10-u śmiałków

Robhar II

Member
Dołączył
21.11.2004
Posty
182
Nazywał się Garvel. Był człowiekiem średniego wzrostu, z długimi ciemnymi włosami i niebieskimi oczami. Nosił długi, stary miecz. Był świetnym wojownikiem, ale bardzo skrytym w sobie, nie miał wielu przyjaciół. Miał dobry charakter, ale jego miecz wskazywał na to, że pociął wielu ludzi. Mieszkał w stolicy, krainy, która nazywała się Myrtaną. Pewnego wieczora, kiedy siedział w knajpie i popijał piwo, podszedł do niego jakiś stary człowiek. Na głowie miał kaptur, ale mimo tego widać było wyraźnie jego twarz. Była bardzo pomarszczona i stara. Nosił laskę i mocno się garbił.
- Witaj, słyszałem, że jesteś dobrym wojownikiem. - odezwał się starzec
- A jak nim nie jestem? - powiedział Garvel
- Na pewno jesteś z ludzi, którzy nie przepuszczają takich okazji. - zaczął starzec - Otóż mam dla ciebie pewną propozycję.
- Propozycję, dla mnie? - zaczął niemiło Garvel - A co chcesz mi zaoferować?
- Więc wytłumaczę ci wszystko po kolei, poszukuję dziesięciu śmiałków, którzy wykonaliby dla mnie pewną robotę, nie jest to łatwe, ale jeżeli by ci się udało, to czekało by na ciebie dwadzieścia tysięcy sztuk złota.
- A skąd weźmiesz tyle pieniędzy dla dziesięciu ludzi? - przerwał Garvel
- Hehe. - zaśmiał się starzec - Wątpię by wszyscy wrócili żywi.
- To i tak drogo cię to będzie kosztować.
- O to nie musisz się martwić... no więc wchodzisz w to? Powiedz tak, a wprowadzę cię w szczegóły.
Garvel długo się zastanawiał, w końcu gdyby mu się udało zarobiłby trochę forsy. "Przecież krucho u mnie z kasą". - pomyślał
I po dłuższym namyśle odpowiedział:
- A co będę musiał zrobić?
- Będziesz musiał wykonać pewne zadanie, ale nie będziesz sam.
- Ciągle nie mam pewności, że mi za to zapłacisz.
- Wobec tego życzę przyjemnego wieczoru! - starzec wstał
- Czekaj! Wchodzę w to.
- Tak więc bądź za tydzień w czwartek o północy pod "Grubym Cieniostworem"... Wiesz gdzie to?
- Wiem.
- A więc do zobaczenia. - starzec odszedł

Do północy brakowało dwudziestu minut, Garvel szedł szybko alejką prowadząca do "Grubego Cieniostwora", gdy nagle zorientował się, że ktoś za nim idzie.
- Witaj, idziesz zapewnie do "Grubego Cieniostwora"?
Na uliczce paliły się lampy więc Garvel bez problemu zobaczył nieznajomego. Był on niski, liczył około 160 centymetrów wzrostu. Miał krótki mecz i kuszę, która wisiała mu na ramieniu. Przedstawił się jako Regiz. Szli tak rozmawiając, aż nagle Regiz przypomniał sobie, że czegoś zapomniał. Powiedział, aby teraz na niego nie czekać, że może się trochę spóźnić na miejsce spotkania i pobiegł. Po chwili Garvel znajdował się pod knajpą "Gruby Cieniostwor". Była to stara waląca się gospoda, ludzie od lat tam nie przychodzili. Wszedł do środka i zorientował się, że nie ma barmana, tylko przy stoliku ktoś siedział. Ten człowiek był jedną z osób, z którą Garvel miał wykonać zadanie. Szybko się poznali, Chłopak, co bardzo zdziwiło Garvela, miał tylko dwadzieścia lat. Posiadał krótkie włosy, zielone oczy, był troszkę wyższy od Garvela, nazywał się Carl. Chłopak bardzo mu się spodobał, od razu się polubili. Siedzieli tak rozmawiając, aż zaczęli zjawiać się nowi.
Najpierw zjawił się człowiek o imieniu Hykon, potem Baltren, zjawiło się dwóch braci, którzy przedstawili się jaką Kardof i Negar, byli bardzo podobni do siebie. Na końcu przyszło trzech ludzi, którzy dobrze się znali, Ulf, Graham i Harold.
Regiza wciąż nie było. W jednej chwili zza lady wyłonił się starzec.
- Wszyscy są? - zapytał
- Jest nas dziewięciu. - odezwał się Garvel – Po drodze spotkałem Regiza, mówił, że się spóźni.
Czekali jakieś dziesięć minut, kiedy w barze pojawił się Regiz.
- No więc - zaczął starzec - wezwałem tutaj najlepszych dziesięciu wojowników, jakich udało mi się znaleźć w tym królestwie, dla tych, którzy przeżyją, czeka duża zapłata.
- No ale co musimy zrobić? - odezwał się Kardof
- Musicie odnaleźć pewną bestię i ją zabić.
- A skąd będziesz wiedział, że go zabiliśmy jak wrócimy? - zapytał Negar
- Przyniesiecie mi jej rogi. - rzekł starzec
- To coś strasznego? - przestraszył się Hykon
- Nie musisz iść tępaku, jeżeli się boisz. - rzekł starzec
- A czemu zależy ci na śmierci tego potwora? - zapytał starca Garvel
- To już nie twój interes. - burknął starzec
- Dobra! - teraz przemówił Ulf - Gdzie go znajdziemy?
- Dlatego, że zapytałeś o to jako pierwszy, będziesz dowódcą tej drużyny. - mówił starzec - Wszyscy podlegacie jego rozkazom, znajdziecie bestie na wyspie Khorinis, żyje w lasach Górniczej doliny. Ci, którzy wrócą z rogami, znajdą mnie w tej karczmie, jutro rano do Khorinis wypływa statek, macie się na nim znaleźć, życzę miłego polowania! - zaśmiał się i odszedł

Następnego ranka wsiedli do statku płynącego do Khorinis, wieczorem byli już na wyspie. Przespali się w gospodzie, wypytali o drogę do Górniczej doliny i ruszyli. Aby dostać się do doliny, musieli przejść przez wąwóz i tu natrafili na pierwszą przeszkodę. Był nią czarny troll. Nie mogli przejść obok, musieli go pokonać, nie było innego wyjścia. Ulf ustawił już swoją taktykę:
- Kusze i łuki nie zrobią większych obrażeń trollowi, ale mogą go bardzo zdezorientować, więc Graham i Harold wejdą na skałę i będą ostrzeliwać trolla, - Ulf wskazał na nich, ponieważ oni mieli kusze i łuki - Regiz, mówiłeś, że jesteś szybki i zwinny. Będziesz biegał wokół trolla i ciął go w nogi, reszta zacznie z nim walczyć, ja wyczuję moment i wskoczę mu na głowę, by go zranić. Jakieś pytania?
Pytań nie było. Ruszyli. Graham i Herold szybko wskoczyli na skałę i zaczęli strzelać, troll szedł w ich kierunku, wtedy Garvel, Carl, Hykon, Baltren i bracia Kardof oraz Negar rzucili się na stwora. Zdenerwowane zwierze zaczęło walić rękami we wszystkich kierunkach trafiając Kardofa i Negara. Poszkodowani polecieli dwadzieścia metrów dalej, lecz szybko wstali i pobiegli w kierunku trolla. W tej chwili Regiz zaczął biegać wokół trolla i ranić go w nogi. Zwierzę zaryczało z bólu. Ulf wyczuł moment i wskoczył na trolla, poczym oberwał od niego głową i stoczył się na ziemię. Baltren podjął desperacką decyzję, podbiegł jak najbliżej trolla i wbił swój miecz prosto w jego brzuch. Potwór zawył, wszyscy się odsunęli, oprócz Baltrena, ten wyjął miecz z ciała bestii i wbił go jeszcze głębiej. Zwierzę nie wytrzymało i swoją wielką łapą złapało wojownika, wbiło go w soje wielkie kły, wystające mu z ramienia. Garvel wskoczył na trolla. Chciał mu odciąć głowę, ale udało mu się go tylko drasnąć, bo zaraz poleciał parę metrów dalej. Teraz bracia Kardof i Negar rzucili się na trolla, poczym zrobili to wszyscy. Strzała, która wyleciała z łuku Grahama trafiła trolla w szyję. Zwierzę zawyło, wykorzystał to Regiz, który stał za nim, wszedł po jego plecach i mocnym ciosem miecza dźgnął go w głowę. Tego uderzenia bydlę już nie wytrzymało i upadło na ziemię martwe. W tej walce zginął tylko Baltren. Położyli go na głazie i ze smutkiem poszli dalej kanionem.

Na końcu kanionu natrafili na kolejny problem, było nim piętnastu orków. Regiz, Graham i Harold zajęli dogodne pozycje do strzału. W kierunku orków poleciały trzy strzały. Dwóch wrogów padło. Reszta drużyny rzuciła się do ataku. Walka była zacięta. Carl walczył z dwoma orkami, które zepchnęły go na bok. Miał duże problemy, więc musiał cofać się, Orkowie zepchnęli go do jakieś kopalni. Garvel widząc to w jednej chwili zaczął biec w kierunku jaskini. Wbiegł do niej, lecz szybko się o coś potknął i spadł w dół. W jaskini paliły się pochodnie, więc Garvel trochę widział. Biegł w kierunku, w którym jak mu się wydawało biegł wcześniej. Natrafił na jakieś zakrwawione ciało. Zza tunelu szybko wybiegło dwóch orków. Garvel natychmiast wyciągnął miecz i szybkim ruchem ściął głowę pierwszemu wrogowi, a następnie zaczął walczyć z drugim. Był świetnym wojownikiem i bez większych problemów pokonał orka. Podszedł do zakrwawionego ciała i okazało się, że to Carl. Chłopak jeszcze żył. Powiedział mu, w którym kierunku ma iść, by wyjść z kopalni, poczym umarł. Garvel zaczął płakać, stracił osobę, z którą mógłby się zaprzyjaźnić mimo, że był od niej o wiele starszy. Kiedy wyszedł z kopalni zorientował się, że walka już się skończyła. Poległ tylko Hykon. Drużyna nie chciała tracić czasu, był już wieczór, więc czym prędzej weszła do Górniczej Doliny i skierowała się do lasu.

Nie minęło wiele czasu, w lesie dostrzegli wielką bestię z bardzo dużymi rogami, wyglądała strasznie. Po dłuższej ciszy odezwał się Ulf:
- Graham i Harold, podejdźcie troszkę bliżej, jak oddacie pierwszy strzał, bestia od razu się na was rzuci, wtedy my szybko wyskoczymy z krzaków i zaatakujemy ją znienacka, musicie uważać.
Garvel, Ulf, Regiz, Kardof i Negar skryli się w krzakach i czekali. Poleciały dwa strzały, potwór zobaczył Grahama i Herolda, od razu pobiegł w ich kierunku. Był tak szybki, że nie zdążyli wyskoczyć z krzaków, a on już stał przy strzelcach. Swoimi pazurami przebił Herolda, który padł martwy. Graham zdołał odskoczyć, ale jego kusza wypadła mu z ręki. Wyjął swój miecz i ze złością za śmierć przyjaciela ruszył w kierunku bestii. Tymczasem za potworem stali Garvel i Regiz. Z całej siły cieli potwora od tyły. Na zdezorientowaną bestię rzucili się też Ulf, Kardof i Negar. Graham podjął decyzję, ostatnią decyzję w swoim życiu, wskoczył na wroga i dźgnął go. Potwór z bólu machnął swoim rogiem i ściął wojownikowi głowę.
Bestia mocno poharatana machała łapami we wszystkie strony, aż do momentu, gdy strąciła wszystkich, tak, że polecieli kilka metrów od siebie. Garvel czuł złość, w jednym momencie wstał i znalazł się naprzeciw bestii. Cała w krwi biegła w jego kierunku. Kiedy była blisko, wojownik odskoczył, wyciągając miecz tak, że potwór porządnie oberwał. Szybko wstał i wbił swój miecz w szyję bestii. Walka była skończona.

Było już bardzo późno.
- Świetnie sobie poradziłeś Garvel, brawo, dzięki tobie będziemy wielcy! - mówił z zadowoleniem Kardof
- Nie zapominaj, że to ja zabiłem trolla. - powiedział Regiz opierając się o drzewo
- Mniejsza z tym. - mówił Ulf odcinając rogi z głowy bestii
- Te rogi mogą być więcej warte niż to, co nam zapłaci ten staruch. - powiedział Kardof
- Nigdy nie obrażaj mojego pana! - przemówił Regiz wyjmując kuszę i przebijając bełtem szyję Kardofa.
- NIEEEEEE!!!! - krzyknął jego brat Negar i pobiegł w kierunku Regiza, pierwsza strzała trafiła go w brzuch, druga w klatkę piersiową. Tego już nie przeżył i upadł martwy na ziemię.
- CO ROBISZ?! - krzyknął Ulf - O co tu chodzi? Jaki pan?
Garvel nie był w stanie nic odpowiedzieć. Regiz wymierzył kuszą w stronę Ulfa:
- Głupcy, to było do przewidzenia, mój pan wiedział, że robi drużynę idiotów, którzy nie wywiążą się z zadania i wezmą rogi dla siebie. Dlatego porosił mnie, żebym was przypilnował.
- Ja nic takiego zrobić nie chciałem! - bronił się Ulf
- To już bez znaczenia. - mówił Regiz - Ciebie Garvel polubiłem, może pozwolę ci odejść, ale co do ciebie Ulf. - mierzył mu prosto w głowę - Dawaj rogi. - Jeżeli strzelisz, zdążę je rozbić o głaz, jeżeli chcesz, to chodź i je weź, a potem daj nam spokój. - powiedział Ulf
Regiz zaczął podchodzić to Ulfa, zabrał mu z ręki rogi, na chwilę zapominając o sytuacji. Wyczuł to Ulf i szybkim ruchem wybił mu kuszę, poczym chwycił swój nóż i wbił przeciwnikowi w serce. Regiz padł martwy. Ulf wyjął nóż z ciała zdrajcy i odebrał mu rogi.
- Co teraz? - odezwał się wreszcie Garvel
- Jak to co? Bierzmy rogi i wracajmy do domu! - odpowiedział Ulf
Kiedy wrócili do Khorinis, był już ranek. Zjedli coś czym prędzej i weszli na pokład statku płynącego na kontynent.
 

Yezo

Active Member
Dołączył
19.10.2004
Posty
1604
no niezle opowiadanie!!! ciekawe interesujace i w ogole tak trzymaj mi sie podoba i chcialbym przeczytac cd!!!
 

Tytan

New Member
Dołączył
21.11.2004
Posty
18
Bardzo ciekawe opowiadanie. Ciekawa historia, ale troche za szybka akcja i mogłeś dać więcej opisów. Mimo to wszystko opowiadanie naprawde mi się spodobało i wciągneło. Moja ocena 8/10.
 

Vampek

Weteran
Weteran
Dołączył
17.4.2004
Posty
810
QUOTE - Otóż mam dla ciebie pewną propozycję.

Tyle się dziś słyszy o tych magach zboczeńcach...


QUOTE - Na uliczce paliły się lampy więc Garvel bez problemu zobaczył nieznajomego. Był on niski, liczył około 160 centymetrów wzrostu.

No, owszem, niski, ale powinieneś to przedstawić w łokciach, czy stopach, bo wtedy jeszcze Narodowych Miar SI nie mieli...

QUOTE Chłopak bardzo mu się spodobał, od razu się polubili.

On też? Ludzie, co to? Gej party? :)

QUOTE - Nie musisz iść tępaku, jeżeli się boisz. - rzekł starzec

Tępaku! Niesamowite, aby dak starzy ludzie tak klęli...

QUOTE - Kusze i łuki nie zrobią większych obrażeń trollowi, ale mogą go bardzo zdezorientować, więc Graham i Harold wejdą na skałę i będą ostrzeliwać trolla,

Hmmm... zdezorientować? A może od razu balistę ustawić? :)

QUOTE Baltren podjął desperacką decyzję, podbiegł jak najbliżej trolla i wbił swój miecz prosto w jego brzuch. Potwór zawył, wszyscy się odsunęli, oprócz Baltrena, ten wyjął miecz z ciała bestii i wbił go jeszcze głębiej.

No, to bestia nie potrafi się sama bronić? Wstyd...

QUOTE Zwierzę nie wytrzymało i swoją wielką łapą złapało wojownika, wbiło go w soje wielkie kły, wystające mu z ramienia.

To raczej rogi, bo jeśli kły, to nie na ramieniu.

QUOTE Garvel wskoczył na trolla. Chciał mu odciąć głowę, ale udało mu się go tylko drasnąć, bo zaraz poleciał parę metrów dalej.

To ile w końcu mierzy ten troll? 2 metry? Metr? Spróbuj złapać coś za łeb większe, niż 10 metrów...

QUOTE - Te rogi mogą być więcej warte niż to, co nam zapłaci ten staruch. - powiedział Kardof
- Nigdy nie obrażaj mojego pana! - przemówił Regiz wyjmując kuszę i przebijając bełtem szyję Kardofa.

Gostek się wściekł. Facet dał propozycję, a nawet tylko poinformował towarzyszy, a Regiz od razu z bełta go potraktował...


Ogólnie - Świetnie napisane. daję 8/10.
 
Do góry Bottom