Chata

Jak się podoba?


  • Total voters
    0

Matifanuś

New Member
Dołączył
23.1.2005
Posty
28
- Widzisz coś?
- Nie.
- To co robimy?
- Nie wiem.
- Chyba musimy pomyśleć.
- Niestety.
- Chyba jednak nie umiem myśleć w takich ciemnościach, przykro mi.
- Nic nie szkodzi. Może po prostu zapukamy?
- Dobrze.
Puk, puk.
- Au! Co robisz?
- Pukam?
- Ale czemu we mnie?!
- Oj, przepraszam, ale naprawdę nic nie widzę.
- Właśnie widzę.
- Hmm...

Minęło trochę czasu. Biorąc pod uwagę prawdopodobne zachowanie się ludzi w zamkniętym i bardzo, bardzo ciemnym
pomieszczeniu (możliwe nawet, że w pomieszczeniu bez drzwi) minęło więcej czasu niż minąć powinno, ponieważ normalni
ludzie zajęli by się czymś (chociażby próbą uwolnienia, ucieczki, paniki, rozmową lub chociaż, niezwykle pracochłonnym
i nie zawsze owocnym, myśleniem) jednakże te osobniki nie robiły nic na co wskazywała głęboka cisza. Może jednak coś
im się przytrafiło. Może po prostu zabrakło tlenu i...
- Boże! Czujesz to?! Nie chciałbym być niedelikatny, ale coś tu wyraźnie śmierdzi.
- Przepraszam...
Tym razem minęło trochę więcej czasu niż trochę czasu. I tym razem cisza nie była tylko głęboka, ale także dziwnie krępująca.

- Buahahahaha! Buahaha! Haha! Ha.
- ??? Z czego się śmiejesz? Każdemu może się zdarzyć, nie musisz od razu...
- Nie. Po prostu chciałem przerwać tą krępującą ciszę.
- Dlaczego? Jesteśmy przecież przyjaciółmi od 17 lat. Żadna cisza nie powinna być dla nas krępująca. Jeśli nic nie mówimy
a milczymy to oznacza tylko, że znamy się tak dobrze, że nie musimy używać słów. Nie spodziewałem się tego po tobie,
a skoro się nie spodziewałem to może oznaczać tylko tyle, że rzeczywiście chyba nie za dobrze cię znam. Byłem naiwny.Jeszcze nigdy w całym moim życiu nikt tak brutalnie...
- O czym ty mówisz?
- Nieważne. Nie mam już żadnych złudzeń! Muszę się z tym pogodzić. Moje idee padły w gruzach. Teraz każdy dzień mojego życia
stanie się koszmarnym dążeniem do...
- Innosie! Lepiej tego nie kończ. Naprawdę nie wiem o co ci chodzi. Może popełniłem błąd przerywając tą ciszę, w końcu
milczenie jest złotem, ale z drugiej strony złoto jest stosunkowo ciężkie, a poza tym człowiek bogaty nie zawsze szczęśliwy.
No nie ważne. W każdym mąć razie musimy coś wymyślić. Coś jak się stąd wydostać. Musimy jakoś przemóc tą barierę:
zacznijmy myśleć! No może na początek chociaż spróbujmy.

Nagle zrobiło się jasno. Nad jednym z bohaterów zapaliła się żółta żarówka.

- Eureka! Jesteśmy uratowani! Widzę wyjście!

Wyjściem okazały się małe, gustownie pomalowane (bo na czerwono) drzwiczki z niewielką czarną klameczką na środku.
Jeden z wojowników pociągnął za klamkę co doprowadziło do tego iż drzwi otworzyły się a w jego twarz dmuchnął zimny wiatr.
Wyszli. Okolica była bardzo piękna. Pagórki usłane płatkami śniegu, drzewa bez liści, w górze lekko migotało słońce.
Była zima. W oddali majaczył niewyraźny zarys jakiegoś zamku.

- Zdaje mi się, że dobrze trafiliśmy. Chyba widzę chatę clona.
- To dobrze. Już nigdy nie użyję runy teleportacji! Jest bardziej zdradziecka niż narkotyki.
- Najważniejsze, że jesteśmy na miejscu. Chodźmy, pewnie już nas oczekują.

W miarę jak bohaterowie zbliżali się do zamku słyszeli coraz wyraźniejsze dźwięki. Jakby odgłosy walki. Ktoś krzyczał.

- Hahahahahaaaahaha! Zabiję cię! - krzyknął szyderczy głos.
- Prędzej zginę niż dam się zabić. - odpowiedział mu drugi głos, przepełniony po brzegi dumą.

Chłopcy podbiegli do miejsca zdarzenia, które miało miejsce za niedużym pagórkiem. Stamtąd mieli świetny widok.

- Hej! To chyba George*. Walczy z Gothi. Ale jazda! Szubertus wyciągaj aparat!
- Już się robi. Kurcze, nie słyszałem żeby kiedykolwiek Gothi zaatakował w środku zimy, przed Bożym Narodzeniem.
Zawsze jakoś zdarzało mu się to pod koniec roku szkolnego.
- Tym bardziej będziemy mieć świetne zdjęcia. Tak pięknie wyglądają razem na tle bieli.

W tym momencie coś świsnęło i o mało co nie ugodziło Go_Rn!!!'a w ucho, co spowodowało, że niedoszła ofiara krzyknęła
przeraźliwie, co z kolei doprowadziło do tego iż George* oraz Gothi zauważyli obu wojów. George* krzyknął:
- Ej! Może byście tak nie przeszkadzali. Ja tu walczę!
- Okej! Sorry!
Tak więc George* w spokoju mógł kontynuować walkę. Chociaż nie do końca, ponieważ dwójka bohaterów wcale nie odeszła,
przestali po prostu krzyczeć, ale nadal stali na pagórku i przygotowywali się do robienia zdjęć. Taka sensacja nie
mogła ich ominąć.
- Dobra. Pamiętaj o ustawieniu lampy błyskowej. Najpierw porobimy parę zdjęć a później może uda nam się wziąć autograf
od Gothiego.
- Okej. No to zaczynam.
Pstryk!!!!!!!!!!!! Oślepiający błysk pomknął w stronę walczących i…
- AAAAAAAA! Jakiś idiota mnie oślepił!
- Co ty robisz! - krzyknął jeden z chłopców (którego imienia jeszcze nie znamy) do drugiego chłopca (czyt. Go_Rn!!!).
- Oślepiłeś naszego idola!
- O rzesz! Nie chciałem.
- Mówiłem żebyście spadali! - syknął George*! - To ja do jasnej mam być tutaj bohaterem!
- Wyluzuj George*. Chcieliśmy tylko porobić parę zdjęć.
- Ghrrrr! Mówiłem już tysiąc razy O$karowi i innym, że jestem niefotogeniczny. Nie dotarło?!
- No nie za bardzo, bo my nie z Chaty. Dopiero tu przybyliśmy.
George* zastanowił się chwilkę, w tym czasie Gothi turlał się po ziemi trzymając się za oczy.
- Aha. To wy. Clone mówił, że jak was spotkam to mam wam powiedzieć żebyście jak najszybciej do niego przyszli.
Spotkamy się później. Jak tylko skończę z nim. - w tym miejscu George wskazał palcem na Gothiego i podniósł miecz w geście:
"jestem wszechmocny i mam nad tobą władzę, zaraz zginiesz". Chłopcy poszli sobie.
Szli niecałe 15 minut aż wreszcie dotarli do ośnieżonej i osławionej chaty. Było zimno. Otworzyli wielkie mosiężne drzwi
i weszli do środka. Było ciepło. W Wielkim Przedpokoju palił się kominek.
- Szybko! Szubertus dawaj jakąś gaśnicę.
Chłopcy szybko uporali się z palącym się kominkiem a na koniec rozpalili w nim, żeby wszystko było tak jak należy.
Nikogo nie było, panowała subtelna cisza.



Koniec częsci 1
 

Gregori

Member
Dołączył
22.1.2005
Posty
385
Kurcze,fajne opowiadanie, lepsze od poprzedniego. Mógłbyś poprawić parę błędów językowych(więcej czasu niż trochę czasu?),ale pomijając błędy,dobre.Kiedy druga część?
 

Obi

Member
Dołączył
11.12.2004
Posty
215
Jest takie sobie nienajlepsze ale niebede krytykował i jeszcze jedno specjalnie wstawiałeś tyle enterów żeby opowiadanie wyglądało na dłuższe???(chodzi mi o p9isanie od owej linijki)
 

O$kar

Member
Dołączył
20.10.2004
Posty
410
miejsca zdarzenia, które miało miejsce


Napewno jest lepsze od poprzedniej części.. Pochwała za niewielką ilosc powtórzen, które jednak wcięrz są... Z twoich opowiadan wnioskuje ze bardzo chciałbys sie dostac do gildii Wojowników
tongue.gif
Zycze powodzenia.. Ale uwarzaj na ostrzerzenia... Jestem w tym.. dziele umieszczony, coprawda epizodycznie ale podoba mi sie to. Mam nadzieje ze postarasz sie jescze podciągnąc z tymi powturzniami i w następnej części jóż ich niezobacze. Czekam z niecierpliwoscią
good luck
 

BrZyDaL

Member
Dołączył
30.11.2004
Posty
256
Jakoś mi to opowiadanie nie przypadło do gustu. Zwłaszcza początek troche to wszystko wydało mi się pokręcone. Najpierw rozmowa a potem opowiadanie o ciszy .... hmmm dziwne ale fabóła jest fajna
biggrin.gif
 
Do góry Bottom