- Dołączył
- 1.10.2004
- Posty
- 3777
Dzień był piękny nad jeziorem. Słońce odbijało się, pokrycie było błękitne. Małe oczko uśmiechnęło się szeroko obdarowując wszystkich wokół szczęściem. Kaczki przybyły by się popluskać, żabki zaś by poskakać. Matka natura miała najwyraźniej piękny gust. Jednak zawsze może komuś spłatać figla...
- Kocham cię – rzekła złotowłosa dziewczyna przytulając się do jego piersi.
- Oh najdroższa i ja – ścisnął ją mocno by nie wypuścić – Jednak czas się rozstać -
- Nie!- trwali bez ruchu przy brzegu jeziora
- Ale jak wytłumaczysz rodzicom?-
- Oni mnie nie obchodzą, tylko ty się liczysz -
- Nie mów tak – odparł – Oni cię kochają i wiedzą co dla ciebie najlepsze -
- Gdyby wiedzieli oddali by ci mnie – zapadło milczenie. Oboje stali obok siebie ciesząc się ostatnią chwilą.
- Mam coś dla ciebie – młodzieniec wyjął z kieszeni małe pudełeczko – Jenny....Będziesz ty moja?- brylant świecił na każde strony przyćmiewając wszystko co zazdrościło.
- Oh, Jimmy, tak, będę twoja – wziął ją na ręce i podniósł do góry, pokazując światu najpiękniejszą postać na ziemi. Oboje uśmiechnęli się do siebie. Mężczyzna postawił wreszcie swój skarb.
- Muszę odsapnąć ze szczęścia – dziewczyna usiadła na kamieniu – To najszczęśliwszy dzień w moim życiu!-
- Ale nie mój...- dobył się głos
- Jak to nie twój?- zdziwiła się dziewczyna – Zali nie cieszysz się -
- Nie odezwałem nawet słowa -
- Za to jam przemówił – oboje odruchowo wstali i spojrzeli na siedzenie .
- Tyś przemówił?-
- Nie...A kto na Boga?- oburzył się kamień
- Gadający głaz?- dziewczyna niedowierzała.
- Tylko z szacunkiem, z szacunkiem! Jam nie głaz, tylko kamień, na imię mi Brighton – otrzepał kurz z czubka swej głowy – Choć nie wymagam by takie pospolite pospólstwo jak wy, doceniło majestat takiej osoby jak ja -
- Licz się ze słowami!- groził chłopak
- A bo co? Kopniesz mnie?- kamień zaśmiał się w niebogłosy – Nogę chcesz sobie złamać? Toć ty mnie nawet nie udźwigniesz – Mężczyzna miał dość obelg. Złapał kamień i pchał go z całej siły.
- Oj, nie, nie, nie, nie, nie....- wołał kamień – Zali ja nieumyślnie , to tylko ma natura. To dlatego, iż pochodzę z pobożnej rodziny i każe mi ona grzeszyć, więc błagam, błagam, nie spychajcie mnie do jeziora! Pod wodą dziwne żaby i łuski jakieś, błagam!- Mężczyzna odpuścił – Och, dzięki ci, dzięki – mówił dalej kamień – Jak to wy mówicie „duma nie sługa”-
- Raczej „serce nie sługa”- poprawiła dziewczyna
- Toć żem tak powiedział -
- Toć kamienie serca nie mają – odparł chłopak
- Toż mnie teraz, szanowny człowiecze poniżej pasa uderzył, choć takiego nie posiadam – kamień zaczął gestykulować – Ludzkie przysłowie „serce z kamienia” to nie na miejscu jest!- mówił głośno. Choć Jimmy i Jenny mieli serdecznie dosyć tego gwarzenia, coś ich kusiło by zostać – „Twardy jak kamień” to owszem! Zniszczyć się nie da, ani kopnąć, ni przeciąć nożem, nawet zrzucenie z klifu nic nie da, ba! Nawet krokodyl, który mieszka przeszło dwa spróchniałe drzewa stąd by mnie nie rozgryzł. Faktem jest, że kamienie są najmocniejszymi istotami na planecie. Aż dziwię się czemu nie zawładnęliśmy planetą -
- Może dlatego, że ruszyć się nie możecie – odparł człowiek. Kamień obniżył brwi na tą wypowiedź.
- Wy to się za mądrych uważacie, a kto niszczy naturę? Tak! Wy!- oburzył się – Aż żołądek mi się ściska gdy na was patrzę, choć takiego nie posiadam -
- Jak chcesz to możemy cię zrzucić do jeziora!- groziła dziewczyna.
- Taaaaaak? A kto pierwszy tutaj stał, co? Otóż ja jestem tu od dawien dawna, od chwili gdy mój pra pra pra pra pra pra pra pradziad Brighthill odłączył się od Wielkiego Kanionu – oboje zdziwili się – Ano właśnie, pochodzę z Wielkiego Kanionu, a więc jestem pod ochroną p-o-d o-c-h-r-o-n-y-u-ą. – kamień przeliterował błędnie ostatnie dwa wyrazy – I niech wam się nie myśli by mnie zrzucać do wody, bo jak leśnik zobaczy żem nie na miejscu, a potem wyłoni mnie biednego z wody, to ja mu zaraz wszystko wyśpiewam!- role się odwróciły. Przez chwilę zapadła tak upragnione przez dwojga ludzi milczenie. Kamień spojrzał na kobietę.
- Pięknaś ty – powiedział szczerze
- Dziękuję -
- Dziewica?- kobieta zarumieniła się
- Słucham?-
- Pytam o to, no, no wiesz.... No o to czy tak jak kury jajka znosisz.
- Oj nie, nie, nie -
- Ileż to może się dowiedzieć taki kamień jak ja. My to rodzimy się normalnie... Jest wielki kamień i odłupuje się od niego kilka mniejszych, a tu kury znoszą jaja a ludzie...- urwał w połowie zdania – Jak to robią ludzie?- Jenny i Jimmy spojrzeli na siebie i zarumienili się.
- Najpierw zakłada się pierścionek na rękę – dziewczyna pokazała brylant.
- Aaaaa.....To wy jesteście w trakcie? – zdziwił się kamień – Jak tak, to ja nie chcę przeszkadzać -
- Oh nie! To jest tylko forma konieczna by móc to zrobić – dokończyła dziewczyna.
- No nie zupełnie- odparł mężczyzna.
- Co masz na myśli?-
- To jasne, że można to zrobić bez zaręczyn, ślub jest w ogóle niepotrzebny – dziewczyna nie mogła uwierzyć
- Przecież wierzysz w Boga -
- Nie wierzę – odparł – Gdyby Bóg istniał dałby mi trochę więcej szczęścia.
- Nie jesteś przy mnie szczęśliwy?-
- Nie przy twoich rodzicach-
- Oni wiedzą co dla mnie najlepsze!-
- Więc czemu jesteś ze mną?!-
- Już nie jestem!- zdjęła obrączkę i cisnęła ją w jego stronę – Ty draniu!-
- Dzięki za pierścień, będę go mógł podarować kobiecie, która nie będzie tak wybredna! – oboje ściskanie przez złość zwrócili się w przeciwne strony i odeszli. Kamień tylko kiwał głową.
- Ludzie to głupie istoty....-
- Kocham cię – rzekła złotowłosa dziewczyna przytulając się do jego piersi.
- Oh najdroższa i ja – ścisnął ją mocno by nie wypuścić – Jednak czas się rozstać -
- Nie!- trwali bez ruchu przy brzegu jeziora
- Ale jak wytłumaczysz rodzicom?-
- Oni mnie nie obchodzą, tylko ty się liczysz -
- Nie mów tak – odparł – Oni cię kochają i wiedzą co dla ciebie najlepsze -
- Gdyby wiedzieli oddali by ci mnie – zapadło milczenie. Oboje stali obok siebie ciesząc się ostatnią chwilą.
- Mam coś dla ciebie – młodzieniec wyjął z kieszeni małe pudełeczko – Jenny....Będziesz ty moja?- brylant świecił na każde strony przyćmiewając wszystko co zazdrościło.
- Oh, Jimmy, tak, będę twoja – wziął ją na ręce i podniósł do góry, pokazując światu najpiękniejszą postać na ziemi. Oboje uśmiechnęli się do siebie. Mężczyzna postawił wreszcie swój skarb.
- Muszę odsapnąć ze szczęścia – dziewczyna usiadła na kamieniu – To najszczęśliwszy dzień w moim życiu!-
- Ale nie mój...- dobył się głos
- Jak to nie twój?- zdziwiła się dziewczyna – Zali nie cieszysz się -
- Nie odezwałem nawet słowa -
- Za to jam przemówił – oboje odruchowo wstali i spojrzeli na siedzenie .
- Tyś przemówił?-
- Nie...A kto na Boga?- oburzył się kamień
- Gadający głaz?- dziewczyna niedowierzała.
- Tylko z szacunkiem, z szacunkiem! Jam nie głaz, tylko kamień, na imię mi Brighton – otrzepał kurz z czubka swej głowy – Choć nie wymagam by takie pospolite pospólstwo jak wy, doceniło majestat takiej osoby jak ja -
- Licz się ze słowami!- groził chłopak
- A bo co? Kopniesz mnie?- kamień zaśmiał się w niebogłosy – Nogę chcesz sobie złamać? Toć ty mnie nawet nie udźwigniesz – Mężczyzna miał dość obelg. Złapał kamień i pchał go z całej siły.
- Oj, nie, nie, nie, nie, nie....- wołał kamień – Zali ja nieumyślnie , to tylko ma natura. To dlatego, iż pochodzę z pobożnej rodziny i każe mi ona grzeszyć, więc błagam, błagam, nie spychajcie mnie do jeziora! Pod wodą dziwne żaby i łuski jakieś, błagam!- Mężczyzna odpuścił – Och, dzięki ci, dzięki – mówił dalej kamień – Jak to wy mówicie „duma nie sługa”-
- Raczej „serce nie sługa”- poprawiła dziewczyna
- Toć żem tak powiedział -
- Toć kamienie serca nie mają – odparł chłopak
- Toż mnie teraz, szanowny człowiecze poniżej pasa uderzył, choć takiego nie posiadam – kamień zaczął gestykulować – Ludzkie przysłowie „serce z kamienia” to nie na miejscu jest!- mówił głośno. Choć Jimmy i Jenny mieli serdecznie dosyć tego gwarzenia, coś ich kusiło by zostać – „Twardy jak kamień” to owszem! Zniszczyć się nie da, ani kopnąć, ni przeciąć nożem, nawet zrzucenie z klifu nic nie da, ba! Nawet krokodyl, który mieszka przeszło dwa spróchniałe drzewa stąd by mnie nie rozgryzł. Faktem jest, że kamienie są najmocniejszymi istotami na planecie. Aż dziwię się czemu nie zawładnęliśmy planetą -
- Może dlatego, że ruszyć się nie możecie – odparł człowiek. Kamień obniżył brwi na tą wypowiedź.
- Wy to się za mądrych uważacie, a kto niszczy naturę? Tak! Wy!- oburzył się – Aż żołądek mi się ściska gdy na was patrzę, choć takiego nie posiadam -
- Jak chcesz to możemy cię zrzucić do jeziora!- groziła dziewczyna.
- Taaaaaak? A kto pierwszy tutaj stał, co? Otóż ja jestem tu od dawien dawna, od chwili gdy mój pra pra pra pra pra pra pra pradziad Brighthill odłączył się od Wielkiego Kanionu – oboje zdziwili się – Ano właśnie, pochodzę z Wielkiego Kanionu, a więc jestem pod ochroną p-o-d o-c-h-r-o-n-y-u-ą. – kamień przeliterował błędnie ostatnie dwa wyrazy – I niech wam się nie myśli by mnie zrzucać do wody, bo jak leśnik zobaczy żem nie na miejscu, a potem wyłoni mnie biednego z wody, to ja mu zaraz wszystko wyśpiewam!- role się odwróciły. Przez chwilę zapadła tak upragnione przez dwojga ludzi milczenie. Kamień spojrzał na kobietę.
- Pięknaś ty – powiedział szczerze
- Dziękuję -
- Dziewica?- kobieta zarumieniła się
- Słucham?-
- Pytam o to, no, no wiesz.... No o to czy tak jak kury jajka znosisz.
- Oj nie, nie, nie -
- Ileż to może się dowiedzieć taki kamień jak ja. My to rodzimy się normalnie... Jest wielki kamień i odłupuje się od niego kilka mniejszych, a tu kury znoszą jaja a ludzie...- urwał w połowie zdania – Jak to robią ludzie?- Jenny i Jimmy spojrzeli na siebie i zarumienili się.
- Najpierw zakłada się pierścionek na rękę – dziewczyna pokazała brylant.
- Aaaaa.....To wy jesteście w trakcie? – zdziwił się kamień – Jak tak, to ja nie chcę przeszkadzać -
- Oh nie! To jest tylko forma konieczna by móc to zrobić – dokończyła dziewczyna.
- No nie zupełnie- odparł mężczyzna.
- Co masz na myśli?-
- To jasne, że można to zrobić bez zaręczyn, ślub jest w ogóle niepotrzebny – dziewczyna nie mogła uwierzyć
- Przecież wierzysz w Boga -
- Nie wierzę – odparł – Gdyby Bóg istniał dałby mi trochę więcej szczęścia.
- Nie jesteś przy mnie szczęśliwy?-
- Nie przy twoich rodzicach-
- Oni wiedzą co dla mnie najlepsze!-
- Więc czemu jesteś ze mną?!-
- Już nie jestem!- zdjęła obrączkę i cisnęła ją w jego stronę – Ty draniu!-
- Dzięki za pierścień, będę go mógł podarować kobiecie, która nie będzie tak wybredna! – oboje ściskanie przez złość zwrócili się w przeciwne strony i odeszli. Kamień tylko kiwał głową.
- Ludzie to głupie istoty....-