Pewnego pię...cholernie deszczowego dnia, jeden z obywateli wyszedł z zamku bo chciało mu się sr*ć. Wtem usłyszał głos, raczej błaganie. Szybko pobiegł w tamtą stronę, zobaczył ślady krwi. Szedł wciąż za szlakiem krwi, aż zobaczył ciało kobiety. Podbiegł, i chciał użyć zaklęcia uzdrowienia, ale zrozumiał że było za późno, kobieta nie żyła. Po krótkim czasie jeden z farmerów zobaczył obywatela(którym był Bezimienny) przy ciele kobiety.
-To nie tak jak myślisz, ja jej NIE ZABIŁEM!...
-Aaaa!!!Stra...Stra...Straże!!!! Zabójstwo!!! MOrderstwo!!! Skrytobójstwo!!!
-Zamknij się!!!
(2 min. później)
-CO TU SIĘ DO CHOLERY DZIEJE!!??-zapytał strażnik
-TO nie ja!!!-rzekł Bezimienny
-Tak, tak. Oczywiście...
-Nieeeeee!!!!!!!!1NIeeeE!!!!
-Idziemy na wycieczkę do Koloni!....ha ha ha...he he he....
-To nie tak jak myślisz, ja jej NIE ZABIŁEM!...
-Aaaa!!!Stra...Stra...Straże!!!! Zabójstwo!!! MOrderstwo!!! Skrytobójstwo!!!
-Zamknij się!!!
(2 min. później)
-CO TU SIĘ DO CHOLERY DZIEJE!!??-zapytał strażnik
-TO nie ja!!!-rzekł Bezimienny
-Tak, tak. Oczywiście...
-Nieeeeee!!!!!!!!1NIeeeE!!!!
-Idziemy na wycieczkę do Koloni!....ha ha ha...he he he....