Asielle

Vendetta

Deathproof
VIP
Dołączył
27.2.2009
Posty
1393
Wieczór w Byakugan, ludzkim mieście w Zerthan. Mieszkańcy zaczęli wracać do domów, nieliczni jeszcze siedzieli w karczmie "pod Ściętym Jelonkiem". Byakugan było małym i cichym miasteczkiem. Straż miejska składała się z jedenastu mężczyzn pod dowództwem Zaubera.
W północnej części miasta, w klasztorze, nowicjusze pod bacznym okiem Magów Światła praktykowali siłę woli i wytrzymałość. Głową Kościoła Światła był Miwor Światły. Magowie Światła byli przeciwieństwem Magów Cienia. Ci ostatni są w sojuszu z królem Ethorem III. Uważani są oni za zło konieczne.
Tereny poza murami miasta są piękne; łąki i lasy zamieszkane przez dzikie zwierzęta. Sieć dróg łączyła farmy i miasto.
Sojusz między ludźmi a elfami upadł; elfów nie obchodzą inne rasy- byleby nie wkraczały do Świętego Lasu.
Asielle wracała z klasztoru do domu. Było już późno, ale dziewczyna rzuciła zaklęcie na widzenie w ciemności- nikt nie mógł jej zaskoczyć. Nagle coś huknęło. Asi odwróciła się gwałtownie i włożyła rękę pod płaszcz w poszukiwaniu sztyletu, który dostała na trzynaste urodziny. Wiedziała, że ktoś jest za wozem z sianem, huk go zdradził. Wóz był 10 metrów przed nią, oparty o ścianę, ponieważ nie miał jednego koła. Dziewczyna wyjęła sztylet i ścisnęła go jeszcze mocniej. I coś wyszło zza wozu.
Ku jej zdziwieniu był to mały, czarny kociak. Jej serce zaczęło bić wolniej, odsapnęła. Schowała sztylet za pasek i podeszła do kotka. Wyciągnęła do niego swoje jeszcze drżące ręce i podniosła go.
- No i co, maluszku, nie masz domu?- powiedziała. Miała piękny i spokojny głos.
Myliła się co do jednego. "Maluszku".
Asi wbiegła do domu i krzyknęła:
- Mamo, wróciłam! Patrz, kogo przyniosłam.
Jej matka, Karen, stanęła w progu pokoju; dom był mały, ale ładny. Czysty, ciepły i przytulny.
- Asielle, miałaś wrócić godzinę temu!- krzyknęła Karen nieco ochrypłym głosem.
- No wiem... Ale znalazłam kotka. Dziwne kolory...
Asi wyciągnęła rękę z kotkiem do matki. Matka uważnie obejrzała przestraszone kocię i oddała Asi.
- To kotka. Tri kolorka.
- Tri krololka?
- Wyjaśnię ci później. Ona może zostać pod jednym warunkiem...
- Jakim?
Karen usiadła na fotelu. Asielle nie ściągnąwszy płaszcza siadła na drugi fotel i odrzuciła kaptur; miała długie, rude włosy i diadem z zielonym kamieniem- prezent od babci.
- Nie przechadzaj się nigdy więcej przez slumsy!
- Nie wiem czemu, ale umowa stoi. Nazwę kotkę Misia.
- Nie wiesz czemu? Powodem są ci pijani biedacy, ślinią się na sam twój widok, a ty masz dopiero trzynaście lat i nie masz tyle siły, żeby się przed nimi obronić.
- Mamo... Tyle razy o tym rozmawiałyśmy...
- Nie marudź! Rozbierz się i idź się wykąp. Później spać. A ja znajdę miseczki dla Miśki i ją nakarmię.
Asielle zdjęła płaszcz i pobiegła schodami na górę.
- A kuweta? - krzyknęła matka. Asi najwyraźniej nie usłyszała, bo nie odpowiedziała.
Nazajutrz wszystkie sklepy były pozamykane, wszyscy ludzie, niezależnie od płci, wieku, stanu majątkowego musieli wyjść na plac targowy. Pojawił się burmistrz miasta, Alchbrez.
- Przykro mi że wszyscy jesteście zmuszeni być na placu, ale muszę ogłosić ważną wiadomość. -powiedział burmistrz.
Zebrawszy swe siły powiedział jednym tchem:
- Trupy powstają z grobów, magowie osłabli i zaraza rozprzestrzenia się w całym królestwie. -powiedziawszy to Alchbrez zasłabł i upadł na ziemię.
Na ulicach miasta zapanował chaos, więzienia zapełniły się ludźmi.
W ratuszu został tylko burmistrz, świeżo przebudzony, i dowódca straży.
- Burmistrzu, nie musiałeś tak mówić! Nie mogłeś spokojniej? Przez twe słowa znaczna ilość ludzi jest w więzieniu! Zaczęli mówić o tym wszystkim, każdy miał inne zdanie i w ruch poszły pięści i miecze...
- Co mnie obchodzą ludzie... Teraz NIC! Nie widzisz co się dzieje?! Ostatnia walka z nieumarłymi pogrzebała POŁOWĘ KRÓLESTWA! A wiesz co teraz będzie? Wszyscy zginiemy! Albo przez zarazę albo przez te plugastwa... Niechaj światło zlituje się nade mną...
- Nie panikuj! Może i jesteś burmistrzem, ale mnie to teraz nie obchodzi. W ciągu pięciu dni sytuacja w mieście ma się poprawić. Liczę na to, że wygłosisz jakieś dłuższe przemówienie, które uspokoi ludzi.
Następny tydzień był spokojny. Po mowie Alchbreza ludzie byli bardziej spokojni, a w ciągu kilku następnych dni wszystko wróciło do normy.
Asielle płakała. Nie chciała zginąć z ręki nieumarłego lub paść ofiarą zarazy. Jej zaklęcia przestały działać. Myślała, że koniec jest kwestią paru miesięcy; od urodzenia była pesymistką. Sama nazywała się realistką.
Wreszcie odrzuciła kołdrę i wstała. Burza rudych włosów zasłoniła jej oczy. Odrzuciła włosy w tył głowy i siadła przed lustrem.
Zaczęła się czesać. Po skończeniu spięła włosy spinką i się ubrała.
Wzięła Misię na spacer, przynajmniej to ją rozweseliło.


Chciałem zobaczyć, czy wyjdzie mi napisanie czegoś... Niestety nie. Później napiszę kontynuację, jeżeli chcecie. Ale moim zdaniem to co napisałem to kawałek nudnego i chaotycznego tekstu.
 

wersus

Esteta ekstraordynaryjny
Dołączył
18.11.2007
Posty
1597
Dobra, więc tak. Ja oceniam głównie fabułę. Błędy itp. również, ale nie przejmuję się tym tak bardzo jak BooM :p Więc tak. Fabuła mnie nie porwała. Jak na razie nie wiadomo o co chodzi, wydaje mi się, że to będzie jakaś walka z nieumarłymi itp. Nie spodobało mi się to, że burmistrz po prostu pieprznął te swoje przemówienie, a jego strażnik go napomniał, potem kilka dni i spokój. To nie powinno być tak rozegrane. No i ta "Misia" xD Te imię nie za bardzo pasuje chyba do takich realiów, ale to tylko moje zdanie. Nie mówiąc o tym, że chłopcy i dziewczyny w wieku 13 lat, miały już pewne zajęcia. Ale z tego co zrozumiałem, Asielle jest adeptką magii. Więc dobrze. No i te Byakugan. Nie spodobała mi się trochę nazwa miasta xD Ale to szczegół, po prostu dałeś trochę za mało opisu, przez to nie wiedziałem czy wczuwać się w klimat bardziej średniowieczny-europejski czy bardziej japoński... ;)
No, to chyba wszystko. Błędów ort. nie było ani literówek.
PS. Aha i według mnie, liczby w opkach powinno się pisać słownie :p
nie jest źle według mnie, kontynuuj, może wyjdzie z tego coś fajnego, ale mówię głównie o fabule ; p
 

Nekromanta Boom

Dzika Karta
Weteran
Dołączył
1.10.2004
Posty
3777
Zacznijmy od tego, że tekst jest krótki, co od razu jest minusem, zważywszy, że kiepski to wstęp.
Początek jest słaby. Głównie dlatego, że jest to kocioł, w którym zmieszaleś krótkie, pojedyńcze zdania.
Gdy zaczyna się dialog, już jest lepiej. Opisy od tego momentu nie są wylewne ale to lepiej.

CYTAT
W ratuszu został tylko burmistrz, świeżo przebudzony, i dowódca straży.

Ze zdania wykina, iż "świerz przebudzony" to postać.
Nie lepiej napisać "W ratuszu został tylko świerzo przebudzony burmistrz i dowódca straży"?.

CYTAT
Co mnie obchodza ludzie...Teraz NIC!

Gość sam sobie odpowiada na pytanie, ale po co używa słowa "teraz". I po co "NIC" wielkimi literami? Można uznać, że autor kładzie na coś nacisk, ale ja tam bym tego nie użył.
Końcówka tekstu niestety trzyma poziom początku. Kiepskawo.

CYTAT
Chciałem zobaczyć, czy wyjdzie mi napisanie czegoś... Niestety nie. Później napiszę kontynuację, jeżeli chcecie. Ale moim zdaniem to co napisałem to kawałek nudnego i chaotycznego tekstu


Sam fakt, że znasz słabą jakość swego tekstu, świadczy o tym, że otrafisz pisać lepiej. Dlatego jeśli mam udzielić jakiejś porady, to następnym razem, po skończeniu pisania, odłóż opowiadanie i zajrzyj do niego za parę dni. Wierz mi, wtedy łatwiej jest dostrzec swoje błedy.
 
Do góry Bottom