- Dołączył
- 1.10.2004
- Posty
- 3777
PROLOG
Historia dzieje się na terenach LONDELU – kontynentu nazwanego tak przez elfów. Chodź większość jego terenów jest nie zamieszkana, to na jej poł. wsch. części znajdują się 4 rasy: ludzi, elfów, krasnoludów i orków. Ci ostatni od pewnego czasu zaczęli szybko się rozmnażać i napadali na inne ludy. Początkowo nękali w górach krasnoludów, jednak gdy nie udało im się pokonać silnych i dobrze okopanych w twierdzach krasnoludwów, orkowie opuścili Góry Północe i udali się na południe, napadając na Gondoli – Królestwo Ludzi. To wszystko zapoczątkowało przepowiednię zapowiedzianą tysiąc lat temu przez Leśną Radę. Erę, w której to powróci demon zwany Apokalipsą by opanować cały LONDEL. Król Gondolinu – Erbeth nie wiedząc co ma czynić poprosił o Leśną Radę o pomoc, ta mu jednak tylko odpowiedziała
- Za dwa lata twoja żona porodzi syna, nazwiesz go Argeleb ( zbawiciel ), jako ten który zbawi nas wszystkich.- I tak też się stało. Dwa lata po tych słowach Erbethowi urodził się syn, którego nazwał Argeleb a w królestwie zapanowała radość.
Po kolejnych latach Erbeth oddał swojego syna na prośbę Leśnej Rady pod ich opiekę, by tam się kształcił i dorastał. Oprócz późniejszej nauki walki mieczem, łukiem i kuszą Argeleb uczył się tego co każde dziecko: pisać, czytać, kształcił także swoją osobowość. Gdy Argeleb miał Rada postanowiła uczyć syna Erbetha do chwili gdy skończy dwadzieścia lat. Wtedy to wyślą go na pustkowia, by tam odnalazł Magiczne Źródło, które świadczyło by o jego potędze, gdyż tak jak głosi legenda, wybraniec musiał udowodnić, że jest tym, za którego go uważano. Miał przejść przez najgłębszą ciemność i pokonać najstraszniejsze potwory.
CZĘŚĆ I
PRÓBA
ROZDZIAŁ I
RÓD GROBINA
W gospodzie „ Pod zabitym wilkiem” znajdującym się w Bornoście, o 5 km na południe od Sadorasu zjeżdżali się wszyscy mieszkańcy wokół: pracujący rolnicy, żołnierze i od czasu do czasu krasnoludzie, którzy ze względu na dobre stosunki z Bermorem chętnie odwiedzali to miejsce. Już była północ kiedy zabawa rozkręcała się na dobre, wszyscy zamawiali sobie piwa, lub mocniejsze trunki śpiewając piosenki. Wszyscy oprócz jednego, zakapturzonego człowieka, który siedział w kącie pykając fajkę. Rozglądał się na zebrany tłum aż w końcu podszedł do baru.
- Poproszę herbatę – powiedział. Barman lekko zdziwiony, śmiejąc się podał nieznajomemu herbatę.
- Ooo... Trawił się nam maminsynek. – powiedział jakiś łysy facet, siedzący obok
nieznajomego. Był to żołnierz, odziany w lekką zbroję ze srebrną kolczugą, w pasie miał krótki miecz, a na plecach tarczę.
- Co?...Nie potrafisz mówić?, połknąłeś język? -
- Powiedz mi... czy to coś na twojej głowie to
- Zapłacisz za tą zniewagę!” wykrzyknął żołnierz wyrzucając piwo. Jednak nieznajomy uderzył go pierwszy w twarz, a ten odleciał i padł na stół, przepoławiając go na pół. I tak się zaczęła bójka... Jeden uderzył drugiego, drugi trzeciego, trzeci czwartego itd. A wokół latały szklanki piwa i inne najróżniejsze przedmioty. Jeden krasnolud podszedł do nieznajomego i chciał go uderzyć lecz on zablokował uderzenie i prawym pod brudkowym zadał cios a krasnolud padł na ziemię. Po chwili znów wstał i z grozą patrzył na przeciwnika, jednak nagle wykrzyknął.
- Haha! Nie ma to jak solidna bitka... Potrafisz nieźle przywalić. Barman!, dwa piwa! –
- Dzięki, ja nie piję – powiedział nieznajomy siadając z powrotem na krześle.
- Nie pijesz? W takim razie jesteś nietutejszy. Ale co sprowadza nietutejszego w te strony?
Spytał krasnolud
- To nie twoja sprawa – odparł nieznajomy
- Bano.. pewnie, że nie moja ale chyba zapytać można, a tak w ogóle jestem Glorin, syn Gruina, a ty? – Nieznajomy spojrzał spod kaptura na krasnoluda i zobaczył w jego oczach
osobę, której można zaufać. Więc zdjął kaptur i krasnolud zobaczył mężczyznę ze średni długimi, czarnymi włosami a także piwnymi oczyma.
- Nazywam się Argeleb, syn Erbetha – Krasnolud aż wytrzeszczył oczy ze zdziwienia.
- W takim razie wiem gdzie zmierzasz, ta informacja już do nas dotarła – mówił krasnolud
już ze zniżonym głosem.
- Jesteś niesamowicie odważny, że sam podjąłeś się tej misji, nawet mój ród nigdy nie
zapuszczał się w te okolice ale taka rola wybrańca...czuję jednak, że nie powinieneś jeszcze tam ruszać, powinieneś pójść ze mną do Północnych Gór, tam porządnie odpoczniesz i przygotujesz się na ostateczną wyprawę. Przy okazji lepiej się poznamy –
- Niestety, ja nie mogę pozwolić sobie na bliższe kontakty z kimkolwiek – powiedział Argeleb poczym Glorin spuścił głowę nie wiedząc co dalej mówić.
- W czym takim możecie mi pomóc? – spytał człowiek.
- We wszystkim... to znaczy bronią, sztuką walki, a także radą. Znamy te tereny całkiem
dobrze, gdyż od setek lat zamieszkujemy Góry Północne.-
- Może i masz rację, po tej ciężkiej wędrówce przyda mi się chwila odpoczynku
powiedział Argeleb.
- Świetnie! To zaszczyt z tobą podróżować - powiedział Glorin, poczym obaj wyszli z gospody, wsiedli na konie i ruszyli na pólnoc.
Zatrzymali się tylko raz. W tym czasie Argeleb, nie mając wcześniej żadnego kontaktu z krasnloudami, poznał jak silny i wytrzymały jest ten lud. Początkowo myślał, że wybierając się z Leśniej Rady do Bornostu droga zajmie mu tydzień, gdy wyrobił się w pięć dni był zdziwiony. Teraz to zdumienie było jeszcze większe...
Wreszcie dotarli oni do szeroko rozciągających się Gór Północnych. Glorin prowadząc skierował się do wysokiej wieży, przez ludzi nazywaną Sztuczną Górą, gdyż cała ta budowla jest stworzona z najpotężniejszego i najmocniejszego kruszcu LONDELU – mithrilu.
- Otwórzcie! To ja Glorin! – Nagle otworzyły się wielkie wrota, lekko skrzypiąc. A z nich wyłoniła się grupa krasnoludów.
- Witaj! Wreszcie wróciłeś. – powiedział pierwszy z szeregu. Ze wszystkich zebranych był najwyższy i najlepiej zbudowany, miał długą, ciemną brodę, z gdzie niegdzie siwymi włosami, świadczącymi o jego podeszłym wieku.
- Widzę, że przyprowadziłeś przyjaciela – powiedział znów krasnolud. Glorin przedstawił im sobie.
- Borin to jest Argeleb, Argeleb to jest Borin –
- Argeleb? Skądś pamiętam to imię...- powiedział Borin drapiąc się po brodzie. Glorin podszedł do niego i szepnął mu coś do ucha.
- Aaah... Proszę wejść – Wewnątrz wieży rozciągały się małe chaty krasnoludów oraz kuźnie. Głównie jednak Sztuczna Góra służyła jako forteca obronna, chroniąca dostęp w głąb Północnych Gór. Nie tylko obudowa wieży ale także jej wnętrze, korytarze, sale, kolumny były zbudowane z mithrilu. Wreszcie weszli do ogromnej sali tronowej. Argeleb i Glorin usiedli przy stole, a Borin na swym tronie.
- A więc zmierzasz w kierunku Magicznego Źródła... trzeba mieć wiele odwagi by przedzierać się przez najgłębsze ciemności, a co dopiero je pokonać...- powiedział Borin.
- Nie proszę was o wsparcie ale o przenocowanie. Następnego dnia wyruszam w drogę – powiedział Argeleb.
- Ale wsparcie dostaniesz – odparł władca – W końcu jesteśmy cząstką tego świata i jeśli chcemy je ocalić musimy ci pomóc. Ale teraz odpocznij, połóż się. Jutro wszystko ustalimy.- Glorin zaprowadził gościa do jego sypialni. O dziwo, sypialnia ta miała wymiary sypialni ludzkiej, tyle że ozdobiona wieloma klejnotami i z widokiem na piękne góry.
- Argeleb...- zaczął krasnolud.
- Tak? –
- Słuchaj... Nie wiesz aby nic przypadkiem o losach krasnoludów z Gór Południowych? Bo widzisz nasz lud rozdzielił się na dwie części, które powędrowały na dwie różne ziemie i chciałem się dowiedzieć jak sobie radzą –
- Niewiele mi o tym wiadomo. Krasnoludowie z Gór Południowych, jak my ich nazywamy „pieczarzami”, gdyż mieszkają w pieczarach, zupełnie odmiennych domach niż wy ostatnio trzymają się nieźle... Niegdyś atakowały ich lodowe bestie ze wschodu a nawet mroczne duchy z okolic Rodgastu, lecz dzięki wsparciom wojsk Gondolinu, udało im się wygrać – Glorin aż oniemiał z wrażenia. OD stulecie nie dochodziła żadna informacja czy też posłaniec z Gór Południowych, a teraz ta garstka ich historii zupełnie odmieniła Glorina.
- Dziękuję...- powiedział ze wzruszeniem i łzami w oczach krasnolud, poczym wyszedł z pokoju.
Argeleb nie spał. Usiadł w kuckach na poręczy balkonu i wpatrywał się w zachodzące słońce nad górami, rozmyślając nad dalszymi przygodami i tułaczką. Wyjął z płaszcza swój dziennik i zaczął notować.
24 czerwca 2854 r. Era Zmierzchu.
Trafiłem do Gór Północnych, miejsce gdzie żyją i panują krasnoludowie pod wodzą Borina. Przujeli mnie ciepło. Oprócz zapewnienia dachu nad głową dostałem także odpowiednie wyposażenie: zapasy by móc przetrwać długą wędrówkę oraz oręż, ciężki topór zrobiony oczywiście z mithrilu. Najlepiej zapoznałem się Glorinem, jednak trudno to nazwać przyjaźnią. Sam wielki Erlos mówił mi, bym nie zawierał przyjaźni z nikim, dla jego i mojego dobra. Nieprzyjaciel mógłby się nim posłużyć przeciwko mnie..
Skończywszy pisać Argeleb odstawił dziennik na bok, wrócił do środka i położył się spać
Słońce wstało, a jego blask padł na włosy Argeleba, pięknie je zdobiąc. Wojownik wstał szybko z łóżnka na widok stojącego w drzwiach Glorina
- Która to godzina? – spytał Argeleb.
- Wczesna. A jeśli chesz jak najszybciej i w miarę bezpiecznie wyruszyć to lepiej się podnoś – powiedział krasnolud. O kilku minutach Argeleb wyszedł, znów odziany w swój stary, podarty strój. Skierował się do miejsca gdzie czekał na niego Glorn. Ten zaprowadził go do bramy, tam czekali na niego Borin i kilku jego pobratyńców.
- Otwierać bramę!- wykrzyknął wódz. Wielkie wrota znów zaskrzypiały i mała ekipa wyruszyła w stronę Brunatnego Mostu – najbliższego mostu prze Arsil. I tak ekipa szła wzdłuż Arsilu. A Argeleb jeszcze lepiej poznał historię tego jakże wydawałoby się dziwnego ludu. Dowiedział się od Glorina o bohaterskiej obronie Gór Północnych i bitwie pod Sztuczną Górą z orkami. Poznał też historię Grobina I, który to wsławił się przepędzeniem smoka Grula, który to nawiedzał niegdyś ich ziemie. A także o Lin – najpiękniejszej z kobiet krasnoludów, dla której to rzekę płynącą niedaleko Sztucznej Góry nazwano jej imieniem.
Ekipa po pewnym czasie dotarła do mostu. Argeleb wysunął się z grupy i sam maszerował po moście. Jednak zatrzymał go jeszcze Borin.
- Argeleb pamiętaj... ta kraina kryję w sobie mroczną potęgę. Masz dwie drogi... pierwsza na północ gdzie żyją potężne zwierzęta, najróżniejszych gatunków a ich siła większa jest w nocy i druga...przejść przez Wielkie Bagna, której czarne zaklęcia są w stanie omamić każdego a gęsty teren może porwać każdego na wieki go chowając. Dalszej drogi niestety nie znam ale wiem jedno, że pomimo tej mrocznej siły, której nikt jeszcze nie pokonał i małej szansy powodzenia jest jeszcze nadzieja dla LONDELU, by żyć w spokoju nie obawiając się ataku wroga. Myślę, żę ty jesteś tą nadziej. Cały LONDEL liczy na ciebie...- Argeleb nic nie odpowiedział. Wiedział, że powinien to przemilczeć. Odwrócił się i głęboko dumając skierował się w stronę Magicznego Źródła...
Historia dzieje się na terenach LONDELU – kontynentu nazwanego tak przez elfów. Chodź większość jego terenów jest nie zamieszkana, to na jej poł. wsch. części znajdują się 4 rasy: ludzi, elfów, krasnoludów i orków. Ci ostatni od pewnego czasu zaczęli szybko się rozmnażać i napadali na inne ludy. Początkowo nękali w górach krasnoludów, jednak gdy nie udało im się pokonać silnych i dobrze okopanych w twierdzach krasnoludwów, orkowie opuścili Góry Północe i udali się na południe, napadając na Gondoli – Królestwo Ludzi. To wszystko zapoczątkowało przepowiednię zapowiedzianą tysiąc lat temu przez Leśną Radę. Erę, w której to powróci demon zwany Apokalipsą by opanować cały LONDEL. Król Gondolinu – Erbeth nie wiedząc co ma czynić poprosił o Leśną Radę o pomoc, ta mu jednak tylko odpowiedziała
- Za dwa lata twoja żona porodzi syna, nazwiesz go Argeleb ( zbawiciel ), jako ten który zbawi nas wszystkich.- I tak też się stało. Dwa lata po tych słowach Erbethowi urodził się syn, którego nazwał Argeleb a w królestwie zapanowała radość.
Po kolejnych latach Erbeth oddał swojego syna na prośbę Leśnej Rady pod ich opiekę, by tam się kształcił i dorastał. Oprócz późniejszej nauki walki mieczem, łukiem i kuszą Argeleb uczył się tego co każde dziecko: pisać, czytać, kształcił także swoją osobowość. Gdy Argeleb miał Rada postanowiła uczyć syna Erbetha do chwili gdy skończy dwadzieścia lat. Wtedy to wyślą go na pustkowia, by tam odnalazł Magiczne Źródło, które świadczyło by o jego potędze, gdyż tak jak głosi legenda, wybraniec musiał udowodnić, że jest tym, za którego go uważano. Miał przejść przez najgłębszą ciemność i pokonać najstraszniejsze potwory.
CZĘŚĆ I
PRÓBA
ROZDZIAŁ I
RÓD GROBINA
W gospodzie „ Pod zabitym wilkiem” znajdującym się w Bornoście, o 5 km na południe od Sadorasu zjeżdżali się wszyscy mieszkańcy wokół: pracujący rolnicy, żołnierze i od czasu do czasu krasnoludzie, którzy ze względu na dobre stosunki z Bermorem chętnie odwiedzali to miejsce. Już była północ kiedy zabawa rozkręcała się na dobre, wszyscy zamawiali sobie piwa, lub mocniejsze trunki śpiewając piosenki. Wszyscy oprócz jednego, zakapturzonego człowieka, który siedział w kącie pykając fajkę. Rozglądał się na zebrany tłum aż w końcu podszedł do baru.
- Poproszę herbatę – powiedział. Barman lekko zdziwiony, śmiejąc się podał nieznajomemu herbatę.
- Ooo... Trawił się nam maminsynek. – powiedział jakiś łysy facet, siedzący obok
nieznajomego. Był to żołnierz, odziany w lekką zbroję ze srebrną kolczugą, w pasie miał krótki miecz, a na plecach tarczę.
- Co?...Nie potrafisz mówić?, połknąłeś język? -
- Powiedz mi... czy to coś na twojej głowie to
- Zapłacisz za tą zniewagę!” wykrzyknął żołnierz wyrzucając piwo. Jednak nieznajomy uderzył go pierwszy w twarz, a ten odleciał i padł na stół, przepoławiając go na pół. I tak się zaczęła bójka... Jeden uderzył drugiego, drugi trzeciego, trzeci czwartego itd. A wokół latały szklanki piwa i inne najróżniejsze przedmioty. Jeden krasnolud podszedł do nieznajomego i chciał go uderzyć lecz on zablokował uderzenie i prawym pod brudkowym zadał cios a krasnolud padł na ziemię. Po chwili znów wstał i z grozą patrzył na przeciwnika, jednak nagle wykrzyknął.
- Haha! Nie ma to jak solidna bitka... Potrafisz nieźle przywalić. Barman!, dwa piwa! –
- Dzięki, ja nie piję – powiedział nieznajomy siadając z powrotem na krześle.
- Nie pijesz? W takim razie jesteś nietutejszy. Ale co sprowadza nietutejszego w te strony?
Spytał krasnolud
- To nie twoja sprawa – odparł nieznajomy
- Bano.. pewnie, że nie moja ale chyba zapytać można, a tak w ogóle jestem Glorin, syn Gruina, a ty? – Nieznajomy spojrzał spod kaptura na krasnoluda i zobaczył w jego oczach
osobę, której można zaufać. Więc zdjął kaptur i krasnolud zobaczył mężczyznę ze średni długimi, czarnymi włosami a także piwnymi oczyma.
- Nazywam się Argeleb, syn Erbetha – Krasnolud aż wytrzeszczył oczy ze zdziwienia.
- W takim razie wiem gdzie zmierzasz, ta informacja już do nas dotarła – mówił krasnolud
już ze zniżonym głosem.
- Jesteś niesamowicie odważny, że sam podjąłeś się tej misji, nawet mój ród nigdy nie
zapuszczał się w te okolice ale taka rola wybrańca...czuję jednak, że nie powinieneś jeszcze tam ruszać, powinieneś pójść ze mną do Północnych Gór, tam porządnie odpoczniesz i przygotujesz się na ostateczną wyprawę. Przy okazji lepiej się poznamy –
- Niestety, ja nie mogę pozwolić sobie na bliższe kontakty z kimkolwiek – powiedział Argeleb poczym Glorin spuścił głowę nie wiedząc co dalej mówić.
- W czym takim możecie mi pomóc? – spytał człowiek.
- We wszystkim... to znaczy bronią, sztuką walki, a także radą. Znamy te tereny całkiem
dobrze, gdyż od setek lat zamieszkujemy Góry Północne.-
- Może i masz rację, po tej ciężkiej wędrówce przyda mi się chwila odpoczynku
powiedział Argeleb.
- Świetnie! To zaszczyt z tobą podróżować - powiedział Glorin, poczym obaj wyszli z gospody, wsiedli na konie i ruszyli na pólnoc.
Zatrzymali się tylko raz. W tym czasie Argeleb, nie mając wcześniej żadnego kontaktu z krasnloudami, poznał jak silny i wytrzymały jest ten lud. Początkowo myślał, że wybierając się z Leśniej Rady do Bornostu droga zajmie mu tydzień, gdy wyrobił się w pięć dni był zdziwiony. Teraz to zdumienie było jeszcze większe...
Wreszcie dotarli oni do szeroko rozciągających się Gór Północnych. Glorin prowadząc skierował się do wysokiej wieży, przez ludzi nazywaną Sztuczną Górą, gdyż cała ta budowla jest stworzona z najpotężniejszego i najmocniejszego kruszcu LONDELU – mithrilu.
- Otwórzcie! To ja Glorin! – Nagle otworzyły się wielkie wrota, lekko skrzypiąc. A z nich wyłoniła się grupa krasnoludów.
- Witaj! Wreszcie wróciłeś. – powiedział pierwszy z szeregu. Ze wszystkich zebranych był najwyższy i najlepiej zbudowany, miał długą, ciemną brodę, z gdzie niegdzie siwymi włosami, świadczącymi o jego podeszłym wieku.
- Widzę, że przyprowadziłeś przyjaciela – powiedział znów krasnolud. Glorin przedstawił im sobie.
- Borin to jest Argeleb, Argeleb to jest Borin –
- Argeleb? Skądś pamiętam to imię...- powiedział Borin drapiąc się po brodzie. Glorin podszedł do niego i szepnął mu coś do ucha.
- Aaah... Proszę wejść – Wewnątrz wieży rozciągały się małe chaty krasnoludów oraz kuźnie. Głównie jednak Sztuczna Góra służyła jako forteca obronna, chroniąca dostęp w głąb Północnych Gór. Nie tylko obudowa wieży ale także jej wnętrze, korytarze, sale, kolumny były zbudowane z mithrilu. Wreszcie weszli do ogromnej sali tronowej. Argeleb i Glorin usiedli przy stole, a Borin na swym tronie.
- A więc zmierzasz w kierunku Magicznego Źródła... trzeba mieć wiele odwagi by przedzierać się przez najgłębsze ciemności, a co dopiero je pokonać...- powiedział Borin.
- Nie proszę was o wsparcie ale o przenocowanie. Następnego dnia wyruszam w drogę – powiedział Argeleb.
- Ale wsparcie dostaniesz – odparł władca – W końcu jesteśmy cząstką tego świata i jeśli chcemy je ocalić musimy ci pomóc. Ale teraz odpocznij, połóż się. Jutro wszystko ustalimy.- Glorin zaprowadził gościa do jego sypialni. O dziwo, sypialnia ta miała wymiary sypialni ludzkiej, tyle że ozdobiona wieloma klejnotami i z widokiem na piękne góry.
- Argeleb...- zaczął krasnolud.
- Tak? –
- Słuchaj... Nie wiesz aby nic przypadkiem o losach krasnoludów z Gór Południowych? Bo widzisz nasz lud rozdzielił się na dwie części, które powędrowały na dwie różne ziemie i chciałem się dowiedzieć jak sobie radzą –
- Niewiele mi o tym wiadomo. Krasnoludowie z Gór Południowych, jak my ich nazywamy „pieczarzami”, gdyż mieszkają w pieczarach, zupełnie odmiennych domach niż wy ostatnio trzymają się nieźle... Niegdyś atakowały ich lodowe bestie ze wschodu a nawet mroczne duchy z okolic Rodgastu, lecz dzięki wsparciom wojsk Gondolinu, udało im się wygrać – Glorin aż oniemiał z wrażenia. OD stulecie nie dochodziła żadna informacja czy też posłaniec z Gór Południowych, a teraz ta garstka ich historii zupełnie odmieniła Glorina.
- Dziękuję...- powiedział ze wzruszeniem i łzami w oczach krasnolud, poczym wyszedł z pokoju.
Argeleb nie spał. Usiadł w kuckach na poręczy balkonu i wpatrywał się w zachodzące słońce nad górami, rozmyślając nad dalszymi przygodami i tułaczką. Wyjął z płaszcza swój dziennik i zaczął notować.
24 czerwca 2854 r. Era Zmierzchu.
Trafiłem do Gór Północnych, miejsce gdzie żyją i panują krasnoludowie pod wodzą Borina. Przujeli mnie ciepło. Oprócz zapewnienia dachu nad głową dostałem także odpowiednie wyposażenie: zapasy by móc przetrwać długą wędrówkę oraz oręż, ciężki topór zrobiony oczywiście z mithrilu. Najlepiej zapoznałem się Glorinem, jednak trudno to nazwać przyjaźnią. Sam wielki Erlos mówił mi, bym nie zawierał przyjaźni z nikim, dla jego i mojego dobra. Nieprzyjaciel mógłby się nim posłużyć przeciwko mnie..
Skończywszy pisać Argeleb odstawił dziennik na bok, wrócił do środka i położył się spać
Słońce wstało, a jego blask padł na włosy Argeleba, pięknie je zdobiąc. Wojownik wstał szybko z łóżnka na widok stojącego w drzwiach Glorina
- Która to godzina? – spytał Argeleb.
- Wczesna. A jeśli chesz jak najszybciej i w miarę bezpiecznie wyruszyć to lepiej się podnoś – powiedział krasnolud. O kilku minutach Argeleb wyszedł, znów odziany w swój stary, podarty strój. Skierował się do miejsca gdzie czekał na niego Glorn. Ten zaprowadził go do bramy, tam czekali na niego Borin i kilku jego pobratyńców.
- Otwierać bramę!- wykrzyknął wódz. Wielkie wrota znów zaskrzypiały i mała ekipa wyruszyła w stronę Brunatnego Mostu – najbliższego mostu prze Arsil. I tak ekipa szła wzdłuż Arsilu. A Argeleb jeszcze lepiej poznał historię tego jakże wydawałoby się dziwnego ludu. Dowiedział się od Glorina o bohaterskiej obronie Gór Północnych i bitwie pod Sztuczną Górą z orkami. Poznał też historię Grobina I, który to wsławił się przepędzeniem smoka Grula, który to nawiedzał niegdyś ich ziemie. A także o Lin – najpiękniejszej z kobiet krasnoludów, dla której to rzekę płynącą niedaleko Sztucznej Góry nazwano jej imieniem.
Ekipa po pewnym czasie dotarła do mostu. Argeleb wysunął się z grupy i sam maszerował po moście. Jednak zatrzymał go jeszcze Borin.
- Argeleb pamiętaj... ta kraina kryję w sobie mroczną potęgę. Masz dwie drogi... pierwsza na północ gdzie żyją potężne zwierzęta, najróżniejszych gatunków a ich siła większa jest w nocy i druga...przejść przez Wielkie Bagna, której czarne zaklęcia są w stanie omamić każdego a gęsty teren może porwać każdego na wieki go chowając. Dalszej drogi niestety nie znam ale wiem jedno, że pomimo tej mrocznej siły, której nikt jeszcze nie pokonał i małej szansy powodzenia jest jeszcze nadzieja dla LONDELU, by żyć w spokoju nie obawiając się ataku wroga. Myślę, żę ty jesteś tą nadziej. Cały LONDEL liczy na ciebie...- Argeleb nic nie odpowiedział. Wiedział, że powinien to przemilczeć. Odwrócił się i głęboko dumając skierował się w stronę Magicznego Źródła...