mnie jeszcze zastałeś. No, słucham.
- Pamiętasz może Jenevier?
Sever spojrzła na niego.
- Mówiłeś o niej. To chyba twoja dziewczyna.
- No, tak... Zamierzamy się pobrać.
- A to gratulacje.
Basso pochylił głowę i wlepił wzrok w podłoge.
- Jenevier ma kłopoty - domysliła się Sever.
- Tak, masz racje...Jak zwykle zresztą...- przytaknął Basso. - Chodzi o to, że jej pracodawczyni, lady Skaag, siłą przetrzymuje ją w rezydencji. Nie pozwala jej opuścić posiadłości, odwiedzać rodziny...Zakazała jej się ze mną spotykać...
- Mówiąc krótko, nie zgadza się na wasze małżeństwo, tak?
Skinął głową.
- Pomóż mi proszę ja uwolnić. Kochamy sie i chcemy być razem.
Sever milczała przez chwilę. W jej błękitnych oczach odbijało się światło rzucane przez lampe naftową. Basso wydawało się, że jej oczy błyszczą własnym blaskiem.
- Zgoda, ale pod jednym warunkiem - powiedziała w końcu. - Pokażecie mi waszego pierworodnego!
- Skad wiesz...- Basso zaczerwienił się jak piwonia.
- Ja wiem dużo, bardzo dużo. W koncu jestem Królem Złodziei.

Posiadłość Skaag mieściła się w Dzielnicy Willowej, miejscu, gdzie mieszkali najbogatsi obywatele i niektórzy bardzo bogaci kupcy. Arystokraci czystej krwi nie przepadali za kupcami, których majątki nieraz przewyższały ich własne dobra. Skaggowie byli arystokratami od pokoleń, dumnymi, pysznymi i obrzydliwie bogatymi. Najbardziej liczyły się konwenanse. Na drobne skandale patrzono przez palce. Najważniejszą rzeczą w ich życiu był blicht.
Strażnicy stojący przy bramie niczego nie zauważyli i zajeli się opróżnianiem kolejnej butelki taniego sikacza kupionego w okolicznej karczmie o wdzięcznej nazwie GOLIAT. Nie dostrzegli, że coś czarnego przeskoczyło ogrodzenie i miękko wylądowało na ziemi. Rozejrzawszy się czujnie odkoła Sever ruszyła w stronę domostwa, ukrywając się w cieniu drzew.
Rezydencja Skaggsów była bogata, ale koszmarnie zaprojektowana. Najwidocznie właściciel sam sporządził projekt domu, bo żaden szanujacy się budowniczy nie postawiłby tego domu-potwora. Często gęsto rozstawione okna mogły stać sie furtką do wnętrza domu, a pnący sie po wścieklepomarańczowych murach bluszcz mógł zastąpić linę. Ale Sever nie zamierzała skorzystać z tych dwóch opcji. Basso naszkicował jej plan budynku i dokładnie opisał miejsce, gdzie przetrzymywana jest Jenevier. Z mapki wynikało, że dziewczyna przetrzymywana jest we wschodnim skrzydle. Basso wspominał także o tajnym przejściu biegnacym po kwaterami słuzby. Wejście miało znajdować się gdzieś w ogrodzie. Sever domyśliła się, że korytarz nie jest uzywany,ba, może nawet właściciele o nim nie wiedzieli. Musiała znaleźć wejscie. zaczeła obszukiwać ściany. Pod bluszczem znalazła dziwna mozaikę z kamieni. Nacisnęła jeden z kamieni, ten najbardziej wytarty i po chwili sekretne drzwi stanęły otworem.
Korytarz, w którym się znalazła, był wąski, zaśmiecony i krótki. Na jego końcu znajdowały się stare, uchylone drzwi. Ze sklepienia zwisały mnogie pajęczyny. Za drzwiami korytarz dzielił się na dwoje i rozchodził pod kątem prostym. Sever wybrała lewe rozgałęzienie. Od czasu do czasu trafiała na judasze ukryte w ścianach. Przez jeden z nich ujrzała kamienną posadzkę kaplicy i klęczącego kapłana. Zeszła po schodkach w dół, gdzie korytarz był węższy i niższy. Stopnie prowadziły tylko w dół, mury po obydwu stronach były wilgotne i oślizgłe przy dotyku.
- Podziemia - mruknęła.
I wtedy dostrzegła niewielką wyrwę w murze, gdzie kamienie skruszyły się ze starości. Ostrożnie podeszła i zajrzała do dziury. Było tam ciemno jak w grobie, ale miała ze sobą pochodnie.
- O cholera! - szepnęła.
Blask pochodni oświetlał szerokie schody prowadzące w dół, schody wykonane z jakiegoś czarnego, lśniącego kamienia. W oddali dostrzegła jeszcze ruiny jakie budowli. Zawahała się. Zaczynała pojmować, gdzie jest. To ruiny, na których zbudowano nowe miasto! Ruiny po Dor Feafort! Dlaczego Opiekuni nie chcieli o nich mówić? Jaką tajemnicę skrywały te mury? Może to odkryć...
STOP!
Basso na mnie czeka, przemknęło jej przez głowę. Obiecałam mu coś.
Wycofała sie na korytarz i upewniwszy, że dalsza droga kończy się ślepo, zawróciła. Wybrała prawe odgałęzienie i ruszyła dalej. Wkrótce korytarz zaczął piąć sie w górę. Sever zaczynała słyszeć różne głosy. Ktos pijany w trzy bele śpiewał zbereźną piosenke, jakies dwie kobiety gadały o duszonej kaczce, a ktos jeszcze inny umawiał się na schadzkę. Idąc dalej słyszała inne jakże ciekawe rozmowy. I wtedy dobiegł ją szloch. To płakała kobieta.
Jenevier, pomyślała. To musi być ona.
Szloch dobiegał znad kamiennej płyty. Sever ostroznie podważyla płytę, która ustapiła. Dziweczyna odsunęła płytę i wyłoniła się z dziury. Pomimo ciemności dostrzegła zwinietą na łóżku płaczącą dziewczynę.
- Jenevier? - szepnęła Sever.
- Kto to? - słuzka przestraszyła się. - Skąd znasz moje imię?
- Przysyła mnie Basso.
- Basso? - Jenevier wstała z łóżka. - Naprawdę? Nie kpisz ze mnie?
- Nie, mówię prawdę. Mam cię stąd wyprowadzić. Pospiesz się!
Jenevier szybko spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i zeszła za Sever do korytarza. Szły szybko, prawie nie rozmawiały. Sever wyostrzyła wszystkie swoje zmysły. Nie zwróciła uwagi na lewe odgałezienie. Wydostały się z podziemi i przekradły przez ogród. Sever pomogła Jenevier pokonać mur i obie rozpłynęły się w mroku nocy.

- Jenevier! - Basso porwał w ramiona ukochaną. - Sever! Jesteś wielka!
- Przyjaciołom nalezy pomagać - odparła Sever. - Ty pomogłeś kiedys mi. Teraz ja spłaciłam dług wobec ciebie. Życzę wam szczęścia.
- Dziękuję.
- Ja także dziękuję - uśmiechnęła się Jenevier.
Sever skinęła głową, naciągnęła kaptur na głowę i zaczeła iść pustą uliczką.
- Basso, kim jest ta Sever? - zapytała Jenevier, patrząc w ślad za oddalającą się postacią.
- Masz szczęście - Basso przytulił ją. - Nie każdą narzeczoną ratuje sam Król Złodziei.

Nazajutrz w miescie gruchnęła wieść o zawaleniu się wschodniego skrzydła rezydencji Skaag. Przyczyny zawalenia nie są znane. Na szczęścia nikt nie zginął.
Droga do ruin została zamknięta, ale Sever to nie przeszkadzało. Jeszcze kiedys tam wróci.



To moje pierwsze opowiadanie. Nie jest w klimatach Gothica ale kiedyś to naprawie. Może zawierać błędy, ale mam nadzieje, że się spodoba. Czekam na waszą ocenę. Jak się spodoba to napisze coś jeszcze.
 

shooX

Ciasteczkowy Potwór
Weteran
Dołączył
3.2.2005
Posty
1515
No pięknie... Bardzo fajne opowiadanie nie związane o gothicu. Umiesz pisać takie rzeczy. Ciesze sie, że to opowiadanie jest napisane przez Dziewczyne.A to może troche onim
Oceny:
~Dialogi- 9/10
~Ortografia- 9/10
~Swiat przedstawiony 7/10
~Budowa zdań- 10/10
Ocena 9/10
Myśle, że powinnaś napisać opowiadanie o gothicu jakieś
tongue.gif
napewno by odniosło sukces
Pozdro:Rod_
 

paniscus

Member
Dołączył
28.4.2005
Posty
375
Fajne opowiadanie, groza, tajemniczość, tylko opisy...
mogłabyś bardziej oddać ten klimat tych ruin którymi szła królowa złodziei, te tunele nie oddały mi tej całej grozy.
Ale pomysł fajny, język też mi się podobał.
Nota 8/10

NaRka
 
Do góry Bottom