[Film] The Hurt Locker

Electric Dragon

Majster
Weteran
Dołączył
22.8.2009
Posty
4209
Wczoraj miałem okazję obejrzeć tego zdobywcę paru oskarów. Wcześniej nie ciągnęło mnie do niego. Jakoś sobie wbiłem do głowy, że jest to dramat w stylu on na wojnie ona w domu usycha z tęsknoty. Zupełnie nie spodziewałem się tego, co ujrzałem. Fabuła filmu prosta jak cep. Realia okupowanego przez marines amerykańskich Iraku. Oddział sapera z dwoma żołnierzami ma rozbroić bombę pułapkę. Saper ginie, na jego miejsce przychodzi inny - główny bohater. Prze-kozak, tak go można określić, jego metody działania, wypowiedzi, papieroch w ustach po każdej akcji. Także relatywnie pokazano pomysłowość Insurgentów w podkładaniu min - pułapce. Scena pojedynku snajperów wyborowe w moim odczuciu, tak samo jak fragment rozbrajania ładunków podczas pierwszej misji nowego sapera. Zdecydowanie bardziej preferuję takie filmy niż Avatar. Już nie dziwię się, że dostał tyle oskarów. Fak, dzisiaj znów go obejrzę, dokładniej, bo w dwóch momentach wyczułem pewne nieścisłości.

Oficjalny opis:

Akcja filmu dzieje się w Iraku i opowiada o dokonaniach elitarnej jednostki saperów. Zmuszeni do niebezpiecznej gry w kotka myszkę w zamęcie wojny, łączą swoje siły, gdyż w miejscu, w którym sie znajdują każdy człowiek może się okazać potencjalnym wrogiem, a każdy obiekt - śmiertelną bombą.

The-Hurt-Locker-001.jpg


Motyw, jak znajduje następne ukryte kable po rozbrojeniu pierwszej miny, wyczesany
 

Gothi

Pain Donkey
Weteran
Dołączył
22.8.2004
Posty
2717
Bigelow to królowa kina akcji. Film był niezły, ale miała zdecydowanie lepsze. Obejrzyj sobie "Strange days" - zdecydowanie najlepszy w jej dorobku. S-f wchodzący lekko w cyberpunk. Brutalny, brudny. Świetnie się ogląda.

Poza tym "Blue steel", "Near dark", "Point break". Zupełnie różne historie i wszystkie równie wymiatają.
A trzeba wiedzieć, że jestem dość negatywnie nastawiony do kina akcji.

Sam "Hurt locker" zaś... Był fajny, ale nie miał momentów które bym wspominał jakoś szczególnie, jak w innych filmach Bigelow [ot np. scena ze skokiem z samolotu w "Point break", czy gwałt w "Strange days"]. Trzyma w napięciu, są twarde ludzie, wyraziste, przerysowane postacie. Ale jest mdło amerykańsko zbyt często. Oskary powędrowały za poprawność bardziej, niż za same walory. Gdyby było inaczej, pani Bigelow miałaby na koncie statuetki o wiele wcześniej. No.
Ale film dobry. I tyle.
 
Do góry Bottom